Thoreau o kryzysie kultury / Piotr Kotlarz

0
945

Henry Dawid Thoreau

Filozofia polityki jest nauką stosunkowo młodą i na gruncie polskim w okresie powojennym prawie nie uprawianą. Dlatego też przystępując do przedstawionego w tytule zagadnienia pozwolę sobie zaprezentować robocza przynajmniej definicję tej nauki, jej zakres i powinowactwo. Zachodzi, moim zdaniem, następująca hierarchia: filozofia polityki, polityka (w sensie praktycznym), teoria polityki, politologia.

Filozofia polityki zajmuje się udzielaniem odpowiedzi na pytania, czym jest polityka, jaki jest jej zasięg i jak się rozwija. Czy polityka jest bardziej narzędziem przystosowywania się człowieka do świata przyrodniczego i społecznego, czy też kształtowania świata? A jeśli kształtowania – to czy raczej zmieniania, czy też utrwalania ładu społecznego. Filozofia polityki bada „morfologię władzy”, docieka, czym jest wola zbiorowa. Jest rezultatem przemyśleń ogólnofilozoficznych i antropologicznych. Wskazuje przyczyny ostateczne zjawisk politycznych. Politykę rozpatruje w relacji do życia i doświadczenia ludzkości w wymiarze egzystencjalnym[1]. Ukazuje konieczności obiektywne i powinności oraz możliwe wyniki postępowania. Przedmiotem jej zainteresowań jest również związek wartości politycznych z innymi rodzajami wartości oraz możliwe konflikty między wartościami.

Dziś stało się oczywiste prawie dla każdego myślącego człowieka, że rozwiązanie problemów ekologicznych będzie możliwe tylko drogą całkowitej zmiany modelu życia. Zdaniem francuskiego myśliciela O. Teilharda de Chardin możemy obecnie mówić o momencie krytycznym w procesie nasycenia demograficznego Ziemi. Problem ten można rozwiązać tworząc nowy typ organizacji życia na Ziemi z wykluczeniem  antyhumanitarnych rozwiązań, jakimi są wojny; trzeba dodać, że dotychczasowe wojny nie wpłynęły znacząco na zmniejszenie się przyrostu demograficznego. Niewątpliwie narastająca liczba ludzi na Ziemi – na ograniczonej powierzchni   kontynentów – jest jedną z sił jednoczących ludzkość w ponadjednostkowy organizm.

Druga siła jednocząca to postęp naukowo-techniczny. Podmiotem tworzącym jest ludzkość. W coraz większym stopniu tworzy organizm wyposażony we wspólny metabolizm. Można powiedzieć, że ludzkość jest na drodze, która prowadzi do „uformowania się jednego mózgu, serca i oczu”[2]. Teilhard de Chardin zauważył też, że od dwóch stuleci ewolucja przeobraziła się w samoewolucję, to znaczy idzie naprzód już nie samorzutnie, ale dzięki świadomemu i zbiorowemu wysiłkowi ludzkości. Jej zasadnicze siły motoryczne działają odtąd ze strony celu i przyszłości.

Powszechnie mówi się dziś o kryzysie. Stanęliśmy przed koniecznością zmiany modelu życia, hierarchii życia, hierarchii wartości, form organizacyjnych społeczeństwa. Problemy te stają przed filozofią polityki. Od przeszło wieku sztuka jest najczulszym sejsmografem nadchodzącego kryzysu ludzkości. Carl Fiedrich von Weizsaker w swych wykładach o kryzysie zwrócił uwagę na badania Sir Maurice Bowre’a, które wykazały, że liryka wszystkich wielkich narodów Europy przepowiedziała I wojnę światową. W optymizmie jaki zapanował po II wojnie światowej, prawdziwa, twórcza sztuka nie brała udziału. Wykryty przez ten sejsmograf kryzys jeszcze się nie wypełnił[3].

Obecny kryzys jawi nam się jako kryzys wysoko rozwiniętej kultury. Znalazła się ona w sytuacji bez wyjścia wskutek postępu technicznego i społecznego, który z kolei nie byłby możliwy bez rozwoju wiedzy abstrakcyjnej, tak istotnej dla wielkich kultur.

H. D. Thoreau należał do tych artystów i myślicieli, którzy nie tylko bardzo szybko dostrzegali symptomy kryzysu, ale równocześnie poszukiwali dróg wyjścia. Będąc pisarzem o wyostrzonym zmyśle obserwacji, człowiekiem szczególnie wrażliwym, H. D. Thoreau krytycznie odnosił się do zastanego świata wartości i poszukiwał wartości „uniwersalnych”.

