Próba rekonstrukcji świata idei społeczeństw prehistorycznych do około X tysięcy lat p.n.e. / Piotr Kotlarz

0
776

Na podstawie szczątkowych źródeł archeologicznych i badań porównawczych, (choć, rzeczą wątpliwą jest porównywanie społeczeństw sprzed dziesiątków tysięcy lat ze współczesnymi społeczeństwami zbieracko-łowieckimi, mimo że zachowały one podobną formę gospodarki) trudno jest odtworzyć świat wartości pierwszych ludzi. Używam, więc, tu określenia próba rekonstrukcji. Jest to tylko próba, odwołująca się do szczątkowych odkryć.

Początki naszego gatunku sięgają około 2,5 mln lat. Od tego czasu w wyniku różnych kataklizmów przypuszczalnie wielokrotnie dochodziło do procesów, które określamy mianem „wąskiego gardła”. Najogólniej mówiąc polegał on na tym, że z powodu gwałtownych zmian klimatycznych (spowodowanych znacznym wzmożeniem wulkanizmu lub uderzeniem wielkiej asteroidy) na różnych obszarach dochodziło do wyginięcia znacznej części populacji, która później odradzała się od niewielkich wyselekcjonowanych grup, które przetrwały. Migracja hominidów powodowała też to, że część z ludów musiała zmierzyć się z odmiennymi od wcześniejszych warunkami środowiska, co powodowało wytworzenie się u niektórych przedstawicieli Homo nowych cech gatunkowych. W wyniku trwającej setki tysięcy lat selekcji mogło dojść do wytworzenia się pewnych wspólnych cech gatunkowych niektórych grup hominidów, (np. człowiek neandertalski, człowiek z Cro-Magnon, człowiek pekiński), różnych od wcześniejszych form Homo erectus, ale różnice te nie świadczyły o odrębności gatunkowej (przedstawiciele różnych grup mogli się z sobą łączyć, a ich potomstwo zachowywało zdolność reprodukcji).  Podobnie, późniejszy Homo sapiens w procesie ewolucyjnym również się różnicował, ale przecież nikt dziś, (poza nielicznymi rasistami), nie zakwestionuje jedności gatunku. Gatunek Homo sapiens uważany jest za naszego bezpośredniego przodka, choć współczesne badania wskazują, że ukształtował się on w powiązaniu z zarówno człowiekiem neandertalskim jak i innymi odmianami Homo erectus. Za bezzasadne, wręcz błędne uważam wszelkie próby wyodrębniania tzw. nowych gatunków zwłaszcza w okresie od czasu powstania Homo sapiens (np. rzekomo „nowy fizyczny typ” Homo sapiens sapiens – tzw. człowiek szanseladzki, który miał pojawić się w kulturze późnoperigordzkiej z Abri Pataud).

Odrębnego wyjaśnienia wymaga kwestia tzw. wyginięcia człowieka neandertalskiego. W nauce, tym bardziej w literaturze popularnonaukowej pojawia się wiele teorii dotyczących tej kwestii. Od koncepcji mówiących o tym, że do wyginięcia tego „gatunku” doszło w wyniku jakiejś jednej klęski żywiołowej (wybuchu stratowulkanu we Włoszech ok. 38.000 lat p.n.e., czy wybuchu stratowulkanu w Nowej Zelandii 28.000 lat p.n.e.), lub w wyniku działania Homo sapiens. Moim zdaniem, powinniśmy spojrzeć na zjawisko zanikania odrębności gatunkowej na obszarze Europy w dłuższej perspektywie. W wyniku kolejnych klęsk klimatycznych spowodowanych erupcjami wspomnianych stratowulkanów dochodziło do znacznego zmniejszenia populacji wcześniejszych mieszkańców. Nowe fale migracyjne wygrały wyścig demograficzny, należy zwrócić jednak uwagę na fakt, że w wyniku drugiej ze wspomnianych erupcji również wcześniejsza populacja Homo sapiens uległa znacznemu zmniejszeniu. Warunki przyrodnicze i klimatyczne powodowały, że zasiedlające w wyniku kolejnych migracji grupy Homo sapiens, jak i grupy wcześniejszych mieszkańców były bardzo niewielkie. Nie potrafimy też dziś ustalić ówczesnej gęstości zaludnienia, była jednak bardzo mała, a na niektórych obszarach w wyniku nawrotu lodowca dochodziło do całkowitego wyludnienia. Proces ten trwał (poza jednostkowymi przypadkami na mniejszych obszarach spowodowanymi np. tsunami) przez długi czas (lodowiec przesuwał się stosunkowo wolno), co umożliwiało przemieszczanie się ówczesnych mieszkańców. Jak wskazują badania genetyczne (istnienie genów przypisywanych człowiekowi neandertalskiemu u ludzi współczesnych) niewątpliwie dochodziło do kontaktów płciowych między oboma wywodzącymi się z Homo erectus grupami, choć z przyczyn wyżej wspomnianych kontakty te musiały być stosunkowo nieczęste.

Przyjęcie tezy, że stanowimy jeden gatunek z człowiekiem wyprostowanym, pociąga za sobą poważne konsekwencje. Na dwie z nich warto zwrócić uwagę. Pierwsza to fakt, że jako gatunek biologiczny istniejemy nie 150.000 czy 200.000 lat, jak się obecnie przyjmuje, lecz 1.8 mln a nawet więcej lat. Zaawansowany wiek naszego gatunku może być przyczyną, która sprawia, że niektóre cechy biologiczne człowieka są znacznie mocniej utrwalone w jego naturze i mniej podatne na modyfikacje kulturowe, niż to się powszechnie wydaje.

Druga konsekwencja jest natury terminologicznej. Jeden gatunek, obejmujący człowieka rozumnego i wyprostowanego, powinien mieć jedną nazwę. Istnieje tu następująca alternatywa. Można gatunek nazwać człowiekiem rozumnym Homo sapiens i podzielić na dwa podgatunki. Mówilibyśmy wówczas o człowieku rozumnym wyprostowanym – Homo sapiens erectus – oraz o właściwym człowieku rozumnym, czyli Homo sapiens sapiens. Teoretycznie można by też przyjąć jako podstawę nowej nazwy gatunku nazwę starszej formy człowieka, czyli Homo erectus, dzieląc go na dwa podgatunki: człowiek wyprostowany sensu stricte i człowiek wyprostowany rozumny: Homo erectus sapiens. Jak pisałem jednak wcześniej, pojęcie podgatunek wymaga doprecyzowania, uściślenia. Od niego blisko do pojęcia rasa, a przecież i to jest bardzo nieprecyzyjne, zbyt ogólne.

