Nowy Rok. Nowe nadzieje.
Stało się. Weszliśmy w Nowy Rok. I jak to mawiają: „Nowy Rok, nowe nadzieje”.
Wszystko można przewartościować, naprawić, jeśli trzeba, dać sobie zieloną kartkę i być bardziej uważnym. Postanowienia noworoczne mają to do siebie, że traktujemy je często, jako przepowiednię, która ma małe szanse na spełnienie. Podświadomie uciekamy od ich realizacji, bo tak wygodniej a podjęcie walki ze schematami w naszej głowie wymaga cierpliwości i precyzyjnego planu działania. Plan trzeba opracować w każdym detalu, a ten detal, to właśnie nasze codzienne czynności wykonywane mechanicznie, zakorzenione i powielane od dzieciństwa aż do późnej starości. Oczywiście, jeśli wzorzec jest dobry, to mamy szczęście, nic tylko go powielać i iść przez świat z podniesioną głową, w odwrotnym przypadku, trzeba nas ciężka praca i myślę, że jeśli tę pracę potraktujemy, jako wyzwanie, to będzie nam łatwiej i postanowienia deklarowane na Nowy Rok, mają dużą szansę na realne efekty.
A jak jest u Was? Wierzycie w pomyślność i dobry obrót spraw? Tego sobie zawsze wszyscy życzymy, a ja życzę, żeby te słowa nabrały mocy, bo tylko my możemy, każdy z osobna dokonać rzeczy spektakularnych, wyjątkowych, obudzić chęć działania i być obserwatorem dobrych zmian. Może brzmi to wszystko jak banał i kiwacie z powątpiewaniem głową, jednak właśnie od głowy wszystko się zaczyna. Od głowy i serca, bo te dwa ośrodki są centrum dowodzenia naszymi zasobami energii, centrum dowodzenia całym ciałem. Bądźmy dla siebie dobrzy, głaszczmy swoje wewnętrzne dziecko by wyrosło na uważnego człowieka, który zna swój cel i czerpie radość z tej wiedzy, a sposób realizacji to nabieranie pewności, że warto.
Sabina Wawerla-Długosz