Twórczość H. D. Thoreau należała do nurtu tzw. transcendentalizmu, ruchu, w którym dominował duch filozofii utopijnej. Łączył on w sobie, jak pisze Halina Cieplińska we wstępie do dzieła Thoreau pt. „Walden”, wpływy pięciu źródeł. Z neoplatonizmu autor przejął przekonanie o wyższości ducha nad materią, wiarę w absolutne Dobro, Prawdę, Piękno. Z niemieckiego idealizmu zaczerpnął wiarę w intuicję, w instynkt, a nie w rozum i doświadczenie, jako główne źródło poznania. Głosił wiarę w sumienie jako podstawę prawdy i zaufania do siebie. Z filozofii Wschodu przyswoił mistycyzm, a z francuskich doktryn utopijnych – zainteresowanie przyrodą i miłość do niej, wiarę w możliwość ucieczki od nowej epoki przemysłowej na łono natury albo w furierystyczną utopię. Wreszcie czerpał z tradycji purytańskiej, szkockiej i kwakierskiej, które nadały ruchowi zabarwienie moralizatorskie i dydaktyczne[4].

Przytaczam te wpływy, by wykazać ogromną złożoność kultury. Nie wyczerpują one zresztą genezy transcendentalizmu. Stwierdziłem wcześniej, że H. D. Thoreau stosunkowo wcześnie dostrzegał symptomy kryzysu naszej epoki. Ktoś może powiedzieć, ze ówcześnie mieliśmy do czynienia z innym kryzysem. Z kryzysem wynikłym z tzw. rewolucji naukowo-technicznej, kryzysem, używając terminologii A. Tofflera, „z drugiej fali”. Przyzwyczajeni do często sztucznej periodyzacji, w sposób sztuczny (zwracając uwagę na pewne tylko elementy) oddzielamy jedną epokę od drugiej.

H. D. Thoreau dostrzegał zagrożenia cywilizacyjne drogą zwykłych codziennych obserwacji. Pisał: Wiele wędrowałem po Concord, wszędzie, dokąd dotarłem – w sklepach, w kantorach i na polach – miałem wrażenie, że mieszkańcy miasteczka odprawiają pokutę na tysiące specyficznych sposobów[5]. (…) Widuję młodych ludzi, mieszkańców naszego miasteczka, na których spadło nieszczęście w postaci odziedziczonych domów, stodół, bydła i narzędzi rolniczych. Łatwiej się to nabywa aniżeli można się tego pozbyć… Kto uczynił z nich niewolników roli[6]. (…) Pracując ludzie kierują się błędnym założeniem. W krótkim czasie lepsza cześć człowieka zostaje worana w ziemię i zamienia się w kompost[7].

Mógłbym przytoczyć wiele jeszcze cytatów, ale „Walden” jest dziełem artystycznym i swą wiedzę o świecie autor przekazuje posługując się środkami artystycznymi – obrazem, metaforą itp. Wymienia zaś następujące symptomy kryzysu: alienacja pracy, zniewolenie, brak perspektyw na poprawę warunków życia, nędza i głód.

Na jednym biegunie znajdują się ci, którym codzienna troska o utrzymanie się przy życiu uniemożliwia rozwój wyższych indywidualnych potrzeb ludzkich. Na drugim – posiadacze, u których samopotwierdzenie człowieka jako osobowości przejawia się głownie w formie władania, posiadania. Zredukowanie „ja” do materialnego „moje” – niezależnie od tego  czy jest to status majątkowy, czy społeczny – oznacza faktycznie uprzedmiotowienie człowieka i zubożenie jego życia[8].

Problem zniewolenia ludzkości dla H. D. Thoreau należał do jednego z ważniejszych. Pisał: Zastanawiał się, jak możemy być tak nierozważni, aby zajmować się karygodną i tak obcą nam formą poddaństwa zwaną niewolnictwem Murzynów. Tylu istnieje gorliwych i przebiegłych panów, ze ujarzmiło zarówno Północ, jak i Południe. Ciężko jest mieć nadzorcę z Południa, jeszcze gorzej z Północy, lecz najgorzej być własnym ekonomem[9].