Przez pierwsze dwa miliony lat w miarę jednolite społeczeństwa zbieracko-łowieckie[1], które przemieszczając się za źródłem żywności[2], a także dostosowując się do zmian klimatycznych (epoka lodowcowa) rozwijały się stosunkowo wolno. Na tyle wolno, że aż do około stu tysięcy lat temu ewolucja przebiegała głównie w sferze biologicznej. Powodem była trudna walka o przetrwanie, brak stabilizacji, krótki czas życia ludzi bytujących w niewielkich grupach, a także tym [może nawet przede wszystkim], że zamieszkując kontynent Afryki nie doświadczali aż tak ostrych zmian klimatu i związanych z nim zmian środowiska przyrodniczego.

W Afryce, zwłaszcza w pobliżu równika, zmiany klimatyczne były mniejsze niż w innych rejonach świata. Sytuacja klimatyczna była tu bardziej stabilna, w każdym razie wahania temperatur były mniej odczuwalne dla hominidów. Nie musiały się one tu w sposób gwałtowny dostosowywać do zmian środowiska przyrody, a wielkość populacji (podobnie jak i innych zwierząt) regulowana była w sposób naturalny. Trudne warunki klimatyczne niewątpliwie wpłynęły na proces ewolucji.

Żyjąc w  stosunkowo stabilnych klimatycznie niszach ekologicznych pierwsi ludzie[3] nie musieli dokonywać zmian w ramach znanych im technik obróbki kamienia i wytwarzania narzędzi (do czasu, gdy – przypuszczalnie z przyczyn klimatycznych – nie uległo znaczącej zmianie ich środowisko), nie ulegały też znaczącej zmianie ich cechy genetyczne. Zmiany nastąpiły w wyniku ich ekspansji, (myślę, że głównym jej powodem był spowodowany zmianą warunków przyrodniczych wzrost demograficzny i zakres dostępu do zwierzyny), a umożliwiało ją zwiększanie przewagi – kulturowej – nad innym zwierzętami i konieczności dostosowywania się do nowych środowisk.

Sytuacja uległa zmianie wraz z kolejnymi falami migracji. Zwłąszcza na obszary Europy i Dalekiego Wschodu. Rozwijając się na nowo zasiedlanych obszarach najpierw przedstawiciele Homo erectus i ich następcy, a później należący do tego gatunku Homo sapiens musiał dostosowywać się do nowego, odmiennego od tego, w jakim przebywał wcześniej, środowiska przyrodniczego. Środowisko to nie było ponadto stabilne; w czasie kolejnych zmian klimatycznych dochodziło nawet do tego, że na kolejne bardzo długie okresy zaludnione już tereny bywały opuszczone (np. z powodu nawrotu lodowca). To tu powstawały kolejne kultury i tu dochodziło do kolejnych zmian wewnątrzgatunkowych (np. w głównie wyniku odrębnej diety dochodziło do różnicowania się grup krwi).

Szczególnie widoczne wpływy klimatu i spowodowanych nim zmian środowiska przyrodniczego na rozwój kultur widoczny jest na obszarze Europy. Po pierwsze na tym kontynencie zmiany klimatyczne były bardziej odczuwalne, skoki temperatur były tu znaczniejsze, po drugie stosunkowo niewielki obszar tego kontynentu w połączeniu ze znacznym zróżnicowaniem terytorium powodował, że na niektórych obszarach pewne kultur trwały nieco dłużej. Wyraźną zmianę dostrzegamy w rozwoju neandertalczyka i denisowian. Gatunki (podgatunki?) te ukształtowały się w znacznie trudniejszym środowisku przyrodniczym. A może bardziej poprawnie, ówcześni ludzie…. Człowiek neandertalski musiał też zapewne dostosowywać się do dość radykalnych zmian klimatycznych każdego roku. Już na tym etapie rozwoju zauważamy po raz pierwszy zjawisko podziału pracy. W tym wypadku przede wszystkim między mężczyznami, a kobietami. Podział taki był możliwy – moim zdaniem – dzięki powstaniu w tym okresie większych grup ludzkich. Umożliwiał to rodzaj gospodarki (polowanie na duże stada mamutów). W późniejszym okresie na skutek konieczności rozpadu takich grup na mniejsze taki podział zapewne niekiedy zanikał.

Wpływ na zmiany kulturowe szczególnie widoczny jest po ostatniej wielkiej zmianie klimatycznej, do jakiej doszło w epoce holocenu. Tak częste w tym okresie zmiany klimatu i środowiska przyrodniczego zmusiła ludzi do znacznie częstszych i głębszych zmian form gospodarki. Typowe dla górnego paleolitu gromadne łowy na zwierzynę zamieszkującą otwarte tereny ustąpiły teraz indywidualnym polowaniom na pojedyncze zwierzęta leśne. Stało się tak głównie z powodu wyginięcia wielkich zwierząt (np. w Europie – mamutów). Doszło wówczas do znacznego podziału społeczeństw pod względem przyjętej przez nie gospodarki. Społeczeństwa podzieliły się na: żyjące z polowań na zwierzynę leśną, żyjące głównie ze zbieractwa ludy z terenów w pobliżu środowisk wodnych (jezior lub nadmorskich), a także ludy podążające za wciąż istniejącymi stadami gazeli lub bizonów, czy reniferów i wreszcie te społeczeństwa, które pozostawały na poprzednim etapie gospodarki i organizacji społecznej.

Cywilizacja stopniowo rozwijała się, człowiek coraz bardziej uniezależniał się od środowiska. W dostosowywaniu się do niego już u neandertalczyków, a później jeszcze wyraźniej u Homo sapiens, w miejsce zmian genetycznych coraz większą rolę odgrywały zmiany kulturowe. Pierwszym, wyraźnym przejawem postępu była między innymi miniaturyzacja narzędzi, ale zmiany następowały w okresach liczonych w dziesięcioleciach nawet setkach lat i dostrzegalne są dopiero dziś. Warto podkreślić, że dotyczyły tylko części grup ludzkich, oraz fakt pojawiającego się już wówczas zróżnicowania gospodarek, a co za tym idzie i kultur. W każdym razie należy zauważyć, że to Homo erectus stał się w świecie pierwszym nowym gatunkiem, w którego ewolucji coraz większą (wreszcie dominującą) rolę zaczęło odgrywać obok dziedziczenia biologicznego dziedzictwo kulturowe.

