Abstrakt
Wiele paradygmatycznych form praw zwierząt i aktywizmu ekologicznego zostało sklasyfikowanych jako terroryzm zarówno w popularnym dyskursie, jak iw prawie. Artykuł ten dowodzi, że etykietowanie wielu brutalnych form akcji bezpośrednich prowadzonych w imię praw zwierząt lub ekologii jako „terroryzmu” jest błędne. Ponadto twierdzi się również, że nawet te czyny, które są słusznie określane jako terroryzm niekoniecznie są czynami bezprawnymi. Wynikiem tej analizy jest zakwestionowanie warunków debaty publicznej i zasadności ustaw antyterrorystycznych wymierzonych i karzących radykalny aktywizm.
Słowa kluczowe: terroryzm, ekoterroryzm, prawa zwierząt, aktywizm ekologiczny, akcja bezpośrednia, prawa zwierząt i ekstremizm środowiskowy, terroryzm jednoaspektowy
532-1525-1-PBTłumaczenie:
W dyskursie publicznym i w prawie pozytywnym wiele form nielegalnej ochrony praw zwierząt i aktywizmu na rzecz ochrony środowiska zaczęto nazywać terroryzmem. Jednak analiza pojęcia terroryzmu oraz działań działaczy na rzecz zwierząt i środowiska pokazuje, że jest to w dużej mierze błąd. Chociaż istnieje wiele konceptualnych sporów na temat właściwego stosowania terminu terroryzm, często definiuje się go albo w kategoriach intencji agentów terrorystycznych, albo w odniesieniu do statusu moralnego ofiar aktów terrorystycznych. Te dwie koncepcje terroryzmu nazywam odpowiednio niemoralnymi i moralizowanymi ujęciami terroryzmu. Relacje niemoralizowane zwykle koncentrują się na intencjach agentów dokonujących aktów przemocy, aby wywołać strach jako strategię prowokowania zmian politycznych. Ustalenie, że akt jest terroryzmem, nie wymaga dokonania a priori oceny moralności tych czynów. Z kolei koncepcje moralizowane uwzględniają niewinność ofiar jako część definicji terroryzmu. Zgodnie zarówno z moralizowaną, jak i niemoralizowaną koncepcją terroryzmu, najbardziej brutalne i nielegalne akty dokonywane w imię zwierząt innych niż ludzie lub środowiska nie powinny być określane mianem terroryzmu. Powodem tego jest to, że zgodnie z niemoralizowaną relacją większość nielegalnych czynów dokonywanych przez aktywistów zajmujących się zwierzętami i środowiskiem naturalnym ma złe intencje, aby można je było zaklasyfikować jako terroryzm. A zgodnie z umoralniającą relacją niewinność obiektów tak zwanych aktów terrorystycznych może być wątpliwa. Wnioski te podważają ortodoksyjne poglądy na temat praw zwierząt i „terroryzmu” środowiskowego. Podważają również zasadność praw, które dotyczą praw zwierząt i aktywizmu na rzecz środowiska, zwłaszcza tych, które klasyfikują brutalny aktywizm jako terroryzm[1] i powinny skłonić nas do ponownego przemyślenia warunków dyskursu publicznego i politycznego. Poza tym wnioski zmuszają nas również do ponownego rozważenia, czy brutalne prawa zwierząt i aktywizm na rzecz ochrony środowiska można sklasyfikować jako moralnie złe jako klasę czynów.
W Stanach Zjednoczonych ustawa Animal Enterprise Terrorism Act obejmuje wszelkie umyślne szkody lub ingerencje w działalność przedsiębiorstwa zajmującego się zwierzętami, niezależnie od tego, czy działania te mają motywację polityczną, czy też zamiar wywołania terroru (U.S. Government Printing Office, 2005). Podobnie w Wielkiej Brytanii rząd (Travis, 2005) oraz Europejska Agencja Przestrzegania Prawa, Europol (Europol, 2011a), wszystkie stosują ekspansywną klasyfikację terroryzmu, która może obejmować czyny niemotywowane nadrzędną chęcią zmiany politycznej lub jakimkolwiek zamiarem wywołania terroru. W retoryce urzędników państwowych powtarza się przypisywanie terminu „terroryzm” szerokiej gamie przestępstw popełnianych przez obrońców praw zwierząt i działaczy na rzecz ochrony środowiska (por. Lewis, 2005, 2004). aktywiści regularnie przedstawiają ich jako terrorystów, kładąc nacisk na użycie przemocy i nie rozróżniając różnych kategorii czynów i intencji za nimi stojących[2]. Błędy te powtarzają się również w literaturze naukowej dotyczącej terroryzmu, gdzie widzimy łączenie spektrum nielegalnych działań z terroryzmem, zwłaszcza gdy działania te wiążą się z przemocą wobec mienia lub osoby. (por. Hirschmann, 2000; Humphrey i Stears, 2006; Monaghan, 1999; Vanderheiden, 2005) Na przykład Kai Hirschmann w części poświęconej rozszerzonej rzeczywistości i ekoterroryzmowi nie wykracza poza określenie „odwoływanie się do gróźb, przemocy i niszczenia” jako terroryzm, włączając różne „taktyki ekstremistyczne” w rubryce terroryzmu. motywy polityczne. Pisze:
„Działalność tych grup, które chcą używać przemocy wobec mienia i osób w dążeniu do praw zwierząt, można postrzegać jako kampanię zawierającą podstawowe cechy„ terroryzmu ”… ci aktywiści… można zobaczyć, że posiadają motyw polityczny, a mianowicie filozoficzne przekonanie, że zwierzęta mają prawa”.(Monaghan, 1999, s. 166)
Jak wykażę, przekonanie, że zwierzęta inne niż ludzie mają prawa, może motywować akty przemocy, które mają różne intencje i niekoniecznie obejmują nadrzędny zamiar zmiany politycznej. Problemy zidentyfikowane dotychczas w ortodoksyjnym rozumieniu praw zwierząt i „terroryzmu” środowiskowego można rozwiązać, przyglądając się koniecznym i wystarczającym warunkom terroryzmu i ustalając, czy są one obecne w różnych typach aktywizmu. Temu ostatniemu celowi pomaga jasna taksonomia różnych klas aktywizmu. Niemoralizowane koncepcje terroryzmu, jak nakreśliłem, zwykle opisują terroryzm w kategoriach intencji domniemanego terrorysty, aby osiągnąć cele polityczne za pomocą zastraszania i przymusu poprzez przemoc lub jej groźbę. W wielu przypadkach groźba użycia przemocy lub jej użycie ma na celu wywarcie wpływu na znacznie szerszą społeczność niż tylko bezpośrednie obiekty tej przemocy, poprzez wzbudzenie w nich lęku przed negatywnymi konsekwencjami braku zgody na żądania terrorystów[3]. Ta szeroka definicja pozwala nam rozróżnić terrorystów od terroryzmu, zawiera paradygmatyczne cechy terroryzmu, które można znaleźć w potocznym użyciu języka, i stawia wyraźną granicę pojęciową między terroryzmem a innymi formami przemocy politycznej i niepolitycznej (Anne Schwenkenbecher, 2012). koncepcja terroryzmu różni się tylko tym, że obiekt przemocy, zagrożenia lub strachu jest niewinny.