Symptomy kryzysu społeczeństwa, o których mówił H. D. Thoreau, były jego zdaniem wynikiem niewłaściwego modelu życia, błędnej hierarchii wartości. „Walden” jest propozycją odrzucenia uznanych za obowiązujące norm, propozycją zmiany modelu życia. Propozycją może utopijną, ale utopie maja swoją wartość, poszerzają wyobrażeniowe horyzonty ludzkich możliwości. Oczywiście, niekiedy propozycje te mogą być zgubne.

Dzieło swe adresuje H. D. Thoreau do tych, którzy nie zgadzają się ze skutkami cywilizacji. Pisał: Zwracam się głownie do większości ludzi niezadowolonych i czczo utyskujących na zły los lub ciężkie czasy, podczas gdy mogliby starać się je poprawić. Przemawiam także do tych, którzy niepocieszeni, energicznie narzekają za wszystkich, twierdząc, że to ich obowiązek, jak również do tej pozornie bogatej, ale najstraszliwszej, zubożałej klasy wszystkich tych ludzi, którzy zgromadzili śmiecie i nie wiedzą, jak je spożytkować albo jak się ich pozbyć, skutkiem czego zakuli się we własne złote lub srebrne kajdany[10].

Dzieło „Waledn” powstało jako zapis dwuletniej przygody autora, który   oderwać się od społeczeństwa i w kontakcie z Naturą odnaleźć prawdziwe wartości. H. D. Thoreau twierdził, że może on albo uznać społeczeństwo w postaci, w jakiej ono istnieje, albo je porzucić. Ponieważ w jego ocenie społeczeństwo nie zasługiwało na akceptację, wybrał drugie wyjście. Oczywiście, w samym zamiarze i w jego wykonaniu zauważam wiele niekonsekwencji. Propozycja izolacjonizmu jest nierealna. H. D. Thoreau sam siebie oszukuje, przecież zabiera z sobą książki i podstawowe narzędzia. Owszem, np. bezwartościową literaturę, ale to przecież dziedzictwo kultury pozwoliło mu ocenić, co jest wartościowe, a co nie.

H. D. Thoreau był człowiekiem aktywnym i choć nie wyciągnął z tego wniosków, fakt, że nad Walden przebywał tylko dwa lata, a później włączył się aktywnie w nurt życia społecznego (dowodem jest jego dzieło „Życie bez zasad” i walka z abolicjonizmem), co świadczy, iż praktycznie odrzucił ideę izolacjonizmu jednostki w stosunku do społeczeństwa.

Teilhard de Chardin zwraca uwagę, że: Jednostka bowiem może domagać się personalizującego samourzeczywistnienia wyłącznie na drodze solidarnosci z innymi ludźmi w łonie noosfery. Jeśli więc zrywa więzi wspólnotowo-społeczne, to ogranicza swój własny wzrost i karłowacieje, przynosząc jednocześnie szkodę ludzkiej całości. Bezpośrednie włączenie się w funkcjonowanie owej całości jest co prawda trudne, umożliwia je jednak udział w ekipach opartych na przyjaźni i postępowej działalności[11].

Ucieczka Thoreau od społeczeństwa była z jednej strony wynikiem krytycznej analizy wartości obowiązujących w ówczesnym społeczeństwie i ich zanegowania, z drugiej zaś strony poszukiwaniem własnych wartości i określenia potrzeb, jakie musi zaspokoić człowiek, by móc świadomie poświęcić się samodoskonaleniu. Swoją ucieczkę autor motywuje następująco: Zamieszkałem w lesie, albowiem chciałem żyć świadomie, stawać w życiu wyłącznie przed najbardziej ważkimi kwestiami, przekonać się, czy potrafię przyswoić sobie to, czego może mnie życie nauczyć, abym w godzinie śmierci nie odkrył, że nie żyłem[12]. Myślę, że żyć świadomie można właśnie wśród społeczeństwa, a nie w izolacji od niego. Podział świata, wprowadzony przez H. D. Thoreau, na Kulturę i Naturę wynika z przyjmowanego wówczas jeszcze humanistycznego mitu człowieka nadprzyrodzonego. Modelem pojęciowym był paradygmat opozycji Natura-Kultura. H. D. Thoreau pisał: Nie jesteśmy w pełni związani z Naturą. Mogę być albo drewnem płynącym z nurtem strumienia, albo Indrą ( w panteonie wedyjskim: bóg nieba, burzy i wojny) spoglądającym na to z nieba[13]. I dalej: Jesteśmy świadomi, że tkwi w nas zwierzę, które rozbudza się proporcjonalnie do stopnia uśpienia naszej wyższej natury. Jest podłe i zmysłowe i chyba nie można całkowicie go zwalczyć, podobnie jak robactwo, które się lęgnie nawet w ciele żywego i zdrowego człowieka[14].