W okresie nazywanym przez archeologów paleolitem środkowym (w to miejsce zamiast przyjętej nazwy proponowałbym podanie tylko dat rocznych, czyli od ok. 250.000 lat temu) część paleoantropów ( m.in. Homo neanderthalensis) w sposób dostrzegalny zaczęła doskonalić techniki obróbki kamienia, używać broni miotanej (dzidy, oszczepy) i stworzyła zalążki kultury duchowej, czego dowodem są przedmioty i ryty o charakterze symbolicznym, barwniki mineralne służące zapewne do malowania ciała[4], obrządek pogrzebowy, przechowywanie czaszek przodków, rytualny kanibalizm [?].

Z czasem, około 10 tysięcy lat temu, po ostatnim wielkim zlodowaceniu doszło do powstania społeczeństw, w których gospodarce pewną rolę zaczęła odgrywać hodowla, (choć może słowo to dla okresu sprzed 10.000 lat p.n.e. jest nieco na wyrost. Wiemy o udomowieniu do tego okresu psa, może i w niewielkim zakresie innych zwierząt: owce, świnie).

Zdaniem marksistów, którzy wyraźnie wyodrębniali różne epoki w rozwoju gospodarki, kultury mezolityczne cechuje pojawienie się elementów gospodarki wytwarzającej, co oznaczało koniec gospodarki łowiecko-zbierackiej. Moim zdaniem tylko część społeczeństw zmieniała formę gospodarki i przez tysiąclecia ludy o różnych formach egzystowały w bliskim sąsiedztwie. Jak wiemy ponadto, społeczeństwa obu Ameryk i Australii nowe formy gospodarki przyjęły znacznie później (do Australii trafiły one wraz z przybyciem kolonizatorów, społeczeństwa Ameryk doszły do nich samodzielnie). Nie nastąpił żaden koniec gospodarki łowicko-zbierackiej, lecz tylko zmiana jej specyfiki. Wraz ze zmianą klimatu gospodarka dużej części społeczeństw oparła się na wykorzystywaniu skupisk lasów mieszanych umiarkowanego klimatu, związanych często z występowaniem zbiorników wodnych. W takich środowiskach wykształcił się najbardziej charakterystyczny dla okresu od ok. 20.000 lat p.n.e. sposób zdobywania pożywienia, w którym dominowały: myślistwo, zbieractwo i rybołówstwo. Wysoko wyspecjalizowane myślistwo późno-paleolityczne ustąpiło polowaniom na różnorodną zwierzynę leśną i ptactwo, o czym świadczy zróżnicowana, lecz zawsze leśna fauna licznych stanowisk archeologicznych. Duża rola zbieractwa w środowisku leśnym podkreślana jest przez wielu prehistoryków, choć wysoki udział pokarmu roślinnego w tym czasie jest często podawany w wątpliwość. Zbieractwo, zwłaszcza małży, odgrywało niewątpliwie istotną rolę w rejonach nadmorskich, np. na obszarach dzisiejszej Danii, gdzie stanowiło zapewne główną podstawę gospodarki.

W okresie tym obserwujemy dalsze intensywne doskonalenie broni łowieckiej, zwłaszcza zaś powszechnie stosowanego łuku. Środowisko leśne sprzyjało także używaniu różnego rodzaju samołówek. Wielokrotnie odkrywane szczątki psa, zwłaszcza w stanowiskach północnoeuropejskich, mogą wskazywać na wykorzystywanie tego zwierzęcia podczas polowań. Bardzo intensywnie rozwijała się produkcja przyborów rybackich, zarówno harpunów, stosowanych także w łowiectwie, jak i wędek, ościeni, a także sieci. Wiele jest dowodów na wykonywanie za pomocą ciosaków łodzi-dłubanek. Rozwój broni łowieckiej związany był z wprowadzeniem na wielką skalę znanych już wcześniej technik formowania niektórych typów bądź grup narzędzi krzemiennych, m. in. techniki rylcowczej, którą stosowano do produkcji bardzo licznych w tym czasie drobnych narzędzi zwanych mikrolitami. Służyły one jako grociki strzał, a także, jako zbrojniki ostrzy i harpunów i charakteryzowały się najczęściej kształtami geometrycznymi. Podobnie jak górno- i schyłkowopaleolityczne krzemienne elementy broni, zbrojniki mezolityczne odgrywają bardzo istotną rolę w proponowanych obecnie podziałach kulturowych tego okresu. Liczne pozostałe grupy narzędziowe pełniły funkcje zarówno tzw. narzędzi podstawowych, jak też narzędzi użytkowanych bezpośrednio w trakcie zaspokajania potrzeb konsumpcyjnych. Obserwujemy bardzo częste stosowanie techniki wiórowej związanej z eksploatacją rdzeni jednopiętowych. Zaznacza się i w tym przypadku tendencja do zmniejszania rozmiarów narzędzi. W miarę upływu czasu uwidaczniała się dążność do zastępowania jednych grup narzędziowych innymi, czego ilustracją może być zastępowanie drapaczy skrobaczami, zaś wśród zbrojników – zastępowanie trapezami pozostałych ich rodzajów. Obserwujemy wyraźny rozwój techniki łuszczniowej[5].

Możemy wręcz stwierdzić, że zmiany środowiska przyrodniczego i konieczność dostosowania się do niego była jedną z pierwszych przyczyn postępu cywilizacji. Ludzie, tak jak i inne zwierzęta nie musząc dokonywać zmian potrafili przez tysiące, nawet setki tysięcy lat, trwać na tym samym etapie gospodarki. To korzystne środowisko powodowało, że niektóre podgatunki (lub – używając innej terminologii – grupy społeczne, społeczeństwa, ludy różnych kultur) ewoluowały. Biologicznie (dochodziło do zmian anatomicznych, grup krwi, pojemności mózgu…), ale i kulturowo, dochodziło do  zmian form narzędzi i sposobu życia.

Pierwsze społeczeństwa zbieracko-łowieckie były stosunkowo mało zróżnicowane, ale nie popełnimy wielkiego błędu, gdy stwierdzimy, że już u zarania naszego gatunku ludzie różnili się formami produkcji (pozyskiwania żywności). W miarę upływu czasu zróżnicowanie rosło, głównie z tego powodu zróżnicowania środowiska przyrodniczego. Przy bardzo małej gęstości zaludnienia środowisko społeczne nie odgrywało jeszcze większej roli. Wśród wyspecjalizowanych społeczeństw pojawili się np. łowcy reniferów[6], ludy podążające za stadami fok, czy ludy, wśród których w gospodarce przeważało zbieractwo, (np. małż w Japonii). Zanik kultur łowców renifera datuje się na koniec VIII tysiąclecia, szczątkowo kultury te przetrwały aż do II tysiąclecia n.e.

