Platon (Z cyklu: Cienie w jaskini) / Marek Weiss Grzesiński

0
625

Akademia Platonamozaika z Pompeii

Jeden z największych mędrców ludzkości, ojciec i prawodawca filozofii idealistycznej popełnił fatalny w skutkach błąd. Platon był uczniem Sokratesa, pierwszego genialnego mędrca wszech czasów i to od niego zaczerpnął metodę argumentacji, by poglądy, które głosi trafiły do umysłów nieprzygotowanych dla zbyt wyrafinowanych spekulacji. Powoływał się na proste przykłady sytuacji życiowych, dzięki którym każdy mógł na swój sposób zrozumieć sens wywodów filozofa. Tak nauczał Sokrates, tak nauczał Jezus, tak nauczał Budda i stąd ich wielkie sukcesy w szerokich kręgach słuchaczy. Również Platon przedstawił swoje przekonanie, że idea jest nadrzędna wobec rzeczywistości, ponieważ jednym słowem ogarnia liczne przykłady materialnej realizacji tego pojęcia i pozwala na podstawienie pod to słowo dowolnie wyobrażonej sobie przez każdego człowieka rzeczy znanej z otaczającej go rzeczywistości. Aby pokreślić tę hierarchię opowiedział o jaskini, w której siedzimy plecami do wyjścia i obserwujemy cienie na jej ścianie. To cienie idei, które są tam na zewnątrz, a my widzimy tylko ich odbicia, biorąc je za jedyne prawdziwe dostępne nam kształty. Ta przewrotna metafora trafiła na niezwykle podatny grunt ludzkiego myślenia zdominowanego przez intuicję, że istnieje jakiś inny, nieosiągalny dla nas świat, gdzie przebywają potężne istoty nieziemskie, a nam pozostaje tylko kontentowanie się życiem tu i teraz w przywiązaniu do marności cieni na ścianie, będących dla nas jedyną znaną rzeczywistością. Brak wiedzy o świecie i o sobie samym pozostawił człowieka na łasce tego przekonania, że jest marnym stworzeniem ograniczonym do polegania na swoich niedoskonałych zmysłach. Coraz gwałtowniej narastała w ludzkich pokoleniach wiara, że istnieje inny, wyższy świat, gdzie panuje dobro i porządek. Przekonanie, że w tym wyższym świecie żyją różne bóstwa odnalazły w idealistycznej filozofii Platona potwierdzenie zgodne z rozumem i logiką myślenia, która jest podstawową funkcją naszego umysłu. Jeśli tak wielki mędrzec naucza, że świat idei jest tym prawdziwym światem na zewnątrz naszej jaskini, a my uwięzieni w niej i odróceni tyłem możemy tylko dostrzegać w materialnych rzeczach odbicie tamtego, doskonalszego świata, to życie ludzkie jest marnością i słusznie uważamy, że należy podporządkować się bóstwom, które stanowią jedność z ideami tam, za naszymi plecami i poza naszym zasięgiem. To połączenie idei jako kategorii filozoficznej z bóstwem w zaświatach było właśnie tym fatalnym błędem Platona. Nie docenił skłonności słabego człowieka do magii, zabobonu, i sił nadprzyrodzonych. Nie docenił lęku przed niezrozumiałymi zjawiskami ze śmiercią na czele i wiecznej, nieprzemijającej z wiekiem, tęsknoty za opiekuńczą matką i wszechmocnym ojcem, którzy zawsze opuszczają nas za wcześnie. Albo umierają zbyt szybko, albo starzejąc się tracą swoją moc i nie dają nam już poczucia bezpieczeństwa. Pragniemy wtedy, by czuwali nad nami z niebios, albo żeby zamiast nich bóstwa nieśmiertelne opiekowały się nami i spełniały nasze prośby. Są pewnie uczeni i ich mądre księgi, z których można dowiedzieć się, kiedy pojawiło się i zdominowało nasze myślenie o świecie przekonanie, że istnieje metafizyka, czyli wyższa i doskonalsza forma świata wolnego od praw fizyki i chemii, a nawet matematyki. Wiara w jej istnienie opanowała ludzkość tak powszechnie, że nieliczni, którzy próbowali ją podważyć logicznym rozumowaniem, doświadczeniem i konkretnymi pytaniami, stawali się wrogami ludzkości, materialistami bez serca, cynicznymi łajdakami bez uczuć. Zaprzeczanie istnienia metafizyki zostało powszechnie potępione jako postawa niemoralna, sprzeczna z podstawowymi kanonami duszy i umysłu człowieka. Platon stworzył podwaliny pod liczne wspaniałe budowle filozofii idealistycznych, ale przede wszystkim pod wszystkie pseudonaukowe rozważania teologiczne umacniające się jako pancerz każdej religii.
                                                                            Marek Weiss Grzesiński
[Tekst publikowany był pierwotnie na Facebooku pana Marka Weiss Grzesińskiego. Tu za zgodą autora.]