Pierwszą konsekwencją zastosowania powyższej definicji do przypadku aktywizmu na rzecz zwierząt i środowiska jest to, że wyklucza ona akty bez użycia przemocy z klasyfikacji jako terroryzm. Wiele form aktywizmu, choć nielegalne, nie wiąże się jednocześnie z rzeczywistą lub zamierzoną przemocą. Za Bufacchim definiuję przemoc jako coś, co narusza integralność rzeczy lub istoty. Oznacza to, że przemoc odbiera coś obiektowi „rozbijając istniejącą wcześniej psychiczną i/lub fizyczną jedność, która istniała przed przemocą” (Bufacchi, 2007). Przemoc odnosi się zatem do ataków fizycznych i psychicznych skierowanych zarówno na mienie, jak i na żywe istoty, i różni się od innych znaczeń tego terminu, takich jak używane do opisywania aktów siłowych, takich jak gwałtowne trzaskanie drzwiami lub gwałtowny wybuch słowny. Koncepcja przemocy zaproponowana przez Bufacchiego ma tę zaletę, że jest dobrze zgodna ze znaczeniem zwykle rozumianym w kontekście terroryzmu i wyklucza niewłaściwe użycie tego terminu w języku potocznym.
Nielegalne prawa zwierząt i aktywizm na rzecz ochrony środowiska przybierają różne formy. Obejmują one takie czyny, jak podpalenie, rozpryskiwanie farby na odzieży futrzanej, wandalizm, graffiti, zanieczyszczanie produktów, zakłócanie komunikacji telefonicznej i e-mailowej oraz włamywanie się na strony internetowe, napaść, groźby użycia przemocy, wtargnięcie, kradzież, powodowanie uciążliwości, marsze i zgromadzenia protestacyjne, przebijanie drzew kolcami ,[4] sabotaż sprzętu, utrudnianie i pikietowanie oraz publiczne rozpowszechnianie prywatnych danych. W jednym z niesławnych przypadków w Wielkiej Brytanii aktywiści ukradli szczątki zmarłej babci właściciela farmy, która hodowała świnki morskie w celu zaopatrzenia ich w laboratoria. , a zastosowane w nich metody do następującej taksonomii radykalnego aktywizmu: sabotaż, obywatelskie nieposłuszeństwo, ratunek i terroryzm.[5] Cztery taksony różnią się znacznie iw sposób, który wyklucza prawidłowe sklasyfikowanie większości aktów przemocy jako terroryzmu. Każdy z nich jest opisany poniżej.
Sabotaż obejmuje niszczenie mienia, którego celem jest zapobieganie, utrudnianie i zakłócanie praktyk wyrządzających szkodę zwierzętom innym niż ludzie lub szkodzących środowisku. Przykłady obejmują te czyny opisane w powieści Edwarda Abbeya The Monkey Wrench Gang. W The Monkey Wrench Gang bohaterowie książki uszkadzają pojazdy budowlane, przesuwają paliki pomiarowe i niszczą sprzęt, aby zapobiec budowie szkodliwego dla środowiska tamy. (Abbey, 2004) Chociaż tego rodzaju czyny mogą być brutalne w tym sensie, że zniszczenie mienia narusza nienaruszalność rzeczy, ich intencją jest zapobieżenie szerszym szkodom lub szkodom uznanym za bardziej znaczące niż te, które spowodowały. Sabotaż jest skierowany bezpośrednio na swój przedmiot; nie ma żadnego celu pośredniego ani powiązanego aspektu komunikacyjnego, nie ma też zamiaru siania strachu w celu wywołania zmian politycznych. Bez zamiaru wywołania terroru, a tym samym zmiany przekonań lub polityki, akty sabotażu mające na celu zapobieżenie określonym krzywdom nie powinny być uważane za terroryzm.