Nie sądzę, by w tym czasie znaczącym czynnikiem postępu była rywalizacja. Gęstość zaludnienia była wciąż bardzo mała. Istniało bardzo wiele niezaludnionych obszarów. Niewątpliwie jednak już wówczas dochodziło do walk wewnątrzgatunkowych, mało tego, zachowały się udokumentowane ślady kanibalizmu (dla ostatnich kilkuset-kilkudziesięciu tysięcy lat istnienia naszego gatunku). Być może miał on charakter okresowy, był spowodowana jakimiś straszliwymi kataklizmami (np. klęską głodu po wybuchu wulkanu, który na znacznym obszarze mógł spowodować spadek dostępności do zwierzyny), niemniej jednak, już w tym okresie walki takiej nie możemy wykluczyć. Trzeba ponadto brać poprawkę, że choć rywalizacja w późniejszym czasie będzie niewątpliwie czynnikiem postępu, to walka, która zacznie przekształcać się w wojny stanie się głównym czynnikiem regresu. Te jednak pojawią się nieco później.

Przedstawiając pewien obraz rozwoju hominidów warto kilka uwag poświęcić niektórym teoriom dotyczących tego rozwoju. J. K. Kozłowski i S. K. Kozłowski twierdzą, że Homo sapiens, który ich zdaniem pojawił się już w starszej epoce kamienia (około 35.000 lat p.n.e.) od wymarcia neandertalczyków stanowi o wewnętrznej jedności ludzkości[7]. Pojęcie pojawił się jest wysoce nieprecyzyjne. Dziś wiemy też, że na pewnych obszarach gatunek Homo neandertaliensis żył jeszcze długo po wskazanym przez tych badaczy okresie. Istnieją też teorie, poparte badaniami współczesnej genetyki – moim zdaniem wiarygodne – mówiące, że niekiedy dochodziło do połączenia się neandertalczyków i innych hominidów z ludami Homo sapiens. Nie wiem też, co wyżej wspomniani autorzy mieli na myśli pisząc o „wewnętrznej jedności ludzkości”? Do końca omawianego okresu istniały jeszcze inne niż Homo sapiens gatunki (podgatunki) hominidów. Inne badania dowodzą, że Homo sapiens pojawił się znacznie wcześniej.

Zdaniem I. Geissa z kolei, pod koniec starszej epoki kamienia (młodszy paleolit) ludzie z typu Homo sapiens podzielili się na trzy wielkie grupy: negroidów, europeidów i mongoloidów. W celu przyporządkowania czasowego wprowadzono tu szacunkowo datę około 30 000 p.n.e. o przyczynach i przebiegu tego podziału wiemy bardzo niewiele. Różnice miedzy tymi grupami dotyczą jednakże tylko cech zewnętrznych (kolor skóry, typ włosów, kształt nosa)[8]. Teza ta jest nie tylko bardzo dyskusyjna, ale – moim zdaniem – błędna. Różnice zewnętrzne i krwi były następstwem długotrwałych zmian genetycznych związanych z przystosowywaniem się do środowiska i pożywienia. Tym bardziej należy zakwestionować tezę, że podział taki nastąpił 30.000 lat temu. Wówczas ludy zbieracko-łowieckie przemieszczały się w pogoni za zwierzyną, opanowując nowe obszary. Zewnętrzne zmiany anatomiczne wśród populacji ludzkiej są następstwem doboru naturalnego w trwającym tysiące lat procesie.

Imanuel Geiss twierdzi też, że Indoeuropejczycy pojawili się prawdopodobnie na terenach dzisiejszej Rosji. Ich wczesne powiązania zaświadczone są dziś jedynie przez podobieństwa językowe, a nie na podstawie domniemanych „rasowych” cech wspólnych tzw. rasy „nordyjskiej” lub „aryjskiej, jak to do końca XIX wieku postulowali rasiści[9]. Moim zdaniem to również błędna teza. Cóż znaczy użyte przez Geissa określenie pojawili się? Wcześniej przez te tereny przechodziły różne ludy zbieracko-łowieckie – zależnie od zmian klimatycznych (np. łowcy reniferów), później były terenami ekspansji różnych ludów koczowniczych (hodowców i pasterzy), wreszcie migracji ludów rolniczych. Uważam też, że poszukiwanie tzw. prajęzyka jest błędem XIX i XX wiecznych językoznawców. To oni (ex post) stworzyli koncepcję ludów Indoeuropejskich. Była ona wynikiem ówczesnej wiedzy na temat rozwoju języka. Nie w pełni uwzględniała również późniejsze wielokierunkowe migracje.  Języki kształtowały się w długotrwałym procesie historycznym. Często zdobywcy narzucali swój język krajom podbitym, wiele słów przejmowali od ludności zależnej.

W czasach nowożytnych mogliśmy śledzić zmiany językowe i rozwój języka ludów nowo odkrytych kontynentów. Warto zauważyć, że znajomość pisma umożliwiła tu dłuższe utrwalenie języków pierwotnych; mimo to języki te prawie całkowicie zanikły (zanikają), zostawiając nikłe ślady w językach zdobywców. Podobnie było wcześniej w Europie, czy w Indiach, lub Chinach. Wywodzenie się kolejnych fal zdobywców z nomadów euroazjatyckich spowodowało, że do wielu języków trafiły elementy ich języka. Często ilość zdobywców była nieproporcjonalna w stosunku do ludów podbitych; mimo to jednak bywało, że to oni narzucali swój język. W języku węgierskim słownictwo wcześniejszych mieszkańców zachowało się w słowach związanych z rolnictwem. Bułgarzy w znacznym procencie przyjęli język miejscowej ludności terenów podbitych, ale tu możemy wykazać np. wyraźny wpływ na rozwój języka i przyswajanie go przez kolejne grupy ludzkie, przyjętej później religii, dostrzegamy też wpływ na kształtowanie się tego języka późniejszej ekspansji (zwłaszcza zależności od Turcji), a także prowadzonej polityki przesiedleń.

