Uwagi techniczne
Czy dzisiaj warto oglądać stare filmy? Czy poruszają one uniwersalne wartości, które są cenne również w obecnych czasach? Według mnie tak – co postaram się udowodnić w cyklu recenzji starych filmów. Zwłaszcza, że żyjemy w epoce niemal nieograniczonego dostępu do filmów, a możliwości techniczne pozwalają nam cieszyć się nimi nie wychodząc z domu. Jedyne co nas ogranicza to czas – jednakowy dla wszystkich. Ja zamiast tracenia go na kolejny serial, o którym zapomnimy w przyszłym miesiącu – proponuję poświecić go arcydziełom minionych lat.
Premiera sprzed dziewięćdziesięciu lat
Termin premiery filmu jest mocno dyskusyjny. FilmWeb datuje tę premierą na 24 kwietnia 1934 roku i ja pozwalam sobie tę informację traktować jako obowiązującą. Film przez wytwórnię, dla której powstał, został mocno okaleczony, przemontowany i zaprezentowany widzom 12 października 1934 pod tytułem „Płynąca barka”. Przywrócenie pierwotnej wersji reżysera datuje się na rok 1945 – jest ona dziełem entuzjastów francuskiego kina. Kopie oryginalnej wersji zachowały się w Brytyjskim Instytucie Filmowym (BFI) i dzięki temu można było w latach dziewięćdziesiątych XX wieku wrócić do jego pierwotnej wersji. Kolejna wersja, która jest obecnie obowiązującą (wydanie Criterion Collection) została powtórnie poddana rekonstrukcji w 2001 roku przy udziale córki reżysera. Wersja ta jest najbliższa oryginałowi, ale i tak nie jest to dzieło w pełni odpowiadające wizji twórcy. Dyskusje nad rekonstrukcjami „Atalanty” trwają do dzisiaj, zwłaszcza we Francji, gdzie dzieło Vigo jest najbardziej cenione. Między innymi w tej sprawie zabrał głos jeden z autorytetów w dziedzinie kina – Jacques Aumont:
„… trudno się dziwić, że obecnie rozpowszechniane wersje Atalanty (Jean Vigo, 1934), Otella (Orson Weles, 1952) czy Zawrotu głowy (Alfred Hitchcock, 1958) przyprawiają purystów o dreszcze. W tych trzech przypadkach oczyszczono miedzy innymi ścieżkę dźwiękową, ewokując atmosferę zupełnie odmienną od tej w wersjach autoryzowanych przez twórców- Vigo, Wellesa czy Hitchcocka – jeszcze za życia. Nie ulega wątpliwości, że argumentacja typu technicznego skrywa tu pragnienie reinterpretowania dzieła bez poręki jego twórcy (co oczywiste) i bez zrozumiałego w istocie celu”.
Jacques Aumont „Interpretacja filmów”
Fabuła w dużym skrócie
Młody właściciel barki poślubia wiejską dziewczynę i w podróż poślubna wypływają Sekwaną do Paryża.
Onieśmielenie
Muszę się przyznać, że zaczynając oglądać takie filmy jak „Atalanta” (albo „Obywatel Kane”) czuję pewnego rodzaju ciężar odpowiedzialności. Perspektywa seansu, który z zasady ma być spektaklem obcowania z arcydziełem prawie mnie obezwładnia. Na szczęście szybko przechodzi mi to uczucie i po pierwszych sekundach seansu orientuję się, że nie jest źle, nie ma nudy i chyba wszystko rozumiem. Po seansie zwykle jestem mniej lub bardziej zachwycony – mniej lub bardziej rozumiem zachwyty innych krytyków, którzy obejrzeli i ocenili arcydzieło przede mną.
