Dramaty Zygmunta Krasińskiego / Piotr Kotlarz

0
29617

Zygmunt Krasiński (1812-1859) uważany jest za przedstawiciela romantycznego historyzmu. Jego dramaty „Irydion” i „Nie-Boska komedia” oraz nieukończony pt. „Wanda” mają charakter wyraźnie historiozoficzny. Poeta znał myśli Hoene-Wrońskiego, Cieszkowskiego, Trentowskiego i Libelta, do których odwoływał się w swych dziełach. Twórca nieustannie borykał się z osobistym dramatem wynikającym ze świadomości, że jest polskim romantycznym poetą, a jednocześnie należy wraz z ojcem do klasy, której zagraża rewolucja społeczna przedstawiana i zapowiadana przez poezję romantyczną. Krasiński pod wpływem ojca nie wziął udziału w powstaniu listopadowym i demonstracjach patriotycznych. Poddany ostracyzmowi ze strony kolegów zmuszony był przerwać studia. Opuścił ojczyznę, aby choć częściowo uwolnić się spod wpływu ojca. Po klęsce powstania poeta powrócił do kraju i znów na życzenie ojca wyjechał do Petersburga, gdzie napisał pierwszy szkic „Irydiona”. Ta pierwsza wersja została przez poetę zniszczona (drugą podjął w latach 1833-1836, podczas pobytu w Rzymie i Wiedniu).

„Irydion” był zamysłem dramatu narodowego, choć w szacie antycznej. Jest to utwór metaforyczny, odnoszący się do sytuacji osobistej poety oraz losów ówczesnej Polski i Europy. Został wprawdzie ukończony po „Nie-Boskiej komedii”, jednak podjęty problem zemsty rzutuje także i na nią. Powstał też chyba z ducha sprzeciwu i buntu wobec okoliczności osobistych i politycznych, nad wyraz dla poety przykrych i dotkliwych. Stąd i kamuflaż antyczny. Historiozoficzne refleksje nad ruinami imperium rzymskiego i szukanie paraleli między upadkiem Rzymu a współczesnością możemy znaleźć prawie u wszystkich romantyków.

Irydion jest Grekiem, który zaprzysiągł zaborczemu Rzymowi zemstę za podbitą ojczyznę. Jego pragnienie zemsty jest tak zapamiętałe, że bohater, ulegając wpływowi demonicznego Masynissy – podstępnego Mefista – wyrzeka się Boga, zdradza chrześcijan, w których szukał sprzymierzeńców i poniewiera najczystsze uczucia. Jest wysublimowanym okazem mściciela pozbawionego słabości, niewahającego się i nieulegającego żadnym względom. Oczywiście akcja Irydiona musi się skończyć przejściem na stronę zła i potępienia. Masynissa pociąga bohatera za sobą w zaświaty. Akcenty potępieńcze są tu wyraźne. I na tym kończy się dramat, dopiero w osobnym „Dokończeniu” daje Krasiński wizję Koloseum z krzyżem pośród areny, jako wymownym świadectwem zwycięstwa chrześcijaństwa (powtórzonym w „Nie-Boskiej komedii”). Wtedy to potoczy się ostateczny, ponadczasowy spór o Irydiona. Duch zły oskarża go, że żył zemstą, zaś dobry broni argumentem, że kochał Grecję. Następuje tu też zwrot do sprawy polskiej: Idź na północ w imieniu Chrystusa (…) aż staniesz na ziemi mogił i krzyżów. Tam będzie powtórzona nowa próba Irydiona. Wybawi go od potępienia modlitwa Kornelii, podobnie jak Fausta miłość Małgorzaty. Analogie między „Irydionem” i „Faustem” są jednak dalekie[1].