Podstawową formą organizacyjną istniejących w omawianym okresie niewielkich grup ludzkich była rodzina, w późniejszym etapie może już wówczas ród. W rodzinie obowiązywała zasada starszeństwa. Nie znano idei niewolnictwa. Wydaje się, że zarówno nie było takiej potrzeby, jak również możliwości jego powstania (choćby z uwagi na brak stałych nadwyżek żywności). W pierwszym okresie istniał głównie model rodziny monogamicznej, gdyż taka ułatwiała przetrwanie i wychowanie potomstwa. Kilka rodzin monogamicznych mogło obcować na wspólnym terytorium i przemieszczać się wspólnie. Częste okresy głodu uniemożliwiały utrzymanie dodatkowych osób. Mimo poczucia obcości miedzy ludźmi dochodziło do coraz częstszych kontaktów. Musiały być takie nawet między bliźniaczymi przedstawicielami Homo – Homo sapiens a człowiekiem neandertalskim, skoro w naszych genach znajdujemy ślady tych związków.

Nie można wykluczyć, że w omawianym okresie w różnych społeczeństwach (najczęściej bardzo niewielkich – rodzinnych, lub rodowych) często po śmierci partnera w rodzinie przez jakiś czas (niekiedy dłuższy) wiodącą rolę grała matka[10]. Wyciąganie z tego wniosku o istnieniu w tym okresie tzw. matriarchatu jest niesłuszne. Zwłaszcza marksistowscy historycy sugerują, że społeczeństwa zbieracko-łowieckie mogły już w okresie późnego paleolitu nabywać nawyki osiadłego życia. A osiadłe życie to już jest rodzina, ustrój rodowy, wspólnota pierwotna i najprawdopodobniej – matriarchat[11]. Tego ostatniego mają – zdaniem marksistowskich historyków – dowodzić odkryte przez archeologów na terytoriach południowosyberyjskich i przybajkalskich, a pochodzące z tego okresu statuetki żeńskie. Moim zdaniem statuetki te mogą świadczyć o istniejącym w tym czasie kulcie płodności. Pozycja społeczna kobiety w rodzinie w większości społeczeństw zazwyczaj (poza okresami bezpośrednio po najazdach i w ogóle anarchii) była wysoka[12], lecz tezy o tzw. matriarchacie są bezzasadne. O ustroju politycznym możemy mówić dopiero w ramach zhierarchizowanych państw. Określenie „wspólnota pierwotna” zastąpiłbym tezą o nie istnieniu w społeczeństwach zbieracko-łowieckich idei własności ziemi i poczuciu, że dobra, które ona daje są wspólną własnością (rodziny, czasami rodu). Stosunkowo wcześnie wytworzyło się jednak poczucie własności osobistej (ozdób, broni, później udomowionych zwierząt). Można użyć określenia społeczeństwa egalitarne.

Obserwując rozwój hominidów aż do Homo sapiens[13] zauważamy, że już od najdawniejszych czasów forma przyjętej gospodarki zależała od warunków przyrodniczych. Była wynikiem dostosowania do istniejących nisz ekologicznych i zmieniała się wraz ze zmianą środowiska przyrodniczego. Myślę, że migracja, do której dochodziło, była wynikiem nieustannego, – choć początkowo bardzo wolnego – wzrostu demograficznego, który powodował, że kolejne populacje musiały poszukiwać nowych terytoriów oraz zmian klimatycznych. W początkowym okresie hominidzi nie byli łowcami (żywili się padliną), co raczej wyklucza hipotezę, że migracja wymuszana była siłowo. Polegała raczej na zajmowaniu kolejnych terytoriów.

Pojęciem „ludy zbieracko-łowieckie” określamy taki typ społeczeństwa lub gospodarki, który polegał na zdobywaniu pożywienia przez zbieranie jadalnych roślin i polowanie na zwierzęta bez znaczącego wysiłku w kierunku udomowienia jednych czy drugich. Przy czym najczęściej udział zbieractwa był bardziej znaczący. Gospodarka zbieracko-łowiecka była jedyną formą stosowaną przez ludzi od początku istnienia ludzkości aż do około 10.000 lat p.n.e.), ale już w okresie tzw. kultury aszelskiej zauważamy zróżnicowanie w poziomie techniki wykonywanych narzędzi. Pierwsi łowcy-zbieracze żyli wyłącznie na otwartej sawannie i zamiast polowania przeszukiwali okolicę – zdobywali mięso zwierząt padłych lub upolowanych przez drapieżniki. Techniki łowieckie rozwinęły się później, głównie w środkowym i górnym paleolicie. Gatunki Homo pędziły wędrowny tryb życia. Wielkość populacji zależała od ilości zwierzyny. Nie było warunków do stałego osadnictwa, choć już stosunkowo wcześnie człowiek zaczął ogradzać swoje okresowe miejsca bytowania. W okresie tym udoskonalono narzędzia służące do polowań. Od prostych narzędzi kamiennych aż do w miarę skomplikowanych. Ślady z terenów Mongolii wskazują, że łowcy z późnego paleolitu (40.000 – 12.000 p.n.e.) posługiwali się prototypem oszczepu, udoskonalili też technikę zastawiania sideł. Przypuszczalnie jeszcze przed zaludnieniem Australii i obu Ameryk ludzie już wykorzystywali w czasie polowań bumerangi. Kolejnym ważnym wynalazkiem w dziedzinie łowiectwa był luk.

Charakter i struktura osadnictwa, a także wielkość i rozplanowanie poszczególnych osad zależne były od wielu czynników, wśród których na szczególną uwagę zasługuje typ gospodarki, decydujący przecież o trybie życia gromad ludzkich działających w ściśle określonych warunkach środowiska naturalnego. To środowisko narzucało często – obok gospodarki – wybór miejsca zamieszkania. Bardzo często najdogodniejszym miejscem założenia obozowiska bazowego lub punktem tymczasowego postoju bywały jaskinie, które zamieszkiwano zazwyczaj w partiach przyotworowych, zakładając dodatkowe konstrukcje z żerdzi bądź kamieni. Brak tego typu znalezisk z terenu Polski, lecz znane są one dobrze z Europy Zachodniej.

Nie wykluczam jednak hipotezy, ze jaskinie były zasiedlane tylko okresowo, w wyniku kataklizmów, które zmuszały ludzi do czasowego poszukiwania takiego schronienia. Badania archeologiczne dowodzą, że zasiedlenie nigdy nie trwało przez kilka, kilkanaście pokoleń.