Rankingi
Film „Atalanta” często znajduje się w ścisłej czołówce zestawień organizowanych cyklicznie przez British Film Instytut od 1952 roku. Jest on na pierwszym miejscu stu najlepszych filmów krytyka średniego pokolenia – Michała Oleszczyka. Wyprzedza w tym zestawieniu „Tokijską opowieść”, „Ucztę Babette” czy „Pewnego razu na Dzikim Zachodzie”, a Kurosawa, Bergman, Alen czy Capra pozycjonowani są dużo niżej. W mojej ocenie „Atalanta” nie zasługuje na tak wysokie miejsce, ale warta jest obejrzenia (i mojej recenzji).
„Niezwykły film, który trudno przyrównać do jakiegokolwiek innego. Film owiany legendą i po części – tragedią”
Michał Oleszczyk „Spoiler master”
Przede wszystkim świeżość
Po seansie, w trakcie którego obejrzałem „Atalantę” pierwsze było zdziwienie jak bardzo nowoczesny wydaje się ten film. W formie, w jakiej go widzimy, wygląda jakby był stworzony współcześnie – świetne zdjęcia, wspaniały montaż i cudownie opowiedziana historia. Kilku współczesnych filmowców powinno obejrzeć ten film. I wyciągnąć z niego wnioski dla siebie.
Światła wielkiego miasta
Jedną z głównych osi scenariusza jest wycieczka w Paryżu. Stolica Francji jest sportretowana jako miejsce luksusu, przyciągająca blichtrem, tajemnicą i pożądaniem. To miejsce, do którego warto pojechać (popłynąć) i w którym warto się zagubić (zatracić).
Nietrudno zauważyć, że również współcześnie duże miasta przyciągają swoja atrakcyjnością. Obserwujemy to w każdy weekend, w czasie którego zjeżdżają do nich spragnieni atrakcji młodzi ludzie z przedmieść i mniejszych miasteczek. Widzimy głownie efekty ich całonocnych zwykle aktywności, a mieszkający w samym oku cyklonu narzekają na nieprzespane noce. Zwykle weekendowe aktywności organizowane są zgodnie z oczekiwania przyjeżdżających a mieszkańcy z reguły w nich nie uczestniczą. To trochę jak niegdysiejsza Cepelia – organizacja powołana w celu promowania ludowej twórczości z czasem stała się zaprzeczeniem swoich idei – zrzeszeni twórcy produkowali masowo produkty spełniające oczekiwania klientów, zapominając o swoich tradycjach.
Paryż w „Atalancie” tak właśnie jest sportretowany – komiwojażer urządza show w celu sprzedania błyskotek, paryskie przyśpiewki są skomponowane pod gust przybyszów.
Zagubienie w wielkim mieście
Drugą interpretacją wielkiego miasta w „Atalancie” może być zjawisko przybywania młodych ludzi do wielkiego miasta i procesu osiadania w nim. Ludzi, którzy odrywają się od dotychczasowego swojego życia, zmieniają wszystko i pozwalają, żeby ta nowa przestrzeń zdominowała ich. Mają prawo czuć się zagubieni – nie funkcjonują w nim zasady, które znali ze swoich miasteczek i wiosek. Narażenie są na oszustwa i manipulacje, na które nie mogli być przygotowani. Postawa okradzionej Julietty to symbol tego zjawiska pokazany w filmie w sposób bardzo znaczący.
Zagubieni w wielkim mieście ludzie to ważny temat „Atalanty”. Sami do końca nie zdają sobie sprawy w jaki sposób wielkie miasto potrafi nimi zawładnąć. Są podani bardzo wielu bodźcom, atakowani przez coraz atrakcyjniejsze pułapki. Szafa grająca w filmie jest chyba świetnym symbolem nieznanych technologii, które osaczają i oszałamiają przybyszów. Na szczęście w filmie technologia może być szansą. To właśnie dzięki piosence wybranej z szafy grającej udaje się odnaleźć i ocalić główną bohaterkę.