Podstawowy motyw dramatu, bunt Irydiona Greka, stanowi najbardziej przejrzystą aluzję do tragedii powstania 1830/31 roku. Przede wszystkim poeta podkreśla trwałość idei zemsty: ona trwa, dopóki ziemia i ziemskie narody, chociaż wskazuje jednocześnie, iż idea ta jest córą szaleństwa i zwiastunką zguby, że w niebie dla niej miejsca nie masz! Tytułowy bohater dramatu podejmuje więc czyny i wyznaje idee zasługujące ze względów etycznych na całkowite potępienie, prowadzące do klęsk, gdyż są przedwczesne. Szlachetne działanie Irydiona – zemsta nad wrogiem, zostaje przedstawione w dramacie jako działanie grzeszne i obiektywnie szkodliwe, utrudnia bowiem realizację planów opatrznościowych. Dlatego bohater skazany jest na kilkunastowiekową pokutę, aby wykształcić w sobie nowe, chrześcijańskie rozumienie patriotyzmu[2].

Krasiński uległ idei polskiego mesjanizmu. Sformułował w „Irydionie” ideę pokornego znoszenia cierpień i wewnętrznego doskonalenia się, jako najlepszego sposobu odzyskania niepodległości. Naród polski, utożsamiany ze szlachtą, zdaniem poety powołany został za swe zasługi do roli odkupiciela. Idea cierpiętnictwa miała zapobiec wybuchowi rewolucji.

Pracę nad „Nie-Boską komedią” Zygmunt Krasiński rozpoczął w 1833 roku w Wiedniu, ukończył w Wenecji w 1835 r. Jest to romantyczny dramat filozoficzny, który swymi korzeniami sięgał z jednej strony do moralitetu średniowiecznego z jego postrzeganiem świata poprzez walkę dobra ze złem, z drugiej strony przedstawia rzeczywistość w kategoriach historycznych. Przedstawia sytuacje skupione i dobitne, mimo ich szkicowości i filmowości. Poeta nie lokalizuje akcji dramatu w żadnym określonym miejscu i czasie. Umieszcza ją w przyszłości. Podobnie jak w „Irydionie” problemem zasadniczym i tego dramatu jest zemsta, przeniesiona tym razem na tło społeczne. Sam Krasiński w liście do Konstantego Gaszyńskiego z 21 listopada 1833 roku twierdził, że głównym tematem tego dramatu jest walka dwóch pryncypiów: arystokracji i demokracji.

Antagonistami są postacie ziemskie, niemal konkretne, choć reprezentują dwie zwalczające się siły – zachowawczą i rewolucyjną. Jest to więc także dramat idei. Hrabia Henryk jest przy tym alter ego samego poety, osądzającego surowo siebie i cały stan posiadaczy, do którego należy i z którym – mimo jego win i przywar – czuje się mocno związany. Stoi więc na pozycji straconej, obciążony ponadto wrodzonym egotyzmem i nieposkromioną wyobraźnią artysty niepogodzonego z życiem. Wszystko to wiedzie Henryka do postawy integralnego pesymizmu, zakończonego samobójstwem.

W rewolucjonistach portretuje Krasiński ówczesnych saintsimonistów, propagujących komunizm w wydaniu religijno-sekciarskim, zaś akcja „Nie – Boskiej” jest apokaliptyczną wizją realizacji tych haseł. Wizją, która w oczach Krasińskiego wyraża się anarchią mas wyzwolonych ze skrępowań moralnych, anarchią wiodącą do samozniszczenia. Tragizm sytuacji wynikał z tego, że zdaniem poety rewolucja była nie tylko nieuchronna, lecz także uzaadniona i do pewnego stopnia usprawiedliwiona[3].

Przywódca ludu Pankracy (z greckiego Wszechwładca) jest postacią kontrastową w stosunku do hrabiego Henryka. To zewnętrznie brzydki typ demagoga, bezlitosny – kierujący się w swych działaniach wyłącznie rozumem.

W dramacie Krasińskiego walczą ze sobą arystokracja i lud; poeta wspomina również o trzeciej warstwie – fabrykantach; nie stanowią oni jednak trzeciej siły, jak pisze Krasuski, nie stanowią żadnej siły. Lud ich nienawidzi i tępi, arystokracja nimi gardzi[4].

Wywodzący się z arystokracji polski poeta romantyczny jakby nie dostrzegał przemian społecznych swojej epoki. Z wyżyn salonów z pogardą pisze o burżuazji:

Wszędzie stek kupców – wszędzie ród kramarzy,
Ze wszystkich plemion najnędzniejsze plemię[5].