Jednym z problemów ujawnionych na początku taksonomii jest to, że opiera się ona na znajomości intencji aktywistów. W nieidealnym świecie bardzo często można wywnioskować lub poznać intencje działań obrońców praw zwierząt i działaczy na rzecz ochrony środowiska nie tylko dlatego, że działania mówią same za siebie, ale także dlatego, że aktywiści wydają oświadczenia wyjaśniające motywy ich działania. Ponadto wiele grup aktywistów ma strukturę zgodną z ich intencjami, tak że grupy takie jak Front Wyzwolenia Zwierząt działają potajemnie i zgodnie ze strukturą komórkową, podczas gdy takie jak Towarzystwo Ochrony Owczarków Morskich działają w sposób przejrzysty. W ten sposób można w pewnym stopniu wnioskować o intencjach ze struktury organizacji i historycznego podejścia do osiągania jej celów. Niemniej jednak istnieje wyraźna możliwość, że obserwatorzy zewnętrzni nie będą wiedzieć z całą pewnością, jakie są zamiary kryjące się za czynem, a zatem będą zmuszeni polegać na niedoskonałej wiedzy przy klasyfikacji czynu. Nie sądzę jednak, aby stanowiło to istotny problem dla oceny moralnego i konceptualnego statusu omawianych tu form aktywizmu.
W przeciwieństwie do sabotażu, akty obywatelskiego nieposłuszeństwa są działaniami sumiennymi, których celem jest doprowadzenie do zmiany politycznej lub wyrażenie punktu widzenia poprzez umyślne naruszenie prawa jako sposób komunikowania przekonań moralnych i siły przekonań. – brutalny czy nie, można go odróżnić od terroryzmu brakiem intencji wywołania strachu jako środka doprowadzenia do zmian politycznych.[6] Wiele rodzajów aktywizmu na rzecz zwierząt i środowiska ma na celu doprowadzenie do zmian politycznych za pomocą nielegalnych, komunikacyjnych środków protestu: marsze, protesty siedzące, przykuwanie aktywistów łańcuchami do balustrad, graffiti, hakowanie komputerów itp., ale w każdym z tych przypadków intencją jest podkreślenie postrzeganej niesprawiedliwości i przekazanie siły przekonania. W związku z tym, nawet jeśli nie wykluczamy aktów przemocy z definicji obywatelskiego nieposłuszeństwa, tego rodzaju akty komunikacyjne nadal nie powinny być definiowane jako terroryzm.
Komunikatywny aspekt obywatelskiego nieposłuszeństwa może służyć do odróżnienia aktów obywatelskiego nieposłuszeństwa od sabotażu, ratownictwa i terroryzmu nie tylko w kategoriach czysto koncepcyjnych. Formy obywatelskiego nieposłuszeństwa mogą również wyrażać aspekty poszczególnych ruchów społecznych, które odróżniają je od tajnych form radykalnego aktywizmu. Chociaż uwzględnienie tego faktu nie pomaga w konceptualizacji terroryzmu, ponieważ akty terrorystyczne nie są definiowane przez doktryny lub dyspozycje aktorów, którzy je dokonują, może jednak dostarczyć wskazówek co do intencji agentów, a tym samym pomóc w rozwiązaniu omawianego problemu epistemicznego powyżej. Zważywszy na to, błędem byłoby sądzić, że akty ratowania i sabotażu nigdy nie mają ze sobą aspektu komunikacyjnego; aktywiści często filmują swoje działania i wydają oświadczenia, aby przedstawić szerszy punkt polityczny. Kiedy jednak to robią, czynność komunikacyjną należy traktować jako drugorzędną w stosunku do pierwotnej intencji zapobiegania szkodom.
Na tej samej zasadzie co sabotaż; akcje ratunkowe przeprowadzane w celu uwolnienia zwierząt z laboratoriów lub gospodarstw rolnych lub działania utrudniające zapobieganie szkodom w środowisku[7] mają na celu zapobieganie szkodom. Kiedy aktywiści ratują szczenięta z wiwisekcji, nie jest to ich intencją, aby to zrobić jako środek do komunikowania swoich przekonań lub zmiany przekonań, ale dla dobra pojedynczego zwierzęcia, które ratują. Podobnie, gdy grupy takie jak organizacja charytatywna Sea Shepherd Conservation Society zakłócają działalność wielorybniczą, dzieje się tak w celu ochrony zagrożonych gatunków, a nie jako środka do komunikowania przekonań, siania terroru lub wpływania na zmiany polityczne. Nie jest też tak, że działania ratownicze muszą wiązać się z jakąkolwiek przemocą, aby osiągnąć sukces. Określanie aktów, które nie tylko mogą nie być brutalne, ale których głównym celem jest zapobieganie szkodom, jako aktów terrorystycznych, stanowiłoby perwersyjne rozszerzenie pojęcia terroryzmu.
Jedną z potencjalnych odpowiedzi na niektóre z powyższych twierdzeń może być sugestia, że liczy się to, czy nielegalne akty przemocy skutkują szerzeniem strachu lub terroru, niezależnie od tego, czy strach ten był zamierzony jako część aktu. Tak więc, nawet jeśli dołoży się wszelkich starań, aby uniknąć krzywdy osób podczas aktu sabotażu, nadal można oczekiwać, że pewne rodzaje działań będą generować strach, niezależnie od ich intencji. Na przykład, kiedy w 2001 roku członkowie Frontu Wyzwolenia Ziemi spalili biura firmy Superior Logging w Glendale w stanie Oregon w USA, zrobili to, uważając, aby nie wyrządzić żadnej krzywdy ludziom w tym procesie (Curry i Cullman, 2011). Niemniej jednak uzasadnione jest założenie, że nawet gdyby działacze zadbali o to, by nie dopuścić do wyrządzenia krzywdy ludziom i dokonali czynu wyłącznie w celu niedopuszczenia do wycinki, groźba podpalenia przestraszyłaby się. Podobnie, kiedy Front Wyzwolenia Ziemi wbijał kolce w drzewa w miejscu pozyskiwania drewna RobinsonScott w Oregonie w 1997 r., umieścił kolce wysoko, aby uniemożliwić drwalom uderzenie w nie i oznaczył drzewa, aby zidentyfikować je jako kolczaste dla drwali. Takie działania ostrzegają drwali, że wycinanie drzew jest niebezpieczne i zmniejsza ich wartość ekonomiczną (Coombs, 2008), ale nie ma bezpośredniego zamiaru spowodowania obrażeń ciała – w rzeczywistości podejmowane są wyraźne kroki, aby tego uniknąć. Jednak biorąc pod uwagę, że uważa się, że wcześniejsze przebijanie drzew w 1987 r. Spowodowało przypadkowe poważne obrażenia pracownika młyna, gdy jego piła uderzyła w ostrze i roztrzaskała się, można rozsądnie sądzić, że takie działania mogą szerzyć strach jako efekt uboczny. (Bari, 1994, s. 264–270) Rzeczywiście, jest to prawdą, chociaż niektóre badania wskazały raczej na słabe środki bezpieczeństwa w młynie, w którym doszło do urazu, niż na sam kolec; przekonanie, że kolce były przyczyną urazu, nawet jeśli przekonanie to jest fałszywe lub nieproporcjonalne do rzeczywistego ryzyka, oznacza, że wszelkie akty kolcowania drzew po incydencie nadal mogą wywoływać strach.
