O idei wojen (na marginesie wojny w Ukrainie) / Piotr Kotlarz

0
583

Pierwsze udowodnione wojny, krwawe walki międzyplemienne, sięgają około 10 tys. lat. Ich przyczyną były stosunkowo gwałtowne zmiany klimatyczne i walka o terytorium. Do tego okresu człowiek, jak i inne zwierzęta, był znacznie bardziej uzależniony od środowiska i wzrost populacji był na tyle nieznaczny, że wcześniejsze konflikty były zapewne bardzo nieczęste, niewielkie, granice terytorialne nie musiały być naruszane. Dopiero znaczne zmiany klimatyczne około 5 tys. lat temu spowodowały to, że wiele społeczeństw żyjących z dala od rzek musiało szukać nowych siedzib i zaczęło się przenosić się w ich dorzecza tworząc tam pierwsze struktury państwowe. W Egipcie, Mezpoptamii, w Chinach, na Półwyspie Indyjskim. Państwa te powstawały w wyniku podboju, a w ramach tych państw powstawały struktury feudalne. Nastąpił podział na panujących i poddanych, który to podział skutkował kolejnymi podbojami. Nowe pokolenia feudałów poszukiwały swych włości. Powstanie państwowości, a co za tym idzie powstanie wielkich społeczeństw przyczyniło się do przyśpieszenia rozwoju cywilizacyjnego, wzrostu techniki, a także wzrostu populacji. Państwa z czasem zwiększały swe terytoria kosztem innych mniej licznych i będących na innym etapie cywilizacyjnym społeczności. Ludy zbieracko łowieckie były wypierane ze swych obszarów lub likwidowane, zaś ludy pastersko-hodowlane podbijane, pozbawiane swego dobytku i zniewalane. Z czasem w wyniku podbojów powstały wielkie imperia, w nich jednak wciąż zachowywany był porządek feudalny. Podział społeczeństwa na panujących i poddanych. To właśnie ten podział był ciągłą przyczyną wojen. Tych wielkich imperialnych i mniejszych między mniejszymi feudałami. Bogactwo bowiem zależało od liczby poddanych. Od tych, których można było eksploatować. Przyczyny tych wojen próbowano uzasadniać różnymi argumentami. Najczęściej były wynikiem walki o władzę (własność) wewnątrz dynastii, czasami chodziło po prostu o łupy. Pretekstem mogło być więc to, że napadnięty władca był nieudolny, zdeprawowany lub tym podobnie, czasami jako pretekst wystarczało to, że sąsiad był zbyt bogaty.

Już w starożytnej Grecji pojawiła się też  idea „przestrzeni życiowej”. Jej twórcą był w czasie wojen z Persją Isokrates. Jego zdaniem miałoby zapewnić ją Grekom zwycięstwo nad Persami. Na ziemiach Azji Mniejszej widziałby Isokrates osadzenie mas bezdomnych najemników i innych tułaczy, którzy stali się w drugiej połowie IV wieku p.n.e. zjawiskiem masowym w Grecji[1]. To właśnie do tej idei sięgnął Hitler. Warto zauważyć, że sięgał on też do innych  idei, wydawałoby się, że już wówczas powszechnie odrzucanych, jaką jest np. idea niewolnictwa. Jedną z ważniejszych, choć nie nazwanych wówczas wprost, przyczyn ówczesnych wojen był w zrost populacji, z którym ówczesne społeczeństwa nie potrafiły sobie poradzić inaczej. Do tej to właśnie idei w połowie XX wieku sięgnął Hitler.

Toczone wojny wiązały się też z łupami. Początkowo były to głównie hodowane zwierzęta i wzięci w niewolę ich właściciele, później wytwory rzemiosła (szczególnie ważnym łupem byli aż do średniowiecza brani w niewolę rzemieślnicy), szlachetne kruszce, wreszcie pieniądz. W czasie wojen napoleońskich łupami takimi stały się też dobra kultury (te szczególnie grabiono w Włoszech, ale i w innych podbijanych państwach, zresztą już wcześniej grabiła takie w Niderlandach rewolucyjna Francja). Na wojnach można też było się bogacić produkując broń i zaopatrzenie dla armii lub zajmując się ich dostawami. Przykładem nasz Wokulski, choć nie był tu największym graczem. Szkoda, że Prus nie zwrócił uwagi na ten aspekt kariery swego podstarzałego bohatera, podkreślając zwłaszcza jego nieszczęśliwą, choć śmieszną, miłość do kobiety, która przecież nie mogła go pokochać choćby z powody różnicy wieku, urody i nudy, którą ten podstarzały amant mógłby jej tylko zaoferować.

Dziś wojny o terytorium wydają się śmieszne. Nie ma przecież panujących i feudałów. Z drugiej strony warto pamiętać, że taką ideę chcieli wprowadzić niemieccy naziści. Warto przyjrzeć się ideologii SS. Inna była bowiem ideologia sprzedawana szerokim niemieckim masom, inna ideologia niemieckich, „czysto aryjskich” elit. Oni dążyli do stworzenia feudałnazizmu (łącznie z zasiadaniem w feudalnych zamkach). Nie wykluczam, że również marzeniem komunistycznych elit był feudałkomunizm. Po odejściu od tej ideologii, część z nich zapragnęła budować feudałkapitalizm. Stąd może pojęcie „oligarchowie”, które nie było znane w czasie mojej młodości. Pojawiło się wraz z rozpadem Imperium Sowieckiego, ZSRR wraz z uzależnionymi od niego państwami tzw. „demokracji ludowej”.