Tymczasem, jak twierdzi Edgar Morin: ta antynomiczna dwoistość: człowiek-zwierzę, kultura-natura przeczy oczywistości. Jest bowiem oczywiste, że człowiek nie składa się z dwóch nałożonych na siebie warstw – bioprzyrodniczej i psychospołecznej; jest oczywiste, że człowieka nie dzieli żaden mur chiński, po którego jednej stronie znajdowała się część ludzka, a po drugiej zwierzęca; jest wreszcie oczywiste, że każdy człowiek stanowi bio-psycho-socjologiczną całość[15].

W wyniku odkryć teorii informatyki Shannona (1949), cybernetyki Winera (1948), biologii molekularnej  (1953) oraz odkrycia kodu genetycznego (Watson i Crick) – istniejący paradygmat poszedł w rozsypkę. Nowa teoria biologiczna, jakkolwiek daleka od kompletności, zmieniła sens pojęcia Życie. Nowa teoria biologiczna mimo swej zalążkowości, zmieniła sens pojęcia Natura. Dopiero niedawno ekologia pojęła, że społeczność istot żywych (biocenoza) w przestrzeni czy niszy geofizycznej (biotop) tworzy wraz z nią jedność, czyli ekosystem[16].

H. D. Thoreau na etapie pisania „Walden” podważał sens życia społecznego, pisał: Zastanawiając się, co stanowi główny cel człowieka – użyję tu określenia z katechizmu – i jakie są jego prawdziwe potrzeby i środki życiowe, ma się wrażenie, iż ludzie jakby umyślnie się zdecydowali na jeden wspólny sposób życia, woląc ten właśnie od wszystkich innych[17]. Tymczasem dzisiejsza nauka uważa, że społeczeństwo jest jedną z podstawowych form – nader powszechną i nierównomiernie, lecz różnorako rozwiniętą – samoorganizacji systemów żyjących. A zatem społeczeństwo jawi się jako odmiana i wynik zdumiewającego rozwoju przyrodzonej socjalności natury. A skoro tak, to socjologia – nauka o ludziach – traci swój zaściankowy charakter i staje się ukoronowaniem socjologii ogólnej, staje się zatem nauką przyrodniczą[18].

Podważam tu główne założenia dzieła H. D. Thoreau „Walden” – koncepcję ucieczki do Natury i izolacjonizmu, a jakie zagadnienia zawarte w tym dziele uważam za istotne dla filozofii polityki? Czym H. D. Thoreau zainspirował Gandhiego, Lwa Tołstoja i jego zwolenników, brytyjskich radykałów, założycieli późniejszej Partii Pracy, duński ruch oporu, dzisiejszych „Zielonych” i wielu innych, w tym uczestników polskiego zrywu Solidarności? Wydaje mi się, że ważne były same stawiane przez niego pytania, sama próba poszukiwania innej drogi. Spójrzmy jakie odpowiedzi i jaką hierarchię wartości przyniosła ta inna droga.

H. D. Thoreau głosił, że być filozofem to znaczy nie tyle oddawać się wyrafinowanym rozmyślaniom, ile tak kochać mądrość, aby zgodnie z jej nakazami prowadzić życie proste, niezależne, wielkoduszne i ufne. Być filozofem to rozwiązywać niektóre problemy życiowe nie tylko teoretycznie lecz także praktycznie[19].

Odnalezienie sensu życia było dla niego głównym celem. Jemu podporządkował wszelkie wartości. Cel ten decydował o ich hierarchii. Z odwagą odrzucał obowiązujące normy, próbując ustalić nowe. Nadrzędną wartością, której podporządkował pozostałe, była wolność, rozumiana wręcz dosłownie – jako wolny czas, czas dla siebie. Wolność, która dawała szansę na uzyskania bogactwa wewnętrznego. Zauważył, że większość ludzi, nawet w kraju tak stosunkowo wolnym, jakim kiedyś byłą Ameryka, zajęta jest wydumanymi troskami, pogonią za rzeczami, nadmiernymi obowiązkami i nie potrafi zrywać piękniejszych owoców życia. Aby zyskać tak pojmowaną wolność, wystarczy, zdaniem artysty, chwila refleksji, wystarczy zastanowić się nad tym, co naprawdę jest nam potrzebne do życia, ustalić swe podstawowe potrzeby, odrzucić wszystko co zbędne i żyć pełnią życia.