Problem z klasyfikacją aktów wywołujących niezamierzony strach jako terroryzm polega na tym, że uzależnia się prawidłowe przypisanie terminu terroryzm od reakcji emocjonalnej przedmiotu czynu. Gdyby dwie osoby były ofiarami identycznego aktu i jedna nie odczuwała strachu, podczas gdy druga się bała, bylibyśmy zmuszeni dojść do wniosku, że pierwsza akcja nie była terroryzmem, ale druga była. Co więcej, nawet gdyby oba akty miały na celu wywołanie strachu poprzez przemoc, znaleźlibyśmy się w dziwnej sytuacji, gdybyśmy stwierdzili, że ten, który nie przeraził ofiary, nie był terroryzmem. Ta sama zasada musiałaby mieć zastosowanie do aktów mających na celu terroryzm, które w jakiś sposób się nie powiodły lub zakończyły sukcesem, ale zostały błędnie przypisane przyczynom naturalnym lub przypadkowym. Taka koncepcja terroryzmu nie byłaby w stanie dorównać potocznemu używaniu języka ani naszym intuicjom dotyczącym terroryzmu. Co więcej, czyny takie jak kręcenie horroru, które z założenia mają przerażać, ale jednocześnie nie mają na celu spowodowania zmian politycznych, również musiałyby zostać zakwalifikowane jako terroryzm. Definicje terroryzmu, które odwołują się do efektu emocjonalnego ofiary, a nie odwołują się do intencji podmiotu czynu, są, jak widać, wysoce problematyczne. Niemniej jednak zdeterminowany krytyk mógłby odpowiedzieć, że działania wykorzystujące przemoc jako środek do wprowadzenia zmian politycznych i po których można zasadnie oczekiwać, że wywołają strach u większości ludzi jako niezamierzony efekt uboczny, należy uznać za terroryzm. Podejście to rozwiązałoby problem szczególnie odważnej ofiary, opierając się na bezstronnej ocenie opartej na prawdopodobieństwie. Taka definicja mogłaby wykluczyć z definicji wybijanie drzew i podpalenia jako środki sabotażu, ponieważ nie są one motywowane pragnieniem zmiany politycznej, ale uczyniłaby nieposłuszeństwo obywatelskie obejmujące zniszczenie mienia, które budzi strach obserwatorów, w terroryzm.
Jednak taka koncepcja terroryzmu nadal niesie ze sobą niepożądane konsekwencje. Po pierwsze, uczyniłoby to wszystkich żołnierzy walczących w wojnach terrorystami. W końcu uzasadnione jest myślenie, że żołnierze strzelając do siebie nawzajem budzą strach i że walczą w imię sprawy politycznej, używając przemocy jako środka. Aby uciec od tego problemu, należy formułować niewiarygodne twierdzenia, takie jak to, że uzbrojeni agenci państwowi nie mogą być terrorystami lub że żołnierze nie mogą popełniać aktów terrorystycznych przeciwko sobie nawzajem. Zamiast przyjmować tego rodzaju nieprawdopodobne koncepcje terroryzmu i polegać na doraźnych modyfikacjach w celu rozwiązania problemów, które one stwarzają, może lepiej rozważyć doktrynę podwójnego skutku przy ocenie statusu czynu. Tak więc, jeśli domniemany akt terroryzmu środowiskowego lub praw zwierząt wywołuje przewidywalny terror u swoich ofiar lub szerszej opinii publicznej, ale terror ten jest niezamierzoną, choć znaną konsekwencją aktu, powinniśmy zaklasyfikować działać zgodnie ze swoimi pierwotnymi intencjami, a nie oczekiwanymi lub faktycznymi konsekwencjami (por. Hadley, 2009)
Jak widać, wiele paradygmatycznych form zwierzęcego i środowiskowego „ekstremizmu”, w rodzaju takich grup jak Earth Liberation Front, Earth First, Animal Liberation Front i Departament Sprawiedliwości, nie mieści się w definicji terroryzmu . Dzieje się tak, ponieważ niosą ze sobą złe intencje lub brakuje im innych istotnych cech terroryzmu, takich jak aspekt komunikacyjny lub stosowanie przemocy i terroru. Niemniej jednak istnieje szereg działań, które potencjalnie można zaklasyfikować jako terroryzm związany z prawami zwierząt lub środowiskiem. Groźby porwań lub przemocy, zastraszanie protestów przed domami pracowników laboratoriów, skażenie produktów, podpalenia, bomby samochodowe itp. mogą być zamierzone jako forma wywołującej strach techniki przymusu obejmującej przemoc i mającej na celu zmianę polityczną i behawioralną . Na przykład w 2010 r. w UE miały miejsce 24 podpalenia z użyciem urządzeń zapalających lub wybuchowych związanych z grupami zwierząt i środowiskiem[8]. Organizacje zajmujące się prawami zwierząt również stosowały szantaż, wysyłały wiadomości do pracowników związanych z badaniami na zwierzętach, grożąc ich osobie, rodzinom i mieniu ((Europol, 2011b)). W 2007 roku Milicja Praw Zwierząt twierdziła, że zanieczyściła środek antyseptyczny Salvon ((Batty, 2007)), aw 1997 Front Wyzwolenia Zwierząt planował skażenie napojów Lucozade ((Eichel, 1991)). W dalszej części wykażę, że zgodnie z moralizowaną koncepcją terroryzmu, w której ofiary aktów terrorystycznych są z definicji uważane za niewinne, wielu, jeśli nie większości z tych aktów nie należy uważać za terroryzm. W wyniku tego okazuje się, że istnieje również istotne uzasadnienie dla terroryzmu związanego ze zwierzętami i środowiska w ramach niemoralizowanej relacji. Dzieje się tak dlatego, że istnieją przesłanki, by kwestionować niewinność ofiar praw zwierząt i aktywizmu ekologicznego związanego z ich winą i współudziałem w krzywdzeniu innych.