Pozwoliłem sobie wyżej na zażartowanie z „miłości” Wokulskiego, by przejść do obecnej wojny. Jej głównym bohaterem jest kolejny, choć mniej śmieszny od Wokulskiego, bardziej tragiczny, tragikomiczny, w swej postawie i groźny dla wszystkich bohater, niestety rzeczywisty. Putin – człowiek istniejący realnie, ale żyjący w nierealnym, wymyślonym przez siebie i jego otoczenie świecie. Niektórzy nazywają go idiotą, używają innych tego typu przymiotników… trudno zdiagnozować tę chorobę, ale tak znaczna rozbieżność między przyjmowanymi powszechnie w świecie wartościami, a swoim o tym świecie wyobrażeniem, jest na pewno jakąś formą choroby, upośledzenia.

Jak się okazuje celem, jaki stawia sobie Rosja w obecnej wojnie w Ukrainie, jest aneksja terytorialna. Już w 2014 roku Rosja zagarnęła Półwysep Krymski, dziś powiększa swe żądania o kolejne ukraińskie terytoria. Oczywiście zawsze można znaleźć usłużnych historyków, którzy wykażą, że terytoria te były „rosyjskie” od zawsze, udowodnią takie i inne bzdury. Terytoria i ludność. Czy ludność poddana? Czy Putin i kierowana przez niego Rosja wraca do idei panujących i poddanych. Na szczęście, zamiast kwiatów niedoszli „poddani” przywitali rosyjskich żołnierzy znacznie bardziej „gorąco”. Czyż terytorialne i ludnościowe żądania Rosjan nie są śmieszne? Idiotyczne? W XXI wieku myśleć kategoriami panujących i poddanych. To mogło się zrodzić tylko w głowach feudałkomunistycznych oligarchów z Putinem na czele. Jakże im tu blisko do poglądów niemiecko nazistowskich elit.

Cokolwiek by o tej wojnie nie mówić i jakkolwiek by próbować przerzucić odpowiedzialność za nią na innych („ukraińskich nazistów”, NATO, Polskę), Rosjanie sami ujawniają, że są agresorami. Mają postfeudalne roszczenia terytorialne. Czy naprawdę sądzą, że ludność ewentualnie zajętych obszarów zgodzi się być ich „poddanymi”? Cóż mają niedouczonego durnia za swego przywódcę, którego chorych ambicji nie potrafili w porę dostrzec. Na szczęście, w przeciwieństwie do żołnierzy Napoleona, wysyłani na wojnę w Ukrainie rosyjscy żołnierze na obecnej wojnie nie mogą się wzbogacić. Wiertarka, jakieś futra i reklamówki z żywnością za cenę życia, to za mało. Wcześniej, czy później pojmą, że rządzą nimi idioci, że cena, za którą oddają się pod ich władzę nie jest warta aż takiego poświęcenia.

Za kulisami tej wojny jest też wielu ludzi pokroju Wokulskiego, dostawców do armii (tych w Rosji, którzy chcą ukryć swoje przekręty) i wielu innych. Nie jest prawdą bowiem, że milionerzy tylko stracą. Tam gdzie tracą jedni, tam bogacą się drudzy. Rynki zbytu, z których wyparci zostaną jedni, zajęte zostaną przez drugich. Ci, którzy zwietrzyli w tej wojnie interes, są równie żałośni jak Putin i jego poplecznicy. Przecież dzisiejszy świat daje tak wiele możliwości wzbogacenia się. Dlaczego więc wybrali te drogę? Cóż i oni są niedouczeni, i im jak Wokulskiemu marzy się inny świat. Świat elit, do którego chcą wejść tak jak bohater Prusa. Tu jednak łączność tych bohaterów się kończy. Przedstawiony przez Prusa bohater był człowiekiem z gruntu rzeczy szlachetnym, w XIX wieku pojmowanie świata było nieco odmienne, bogacenie się na wojnie uznawano jeszcze za coś naturalnego. Dziś, powinniśmy również zrozumieć, że zbrodniarzami są nie tylko ci, którzy wysyłają na wojny żołnierzy w imię chorych idei, ale również ci, którzy na głupocie tamtych zarabiają.

                                            Piotr Kotlarz

PS. Świadomie podniosłem tu wątek Wokulskiego, chcę bowiem ukazać jak głęboko w naszej (światowej) kulturze i tradycji zakorzeniona jest wojna, jako coś co najmniej neutralnego. Jeszcze i dziś są tacy, którzy uważają, że swych praw można dochodzić siłą. Mam nadzieję, że z czasem takich będzie coraz mniej.

[1]       R. Kulesza, Aleksander Wielki, Wydawnictwo Mada, 2009, s. 41.

 

Obraz wyróżniający: Ruiny budynów w Charkowie po ostrzale rakietowym. Autorstwa State Emergency Service of Ukraine – https://www.facebook.com/photo/?fbid=325239292977300&set=pcb.325237332977496 (the whole post), CC BY 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=115743480