Z kolei na obszarach pozbawionych jaskiń zakładano różnego typu osady otwarte (podstawowe i satelitarne), zaopatrywane najczęściej w różnego rodzaju konstrukcje z drewnianych żerdzi, kości dużych ssaków czy kamieni, pokrywane następnie prawdopodobnie skórami ubitych zwierząt. W górnopaleolitycznych osadach otwartych możemy wyróżnić dwa zasadnicze typy struktur mieszkalnych: budowle naziemne lub lekko tylko zagłębione w ziemię, skonstruowane głównie z kości długich, ciosów, łopatek, czaszek i żuchw mamutów, oraz ziemianki lub półziemianki, dla których materiałem konstrukcyjnym były kości dużych ssaków, żerdzie i kamienie. W obrębie obu tych typów budowli można wyróżnić obiekty małe, o średnicy do 4-5 m, oraz większe, nawet kilkunastometrowe.

Z wielu wzmiankowanych dotąd tak zwanych „chat” mezolitycznych z terenu Polski tylko niektóre zasługują rzeczywiście na takie określenie. Są to zaledwie dwie lub trzy konstrukcje naziemne typu szałasowego i zapewne dwie podobne lekko wkopane w ziemię. Pozostałe obiekty znane z literatury są, wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, śladami korzeniowych systemów drzew lub resztkami dołów pokarczowych. Znacznie więcej danych dotyczących konstrukcji obiektów mieszkalnych dostarczają tereny pozapolskie, przede wszystkim niektóre bagienne stanowiska w południowej Skandynawii, Danii, Anglii i w północnej części Niemiec. Stwierdzono tam występowanie elementów konstrukcyjnych w rodzaju platform z gałęzi, na których wznoszone były domostwa, i podłóg z kory i chrustu. Odkrycie kilku warstw takich podłóg może wskazywać na kilkakrotne zamieszkiwanie tych samych obiektów w kolejnych sezonach.

Wnętrza znanych z Europy obiektów mieszkalnych nie zawierały na ogół nagromadzenia artefaktów. Występują one często w charakterystycznych skupieniach poza domami, tworząc wraz z towarzyszącymi wielokrotnie skupieniami kości zwierzęcych strefę gospodarczo-produkcyjną wokół budowli. Ogniska zlokalizowane bywały albo we wnętrzu obiektów, albo przed wejściem do nich. Większe obiekty zawierają niekiedy kilka ognisk. O ile mieszkalne struktury tundrowej fazy schyłkowego paleolitu występują najczęściej pojedynczo i zamieszkiwane były sezonowo przez najwyżej kilkuosobowe grupy – być może rodziny – to domostwa górnopaleolityczne występują na ogół w skupieniach liczących 3-10 obiektów, tworząc niekiedy spore osady-obozowiska. Z reguły układy przestrzenne tych obozowisk są zamierzone, celowe i zorganizowane. Może to sugerować stosunkowo długotrwałe istnienie na jednym miejscu dość daleko posuniętej integracji gospodarczej i organizacyjnej kilkunasto-lub nawet kilkudziesięcioosobowej grupy łowców górnopaleolitycznych. Również w leśnych okresach schyłkowego plejstocenu, głównie w Alleródzie, potwierdzone jest istnienie obozowisk wieloszałasowych, może kilkusezonowych (Witów, Całowanie). Tak, więc, i w tym wypadku podstawowa grupa mogła liczyć do kilkudziesięciu osób.

Osady społeczeństw łowieckich powstawały najczęściej na terenach otwartych. Stanowiska jaskiniowe spotykane są w zasadzie jedynie w Europie Zachodniej (Francja, Szwajcaria, południowo-zachodnia część Niemiec) i na Krymie. Składają się one albo z pojedynczych, odosobnionych koncentracji wyrobów krzemiennych zwanych krzemienicami (odpowiadających, jak często się sądzi, pojedynczym obiektom mieszkalnym), albo z kilku krzemienic usytuowanych w najbliższym sąsiedztwie. Takie układy znane są z terenu Polski zarówno z Mazowsza (Komornica, Wieliszew) jak i Małopolski (Płazówka). Występują także stanowiska o bezkrzemienicowym, rozproszonym układzie zabytków, zalegających nieraz na przestrzeni kilku, a nawet kilkunastu arów (Dzierżno koło Gliwic, ewentualnie Pobiel i Świętoszyn na Dolnym Śląsku). Niekiedy układy takie tworzą dużą strefę osadniczą rozciągającą się na kilkaset metrów wzdłuż terasu rzecznego (Smolno w zachodniej Wielkopolsce).

Wśród stanowisk ludów łowieckich można wyróżnić duże, macierzyste obozowiska podstawowe zakładane w najbardziej dogodnych miejscach, dyktowanych przez warunki topograficzne, hydrograficzne, szatę leśną i inne elementy składające się na całokształt środowiska naturalnego, oraz niewielkie, satelitarne obozowiska łowców lub rybaków, specjalizujących się niekiedy, najczęściej okazjonalnie, w polowaniach lub połowach określonych rodzajów zwierząt lub ryb. Obozowiskom podstawowym towarzyszyły najczęściej przydomowe pracownie krzemieniarskie. Pozadomowe wyspecjalizowane pracownie krzemieniarskie, zwłaszcza zaś typu nakopalnianego, występują zupełnie wyjątkowo.

Środowisko przyrodnicze określało wielkość organizacji społecznej (ród – plemię) Liczniejsze mogły być grupy ludzkie związane z połowem ryb (morskich), a to z powodu stałego dostępu do żywności, ale i one musiały się przemieszczać z powodu przemieszczania się ławic, co powodowało jednak i tu konieczność wędrówek i kryzysy.

Pierwsze społeczeństwa ludzkie organizowały się w niewielkie grupy rodzinne. Tworzenie większych grup było niemożliwe ze względu na ograniczony dostęp do żywności. Przypuszczam, że po raz pierwszy do powstania większych grup doszło na terenie Europy w społeczeństwach neandertalczyków. Dostęp do wielkiej zwierzyny ułatwiał (a technika polowań wręcz wymuszała) tworzenie większych grup. Nie wiemy jednak, czy grupy takie powstawały tylko okresowo i jak długo istniały? W końcowym okresie istnienia neandertalczyków mamy tylko świadectwa istnienia niewielkich ich grup (np. rodzinnych). Warto jednak zauważyć, że to właśnie możliwość tworzenia większych grup, a także wzrost długości życia umożliwiły przyśpieszenie rozwoju kultury. Dowodzą tego odkrycia archeologiczne, tak na stanowiskach zamieszkiwanych przez człowieka neandertalskiego, jak i człowieka z Cro-Magnon. Niestety zmiana warunków środowiskowych zmusiła te społeczeństwa do powrotu do bardziej rozproszonych form bytowania, a w wypadku człowieka neandertalskiego wręcz do jego wyginięcia. Nawet, jeśli w pewnych wcześniejszych okresach dochodziło do tworzenia się większych wspólnot, to wraz z wyginięciem wielkiej zwierzyny (np. mamutów) musiało dojść do ich rozpadu. Polowanie na drobną zwierzynę uniemożliwiało żyjących w symbiozie z przyrodą ludzi do tworzenia większych związków.