Moralizowane koncepcje terroryzmu obejmują sądy o ofiarach aktów terrorystycznych. Te koncepcje definiują terroryzm jako akty tego rodzaju, jakie opisują niemoralizowane relacje, ale dokonywane przeciwko niewinnym celom (Coady, 1985; Narveson, 1991; Primoratz, 1990; Rodin, 2004; Walzer, 2006). ofiary aktów terrorystycznych są niewinne, ponieważ nie stanowią zagrożenia, nie biorą udziału w walce lub nie uczestniczą w przemocy. (Anne Schwenkenbecher, 2012) Ponieważ są niewinni, agenci są chronieni przed atakiem. Aby prawa zwierząt i aktywizm na rzecz ochrony środowiska były formą terroryzmu, należałoby zatem ustalić, że cele ich gróźb i przemocy są niewinne. W przypadku ekstremizmu związanego z prawami zwierząt z pewnością prawdą jest, że osoby będące celem ataków nie stanowią zagrożenia dla działaczy. Jednak nie jest tak, że o niewinności ofiar terroryzmu decyduje to, czy stanowią one bezpośrednie zagrożenie dla samego terrorysty, ale raczej to, czy stanowią zagrożenie dla kogoś lub jakiejś grupy, którą terrorysta twierdzi, że reprezentuje. Powiedzieć, że agentowi brakuje niewinności w powyższym sensie, to powiedzieć, że agent jest moralnie odpowiedzialny za wykroczenie. W ten sposób obrońca praw zwierząt może twierdzić, że ci, którzy krzywdzą zwierzęta w pewnych praktykach, nie tylko postępują źle, ale robią to jako podmioty moralne ze świadomością konsekwencji i zdolnością do postąpienia inaczej niż zrobili. Zgodnie z tą standardową definicją odpowiedzialności moralnej agent, który popełnia czyn bezprawny, zasługuje na winę za swoje czyny i podlega, ceteris paribus, utracie pewnych immunitetów. To, czy te immunitety obejmują szkody fizyczne, omówiono poniżej. JTR Tom 4, Wydanie 2 – Jesień 201 Podczas gdy większość analiz radykalnego aktywizmu w ramach niemoralnej koncepcji terroryzmu koncentrowała się na intencjach sprawców, w przypadku umoralnianych koncepcji opiera się ona na potencjalnych uzasadnieniach. W pewnym sensie ogranicza to zakres tej drugiej części artykułu, ponieważ chociaż stosunkowo łatwo jest wywnioskować motywacje i intencje paradygmatu praw zwierząt i „ekstremizmu” środowiskowego, uzasadnienia oferowane przez aktywistów są z konieczności złożone, zróżnicowane i zależne na tle agentów politycznych i kompleksowych doktryn. Z tego powodu argumenty w tej części artykułu są ograniczone do ideału. Zamiast tego zastanawiam się, czy domniemane akty terroryzmu a) są w ogóle terroryzmem oraz b) czy można je usprawiedliwić, jeśli argumenty przemawiające za prawami zwierząt są solidne. Można narzekać, że to podejście ma tę słabość, że nie odnosi się do praktyki radykalnych aktywistów. Jednak w odpowiedzi zwróciłbym uwagę, że pytanie, czy iw jakich okolicznościach dany czyn może być usprawiedliwiony, może być równie wartościowe (jeśli nie bardziej) niż pytanie, czy proponowane uzasadnienia dla konkretnych czynów są dobre. Przynajmniej takie podejście tworzy standard, względem którego można mierzyć uzasadnienia w świecie rzeczywistym. Ponadto ma dodatkową zaletę polegającą na tym, że obrona tak zwanych praw zwierząt lub ekoterroryzmu jest niezależna od wszelkich argumentów przemawiających za większym uwzględnieniem moralnym zwierząt innych niż ludzie lub środowiska.