Ostatnią z dostrzeżonych przeze mnie pułapek jest pułapka konsumeryzmu w jaką łatwo wpaść w dużym mieście. Nieograniczona wręcz ilość pokus jest trudna do stawienia im czoła. Zwłaszcza, gdy tradycyjne (wyniesione z rodzinnych miejsc) wartości można w dużym mieście obejść. Krytyka burżuazji to częsta interpretacja tego filmu – zwłaszcza w środowiskach anarchistycznych. Jest ona jak najbardziej dopuszczalna. Zarówno reżyser jak i jego ojciec byli zaangażowani w ruch anarchistyczny.
Porzucenie znanego
Kolejnym, ważnym tematem „Atalanty” jest świadome porzucenie dotychczasowego świata przez główną bohaterkę Juliettę i chęć podążania w całkiem inny sposób niż ten dostatni i dobrze znany. Tu mowa o porzuceniu tradycji i rodziny na rzecz ekscytującego życia w podróży i doznawania nowych przyjemności.
Codzienność i uniesienia
Barka, na której płyną bohaterowie opowieści o „Atalancie” to jasny symbol codzienności – z jej brudami, niedogodnościami i koniecznymi obowiązkami. To na barce bohaterowie spędzają większą część życia i jest to życie prozaiczne. Michał Oleszczyk stawia tezę, że zakręty życia są jak meandrująca Sekwana, z wartkim nurtem której poruszają się bohaterowie filmu.
Pokusy wielkiego świata i wielki emocje bohaterów to tylko uzupełnieniem szarej codzienności. Ubarwiają one rzeczywistość codziennych zmagań, ale są zaledwie rzadkim dodatkiem. Myślenie, że wyprawa w nieznane łączy się wyłącznie z przyjemnościami jest nierealna i Julietta szybko się o tym przekonuje.
Film o małżeństwie
Niektórzy krytycy, usiłujący interpretować „Atalantę”, uważają, że jest to film o małżeństwie. O codzienności, w którą czasami wkradają się wzniosłe chwile. Że jest on o tolerancji dla drugiego człowieka, wynikającej ze współżycia z innym człowiekiem. Taki był pierwotny zamysł scenariusza. Na szczęście Jean Vigo nie potraktował scenariusza zbyt dosłownie wprowadzają wiele zmian, co spowodowało, że powstał film wybitny.
Najważniejsze emocje
Warto zastanowić się co nas w tym filmie najbardziej porusza. Według mnie są to emocje, które wszyscy przeżywamy i rozumiemy. Jest w nim miłość, przyjaźń, relacja wynikająca ze wspólnego, trudnego życia. Jest też zazdrość i ból rozstania zakończona, oczywiście, szczęśliwie.
Historia jest bardzo prosta – nie sposób zagubić się w niej. Wydarzenia toczą się w ciągu logicznym, nie ma istotnych przeskoków akcji. Mój jednozdaniowy opis fabuły w pełni nie oddaje scenariusza. Są w nim jeszcze przygody paryskie, ale wszystko jest pokazane w sposób bardzo konsekwentny i zrozumiały. Powoduje to moje zdziwienie, że w czasach, kiedy kino wymaga od widza dużo większego zaangażowania w oglądane dzieła, ten film wydaj się być tak nowoczesny – zarówno w treści, jak i formie.
Podróż i doświadczanie luksusu to kolejna emocja, która towarzyszy Juliette. Paryż jest synonimem takiego luksusu dla prowincjuszki. Dla nas, widzów to tandeta, która nas odstrasza. Podobnie jest z pracownikiem barki Ojczulkiem Jules’em, którego ciało pokryte jest wulgarnymi tatuażami, a kajuta zagracona rupieciami bez wartości. Nie sposób zrozumieć zainteresowania Julietty tym odmiennym światem – prostym, pozbawionym komfortu. Chęć doznania nowości jest chyba jedynym powodem, dla którego godzi się na tak radykalne zmiany. Oczywiście gorące uczucie do męża jest zapewne najważniejszą jej motywacją. Jednak chyba wszyscy, patrząc na je wybory, trochę współczujemy bohaterce tego brudu (na każdym poziomie) świata, w którym się znalazła.
