Pamięć społeczna jest bardzo krótka, bywa, że szybko zapominamy nawet o wydarzeniach przerażających. Takim było ogromne tsunami, które dotknęło Japonię dziesięć lat temu. Wielu z nas zapominało o tym tsunami, o szoku, które wywołało i o decyzjach jakie podjęły w wyniku tego kataklizmu najpierw Japonia, a później i inne państwa. Jedną z nich była rezygnacja z budowy nowych elektrowni atomowych i stopniowe wygaszanie już istniejących. Drogę taką wybrały między innymi i Niemcy.
Droga taka wydawała się tym bardziej słuszna, że już od dawna nie radziliśmy sobie, jako ludzkość, z atomowymi odpadami, które bogate państwa tzw. Zachodu próbowały podrzucać znacznie słabiej rozwiniętym krajom Afryki.
Wielu z nas, obserwujących wówczas przerażające obrazy wielkich fal, a później walkę ze skutkami największej katastrofy nuklearnej od czasu awarii w Czarnobylu, uważało, że decyzje takie są z wszech miar słuszne.
Dziwiło i dziwi mnie więc, że polskie rządy wbrew panującym w Świecie trendom za wszelka cenę próbują podążać drogą przeciwną. W naszym kraju lansowany jest projekt budowy energetyki atomowej. Cóż, widocznie lobby przemysłu atomowego jest wciąż silne, wciąż szuka nowych rynków dla posiadanych patentów atomowych technologii. Czy jednak Polska powinna inwestować w wygasające dziedziny gospodarki? Myślę, że nie.
Rezygnując z atomu jako źródła energii, Japonia postawiła, szukając energetycznej technologii przyszłości, na wodór. Wykorzystywany był on już znacznie wcześniej. Jako jedna z pierwszych napędzane paliwem wodorowym autobusy wprowadziła Islandia. Elektrownie wodorowe już w początkach XXI wieku budowali Niemcy. W Chinach powstawał całe sieci stacji z paliwem wodorowym. Warto też przypomnieć, że jako jeden z pierwszych na zaletę tego źródła energii zwrócił uwagę już Juliusz Verne.
– Jak to! Wodę będą palili pod kotłami parowemi, wodą będą ogrzewali wodę?
– Tak, lecz wodą, rozłożoną na jej części składowe – odpowiedział inżynier – a rozłożoną, jak się zdaje, za pomocą elektryczności, która naówczas stanie się silną, potężną i posłuszną woli człowieka. Tak, moi przyjaciele, sądzę, że kiedyś woda będzie służyła za opał, że wodór i tlen, czy to każdy osobno, czy połączone razem, staną się niewyczerpanem źródłem tak silnego ciepła i światła, jakiego nie może wydać węgiel!
Juliusz Verne, Tajemnicza wyspa, 18
O ile mnie pamięć nie myli, proces przechodzenia na paliwo wodorowe został nieco powstrzymany jakieś cztery, pięć lat temu. Zadziałało prawdopodobnie inne lobby, tym razem przemysłu naftowego. W jakiejś mierze rozumiem te działania. Przecież szyby, platformy naftowe, ropociągi, rafinerie, finansowane były w znacznej mierze z kredytów, w przemyśle tym zatrudnionych są dziesiątki milionów ludzi. Gwałtowne zmiany mogłyby przynieść wiele negatywnych skutków. Z drugiej jednak strony, ci, którzy sądzą, że można zatrzymać postęp, rozwój, są w błędzie. Zyskany czas powinni przeznaczyć na dostosowanie się do nowych trendów. W tym wypadku postawić na energię, która na pewno będzie energią przyszłości.
Na szczęście nasz kraj, polskie firmy, w pracach związanych z wprowadzaniem paliwa wodorowego nie pozostaje w tyle. Polska jest wg wyliczeń Toyoty piątym producentem wodoru na świecie. Dostrzegamy działania Ministerstwa Energii, podejmowane starania o członkostwo w Hydrogen Europe; braliśmy udział w forum wodorowym w Tokio. Orlen, poszukując źródeł rozwoju, podąża w kierunkach, które wyznacza rynek, dlatego już dziś testuje rozwiązania wodorowe.
Piszę o tym wszystkim, gdyż właśnie dziś przeczytałem na portalu dziennik.pl, że należąca do imperium Zygmunta Solorza spółka z polskim kapitałem planuje zbudować dwie stacje tankownia wodoru – pierwsza zacznie działać do połowy roku w okolicy Konina, gdzie należący do niego koncern energetyczny ZE PAK (Zespół Elektrowni Pątnów Adamów Konin) planuje także stworzyć potężną elektrownię fotowoltaiczną. Druga stacja wodorowa ruszy w Warszawie od września 2021 roku. Właściciel Polsatu okaże się pierwszym i bardziej skutecznym niż PGNiG, który w sierpniu 2020 roku zapowiadał zbudowanie swojej pierwszej stacji. Na szczęście także Orlen i Lotos od minionego roku snują wodorowe plany.
