Najgłębszy kiedykolwiek sfilmowany podwodny wulkan, West Mata, maj 2009.
Nasz portal – „Miesięcznik WOBEC” (miesiecznik-wobec.pl) ma jeszcze stosunkowo niewielką oglądalność. Uzyskujemy średnio ok. 10 tys. wejść (choć obecnie w związku z Konkursem Prusa, znacznie więcej) i z tego powodu niektóre z prezentowanych na naszych łamach treści nie docierają do zbyt wielu środowisk. Nie pretendujemy też do miana portalu stricte naukowego i jest rzeczą zrozumiałą, że niektóre z naszych artykułów nie docierają do adresatów, do których próbujemy je kierować. Dotyczy to zwłaszcza materiałów odnoszących się do kwestii zmian klimatycznych, w którym to zakresie wciąż nie mogę przebić się ze swoimi teoriami.
Ostatnio opublikowałem aż dwa materiały odnoszące się do kwestii powodzi. Jeden odnosił się do tych ostatnich, drugi – historyczny – mówił o przyczynach mitycznego potopu. Oba powiązałem z innymi poprzedzającymi je kataklizmami. Ostatni z erupcją podwodnego wulkanu Hunga Tonga (15 stycznia 2022), która wyrzuciła do atmosfery i stratosfery ok. ok. 150 mln ton pary wodnej. Ten historyczny z upadkiem do Oceanu Indyjskiego komety ok. 2800-3000 lat p.n.e. Było i jest dla mnie rzeczą oczywistą, że tak wielki wzrost ilości pary wodnej w atmosferze (przeczytałem gdzieś, że w wyniku ostatniej erupcji Hunga Tonga aż o 10%) musiał spowodować po jakimś czasie gwałtowne opady.
Tymczasem czytam jakieś w mojej ocenie nieuzasadnione i nielogiczne wywody różnych tzw. naukowców, nawet z tytułami, którzy wciąż tkwią przy założeniu, że powodzie te są wynikiem tzw. ocieplenia (w ich mniemaniu spowodowanego wzrostem ilości CO 2 o ok. 0,02% w ciągu ostatnich 150 lat). Rzeczywiście karkołomne założenie.
Profesor Szymon Malinowski z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego – Nauka o Klimacie twierdzi, że: Im cieplejszy klimat i ocean, tym większe parowanie wody. Woda jest przenoszona z cyrkulacjami atmosferycznymi na ląd i więcej jej spada. Potem równie szybciej spływa do morza, więc nie nawilża lądu. Widzimy później efekty, jak rekordowe powodzie w Niemczech i Belgii, w Kalifornii, Australii, czy innych miejscach na świecie. To cecha ocieplenia klimatu, co do której w zasadzie wszyscy są zgodni. Tego typu sytuacje ekstremalne będą coraz silniejsze, częstsze i dotkliwsze. [Wypowiedź w artykule Żanety Gotowalskiej, „Katastrofa klimatyczna już tu jest. >Sytuacje ekstremalne będą coraz silniejsze<„. https://wiadomosci.wp.pl/katastrofa-klimatyczna-juz-tu-jest-sytuacje-ekstremalne-beda-coraz-silniejsze-6902214006168224a]
Cóż, rzeczą dość łatwą jest powielanie przyjętych, wręcz banalnych hipotez (choć nieudowodnionych, wskazanie jakiejś korelacji nie jest jeszcze dowodem), trudniej spróbować znaleźć inne związki i postawić inne, w moim odczuciu bardziej prawdopodobne hipotezy.
Ja szukam przyczyn zmian klimatycznych w erupcjach wulkanów. Oczywiście nie tych obserwowanych każdego roku, o sile 1-4 VEI, te rzeczywiście emitują do atmosfery mniej CO2 niż nasza działalność przemysłowa. Ten jednak nie dociera do stratosfery (jest cięższy od tlenu) i nie ma wpływu na klimat. Chodzi o wulkany o sile erupcji ponad 5-6VEI i oczywiście o ich częstotliwość. Takie kataklizmy zdarzają się co kilkaset lat i to one powodują ochłodzenia, po których potrzeba dziesiątek, a nawet setek lat, by ponownie klimat się ocieplił (to czas potrzebny na stopnienie powstałych w wyniku kilkuletniego lub kilkunastoletniego ochłodzenia lodowców. Te mają wpływ na ochłodzenie prądów oceanicznych – lodowce morskie lub wiatrów – lodowce lądowe. Ziemia jest swego rodzaju organizmem. Topniejące lodowce powodują wzrost poziomu wód mórz i oceanów, te naciskają na skorupę ziemską powodując wulkanizm i cykl rozpoczyna się ponownie. Tak od miliardów lat, czasami cykl ten jest bardziej intensywny (krótszy) w wyniku upadku wielkich asteroid i komet.
