O projekcie Nord Stream nieco inaczej / Piotr Kotlarz

0
664

Ogromne, wielomiliardowe inwestycje w projekty Nord Stream 1 i Nord Stream 2, którego budowa właśnie zbliża się ku końcowi, od lat wzbudzają wiele kontrowersji, dyskusji. Temat ten często pojawia się na pierwszych stronach gazet i portali internetowych. Nic w tym dziwnego, ogrom tych inwestycji, ich znaczenie ekonomiczne, a także co warto podkreślić – polityczne musi budzić zainteresowanie.

Nasz portal nieczęsto podejmuje zagadnienia z tego zakresu. Skupiamy się głównie na zagadnieniach kultury, problemach społecznych. Postanowiłem jednak przyjrzeć się i temu projektowi. Pomyślałem bowiem, że na jego przykładzie można ukazać grę różnych interesów, wskazać, że często nasze plany mogą przekreślić czynniki, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć, mało tego ich skutki mogą okazać się odmienne od zamierzonych. Poniższy tekst będzie miał więc charakter nie tylko ekonomiczny, gospodarczy i polityczny, ale również w jakimś sensie historiozoficzny.

Gazociągi Nord Stream 1 i 2 służą i mają służyć transportowi gazu z Rosji (lub państw eksportujących swój gaz za jej pośrednictwem) do Europy Zachodniej. Przebiegają po dnie Bałtyku, w ten sposób omijając m.in. Polskę, która mogłaby w innym wypadku, z transportu gazu przez jej terytorium, czerpać znaczne zyski (choćby w wyniku nakładanych ceł). Koszt budowy gazociągów na lądzie byłby znacznie mniejszy, zaważyły jednak względy polityczne. O skutkach tej decyzji dla Rosji wspomnę poniżej.

Tak wielką inwestycją zainteresowały się również Niemcy. Nie tylko z tego powodu, że w ten sposób mogłyby stać się głównym pośrednikiem w dystrybucji rosyjskiego gazu w Europie, co podkreśla większość publicystów i zwłaszcza polityków, również nie tylko z przyczyn politycznych, ale – moim zdaniem – przede wszystkim kierując się innymi kwestiami natury gospodarczej. Mało kto zauważa, że ta ogromna inwestycja uratowała niemiecki przemysł stalowy. Średnica zewnętrzna każdej z dwóch stalowych rur wynosi 48 cali czyli ok. 1220 mm. Grubości płaszcza – 1,5 cala czyli ok. 38 mm. Liczby te pomnóżmy przez 1200 km rur (o typowej długości 12 metrów).

Gerhard Schröder stawał po stronie rosyjskiego rządu w sporze o Nord Stream 2 nie tylko w interesie Rosji, ale przede wszystkim kapitału niemieckiego. Nie tylko niemieckich hut i stalowni, ale również banków, które kredytują ten projekt. Nie wiem, czy Rosja jako państwo stała się również gwarantem tych kredytów, jeśli jednak tak, to mamy tu do czynienia z wielką niefrasobliwością polityków.

Inwestycja w projekty Norde Stream nie może okazać się ekonomicznie zyskowną. Jej idea i początki realizacji (czas zaciągania na nią kredytów) sięgają czasów gdy ceny ropy i gazu były od 1/3 nawet do 1/2 wyższe niż obecne, gdy koszty produkcji (choćby płace) były na wschodzie znacznie niższe, a te z przyczyn globalizacji wciąż rosną. Mało tego, projekt ten powstawał w czasie, gdy kwestia pozyskiwania alternatywnych źródeł energii wydawała się bardziej odległa niż okazała się w rzeczywistości.

Wprawdzie spotkałem się już dziś z teorią, że zamiast gazu ziemnego będzie można tymi gazociągami przesyłać produkowany w Rosji wodór, myślę jednak, że tańsza będzie produkcja takowego w każdym kraju na miejscu.

Oczywiście zarówno jeden producent ropy (choćby największy), jak i główny jej dystrybutor na kraje europejskie, nie są w stanie dyktować cen tego paliwa (surowca). W międzyczasie ruszyło wydobycie gazu z łupków (głównie w USA, ale największe takie zasoby mają Chiny), odkrywane są coraz to nowa złoża. Doskonalone są możliwości transportu (w Polsce oddano do użytku gazoport, przygotowywany jest kolejny). I jeszcze jeden aspekt, rozwój techniki powoduje, że produkujemy silniki coraz bardziej energooszczędne.

Władze Rosji stawiając w swej polityce gospodarczej przede wszystkim na paliwa kopalne, w mojej ocenie, popełniły błąd. Powinni uczyć się od Norwegów, którzy widząc, że dochody z ropy i gazu będą coraz mniejsze stawiają już od kilku lat na inne działy gospodarki.

Nie tylko gaz, ale i ropa wciąż tracą swe znaczenie jako podstawowe paliwa. Myślę, że dzisiejsze możliwości pozwoliłyby nawet na przyśpieszenie tego procesu, ale musimy go opóźniać z przyczyn ekonomicznych i społecznych. Potrzebujemy czasu na spłaty kredytów zaciągniętych wcześniej na inwestycje w te dziedziny gospodarki, czasu na przestawienie produkcji tysięcy, może i setek tysięcy zakładów (rafinerii itp.). To miliony miejsc pracy. Procesy takie muszą być rozłożone w czasie, gdyż w innym wypadku mogłyby spowodować wielkie niepokoje społeczne. Na marginesie dodam, że zarząd polskiego producenta paliw, „Orlenu”, na szczęście dostrzega to zagadnienie i już dziś rozpoczyna budowę alternatywnych (nie paliwowych) linii produkcji.

To wspaniałe, że dożyliśmy czasów, gdy nauka, nasze poszukiwania dają aż takie możliwości.

Wspomniałem powyżej o znaczeniu politycznym projektu Nord Streame. Być może, niektórzy politycy na Wschodzie, a i w Niemczech mieli takowe, być może wciąż o takich możliwościach myślą. Czas jednak jest przeciwko takim ewentualnym planom. Zdecyduje ekonomia, zdecyduje rozwój techniki. Nie wiem, czy już pierwsza nić gazociągu jest w pełni wykorzystywana? Zapotrzebowanie na gaz będzie jednak maleć, a jego nowe zasoby będą wciąż odkrywane.

Myślę, że już najbliższa przyszłość pokaże, że kierowanie się w działaniach gospodarczych źle pojętymi racjami politycznymi jest co najmniej szkodliwe. Zgoda już zarobili niemieccy właściciele hut i stalowni, już zarobili niemieccy inżynierowie i właściciele firm realizujących te projekty. Kto jednak za to zapłaci?

                                                                Piotr Kotlarz

Obraz wyróżniający: Autorstwa Kremlin.ru, CC BY 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=9972562