Ważna filmowa scena
Według przytoczonej legendy – pan młody powinien zanurzyć głowę w wodzie, nie zamykając oczu, aby zobaczyć twarz swojej wybranki. Taka scena rozgrywa się w „Atalancie” – pan młody widzi wręcz cała postać ukochanej – ubrana w suknię ślubną wygląda niemalże jak nimfa wodna. Scena jest tak nowatorska, że wzbudza niebywały zachwyt. Zwłaszcza, że realizatorzy mieli dziewięćdziesiąt lat temu mocno ograniczone środku do jej realizacji.
Niezmienny język
Jak już wcześniej wspomniałem – „Atalantę” ogląda się dzisiaj jak współczesny film. Świadczy to o geniuszu twórcy, który wyprzedził swoją epokę. Świadczy to też o tym, że film ciągle posługuje się tym samym językiem. W czasie rozwoju kina sposób wypowiedzi filmowej ewaluował, ale podstawowe zasady kompozycji, montażu i prowadzenia opowieści pozostały niezmienne. Dzisiaj montaż jest bardziej dynamiczny, opowieści bardziej odważne, a nowe kamery dają inne (lepsze) możliwości realizacyjne. Na szczęście stare filmy, utrzymane w konwencji dobrego kina – ciągle mogą nas zachwycać.
Tragiczny los
Niestety, reżyser – Jaen Vigo nie dożył premiery swojego filmu. Zmarł w wieku zaledwie dwudziestu dziewięciu lat. Przyczyną jego śmierci była gruźlica, której leczeniu nie sprzyjała realizacja zdjęć do „Atalanty” w zimowej scenerii Sekwany. Był to jego pierwszy długometrażowy film. Wcześniej zrealizował tylko trzy krótsze filmy, a tym „Pała ze sprawowania” (1933), od analizy którego zaczyna się jeden z ważniejszych podręczników z tej dziedziny – Jacquesa Aumonta i Michela Marie („Analiza filmu”).
Współcześni recenzenci
Przynajmniej od lat osiemdziesiątych XX wieku recenzenci są zachwyceni tym filmem. Adam Garbicz i Jacek Klinowski uznali go za najlepszy film roku w swoim „Kinie, wehikule magicznym”. Według nich w 1934 roku był on lepszy od filmu Franka Capry („Ich noce”), Freda Zinnemanna („Sieci”), a nawet Alfreda Hitchcocka („Człowiek, który za dużo wiedział”). Wspomniani recenzenci w bardzo długim zdaniu wychwalają jego zalety:
„O wszystkim w tym filmie decydują akcesoria: niezwykła atmosfera, liryczna poezja szczegółu, surrealistyczny momentami dialog, opis malowniczych postaci – szczególnie starego wilka morskiego, ekscentrycznego Julesa, który wraz z młodym pracownikiem uzupełnia załogę barki, oraz przedziwnego handlarza ulicznego, spotkanego podczas wyprawy bohaterki na ląd; to on głownie spowodował jej bunt przeciwko szarości życia, który wcześniej zakiełkował w Juliette pod wpływem rozmów z Julesem, owianym aurą tajemniczości anarchistą, wytatuowanym na całym ciele i gromadzącym w swojej kabinie niezwykłe, egzotyczne przedmioty”.
Adam Garbicz, Jacek Klinowski „Kino, wehikuł magiczny. Podróż pierwsza 1913- 1949”
Również współcześni polscy badacze kina są zgodni co do dużej wartości „Atalanty”:
„Impresjonistyczne, pełne poezji działo było niezwykle nowatorskie pod względem formy – pracy kamery, montażu i zdjęć. Te ostatnie autorstwa wybitnego operatora Borisa Kaufmana, wyróżniały się połączeniem realizmu i oniryzmu, co widać szczególnie w ujęciach podwodnych, gdy na obraz nurkującego Jeana jest nałożony wizerunek Juliette”.