Potrzeby życiowe ograniczył H. D. Thoreau do czterech grup: żywność schronienie, odzież i opał. Takie uproszczenie, oczywiście łatwo poddać krytyce. Pisarz wymienia raczej rzeczy potrzebne człowiekowi, by przeżyć w określonym klimacie, a nie potrzeby życiowe, do których zaliczyłbym i potrzebę afirmacji, miłości, przyjaźni, zaspokojenia popędów itp. Zastanawiając się nad tym, co jest nam naprawdę potrzebne do przeżycia, autor dochodzi do ciekawych wniosków w kwestii konsumizmu, który dziś zdominował nasze życie. Jego atrybutami stało się w dzisiejszych czasach pożądanie bogactwa i wygody, brutalna konkurencyjność, deptanie godności ludzkiej i niezrozumienie potrzeb drugiego człowieka. Pisarz uważa, że aby odnaleźć nasze człowieczeństwo, musimy taką postawę odrzucić. Większość luksusów i tak zwanych wygód życiowych jest nie tylko zbędna, lecz stanowi przeszkodę w rozwoju duchowym ludzkości.

Na podstawie swych dwuletnich doświadczeń Thoreasu doszedł do przekonania, że zdobycie niezbędnej do życia żywności kosztuje nieprawdopodobnie mało trudu, że człowiek może żyć zachowując tak nieskomplikowaną dietę jak zwierzęta i nadal być zdrowy i silny[20].

Warto zaznaczyć, że idea odrzucenia konsumizmu stała się bardzo silna wśród Hindusów w czasie ich walki o niepodległość i przyczyniła się w znaczący sposób do wyparcia Brytyjczyków. Ideę ograniczenia potrzeb człowieka próbował przenieść na grunt rosyjski Lew Tołstoj. Russowska krytyka cywilizacji fascynowała Tołstoja już we wczesnej młodości. Przełom światopoglądowy w jego życiu nastąpił jednak w końcu lat siedemdziesiątych XIX wieku i niektórzy krytycy uważają, że stało się to właśnie pod wpływem m.in. H. D. Thoreau.

W sprawie odzieży H. D. Thoreau zajął stanowisko bardzo radykalnie. Uznał, że nabywając odzież częściej kierujemy się umiłowaniem nowości i opinią innych ludzi aniżeli prawdziwą jej przydatnością. Uważał, że jedynym zadaniem odzieży powinno być zachowanie ciepła witalnego i okrycie nagości. Jak każdy skrajny pogląd i ten jest dyskusyjny. Takie ograniczenia wprowadzone w Chinach w okresie rewolucji kulturalnej doprowadziły do totalnej uniformizacji, próby zabicia indywidualizmu, który przecież i dla H. D. Thoreau był bardzo ważny. Jego krytyka mody i pogoni za zyskiem zmusza jednak do refleksji. Zwłaszcza dziś, gdy dyskutujemy nad ochroną środowiska naturalnego człowieka, nad zasypującymi nas śmietnikami, a zapominamy o ogromnej ilości gadżetów, które, powodowani modą, kupiliśmy i które po kilu dniach wyrzuciliśmy jako nieprzydatne, gdy pogoń za zyskiem powoduje, że producenci produkują rzeczy świadomie nietrwałe po to tylko, by wkrótce sprzedać nam następne o nie lepszej jakości i równie mało przydatne.

Propozycje spartańskiego stylu życia głoszone przez H. D. Thoreau są nierealne z przyczyn obiektywnych. Owszem, jednostki mogą rozwiązać swe problemy, rezygnując z postępu i prowadząc życie według schematu zaproponowanego przez H. D. Thoreau, jednak ogół ludzkości szuka innych rozwiązań i to z powodów subiektywnych. Pojawia się tu bardzo ważna kwestia stosunku pisarza do idei postępu. H. D. Thoreau uważał, że cywilizacja, wciąż wpływając na doskonalenie naszych domów, nie wzbogaca w równym stopniu ludzi, ich mieszkańców. Dokonany przez stulecia postęp miał wpływ, jego zdaniem, na podstawowe prawa ludzkiej egzystencji, podobnie jak i na nasze kośćce, trudne prawdopodobnie do odróżnienia od szkieletów naszych przodków. Autor, ceniący ponad wszystko swą niezależność i wolny czas, negował osiągnięcia cywilizacji, np. kolej, (udowadniał naiwnie, że szybciej dotrze do jakiegoś punktu pieszo niż zarobi na bilet) i pocztę.