Ostrą krytykę burżuazji zawarł również w wydanej w 1852 roku noweli fantastycznej „Sen”. Warstwę tę oskarżał o panujące w ówczesnym społeczeństwo zło, będące wynikiem jej chciwości.

W „Nie-Boskiej komedii” pisarz pyta o sens dziejów i przyszłość historii oraz o istotę i rolę romantycznego poety i poezji. Widoczna jest tu myśl autora o wielkości i potędze poetyckiego geniuszu[6].

Maria Janion tak scharakteryzowała tragizm bohaterów dramatu: Tragizm „Nie-Boskiej komedii” oparty został na – zbliżonym do wyobrażeń Heglowskich – przekonaniu o cząstkowości, niepełności, względności racji przeciwstawnych, zwalczających się obozów i reprezentujących je bohaterów tragicznych: hrabiego Henryka i Pankracego. Negatywny charakter obydwu krańcowo różnych racji cząstkowych ujawnia się zwłaszcza w kulminacyjnej scenie dramatu – w rozmowie Pankracego z hrabią Henrykiem. Obydwaj mają rację krytykując przeciwnika. Są oni niejako dwoma biegunami buntu – jeden z nich powstaje przeciw przeszłości, drugi – przeciw przyszłości; jeden przeciwko rewolucji, drugi – przeciwko reakcji.

System cząstkowych racji ludzkiego buntu rozdzielił Krasiński między dwie sprzeczne postawy, pozostające przecież w ścisłej od siebie zależności. Dialektyczne sprzężenie postaw bohaterów jest w dramacie przedstawione bardzo konsekwentnie: jeden nie może istnieć bez drugiego, obaj wzajemnie się przyciągają, każdy z nich pozostaje pod urokiem przeciwnika. Ujawnienie wzajemnej zależności hrabiego Henryka i Pankracego idzie tak daleko, że podobnie ukształtowane są ich przedśmiertne chwile – momenty ich klęski.

Obaj muszą zginąć jako przedstawiciele racji niepełnych, ułomnych. Hrabiego Henryka, który wciela tragizm ginącej klasy, zmiecie rewolucja. Pankracego, triumfującego na ruinach starego świata, powali groźna wizja Chrystusa – sędziego, karzącego szaleństwo i jednostronność ludzkiego buntu. Moment, w którym zarówno hrabia Henryk, jak i Pankracy uświadamiają sobie jednostkowość i cząstkowość własnych racji, stanowi jednocześnie moment ich upadku. Obydwaj bohaterowie po wypełnieniu swego zadania w świecie historycznym umierają samotni i potępieni[7].

Krasiński prezentuje tu światopogląd konserwatywny. „Nie-Boska komedia” zawiera apokaliptyczny obraz rewolucji. Jest ona równoznaczna z końcem świata. Według Krasińskiego, wszelki przewrót społeczny naruszający podstawy feudalnego porządku świata musi doprowadzić do końca świata w ogóle. Najczęściej powtarzającym się epitetem, służącym zarówno opisowi, jak i charakterystyce feudalnego świata w dramacie, jest przymiotnik „ostatni” („ostatnie państwo”, „ostatni kościół”, „ostatni hrabia”, „ostatnia godzina”, itd.). Sens użycia tutaj tego słowa jest jasny – ostatni, czyli ten, po którym już nigdy nic takiego nie będzie; określenie to pełni w dramacie funkcję słowa klucza.

Nowa religia, której kapłanem jest Leonard, realizuje w „Nie-Boskiej komedii” apokaliptyczną zapowiedź przybycia na ziemię Antychrysta, a ostateczne rozpasanie tłumu – jakby w przeczuciu końca – przekracza granice moralnego porządku świata[8]. I wreszcie zakończenie utworu – zwycięstwo obozu rewolucji jest w „Nie-Boskiej komedii” początkiem końca, gdyż towarzyszy mu pojawienie się Chrystusa. „Plotły kobiety i dzieci, że się tak zjawić ma, lecz dopiero w ostatni dzień” – powie Pankracy. Pojawienie się Chrystusa na ziemi w Dniu Sądu jest składnikiem apokaliptycznej profecji; w duchu Apokalipsy jest też ustylizowana sama wizja: Jak słup śnieżnej jasności stoi ponad przepaściami – oburącz wsparty na krzyżu, jak na szabli mściciel. Ze splecionych piorunów korona cierniowa […] Od błyskawicy tego wzroku chyba mrze, kto żyw[9].