Przypuszczalnie nazwanie obrońców praw zwierząt „terrorystami” opiera się na założeniu, że cele potencjalnego terroryzmu nie stanowią zagrożenia dla istot ludzkich. Ale dlaczego miałoby być tak, że dla ustalenia niewinności liczą się tylko krzywdy lub groźby wyrządzone ludziom? Nie uważalibyśmy za niewinnego człowieka, który dla przyjemności brutalnie kopie psa? Rzeczywiście, jest prawdopodobne, że uważamy, że osoba kopiąca psa jest niewinna, ponieważ krzywdy wyrządzone psu są złe dla dobra samego psa, a nie dlatego, że ilustrują zły charakter lub sprawiają, że osoba kopiąca psa jest bardziej podatna na krzywdę (Pełniejsza dyskusja na ten temat zob. Cooke, 2011) Działacz na rzecz praw zwierząt działa na podstawie tego, że zwierzęta inne niż ludzie, podobnie jak ludzie, mają prawa moralne, które nakładają ograniczenia na to, co wolno im robić w imię promowania jakiegoś dobra. Jeśli argumenty przemawiające za prawami zwierząt są solidne[9], to ci, którzy łamią ich prawa, nie są niewinni iw pewnych okolicznościach można powiedzieć, że utracili własne prawo do immunitetu przed atakiem. Dlatego aktywiści mogą kwestionować niewinność swoich celów, odnosząc się do ich bezpośredniej winy lub współudziału w krzywdach wyrządzanych zwierzętom innym niż ludzie.[10] W przypadku osoby kopiącej psa utrata odporności na atak wynika z prawa osoby trzeciej do interwencji w celu ochrony niewinnego przed nagłym i bezpośrednim zagrożeniem. W innych przypadkach – gdy takie zagrożenie nie jest pilne ani nieuchronne – odpowiednia reakcja na naruszenie praw może być zupełnie inna. W takich przypadkach bardziej istotna jest literatura dotycząca teorii wojny sprawiedliwej niż samoobrony.
Celem aktywizmu na rzecz praw zwierząt są rządy, osoby prywatne (takie jak ludzie noszący futra), ci, którzy bezpośrednio wyrządzają szkody (rolnicy, naukowcy, hodowcy) oraz osoby mające interesy ekonomiczne w systemach wykorzystywania zwierząt: akcjonariusze firm, dostawcy, pracownicy , dyrektorzy i właściciele. W każdym z tych przypadków można ustalić związek przyczynowy między wyrządzonymi szkodami a celami aktywizmu. Niemniej jednak jest nieuniknione, że pozornie niewinni ludzie będą mieli (lub mieli) swoje interesy lub majątek naruszony przez aktywizm. Dopuszczalność wyrządzania krzywdy tym osobom może zostać wzmocniona, jeżeli można wykazać współudział w krzywdzeniu zwierząt innych niż ludzie. Porównując liczbę osób, które są weganami lub wegetarianami (a nawet sumiennymi wszystkożercami) do tych, którzy chętnie spożywają produkty pochodzenia zwierzęcego i czerpią korzyści z badań na zwierzętach oraz wnioskując z obecnego stanu ustawodawstwa dotyczącego ochrony zwierząt, wynika, że większość ludzi aprobuje szkodliwe, ale legalne praktyki wobec zwierząt innych niż ludzie. Ponadto regularnie przekazują pieniądze, aby otrzymać te świadczenia i sprzeciwiają się propozycjom radykalnych zmian. Liczba potencjalnie nieuprawnionych ofiar szkód wyrządzonych przez aktywizm w proteście przeciwko szkodom wyrządzanym zwierzętom może być zatem dość niska, a większość lub cele można wykazać, że są do pewnego stopnia odpowiedzialne za szkody, przeciwko którym protestowano.[11] Jednak w przypadku aktywizmu ekologicznego trudno jest zrozumieć, jak tych, którzy powodują szkody ekologiczne, można uznać za szkodzących środowisku w moralnie istotnym sensie zawartym w definicjach terroryzmu. Moglibyśmy myśleć o działaniach terrorystycznych jako mających uzasadnienie w kategoriach łamania praw i o ile można skonstruować argument za przypisywaniem praw zwierzętom innym niż ludzie[12], trudno jest wykazać, że środowisko lub ekosystem ma interesy lub jest wartościowy sam w sobie w sposób, który może stanowić podstawę praw. Niemniej jednak mogą wystąpić przypadki, w których zniszczenie środowiska w jakiś sposób zagraża ludziom lub innym zwierzętom. Przykładami mogą być podnoszenie się poziomu mórz spowodowane szkodliwymi emisjami, które zagrażają mieszkańcom małych wysp, lub niszczenie ziem plemiennych w ramach działań związanych z wycinaniem lasów. W takich przypadkach działacz na rzecz ochrony środowiska mógłby wskazać pośrednie zagrożenie dla innych spowodowane szkodami w środowisku i w ten sposób podać w wątpliwość niewinność swoich celów.
Jednak może istnieć obawa, że pewna wrażliwość na stopień współudziału danej osoby musi być mocno uwzględniona we wszelkich rozważaniach, aby zapobiec zbyt dużemu zakresowi celów ataku terrorystycznego. Można by wiarygodnie sądzić, że samo stanie z boku w obliczu niesprawiedliwości lub po prostu zasygnalizowanie przyzwolenia na bezprawny czyn nie wystarczy, aby stanowić przepadek praw z tytułu uszczerbku na zdrowiu lub uszczerbku na zdrowiu psychicznym. Zapożyczenia z literatury dotyczącej wojny sprawiedliwej, samoobrony/innej obrony i teorii kary; silna prima facie bezprawność przemocy wymaga, aby sprawcy nie tylko ustalili odpowiedzialność, ale także działali w sposób proporcjonalny. Proporcjonalność w tym przypadku odnosi się nie tylko do tego, czy poziom siły jest proporcjonalny w tym sensie, że stanowi minimum niezbędne do osiągnięcia pożądanego rezultatu, ale także do tego, czy jest wrażliwy na stopień szkody lub zagrożenia stwarzanego przez cel przemocy. Wykorzystanie takich rozważań ograniczyłoby najsilniejsze formy przemocy do osób bezpośrednio zaangażowanych w niesprawiedliwe czyny. W ten sposób możemy narysować analogię między niesprawiedliwą wojną a traktowaniem zwierząt innych niż ludzie. W niesprawiedliwej wojnie celami śmiercionośnej przemocy są standardowo[13] kombatanci, a być może także ci, którzy bezpośrednio przyczyniają się do produkcji amunicji dla jej wsparcia (por. Anscombe, 1961). rolnicy, osoby pracujące w rzeźniach, trenerzy cyrków itp. potencjalnie uzasadnione cele, ale wykluczyłoby tych, którzy jedynie wspierają krzywdzenie zwierząt, głosując na określone partie polityczne lub czerpanie korzyści wynikających z tych szkód. W przypadku ochrony środowiska spowodowałoby to, że ci, którzy bezpośrednio zanieczyszczają lub niszczą środowisko, będą narażeni na większe szkody niż ci, którzy jedynie kupują produkty stworzone przez zanieczyszczające firmy. Ponadto możemy zapytać, czy osoby zaangażowane w szkodliwe praktyki mogą przedstawić przekonujące uzasadnienia lub wymówki, które uniewinniłyby ich od winy za swoje czyny. Jeśli prawdą jest, że zwierzęta inne niż ludzie powinny być uważane za posiadaczy praw, to uzasadnienie łamania praw oparte na dobrych konsekwencjach dla ludzi będzie do tego niewystarczające.