Krytyka idei postępu byłą w XIX wieku dość powszechna. Spotykamy się też z nią  również u Lwa Tołstoja, który twierdził, ze prawo postępu słuszne jest jako wieczne prawo indywidualnego doskonalenia, ale przeniesione do historii staje się jałową, pustą gadaniną, pozwalającą na usprawiedliwienie każdego bezsensu. Masom ludowym postęp przyniósł, według niego, jedynie szkodę, lud wszędzie świadomie nienawidzi postępu i stara się mu wszelkimi sposobami przeciwdziałać[21].

Odrzucenie i postępu razi naiwnością i krótkowzrocznością. Obaj twórcy dostrzegali jednak ważny aspekt tego problemu: nienadążanie rozwoju duchowego człowieka z rozwojem techniki, którą tworzy. Zaproponowane rozwiązania są naiwne, nie znaczy to jednak, że powinniśmy zaprzestać innych poszukiwań – takich, które pozwolą zmniejszyć, a nawet zlikwidować problem alienacji techniki.

Kolejną wartością, której H. D. Thoreau poświecił wiele miejsca, jest praca. Na zakończenie studiów na Uniwersytecie Harwarda, podczas uroczystości nadawania tytułów, Thoreau wygłosił przemówienie, w którym postulował, aby ludzie odrzucili narzucony przez Pismo Święte porządek i pracowali tylko jeden dzień w tygodniu, a pozostałych sześć odpoczywali. W „Waldenie” czytamy: Gruntownie wypróbowałem zawód dyrekora szkoły i spostrzegłem, że moje wydatki są proporcjonalne, a raczej nieproporcjonalne do dochodów, byłem bardzo zmuszony ubierać się i szkolić, nie mówiąc już o tym, że myśleć i wierzyć. Przeto wdawszy się w ten interes zmarnowałem tylko czas. Ponieważ nie uczyłem mając na względzie dobro mych braci, lecz po prostu zarabiałem na życie poniosłem fiasko[22].

Zdaniem autora, człowiek niekoniecznie musi zarabiać w pocie czoła. Jeśli zechce żyć mądrze i skromnie, to praca dająca mu utrzymanie na ziemi, nie będzie trudem, lecz rozrywką. Myślę, że częściowo możemy się z nim zgodzić. Wprawdzie często wykazuje on brak samoświadomości i pewien egoizm, jednak jego dowody na to, że często podejmujemy wysiłki tylko po to, by zaspokoić naszą i cudzą próżność, a nakład ponoszonej pracy jest nieproporcjonalny do efektów, są trafne. Trafny i ważny jest także przykład dyrektora szkoły. Praca ma bowiem wtedy sens, gdy znajdujemy dla niej motywację, gdy słuzy nie tylko nam, ale i naszym bliźnim.

Z krytyką idei postępu idzie u Thoreau w parze krytyka idei podziału pracy. Jego zdaniem, nadmierny podział pracy prowadzi do spłaszczenia osobowości, do zaniku wrażliwości człowieka. Dziś – w miejsce kształcenia specjalistów w określonych zawodach – wybieramy model kształcenia ogólnego, ułatwiając absolwentom tych szkół możliwość zmiany w przyszłości zawodu i zajęcia. O potrzebie wszechstronnego kształtowania naszej osobowości przekonani są prawie wszyscy.

Kolejną wartością, którą zajmował się Thoreau, jest filantropia. Czy filantropia może być uznana za wartość polityczną? Dziś, gdy głośna jest w naszym kraju „Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy” Jerzego Owsiaka, gdy drogą przeróżnych akcji charytatywnych czy za pośrednictwem różnych fundacji próbuje się rozwiązywać różne ważne problemy społeczne, musimy stwierdzić, że tak. Uważam jednak, że społeczeństwa powinny rozwiązywać swoje problemy inaczej. Filantropia opiera się na współczuciu (które zawiera w sobie element poczucia wyższości – ja ci współczuję), a nie współodczuwaniu. Podobnie H. D. Thoreau występował przeciw filantropii. Pisał on: Filantrop zbyt często otacza ludzkość atmosferą własnych nieszczęść, którym się nie poddał, i nazywa to współczuciem. Powinniśmy służyć sobie odwagą, a nie rozpaczą, zdrowiem, ukojeniem, a nie chorobą i uważać, aby nikogo nią nie zarazić[23].

