Po czynach poznamy… Piotr Kotlarz

0
270

Nie ma pośpiechu…

Słowa te kieruję zwłaszcza do części nadgorliwych dziennikarzy, którzy chwytają się niby sensacyjnych informacji, by obwieścić nam, że nowy rząd już odnosi sukcesy. Czasem czynią to też politycy z ugrupowań, które zdobyły większość i będą obecnie sprawować władzę. Zupełnie niepotrzebnie i niestety, często ze szkodą dla swego wizerunku, niż z korzyścią dla swych przyszłych rządów.

Sądzę, że działania te są niepotrzebne i dają tylko argumenty opozycji. Mam tu na myśli choćby kwestię świadczenia 800+ na temat, którego wypowiadają się już dziś politycy obecnej większości parlamentarnej.

Oczywiście 800 + będzie wypłacane przez nasze państwo już za rządów obecnej koalicji, nie ma powodów jednak, by to sobie przypisywać ten „sukces”. Świadczenie potrzebne, może nawet konieczne, ale graniczące z wytrzymałością naszego budżetu.

Podobnie z obietnicą, że zaraz po przejęciu władzy Donald Tusk odblokuje pieniądze z KPO. Od razu, przez sto dni...

Dziś na łamach prasy i w Internecie czytamy o rzekomym sukcesie Donalda Tuska, który jakoby „załatwił w UE” 5 miliardów Euro. Polska dostanie 5 mld euro zaliczki w ramach Krajowego Planu Odbudowy – ogłosiła w piątek przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen wraz z premierem Donaldem Tuskiem. Pieniądze mają trafić do naszego kraju jeszcze w tym roku – możemy przeczytać.

Czyżby dziennikarze mieli aż tak słabą pamięć. Przecież już 17 listopada uzyskaliśmy informację, że:   Decyzja Komisji Europejskiej w sprawie 5 mld euro zaliczki dla Polski ze zmienionego KPO jest gotowa do formalnego przyjęcia w najbliższy wtorek – poinformował w piątek RMF. Premier Morawiecki wskazuje, że środki mogą trafić do Polski jeszcze w grudniu1.

Kampania wyborcza rządzi się swymi prawami… jak się okazało nie sięgając po populistyczne narzędzia właściwie nie sposób sięgnąć po władzę. I nie jest to tylko związane z demokracją. Podobnie było w monarchiach. Walcząc o władzę czy to w ramach rodziny (bywało, ze syn zabijał ojca, brat brata), czy też z innymi notablami (często byli nimi dowódcy armii) również sięgano po podobne narzędzia. Oczerniano już sprawujących władzę, obiecywano reformy. Bywało, że zaraz po przejęciu władzy część z nich wprowadzano w życie, później jednak zwyciężał egoizm kolejnych elit i często nawet jeszcze za rządów nowo powołanego władcy reformy te wycofywano. Wprowadzano kolejne podatki i ograniczenia.

Różnica między ustrojem monarchistycznym i demokracją nie polega na stabilizacji rządów, lecz na tym, że ich zmiany są określone prawnymi regułami, są oczywiste i bardziej zależą od losu wyborców. Obywateli, nie poddanych. Są przy tym bardziej jawne.

Zostawmy jednak te ogólne rozważania. Przejdźmy do sytuacji tu i teraz. Weszliśmy w okres powyborczy. W wyniku demokratycznych wyborów doszło do ustanowienia nowego rządu. Wsparcie polityczne dla poprzednich władz okazało się zbyt małe, by mogli oni dalej sprawować władzę.

W czasie ostatniej kampanii populizm sięgnął prawie szczytu. Jak ktoś obliczył łączne obietnice wyborcze przekraczają  bilon złotych. Jest rzeczą niemożliwą ich spełnienie, ale w ferworze wyborczej walki nikt nie brał tego pod uwagę. Wyparto świadomość, że jedną z podstaw demokracji jest kadencyjność stanowisk, a utrzymanie zdobytej pozycji zależy od wiarygodności.

