Siedem spotkań na samotnym szlaku / Marek Baran

0
410
Fot: Marek Baran. Piotr Kotlarz w towarzystwie Zastępcy Prezydenta Miasta Szymona Gurbina i jego żony Beaty.

 

Spotykani w czasie samotnego rejsu ludzie są zwykle zaintrygowani albo z życzliwością zagadują. Niektórzy nawet oferują pomoc. Na tę ostatnią Piotr z reguły się nie zgadzał się, (poza jednym wyjątkiem).
Spotkanie pierwsze
Pierwsze z ważnych spotkań na trasie rejsu to spotkanie w Toruniu. Zaniepokojony człowiek spacerujący z psem obudził Piotra.
„Na miejscu biwakowania wylądowałem około dwudziestej. Około dwudziestej pierwszej obudziło mnie czyjeś pytanie – Co pan tu robi? Otworzyłem namiot i zobaczyłem psią mordę. Zwierzę zachowywało się bardzo łagodnie”.
Piotr Kotlarz
To właśnie pies wyczuł podróżnika. Człowiek okazał się bardzo przyjazny – to znany w Toruniu Kris. To bardzo dobry i uczynny człowiek. Udziela pomocy ludziom w trudnych sytuacjach życiowych i jest z tego znany w całym mieście. Jest emerytowanym inżynierem, który po zakończeniu kariery zawodowej trochę się nudził. Zbudował szałas nad Wisłą w miejscu pół dzikiej przystani, w którym udzielał gościny bezdomnym. Niestety – jeden z bezdomnych zaprószył ogień i szałas się spalił. Obecnie Kris postanowił zbudować w lesie ziemiankę, w której zamierza znowu udzielać schronienia potrzebującym. Sam nie jest bezdomny – mieszka z chorą żoną, którą musi się opiekować. W swoim domu, poza psem, ma dwa koty i rybki.
Spotkanie drugie – emeryt w wypasionym kajaku.
To spotkanie miało miejsce w Krakowie. Napotkany człowiek był na emeryturze od dwóch lat i wymyślił sobie pływanie kajakiem jako sposób na spędzanie wolnego czasu. W ciągu tych dwóch, trzech lat przepłynął dwa tysiące kilometrów.
Spotkanie trzecie – pan Marek koło Modlina.
To było bardzo zaskakujące spotkanie. Po krótkiej rozmowie pan Marek zaproponował nocleg u siebie w domu. Była to bardzo nietypowa na dzisiejsze czasy propozycja, a o przyjęciu jej przez Piotra przekonał pies, którego pan Marek miał ze sobą.
„Jak widzę, że ktoś ma koło siebie psa to taki człowiek wzbudza we mnie zaufanie. Potem okazało się, że ma pięć psów, bo dwa miał własne, a trzy dały mu do opieki córki, które wyjechały na urlop”.
Piotr Kotlarz
Dzięki jego uprzejmości Piotr zjadł kolację i przespał noc na piętrze jego domu. To był stary dom nad rzeką odziedziczony po dziadku i wyremontowany wysiłkiem nowego właściciela.
Pan Marek okazał się bardzo życzliwym i otwartym człowiekiem – do północy długo rozmawiali.
Czwarte spotkanie było pierwszym w kolejności
Była to pani spotkana w Oświęcimiu na początku rejsu. Nauczycielka spacerowała w parku nad Sołą. Tematem rozmowy okazała się pasja obu osób – teatr szkolny.
Piąte spotkanie było również z kobietą, tym razem w Płocku. Pani, jak się okazało, uprawiała w czasie swych studiów na Politechnice Warszawskiej, w latach siedemdziesiątych, wioślarstwo w warszawskim AZS-ie. Bardzo mile wspominała tamten czas, a obecnie ubolewała nad zaniedbanym torem wioślarskim w okolicach Warszawy. Warto dodać, że przed wojną Warszawskie Towarzystwo Wioślarskie liczyło ok. 2000 osób.
Wioślarzy można było spotkać na Wiśle głównie w Płocku i Włocławku. Przed Tczewem jest klub wioślarski, z którego już rano wypływali młodzi ludzie na trening. Było pięć, albo sześć łodzi. Wspólnie spotkaliśmy dwoje wioślarzy w Grudziądzu – chyba szykowali się na popołudniowy trening.
Spotkanie szóste – Grudziądz
Byłem świadkiem tego spotkania. Odbyło się ono w grudziądzkiej Marinie. W towarzystwie Zastępcy Prezydenta Miasta Szymona Gurbina i jego żony Beaty oczekiwaliśmy na Piotra przez dłuższy czas. Łacha, na którą natknął się kajakarz i kłopoty z wiosłem spowodowały, że termin przybycia opóźnił się.
„Dzisiaj na początku był trochę nieprzychylny wiatr. Pod koniec miałem niefortunną przygodę – wpadłem na mieliznę. Spieszyłem się na nasze spotkanie i za późno dostrzegłem mewy – ptaki ostrzegają, gdyż bytują na mieliznach”.
Piotr Kotlarz
Wyczyn Piotra i jego wyprawa spotkały się ze sporym zachwytem:
„Cieszę się, że zawitał do nas tak znakomity gość. Gratuluje kondycji i pomysłu na spędzenie czasu. Chcemy, żeby rzeka żyła i robimy co w naszej mocy, żeby była odpowiednia infrastruktura. Życzyłbym sobie, żeby takich rzecznych wędrowców było więcej. Wszystkich zapraszamy w nasze gościnne, grudziądzkie progi. Piękny, młody duch w cudownym człowieku. Tylko pozazdrościć takiej przygody”
Zastępca Prezydenta Miasta Grudziądza Szymon Gurbin
„Jestem wielkim piewcą ekologii – dla mnie wykorzystanie Wisły w taki sposób to jest strzał w dziesiątkę. Mam nadzieję, że Wisła będzie tętniła życiem. Moim zdaniem trzydzieści dni w samotności to wielkie wyzwanie. Osobiście raczej nie zdobyłabym się na taki wyczyn”.
Beata Gurbin – kandydatka na posła do Sejmu
Spotkanie siódme – meta
To spotkanie było dla mnie najbardziej oczekiwane. Niepokoiłem się o Piotra w czasie jego rejsu, kibicowałem mu z bezpiecznego brzegu i życzyłem szczęśliwego zakończenia jego rejsu.
Spotkaliśmy się z Piotrem w elitarnym gronie. W końcu był czas na spokojna rozmowę, wspomnienia z trasy i świętowanie przy tradycyjnym grillu i szampanie. Zresztą więcej z tego szampana zostało wylane w geście przywitania niż wypite.

                                     Marek Baran

Autor zdjęć: Marek Baran