Sara Nowicka
w „1000 filmów, które tworzą historię kina”. Red. Piotr Kletkowski, wydawnictwo Dragon, Bielsko Biała 2022, wydanie drugie.
Krytycy zagraniczni również doceniają film „Atalanta”. Autorzy „Historii kina” poświęcają mu oddzielne strony monografii, na które mogą liczyć jedynie największe arcydzieła światowego kina.
„Atalanta w poruszający sposób poddaje myśl, że miłość nie może ograniczać się do fizyczności drugiej osoby, lecz powinna rozciągać się na cały świat. Vigo był reżyserem, który bezgranicznie wierzył w liryzm swoich obrazów, a zmysłowe wykorzystanie montażu, edycji i ruchu kamery, a także kadrowanie, produkcja oraz sporadyczne efekty specjalne pozwoliły mu stworzyć w filmie osobiste, płomienne wyobrażenie miłości, ekspresji i niezależności”.
David Jenkins
W: „Historia kina” red. Philip Kemp
Również współczesna amerykańska krytyka filmowa dostrzega „Atalantę”:
„Choć w naszych oświeconych czasach polityk płci może się to wydać herezją, arcydzieło Jeana Vigo Atalanta to największa filmowa oda do heteroseksualnej namiętności. Nie można wkroczyć w świat tej entuzjastycznej poetyki, nie poddając się wizji romantycznych przeciwstawieństw między płciami, porównań narzucających się na każdej możliwej płaszczyźnie – duchowej, fizycznej, erotycznej i emocjonalnej”.
Adrian Martin
W: „1001 filmów, które musisz zobaczyć” red. Steven Jay Schneider
Polonica
W filmie występują trzy osoby związane z Polską. Jest to, przede wszystkim, reżyser, którego żona nosiła nazwisko Łozińska i jest spokrewniona z Marcelem Łozińskim. Autor zdjęć – Boris Kaufman urodził się w Białymstoku i jest bratem reżysera Dzigi Wiertowa oraz operatora Michaiła Kaufmana – zasłużonych dla radzieckiej kinematografii, a odtwórczyni głównej roli Dita Parlo pochodzi ze Szczecina. Oczywiście było to wówczas miasto niemieckie.
Na koniec – REKOMENDACJA
Polecam ten film. Jest w kanonie większości zestawień najważniejszych filmów świata i godny jest swojego miejsca. Co prawda nie zgadzam się na umieszczenie go na samym szczycie, ale wart jest obejrzenia i głębszej nad nim refleksji.
Marek Baran
Źródła
-
Jacques Aumont „Interpretacja filmów”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2021
-
Michał Oleszczyk „Spoiler master” s03e19 – 25 maja 2021
-
Adam Garbicz, Jacek Klinowski „Kino, wehikuł magiczny. Podróż pierwsza 1913- 1949” Wydawnictwo Literackie. Kraków 1981
-
„1000 filmów, które tworzą historię kina”. Red. Piotr Kletkowski, wydawnictwo Dragon, Bielsko Biała 2022, wydanie drugie.
-
„Historia kina” red. Philip Kemp. Wydawnictwo Arkady, Warszawa
-
„1001 filmów, które musisz zobaczyć” red. Steven Jay Schneider. Wydawnictwo Publicat. Poznań.
Uniwersalny język kina
Recenzja filmu „Atalanta”
Reż. Jean Vigo
Scenariusz: Jean Guinee, Albert Riera
Muzyka: Maurice Jaubert
Zdjęcia: Jean Paul Alphen, Luois Berger, Boris Kaufman
Obsada: Michel Simon, Dita Parlo, Jean Daste, Gilles Margaritis, Louis Lefebvre
Premiera: 24 kwietnia 1934