Podobnie w kwestii funduszy z KPO. Pozyskanie środków z UE to proces bardzo złożony i niestety (a czasem i na szczęście) nie za bardzo zależy od osobistych relacji różnych polityków. To brutalna gra interesów. Mam nadzieję, że tym razem kolejna opozycja nie zacznie krzyczeć w Parlamencie Europejskim o łamaniu praworządności i nie dostarczy kolejnym politykom argumentów za pomocą, których ktoś zechce znów powstrzymać należne Polsce środki. Nie dostarczajmy naszym przeciwnikom lub nawet tylko rywalom przysłowiowego kija (Jak chce się psa uderzyć to jakiś kij zawsze się znajdzie. Oczywiście zbrodnią jest bicie psów). Warto przy tym zauważyć, że gra toczy się nie tylko o pieniądze, ale również o to na co mają one zostać wydane? Wskazuje na to choćby tzw. „ustawa wiatrakowa”, której ukrytym celem są interesy zachodnioeuropejskich koncernów.

Wola wyborców jest podstawą demokracji. Oczywiście można na nią wpływać, próbować wyborcami manipulować, ale przecież już za niecałe cztery lata odbędą się kolejne wybory. Cztery lata to długi, ale jednocześnie i dość krótki okres, wystarczą jednak na to, by sprawdzić, czy ci, którzy zdobyli władzę zamierzają dotrzymać swe wyborcze obietnice i dostrzec, czy ich rządy przyczynią się do poprawy bytu naszego społeczeństwa.

Myślę, że wyborcy wybaczą nowo wybranym to, że wielu obietnic nie uda im się spełnić. Ważniejsze będzie to, czy przez kolejne lata utrzyma się choć już istniejący poziom życia, to jakie będą te rządy. Ich uczciwość, transparentność… kontakt ze społeczeństwem.

Nowy rząd znalazł się w sytuacji dość trudnej, gdyż realizując populistyczną politykę poprzednie władze rozwinęły rozmaite projekty socjalne niemal do kresu wytrzymałości naszego budżetu. Mało tego, jakby szykując się do oddania władzy prawie rzutem na taśmę utwierdziły „swoje” prezenty drogą ustawową.

Słowo „swoje”, tak jak poprzednio słowo „sukces” w cudzysłowie, bo przecież wszelkie te świadczenia opłacane są z naszych podatków i pozostałych dochodów naszego państwa.

Mam nadzieję, że odejdziemy od przypisywania sukcesów całego społeczeństwa, poszczególnych jego obywateli rządowi, choć oczywiście ten ma prawo sobie takie przypisywać. Tak było zawsze, podobnie zresztą jest i w drugą stronę. Na przykład wszyscy przypisujemy sobie sukcesy naszych piłkarzy, czy tenisistek.

Populizm i różne inne zabiegi polityczne nie byłyby tak skuteczne, gdyby nie pomoc usłużnych dziennikarzy, klakierów, ich często karkołomnych wygibasów.

Ważniejsze jednak jest to, że w tej sytuacji (istniejących ustaw) odejście od tych świadczeń jest dla kolejnego rządu prawie niemożliwe. Ograniczenie świadczenia 800 +, 13 – tych i 14 – tych emerytur wymagałoby kolejnych ustaw, a na takie trudno będzie znaleźć większość w obecnym parlamencie, a przy tym nawet gdyby przeszły, to przypuszczalnie spotkają się z wetem prezydenta i wówczas, nie sposób będzie przegłosować opozycji (uzyskać dla nowych ustaw większość bezwzględną). Dotyczy to również innych nieco mniej kosztownych świadczeń. Raz dane, trudno odebrać. Wiedzę taką znamy już od czasów starożytnego Rzymu (reform Grakchów).

Warto zdać sobie sprawę również z tego, że świadczenia te wpłyną w przyszłym roku na wzrost inflacji. Pobudzą wprawdzie produkcję i sprzedaż i tu jest pewna nadzieja dla przyszłego rządu (wzrosną wpływy z podatków), ale przecież naiwnością jest sądzić, że taki napływ pieniędzy na rynek nie spróbują wykorzystać przedsiębiorcy i sprzedawcy (głównie centra handlowe). Podwyżki cen i inflacja będą – moim zdaniem nieuniknione.