Pisarz uważał, że nie ma gorszego zapachu niż woń zepsutej dobroci, że filantropia nie jest przejawem miłości bliźniego w najszerszym tego słowa znaczeniu. Przypominał, ze tzw. działalność charytatywna, chęć nauczania, niesienia światła ludom pogańskim, doprowadziła do ich prawie całkowitej zagłady.

W książce „Walden” Thoreau zwraca też uwagę na zubożenie stosunków międzyludzkich, w rezultacie czego człowiek zaczyna patrzeć na swoje stosunki z innymi ludźmi, łącznie z tymi najbardziej intymnymi, jako na coś zmiennego, konwencjonalnego. Ludzie, podobnie jak przedmioty, pojawiają się i znikają. Najczęściej człowiek wchodzi z otaczającymi go ludźmi w powierzchowne związki, a więc – niezależnie od tego, czy odbywa się to z udziałem jego świadomości, czy nie – jego stosunki z innymi ludźmi mają podstawę funkcjonalną. Doprawdy, nie ma dziś dnia, pisał autor, aby pracujący człowiek znalazł czas na prawdziwą rzetelność albo pozwolił sobie na utrzymanie najprostszych stosunków z sąsiadami. Uważał, że bez obawy możemy i powinniśmy pozwolić sobie na dużo większość ufność w stosunku do naszych bliźnich.

Znaczenie dzieła H. D. Thoreau dla filozofii polityki jest ogromne. Stanowi dowód, że artyści wcześniej niż inni dostrzegają problemy, które stają przed ludzkością. Postawione przez  pisarza pytania pozostają aktualne. Sądzę też, że niektóre z proponowanych przez niego rozwiązań są warte ponownego rozważenia. Oczywiście filozofia polityki szukając rozwiązań musi opierać się na najnowszych rozwiązaniach nauki, w tym m.in. cybernetyki, informatyki, genetyki itd. Zakończę, cytatem z „Walden”: Nigdy jeszcze nie zmierzono ludzkich możliwości. Przeto nie do nas należy na podstawie precedensów osądzać, co ludzie potrafią, niewiele bowiem próbowali[24].

Piotr Kotlarz

[Artykuł był pierwotnie publikowany w pracy Filozofia polityki w świetle literackich odniesień, pod red. Marii Szyszkowskiej, PAN Warszawa 1996.]

Przypisy:

[1] Por. Elementy filozofii polityki, red. M. Szyszkowska, Warszawa 1992.

[2] K. Wałoszczyk, Wola życia, Warszawa 1986, s. 33.

[3] Rozmowy w Castel Gandolfo – O kryzysie, Warszawa 1985, s. 27.

[4] H. Cieplińska(wstęp do) H. D. Thoreau, Walden, Warszawa 1991, s. 6.

[5] H. D. Thoreau, Walden, Warszawa 1991, s. 26.

[6] Tamże, s. 27.

[7] Tamże, s. 28.

[8] Por.: S. Kon, Odkrycie „ja”, Warszawa1987, s. 167,168.

[9] H. D. Thoreau, dz. cyt.

[10] Tamże, s. 40.

[11] K. Wałoszcczyk, dz. cyt, s. 166.

[12] H. D. Thoreau, dz. cyt., s. 121,122.

[13] Tamże, s. 171.

[14] Tamże, s. 267.

[15] E. Morin, Zaginiony paradygmat – natura ludzka, Warszawa 1977, s. 35.

[16] Por.: Tamże, s, 46-52.

[17] H. D. Thoreau, dz. cyt., s. 31.

[18] E. Morin, dz. cyt., s. 38.

[19] H. D. Thoreau, dz. cyt., s. 38.

[20] Tamże, s. 88.

[21] A. Walicki, Rosyjska filozofia i myśl społeczna od Oświecenia do marksizmu, Warszawa 1973, s. 493.

[22] H. D. Thoreau, dz. cyt., s. 25.

[23] Tamże, s. 106-107.

[24] Tamże, s. 33.

Ilustracja: Henry Dawid Thoreau. Autorstwa B. D. Maxham – National Portrait Gallery w Waszyngtonie, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=72850880