Jeśli spojrzymy na tę wizję i przypomnimy sobie zdanie Krasińskiego o walce dwóch „pryncypiów: arystokracji i demokracji”, to musimy postawić sobie pytanie, czy dramaturg poprzez apokaliptyczną wizję rewolucji nie chciał dyskredytować tu demokracji. Kolejne wieki przyniosły ludzkości kolejne doświadczenia. Rewolucje, które dotknęły wiele społeczeństw, same w sobie przyniosły rzeczywiście zło i zniszczenie, a jednak dziś większość społeczeństw przyjęła i przyjmuje (najczęściej drogą ewolucji) systemy demokratyczne i często zwyciężają wartości, które kiedyś niektórzy uznawali za wyłącznie demagogiczne.

Pesymistyczną wymowę „Nie-Boskiej komedii” dostrzegł już Konrad Górski, który stwierdził, że niesie ona proroctwo o zagładzie kultury współczesnej; poeta okazał się sprawiedliwym sędzią dla obu stron walczących, ale nie wskazał wyjścia z sytuacji. Scena końcowa nie może być nazwana jakimkolwiek programem: między światem, opanowanym przez rozjuszony dziki tłum, pełen niszczycielskich instynktów, a ideałem, jaki wskazuje Chrystus, symbol miłości, nie ma żadnego pomostu… Pijana triumfem i szałem zniszczenia tłuszcza nie będzie słuchać nauki o miłości bliźniego[10].

Krasiński nie daje jednak jednoznacznej odpowiedzi. Kiedy w konflikcie z arystokracją zwycięża przywódca ludu i teraz on sięga po władzę absolutną, na przeszkodzie w realizacji jego zamiarów staje sam Bóg. Pisarz wyraża tu swe historiozoficzne przekonanie, że człowiek nie został powołany do tego, by zmieniać (pozornie na lepsze) świat, ale od tego by żyć z nim w zgodzie. Świat zmieniać może tylko Bóg.

Jak pisze Jerzy Krasuski, niedokończony dramat Krasińskiego „Wanda” pisany w 1837 roku, zajmuje w twórczości poety miejsce wyjątkowe przez swoją wymowę antyniemiecką i słowianofilską w duchu Zoriana Dołęgi Chodakowskiego. Treść dramatu zbudował Krasiński w oparciu o swoistą kompilację polskich legend. Krasuski tak streszcza ten dramat: Książę polski Krakus miał dwóch synów: starszego Ziemowita oraz Leszka. Leszko kłaniał się bałwanom i z gniewu tupał […] na wspomnienie Niemców. Stąd waśń między braćmi się wszczęła. Ziemowit morduje Leszka i ucieka, władzę zaś nad Polakami obejmuje siostra ich, Wanda. Ziemowit przybrawszy imię Hamder zwraca się o pomoc do Niemca Rytygiera. Do ducha zamordowanego brata mówi: Ty, coś miecza nie dźwigał nigdy, ręce tylko śnieżne mył we krwi ofiar na ołtarzu Marzanny, tyś chciał królem zostać? Czyż nie byłem godniejszy od ciebie? Czyżbym ludu mojego nie był wyniósł nad wszystkie postronne plemiona? Gdy Rytygier wraz z Hamderem planują najechać Polskę, Biskup doradza szerzenie chrześcijaństwa słowem, a nie mieczem. Hamder odpowiada: Marna strata czasu, księże Biskupie! Bo któryż lud wam się kiedy poddawał własną rozczulon wymową? By starych bogów wydrzeć z serca ludzi, trzeba tych serc tysiące przeorać bojów lemieszem […] Rytygier: Wojna mnie pali – wojnę czuję w powietrzu – w uszach mi się przemykają chrzęsty, boskie chrzęsty bitew.