Moim zdaniem to proste.
Po przeczytaniu wywiadu z profesorem Szymonem Malinowskim zadałem sobie trud, by sprawdzić, jak się ma moja hipoteza w odniesieniu do wielkich powodzi w 2010 roku.
Powódź w Europie w 2010 roku wystąpiła w drugiej połowie maja 2010 (I fala powodziowa) oraz na początku czerwca (II fala) w krajach Europy Środkowej: w Czechach, na Słowacji, w Polsce, na Węgrzech oraz Ukrainie, a także w Austrii, Niemczech i Serbii. [Wikipedia – Powódź w Europie Środkowej (2010)]
Bez trudu znalazłem informacje o dwóch poprzedzających te kataklizmy erupcjach podwodnych wulkanów.
Jeden w pobliżu [18 grudnia 2009]: Eksplozje lawy jedna po drugiej i wielkie kłęby dymu – wszystko na głębokości 1,2 tys. metrów. W czwartek naukowcy opublikowali fascynujące nagranie z wybuchu wulkanu West Mata pod wodą [Eksplozje 1200 m pod wodą. https://tvn24.pl/swiat/eksplozje-1200-m-pod-woda-ra119242-3695201]
oraz drugi, nieco wcześniejszy, ale kto wie, czy nie ważniejszy: Podwodna erupcja wulkanu Tonga w 2009 roku rozpoczęła się 16 marca 2009 roku w pobliżu wyspy Hunga Tonga, około 62 km (39 mil) od stolicy Tonga, Nukuʻalofa. Wulkan znajduje się w bardzo aktywnym regionie wulkanicznym, który stanowi część Pacyficznego Pierścienia Ognia. Szacuje się, że na tym obszarze znajduje się do 36 podwodnych wulkanów skupionych razem. [Wikipedia – 2009 Podmorska erupcja wulkanu Tonga]
Uważam, że związek tych erupcji z następującymi po nich powodziami jest znacznie bardziej oczywisty niż szukanie związku między zmianami klimatycznymi a CO2. Ten może wpływać na ocieplenie klimatu (jeśli już) to tylko o 0.02% i to mieć wpływ rozłożony aż na 150 lat.
Piotr Kotlarz
Proszę o udostępnianie tego artykułu na swoich mediach społecznościowych. Mam nadzieję, że hipoteza wpływu wulkanizmu na klimat i powodzie stanie się bardziej powszechna. (Twórcą tej hipotezy jest Benjamin Franklin, ja poszerzyłem ją tylko o wulkany podwodne, o których wpływie ten jeszcze nie wiedział). Wbrew pozorom nie chodzi tu tylko o udowodnienie innej hipotezy. Nasz kraj, nasze społeczeństwo płaci ogromne kary w związku z – moim zdaniem – błędną hipotezą mówiącą o zasadniczym wpływie na klimat CO2.
Erupcja podwodnego wulkanu (klip 1) Instytucja oceanograficzna Woods Hole
104 946 wyświetleń 17 grudnia 2009
(Dzięki uprzejmości NSF, NOAA, AIVL/WHOI)
Oceanografowie korzystający ze zdalnie sterowanego pojazdu (ROV) Jason odkryli i zarejestrowali pierwsze wideo i zdjęcia przedstawiające głębokowodny wulkan aktywnie wybuchający stopioną lawę na dnie morskim.
Jason, zaprojektowany i obsługiwany przez Woods Hole Oceanographic Institution dla National Deep Submergence Facility, wykorzystał prototyp aparatu fotograficznego o wysokiej rozdzielczości i kamery wideo, aby uchwycić potężne wydarzenie prawie 4000 stóp pod powierzchnią Oceanu Spokojnego, na obszarze ograniczonym przez Fidżi, Tonga i Samoa.
Dowiedz się więcej na http://www.whoi.edu/page.do?pid=7545&..
Ten artykuł jest objęty licencją Creative Common License. Można go ponownie opublikować za darmo, w tłumaczeniu lub w oryginalnym języku. W obu przypadkach podaj oryginalne źródło/autora i umieść link do tego artykułu
Obraz wyróżniający: Najgłębszy kiedykolwiek sfilmowany podwodny wulkan, West Mata, maj 2009. Z Wikimedia Commons, repozytorium wolnych multimediów.