Jednym z czynników wpływających na postęp cywilizacyjny były powodowane przyczynami klimatycznymi lub demograficznymi migracje. Ludzie musieli dostosowywać się do miejscowych środowisk, wykorzystywać miejscowe zasoby (zwierzęce, roślinne, kamienne), przenosili z sobą umiejętność pozyskiwania pewnych surowców itp. W ten sposób dochodziło do powstawania tzw. nowych kultur. Np. kultura Lyngby wiąże się z migracjami ludności kultury hamburskiej na północ.

  Około X tysiąclecia p.n.e. zauważamy pojawienie się kolejnego czynnika mającego ważny wpływ na postęp cywilizacyjny, jakim stała się wymiana. Jeszcze nie handel (nie było elementu pośredniego – rodzaju pieniądza), lecz tylko wymiana bezpośrednia, ale jej wpływ cywilizacyjny był niewątpliwie dość istotny. Na przykład wynalezienie igły umożliwiło zszywanie skór zwierzęcych i przygotowanie odzieży umożliwiającej przetrwanie w warunkach europejskiej zimy. Wynalazek ten z czasem przejmowały wszystkie żyjące w chłodnym klimacie społeczeństwa.

  Nie znamy i nie potrafimy odtworzyć wierzeń społeczeństw omawianego w tym tomie okresu. Nie jesteśmy w stanie również odtworzyć ich systemu wartości. Przypuszczam, że pierwsi ludzie długo posługiwali się pewnymi zasadami regulującymi ich życie, nie mając głębszej refleksji ich źródła. Tocząc walkę o przetrwanie z przyrodą i (być może)[14] innymi ludami długo nie zastanawiali się nad istotą tej walki. Walka ludów różnicujących się kultur po prostu się toczyła. Refleksja na temat własnego życia pojawiła się stosunkowo późno. Przypisujemy ją już człowiekowi neandertalskiemu, wyraźne ślady tych zwyczajów widzimy u Homo sapiens. Świadome pochówki, wyposażanie zmarłych w żywność świadczyć może o tym, że już wówczas pojawiła się wiara w życie pozagrobowe.

Własność 

W pierwszym okresie pojęcie własności ograniczało się zapewne do bardzo skromnej własności osobistej, a i ta pojawiła się bardzo późno. Powszechny dostęp do narzędzi kamiennych i ich w miarę nieskomplikowany sposób obróbki nie powodowały konieczności indywidualizacji ich posiadania.  Dobra przyrody (rośliny, zwierzyna, kopaliny) były uważane za wspólną własność wszystkich ludzi, każdy z nich miał prawo do upolowanej zwierzyny.

Odnosząc się do znacznie później żyjących w Ameryce na etapie gospodarki łowieckiej społeczeństw, Ludwik Krzywicki twierdził, że Indianie wierzą, że Wielki Duch stworzył ziemię i wszystko, co ona w sobie zawiera jest dla powszechnego dobra wszystkich. Zwierzyna staje się osobistą własnością dopiero wtedy, gdy ktoś ja upolował. To samo dzieje się z drzewem, na którym gnieżdżą się pszczoły albo legnie używane na pokarm robactwo: przechodzi ono na osobiste użytkowanie tego, kto je wyszukał i na dowód położył na nim swój znak. Zwyczaje takie przetrwały w Polsce na Kurpiach do XVIII wieku[15]. Znane są na dalekiej Syberii. Znane są u australijskich Aborygenów.

Po co wy biali ludzie – rzekł jeden z wodzów australijskich do komisji angielskiej – przyjeżdżacie do naszego kraju i mordujecie czarnych, którzy was nie pojmują? Posłuchajcie mnie! Czarni nie pojmują waszych praw. Każde żywe stworzenie, które chodzi po ziemi, każdy korzeń jadalny, który rośnie w gruncie, są własnością wszystkich. Czarny za swoje uważa jedynie odzież, oręż i imię[16]. Własność przyrody była własnością wspólną do czasu, gdy ktoś nie określił jej przynależności. Obowiązywała zasada dzielenia się żywnością w określonej hierarchii. Z czasem, gdy nastąpił podział na klany i nawet plemiona dostęp do pewnych dóbr (np. kopalin) regulowany był określonymi zasadami. Dostęp do dóbr przyrody był wspólny dla członków rodziny lub plemienia, dochodziło jednak do walk z ludami o innej kulturze, a w początkowym okresie między różnymi hominidami (np. miedzy Homo sapiens a neandertalczykiem). W wyniku kryzysu, głodu dochodziło do wzrostu agresji, nawet kanibalizmu. Z czasem, gdy człowiek doszedł do idei życia pozagrobowego w wielu pochówkach zauważamy, że zmarłych chowano z ich osobistym dobytkiem (broń, ozdoby, narzędzia).  Indywidualna własność ruchomości, dotyczyła dóbr wytworzonych lub zdobytych przez człowieka. Fakt grzebania zmarłych, prawie aż do końca omawianego w tym rozdziale okresu, z niewielkim inwentarzem grobowym wskazuje na to, że idea własności osobistej była wówczas jeszcze nieznana, lub mówiąc inaczej nie nazwano jej jeszcze, (dlatego piszę wcześniej raczej o odczuciu, nie o idei). Zresztą, wokół jakich dóbr miałaby się rozwinąć? Powszechnie dostępnych narzędzi krzemiennych, czy nielicznych ozdób (np. z muszli)? Nieliczne dobra osobiste w sposób niejako naturalny łączono z osobą posiadającą. Pod koniec omawianego okresu pojawiają się już jednak nieliczne bogatsze pochówki. Pozyskaną za życia własność osobistą pozostawiano ich posiadaczom nawet po śmierci. Broń, ozdoby umieszczano obok zmarłych w ich grobach. Nie istniał, więc zwyczaj dziedziczenia. Nie było takiej potrzeby, gdyż każdy członek społeczności stopniowo sam pozyskiwał własną broń i ozdoby. Nie zauważamy, by już w tym okresie obok zmarłych chowano zwierzęta, lub innych ludzi (takie zwyczaje pojawią się znacznie później). Z czasem do własności ruchomości doszło zapewne poczucie własność udomowionej zwierzyny. To nastąpiło jednak dopiero w okresie późniejszym, przypuszcza się, że do końca omawianego okresu na niektórych obszarach mogło dojść jedynie do udomowienia psa. Co ciekawe, obserwujemy pochówki psów wraz z ich właścicielami. Mogłoby to oznaczać, że organizujący te pochówki zakładali, że zwierzęta te miały służyć swym właścicielom i po śmierci.