Firma pana Solorza zakupiła też 40 samochodów Toyota Mirai i planuje w obecnym roku skupić się na budowie jednej z największych w Polsce farm fotowoltaicznych o mocy nominalnej 70 MWp, która ma być zlokalizowana w gminie Brudzew we wschodniej części województwa wielkopolskiego i modernizacji kotła K-7, w elektrowni Konin o mocy 50 MW przeznaczonego do spalania biomasy na potrzeby m.in. przyszłej produkcji wodoru.
Obie inwestycje wpisują się w transformację energetyczną Grupy ZE PAK SA, która rozpoczęła się już w 2018 roku. Spółka chce odejść od wytwarzaniu prądu z węgla brunatnego i zamierza skupić się na zielonej energii. Stąd firma planuje sama produkować wodór metodą elektrolizy i tak wytworzone paliwo dystrybuować do stacji tankowania pojazdów osobowych i autobusów rozlokowanych w wielu miejscach kraju. Do procesu elektrolizy wykorzystywana będzie energia elektryczna wytworzona w jednostkach wytwórczych elektrowni Konin pracujących w oparciu o biomasę – jednostkach OZE, w tym z nowego bloku biomasowego powstałego w wyniku konwersji kotła węglowego na kocioł zasilany biomasą. ZE PAK utrzymuje, że w pierwszym etapie budowy wytwórni wodoru zapotrzebowanie na energię elektryczną wyniesie 2,5 MW, a po wyposażeniu modułu w drugi elektrolizer 5 MW co pozwoli na produkcję 2 ton wodoru na dobę. Jeden elektrolizer pozwoli na eksploatację ok. 50 autobusów na dobę, z których każdy przejeżdża dziennie ok. 250 km.[1]
To kierunek, który z wszech miar zasługuje na wsparcie. Z rur wydechowych samochodów napędzanych tym paliwem przyszłości wydalana jest para wodna. Czy trzeba innych argumentów, by zachęcić do wspierania tego kierunku poszukiwań? Mam nadzieję, że decyzje firm Zygmunta Solorza przyśpieszą działania innych koncernów, zwłaszcza z kapitałem państwowym.
W Polsce na rozwój infrastruktury tankownia wodoru przeznaczono 2 mld zł. Do 2022 roku przewidziano wybudowanie 11 stacji. Przynajmniej dwie pojawią się jeszcze w 2021 – to punkty stworzone przez Solorza. A do 2025 roku sieć mają stanowić 32 stacje w największych miastach. Ich rozmieszczenie ma pozwalać na swobodne wykorzystanie zasięgu elektrycznych samochodów z ogniwami paliwowymi.
Moim zdaniem, nasze państwo powinno przeznaczyć na rozwój tej energetyki również środki, które inwestuje obecnie w energetykę atomową, która nie ma przyszłości, która też przysporzy problemy z powstałymi w wyniku tej metody pozyskiwania energii odpadami, która spotka się też z protestami społecznymi.
Nowy model Toyoty Mirai dostał wysokonapięciowy akumulator litowo-jonowy, który zastąpił baterię niklowo-wodorkową. Nowa bateria jest mniejsza, bardziej energooszczędna i wydajna. Zawiera 84 ogniwa, a jej napięcie znamionowe wzrosło do 310,8 V z 244,8 V, zaś pojemność wynosi 4 Ah (pojemność baterii w Mirai pierwszej generacji to 6,5 Ah). Masa akumulatora została ścięta z 46,9 do 44,6 kg. Moc wzrosła z 25,5 kW x 10 sekund do 31,5 kW x 10 s. Mniejsze wymiary baterii pozwoliły przenieść ją za oparcie tylnej kanapy, gdzie nie ogranicza miejsca w kabinie ani w bagażniku. Wszystkie zmiany i nowe rozwiązania mają sprawić, że zasięg Mirai drugiej generacji wzrośnie o około 30 proc. w porównaniu do obecnego wcielenia, które przejeżdża dystans od 500 do ponad 700 km. Szybkie obliczenie i wygląda na to, że nowa wodorowa Toyota pokona od 650 do ponad 910 km za jednym tankowaniem (w kilka minut)[2].
Piotr Kotlarz
Obraz wyróżniający: Autorstwa Claus Ableiter – Praca własna, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=3541727
[1] Nowa Toyota Mirai już w Polsce. Pierwsze 40 kupił Solorz i buduje stacje wodorowe. https://auto.dziennik.pl/aktualnosci/artykuly/8110945,toyota-mirai-cena-zygmunt-solorz-wodor-stacja-tankownia-warszawa-konin-samochod-elektryczny-polsat.html
[2] Nowa Toyota Mirai już w Polsce. Pierwsze 40 kupił Solorz i buduje stacje wodorowe. https://auto.dziennik.pl/aktualnosci/artykuly/8110945,toyota-mirai-cena-zygmunt-solorz-wodor-stacja-tankownia-warszawa-konin-samochod-elektryczny-polsat.html