Jedno zmartwienie polega na tym, że proces ustalania odpowiedzialności za szkody wymaga, podobnie jak w teorii wojny sprawiedliwej, istnienia uprawnionego organu do wydawania wyroków odpowiedzialności. Jeśli zwierzęta posiadają prawa moralne, to kwestia zależy od tego, czy poszczególnym podmiotom przysługuje moralne pozwolenie na wydawanie pozainstytucjonalnych osądów o odpowiedzialności za szkodę w przypadkach nieprzestrzegania wymogów moralności i przy braku sprawiedliwej, uprawnionej władzy. Jak już omówiono, w przypadkach, gdy zagrożenia są pilne i immanentne, powszechnie myślimy, że agenci mogą interweniować, aby zapobiec szkodzie, ale tam, gdzie tak nie jest, kwestia pozostaje otwarta. Jest to szersze pytanie dotyczące granic obowiązków na rzecz stworzenia sprawiedliwego społeczeństwa i kwestia przemocy politycznej niż wąska kwestia praw zwierząt i ochrony środowiska i nie może być tutaj odpowiednio omówione.
Na zakończenie warto jeszcze raz przypomnieć i wyjaśnić, że ustanowienie odpowiedzialności za wykroczenie nie prowadzi automatycznie do utraty praw od krzywdy. To, czy agent jest narażony na przemoc z powodu złego postępowania, zależy w dużej mierze od cech konkretnego przypadku. W przypadkach, gdy celem jest reforma polityczna, mocne argumenty prima facie przeciwko stosowaniu przemocy wymagają, aby najpierw wyczerpano inne możliwości, a każde użycie siły było proporcjonalne i konieczne. Jeśli przyjrzymy się taktyce obrońców praw zwierząt i działaczy na rzecz ochrony środowiska, stanie się jasne, że uporczywie dążą oni do innych, pokojowych sposobów próby zmiany politycznej. Sukces tych metod był ograniczony i istnieją powody, by sądzić, że niesprawiedliwość proceduralna może sprawić, że kanały demokratyczne staną się ślepą uliczką dla obrońców praw zwierząt (por. Garner, 1993, s. 230 i 237; Carter , 1998; Nestle, 2007) Co więcej, widzimy, że poziom siły używany do tej pory przez działaczy na rzecz ochrony środowiska i praw zwierząt ograniczał się w dużej mierze do zniszczenia mienia i groźby przemocy, a nie faktycznej przemocy.
Wynikiem tej analizy jest nie tylko wykazanie, że powinniśmy unikać etykietowania wielu form paradygmatycznych praw zwierząt i ekstremizmu ekologicznego jako terroryzmu, ale także częściowe ich uzasadnienie. Oczywiście w uzasadnieniu uwzględniającym wszystko należałoby podać wiele innych wspierających argumentów. Inne takie czynniki mogą obejmować: czy działania są proporcjonalnymi reakcjami; czy mają szansę powodzenia w swoich zamierzeniach; czy zagrożenie, któremu starają się zapobiec, jest pilne i immanentne; czy metody pokojowe zostały wyczerpane; i tak dalej. Tak więc, chociaż utrzymuje się mocne argumenty prima facie przeciwko brutalnemu aktywizmowi lub terroryzmowi, nie jest to wykluczone a priori. Ponowna ocena statusu moralnego i prawnego bardziej ekstremalnych form praw zwierząt i aktywizmu na rzecz ochrony środowiska ma duże znaczenie. Konsekwencje niefortunnego używania terminów „terroryzm” lub „terrorysta” mogą być naprawdę bardzo poważne. Jak wskazuje John Hadley, terrorystom grożą surowsze kary i dłuższe wyroki niż przestępcy skazani za porównywalnie brutalne przestępstwa niepolityczne, a ponadto takie etykietowanie niesie ze sobą delegitymizację ruchu ideologicznego i potępienie społeczne dla jego zwolenników (Hadley, 2009). Rozważając nasze reakcje na paradygmatyczne formy praw zwierząt i ekstremizm środowiskowy, należy zwrócić uwagę na to, jak opisujemy aktywistów i ich działania oraz jak reaguje na nich prawo. Nazywanie wszelkiego brutalnego aktywizmu „terroryzmem” jest nie tylko często błędne, ale może również, biorąc pod uwagę konsekwencje takiego postępowania, liczyć się jako krzywda wyrządzona tym, którzy angażują się w radykalny aktywizm.