  Istniejące społeczeństwa miały charakter egalitarny. Obszar rodowy, lub plemienny, przynajmniej w okresie pierwotnym, oddzielony był od obszarów rodów, lub plemion, ościennych pasem ziemi neutralnej. Już w okresie najwcześniejszym istniały obszary, będące wspólną własnością (może właściwszym określeniem byłoby użycie tu słów: pozostawały we wspólnym władaniu) paru ościennych plemion. Były to miejsca wodopojów, kamieniołomów, z których brano materiał na narzędzia, lub obszary, które od czasu do czasu wydawały obfite plony jakiegoś pożywienia. Takie kamieniołomy (wprawdzie ze znacznie późniejszego okresu) czerwonego kamienia, używanego na fajki, znajdował się w Ameryce Północnej pomiędzy rzekami Missouri i Minnesotą[17].

  Użyłem wyżej określenia narzędzia, nie posługuję się jeszcze dla tego okresu pojęciem oręż. Świadectw istnienia takiego, bowiem dla tego okresu jeszcze nie znajdujemy. Jeśli dochodziło do jakichś konfliktów między różnymi wspólnotami, lub poszczególnymi ludźmi, to używano w nich narzędzi łowieckich. Rody, później również plemiona, władały wspólnie obszarem rodowym czy plemiennym. Przyczyną późniejszych przekształceń w stosunku człowieka do obszaru rodowego lub plemiennego oraz jego dóbr była zmiana gęstości zaludnienia[18]. Uważam, że bardzo długo problem ten był rozwiązywany drogą migracji. Przez długie tysiąclecia wielkość populacji była regulowana w sposób naturalny.

  Przemieszczanie się ludów zbieracko-łowieckich na ogromnych obszarach i niewielka gęstość zaludnienia nie zmuszała pierwszych ludzi do wytworzenia idei własności terytorialnej, choć pod koniec obserwowanego okresu dostrzegamy już pierwsze ślady walk o terytorium łowieckie. Do sporów o tereny łowieckie dochodziło zwłaszcza w czasie klęsk żywiołowych, np. długotrwałej suszy. Biorąc pod uwagę formę gospodarki, oczywiście nie wytworzono w tym etapie jeszcze pojęcia własności ziemi.

             Piotr Kotlarz

Przypisy

[1]       Nie mylić ze współczesnymi społeczeństwami zbieracko-łowieckimi, wśród których pozyskiwanie pokarmu drogą polowań jest znacznie większe. Pierwsze społeczeństwa zbieracko-łowieckie w większej części wykorzystywały pokarm zwierzęcy pozyskany z padliny.

[2]       Wydaje mi się, że zakres przemieszczania się społeczeństw był zróżnicowany. Inaczej np. mogła wyglądać sytuacja w regionach o dogodnym klimacie i dużym zasobie pożywienia, inaczej zaś w regionach o klimacie zmiennym, gdzie np. długotrwała i ostra zima mogła zmuszać niektóre grupy do corocznych wędrówek. Świadomość geograficzna ówczesnych społeczeństw (zorganizowanych najczęściej w niewielkie rodziny) była zazwyczaj niewielka [w czasie ewentualnych wędrówek ludy trzymały się raczej utartych szlaków], podobnie niewiele ponad trzy, cztery pokolenia (biorąc pod uwagę ówczesną długość życia) – maksymalnie sto lat mogła sięgać pamięć historyczna.

[3]       Uważam, że uznając Homo erectus za naszego bezpośredniego przodka określenie „ludzie” jest tu już uzasadnione.

[4]       Według innej hipotezy minerały te używano również w procesie wzniecania ognia.

[5]       Trudno, więc zgodzić się ze zbyt radykalnym stanowiskiem w tej kwestii Jakoba Bronowskiego, który pisał: Bachtiarzy (plemię nomadów) mają zbyt wypełniony czas, by starczało go na zdobywanie umiejętności, jakich wymaga specjalizacja. Nie ma tu miejsca na innowacje: gdyż wędruje się bowiem od rana do wieczora, przez całe życie, brak w ogóle czasu na jakikolwiek wynalazek. [J. Bronowski, Potęga wyobraźni, przełożył Stefan Amsterdamski, Warszawa 1988, s. 60-64.]

[6]       Również te plemiona (np. Lapończycy) podążając za stadami reniferów dokonywali nowych odkryć (np. sani). [Pisze o tym i J. Bronowski. Por.: J. Bronowski, dz. cyt., s. 50]

[7]       I. Geiss, Dzieje świata. Daty i konteksty historii powszechnej, Katowice 1997, s. 28.

[8]       I. Geiss, dz. cyt., s. 29.

[9]       I. Geiss, dz. cyt., s. 29.

[10]      Taki przykład znajdujemy, wprawdzie znacznie później, w życiorysie Dżyngis Chana.

[11]      L. Bazylow, dz. cyt., s. 26.

[12]      Należy odróżniać pozycję społeczną od pozycji politycznej, czym innym jest przy tym pozycja prawna a czym innym faktyczne wpływy. Wspomnę choćby o matce Aleksandra Macedońskiego, czy Napoleona.

[13]      Kwestie podziałów gatunkowych wewnątrz hominidów nie zostały doprecyzowane.

[14]      Nie mamy, aż do końca epoki lodowcowej, archeologicznych świadectw takiej walki. Nie potwierdzają jej też wczesne malowidła naskalne, a fakt mieszania się gatunków wskazywałby raczej na pokojową koegzystencję.

[15]      Por.: L. Krzywicki, Rozwój stosunków gospodarczych…, s. 565.

[16]      L. Krzywicki, Rozwój stosunków gospodarczych…, s. 563.

[17]      L. Krzywicki, Rozwój stosunków gospodarczych…, s. 561.

[18]      L. Krzywicki, Rozwój stosunków gospodarczych…, s. 568.

Obraz wyróżniający: Mamut, rekonstrukcja. CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=629369