Mam nadzieję, choć niestety słabnącą z każdym dniem, że obecni politycy ograniczą swe „parcie na szkło”, dążenie do autokreacji, ciągłe bieganie do mediów. Jeśli nie będą tego potrafili, tym szybciej przegrają, nie ma bowiem możliwości by tak często występując w mediach nie popełnili jakichś błędów, które nie zawsze będą chcieli lub potrafili ukryć usłużni dziennikarze. Praca polityka, to nie aktorstwo… wymaga raczej ciszy.

Cóż, może jacyś dziennikarze, opozycja będą się czepiać.. Nie w tym rzecz, ważny jest kierunek działań. Troska o nasze bezpieczeństwo. Praworządność, przestrzeganie już nabytych przez nasze społeczeństwo praw. Wspieranie różnych programów gospodarczych (Centralny Port Komunikacyjny, Port Lotniczy – Lotnisko „Solidarności”, rozwój energetyki atomowej, inwestycje w energię wodorową itd. itp.), Bez tego nasz PKB przestanie rosnąć, a w związku z tym zabraknie środków na już istniejące świadczenia, nie mówiąc o tych, które się pojawią.

Może znajdą się środki i na realizację choć niektórych obietnic. Przy okazji, warto upomnieć się o to, by obiecane podwyżki dla nauczycieli i dla sfery budżetowej nie były określane tylko kwotowo, ale by zabezpieczono je zapisami o stałej waloryzacji. W innym wypadku zostaną szybko „zjedzone” nieuchronną inflacją i po paru latach znów wrócimy do punktu wyjścia.

Życzę rządowi premiera Donalda Tuska jak najlepiej, bo dobrze życzę nam, wszystkim obywatelom naszego kraju. Wola wyborców jest tu najważniejsza.  Życzę obecnemu koalicyjnemu rządowi ( w skrócie rządowi KO, Lewicy i Polski 2050) dotrwania do końca obecnej kadencji, a i później dalszych rządów (być może w innym, choć podobnym składzie).

Mam też nadzieję, że potrafimy docenić to, co poprzedni sejm, poprzednie rządy uczyniły dobrego, że zgodnie z obietnicami wyborczymi będziemy potrafili zakończymy tzw. wojnę polsko-polską. Czy dziś rządzący uważają, że rozliczenia wystarczą do osłabienia PIS-u? Moim zdaniem, przeciwnie, przyczynią się do jego konsolidacji. Być może uda się oskarżyć, a nawet uzyskać wyroki wobec poszczególnych polityków opozycyjnych partii, może niektóre oskarżenia były  zasadne, ale powinniśmy mieć świadomość, że dotyczyły tylko jednostek, że – jeśli już – to odpowiadają za nie tylko poszczególni politycy. Niestety, w ferworze walki politycznej wprowadziliśmy swego rodzaju zasadę odpowiedzialności zbiorowej. To jej stosowanie doprowadziło do sytuacji niemal bez wyjścia.

Obecna większość parlamentarna powołuje kolejne komisje, wybiera posłów, którzy mają zastąpić działania prokuratury. Czy nie wystarczyłyby, w wypadku podejrzeń naruszenia prawa wnioski o ich zbadanie skierować właśnie do niej (jeśli nawet założymy, że wcześniej nie była niezależna, to przecież dziś już chyba jest). Czy konieczne są igrzyska i tworzenie platformy do lansowania się niektórych polityków? Wystarczy spojrzeć na działania wcześniejszych komisji, ich bezskuteczność.

I jeszcze jedno. Istnienie opozycji jest naturalną cechą demokracji. Konieczne jest z taką współistnienie. Za niecałe cztery lata kolejne wybory. Nie wiemy, co nam te lata przyniosą? Szansa na utrzymanie społecznego zaufania na tak długi okres jest niewielka. Czy warto ją podważać nadmiernym triumfalizmem. Czy warto tym, którzy za kolejne cztery, a może osiem lat, przejmą władzę, pokazywać, że można postępować nierozsądnie.

Piotr Kotlarz

15 mld euro dla Polski z KPO już bardzo blisko. Premier wskazuje datę. https://www.wnp.pl/finanse/5-mld-euro-dla-polski-z-kpo-juz-bardzo-blisko-premier-wskazuje-date,775563.html

Obraz wyróżniający: Autorstwa I, Kpalion, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=2247495