Śpiewak słowiański Ludgard widzi Chrystusa:

O tym Bogu, co na krzyżu, krótkie słowo powiem wam:
Czy widzicie jak się męczy?
Czy słyszycie jak on jęczy?
A za co tak krwawy?
A za co tak łzawy?
Za to, że Niemców Bóg!
Za to, że Lachów wróg!
Wanda tak przemawia do swego ludu:
Syny Słowian, czy chcecie być chrześcijanami?
Chor ludu: Nie – nie!

Hamder mówi do Wandy: Kryj się pośród służalców, Wando i przepadnij wraz z nimi w łonie wiecznej mocy! […] Kiedym wędrował o nędzy, przy gromniach błyskawic, tyś chleb jadła miękki, tysiącem szczęśliwych otoczona bogów. Teraz ja wracam z jednym tylko Bogiem, skrwawionym i ponurym jak serce moje. Teraz brat mój, książę Rytygier, wypowiada ci wojnę, a zgłębi Niemiec tłumy rycerzów śpieszą mu z pomocą.

W innym miejscu Hamder usprawiedliwia swoje odejście od wiary Słowian i chwilowy sojusz z Niemcami: Wierz mi, przeznaczenie na czas długi krzyż wyniosło, by panował światu […]. Wcześniej czy później on owładnie wami […] Lepiej nam […] zyskać na zmianie niż żeby na mogiłach naszych ktoś inny, ktoś cudzy zasiadł w pysze i urągał się z nas, pomarłych w milczeniu.

Tak więc Wanda broni sprawy przegranej, lecz pięknej – kończy streszczenie Krasuski[11].

Zdaniem Krasuskiego, podobieństwa stylistyczne oraz temat „Wandy” wskazują na to, że dramat ten powstał pod wpływem rozmów Krasińskiego ze Słowackim oraz pod wpływem dramatu Słowackiego „Mindowe”[12].

                                                                        Piotr Kotlarz

Przypisy:

[1]  Por.: T. Kudliński, Vademecum teatromana, Warszawa 1985, s. 310-311; por. też: S. Makowski, Romantyzm, Warszawa 1991, s. 360-362.

[2]  Por.: Z. Sudolski, Zygmunt Krasiński, Warszawa 1974, s. 161-162.

[3]  Por.: Krasuski J., Obraz Zachodu w twórczości romantyków polskich, Poznań 1980, s. 159.

[4]  Krasuski J., Obraz Zachodu…, s. 209.

[5]  Fragment noworocznego wiersza pt. „W dniu, w którym młody” (1841). Cytat za: Krasuski J., dz. cyt., s. 209.

[6]  Por.: T. Kudliński, Vademecum teatromana, Warszawa 1985, s. 311-312; por. też: Z. Sudolski, Zygmunt Krasiński, Warszawa 1974, s. 128-154.

[7]  M. Janion, Nowożytna tragedia Zygmunta Krasińskiego. Program „Teatru Narodowego” w Warszawie, marzec 1969 (tu za: S. Makowski, Nie – Boska komedia” Zygmunta Krasińskiego, Warszawa 1991, s. 34.).

[8]  Część krytyków literatury uważa, że w postaci Leonarda widoczne są wpływy saint-simonistów, później dostrzeżono w niej szersze związki, np. stylizację sabatową. Rewolucja – sabat; ruch społeczny – natchnienie piekieł; Leonard – szatan ze średniowiecznej legendy. [Por.: W. Kubacki, Leonard – wielki mistrz sabatów rewolucji, „Ruch Literacki” 1960, z. 3.]

[9]  Por.: I. Jarosińska, Topos rewolucji w literaturze polskiej, [w:] Literatura polska wobec rewolucji, praca zbiorowa pod red. Marii Janion, Warszawa 1971, s. 357-359; cytaty: Z. Krasiński, Nie-Boska komedia, Warszawa 1981, s. 108.

[10]  K. Górski, Historia literatury polskiej (do roku 1863), Warszawa 1936, s. 196.

[11]  Krasuski J., Obraz Zachodu…, s. 177-179.

[12]  Por.: tamże, s. 178.

Obraz wyróżniający: Portret Zygmunta Krasińskiego, Ary Scheffer, 1850. Z Wikimedia Commons, wolnego repozytorium multimediów.