Uwagi
[1] Przykłady obejmują decyzję o sklasyfikowaniu praw zwierząt i aktywizmu na rzecz ochrony środowiska jako terroryzm przez FBI w USA („Animal Rights Extremism and Ecoterrorism”, b.d.)), rząd Wielkiej Brytanii ((Travis, 2005)) oraz europejską agencję ścigania , Europol ((Europol, 2011a)).
[2] Pełne omówienie problemów związanych z głównym nurtem dyskursu wokół aktywizmu na rzecz praw zwierząt znajduje się w (Sorenson, 2009). [3] (Anne Schwenkenbecher, 2012; J. Angelo Corlett, 2003) Schwenkenbecher traktuje działania mające na celu zmianę zachowań lub podejmowane z powodów czysto ideologicznych jako podzbiór intencji doprowadzenia do zmiany politycznej. Dzieje się tak dlatego, że użycie przymusu oznacza, że terroryści uważają, że spełnienie ich żądań jest moralnie wymagane i wystarczające, aby pozwolić na użycie siły w celu ukarania lub zapewnienia przestrzegania. Oddziela to twierdzenia terrorystów o statusie ich żądań od aktów nadobowiązkowych lub czynów moralnie obowiązkowych, które nie są kwestią moralności politycznej.
[4] Akt wbijania polega na wbijaniu długiego gwoździa w drzewo przeznaczone do ścięcia. Kiedy piła łańcuchowa lub taśmowa drwala lub stolarza uderza w gwóźdź, piła pęka z potencjalnie niebezpiecznymi konsekwencjami dla operatora.
[5] Chociaż wyodrębniłem rodzaje działalności dla jasności pojęciowej, jasne jest, że niektóre działania będą miały wiele celów. Nalot na laboratorium w celu ratowania zwierząt może zostać sfilmowany w celu przekazania moralnego przesłania, a pliki mogą zostać skradzione w celu popełnienia aktu terrorystycznego lub sabotowania badań. Poszczególne przypadki będą musiały zostać ocenione zgodnie z różnymi obecnymi intencjami i metodami.
[6]Jednym z powodów, dla których nie należy oddzielać aktów przemocy w komunikacji, mających na celu doprowadzenie do zmiany politycznej, od aktów bez użycia przemocy, jest to, że nie wydaje się, aby istniał odpowiedni termin opisujący pierwszy rodzaj aktu, który pozwoliłby odróżnić go od obu tych aktów. akty bez przemocy i bez komunikacji. Termin „akcja bezpośrednia” może być używany do opisania wszystkich rodzajów nielegalnych aktów skazujących, ale nadal potrzebujemy odpowiednich terminów, aby sklasyfikować rodzaje akcji bezpośrednich: sabotaż, ratunek, obywatelskie nieposłuszeństwo itp.
[7] Obejmuje to działania takie jak przykuwanie się łańcuchem do drzewa w celu zapobieżenia wyrębowi lub protesty zasiadania w celu zapobieżenia budowie dróg.
[8]Chociaż w doniesieniach takich jak te, o których mowa poniżej, często nie rozróżnia się intencji podłożenia takich urządzeń, konieczne jest rozważenie, czy zostały one podłożone w celu spowodowania szkód, wywołania strachu lub przekonania, zanim będzie można je właściwie opisać jako terrorysta.
[9] Ze względu na miejsce i zakres nie przedstawię tutaj pełnej obrony praw zwierząt; zob. zamiast tego: (Cochrane, 2010; DeGrazia, 2002; Donaldson i Kymlicka, 2010; Francione, 2008; Garner, 2002; Regan, 2004; Rowlands, 2002). Podczas gdy ten artykuł mieści się w ramach moralnych opartych na prawach, wiele grup zaangażowanych w działania na rzecz ochrony środowiska i wyzwolenia zwierząt oferuje nieoparte na prawach uzasadnienia i ramy etyczne dla swoich działań. Patrz np. (Donovan i Adams 2007; Warren 1990; Adams 2010; Bat-Ami Bar On i Ferguson 1998; Callicott 1989; Sessions 1995; Foreman 1991). Wiele z przedstawionych przeze mnie argumentów również powinno mieć zastosowanie, być może z niewielkimi modyfikacjami, jeśli opiera się na tych alternatywnych podejściach.
[10] Zob. (Hadley, 2009) Weźmy również pod uwagę, że zwierzęta inne niż ludzie, pozbawione sprawczości moralnej, można uznać za modelowy przypadek samych niewinnych ofiar.
[11] Rzeczywiście, mogą istnieć pewne formy ekstremizmu, takie jak skażenie produktów mięsnych, które z natury wymagają, aby cel wykazał swój współudział w kampanii przeciwko działaczom na rzecz szkód.
[12]Zob. na przykład teorie baz procentowych Joela Feinberga lub Alasdaira Cochrane’a: (Cochrane, 2010; Feinberg, 1986)
[13] Chociaż nie bez kontestacji; patrz np.: (Frowe, 2011)
O autorze: Dr Steve Cook jest częścią Manchester Centre for Political Theory (MANCEPT) na Uniwersytecie w Manchesterze. W latach 2012-2013 był członkiem naukowym Towarzystwa Filozofii Stosowanej z okazji 30-lecia Towarzystwa. Jego badania badają status moralny zwierząt innych niż ludzie oraz status etyczny aktów przemocy dokonywanych w ich obronie zarówno przez podmioty państwowe, jak i niepaństwowe.
Cooke, S. (2013). Prawa zwierząt i terroryzm środowiskowy. Journal of Terrorism Research, 4(2), 26-36.
Prawa
http://creativecommons.org/licenses/by/3.0/
Link do artykułu: https://research-repository.st-andrews.ac.uk/handle/10023/4898
Obraz wyróżniający: Zdjęcie pochodzi z Twittera organizacji Just Stop Oil