Kampania głupoty – na marginesie budowy CPK / Piotr Kotlarz

0
246
Plakat reklamujący Centralny Port Komunikacyjny jako największą inwestycję infrastrukturalną w Europie. InnoTrans 2022, Berlin. Autorstwa Michał Beim – Praca własna, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=123313057

 

Ostatnia kampania głupoty na łamach polskich mediów rozpoczęła się przedwczoraj, 4 kwietnia. Na lamach Wirtualnej Polski, zresztą za stroną money.pl, ukazał się artykuł „Polskie wypowiedzenie wojny”. Niemiecki dziennik pisze o CPK1. Redakcja tej strony okazała się na tyle ostrożna, że jej tekstu nie firmował żaden dziennikarz. Znaleźli się jednak chętni w innych redakcjach, które w swych komentarzach poszły jeszcze dalej. „Niemcy mówią wprost! Budowa CPK to wypowiedzenie wojny przemysłowej” taki tytuł nadaje tej informacji Szymon Sadkowski na łamach SUPER BIZNESU, choć wygląda na to, że dziennikarz ten jest zwolennikiem tej inwestycji przytaczając wydumane argumenty o charakterze wojskowym, strategicznym. Do dnia następnego na łamach wielu stron ukazało się na ten temat aż kilkanaście mniej czy bardziej powierzchownych artykułów. W większości stron redakcje umożliwiają też zamieszczanie pod nimi komentarzy, w tym wypadku najczęściej krytycznych wobec naszej wielkiej inwestycji.
Zawarte w tytułach wspomnianych artykułów słowa „Niemcy”, „wypowiedzenie wojny” muszą wzbudzać niepokój i zainteresowanie. Postanowiłem więc sprawdzić w pierwszej kolejności jacyż to Niemcy mówią o wspomnianym „wypowiedzeniu wojny”. Skorzystałem oczywiście z pomocy „wujka google”. Wpisałem w wyszukiwarkę hasła w języku polskim i niemieckim: Mega-Flughafen in Polen 2024 – megalotnisko w Polsce, Luftdrehkreuz in Polen – Hub (węzeł) lotniczy w Polsce – 2024, Solidaritätsflughafen 2024 – Lotnisko Solidarności 2024. Nie znalazłem żadnego artykułu, takiż efekt przyniosły również podobne hasła wpisane w języku angielskim. Od czasu zmiany naszego rządu i zarządu CPK jak widać nikt nie dba o promocję tej inwestycji. Dodam, inwestycji, w którą zainwestowano już ogromne środki, która wciąż generuje ogromne koszty i która może przyciągnąć do naszego kraju ogromne wielomiliardowe kwoty.
Wreszcie po dodaniu do wspomnianych haseł słowa Tusk trafiłem na jeden artykuł. Autorem jest Philipp Fritz, warszawski korespondent niemieckiego pisma WELT (jego internetowego wydania). Tytuł jego artykułu brzmi: Eine polnische Kampfansage und Gerüchte über deutsche „Einmischungen“ (Polskie wypowiedzenie wojny i pogłoski o niemieckiej „ingerencji”). Co ciekawe jego artykuł na tej stronie zawiera zapis: stan na 5 kwietnia 2024 r., gdy tymczasem polskie strony zaczęły odwoływać się do niego już 4 kwietnia. Wygląda to więc na z góry przygotowaną kampanię. Prowadzoną cztery dni po prima aprilis, choć wspomniane tytuły brzmią jak idiotyczny dowcip. Zwrócę przy okazji uwagę polskim dziennikarzom na ich idiotyczne w tym wypadku nadużywanie odniesień do niemieckiej opinii publicznej. Ci zresztą o polskiej inwestycji wiedzą niewiele, mają własne problemy. Pisze nawet pan Fritz: Polski projekt lotniskowy jest mało znany niemieckiej opinii publicznej.
Używanie słowa wojna w kontekście do Niemiec i zwykłego gospodarczego projektu jest naprawdę idiotyczną prowokacją i mam nadzieję, że zwróci ma to uwagę panu Fritzowi niemiecki ambasador. Dodam, że prowokacją, której prawdziwej intencji nie dostrzega sam pan Fritz. Za takim tytułem i tego typu kampanią mogą kryć się też ośrodki wrogie rozwojowi Polski i Unii Europejskiej, dążące do antagonizowania jej społeczeństw. Jak wyjaśnię poniżej w budowie lotniska SOLIDARNOŚCI i całego CPK nie ma żadnego konfliktu między Niemcami a Polską, a zwłaszcza między naszymi społeczeństwami.
Artykuł pana Fritaz jest dość powierzchowny i nieco chaotyczny. Zaczyna go np. słowami: Podczas gdy w Niemczech nie są już realizowane żadne duże projekty infrastrukturalne, Polska buduje nowe gigantyczne lotnisko. Jest to wyzwanie dla niemieckiego przemysłu lotniczego, który już teraz cierpi z powodu wysokich podatków środowiskowych. W szczególności jedno niemieckie lotnisko musi być przygotowane na konkurencję. Powszechnie wiadomo w tym kraju, że projekty infrastrukturalne mogą wzbudzać w ludziach niepokój. Wystarczy wspomnieć oburzone reakcje wielu obywateli na błędy w planowaniu lotniska Berlin Brandenburg (BER) lub masowe protesty w 2010 r. przeciwko budowie stacji kolejowej Stuttgart 21.
Duże projekty infrastrukturalne zazwyczaj wzbudzają niepokój  to żadne odkrycie (konieczność przesiedleń ludności, walka o wysokość odszkodowań), ale łączenie z tym oburzenia obywateli Niemiec na budowę lotniska Berlin Brandemburg jest nieporozumieniem. Ludzie mają prawo oburzać się na błędy i korupcję, nie było w tym wypadku oburzenia na inwestycję. Zresztą pod artykułem pana Fritza znajdziemy dość ciekawy komentarz:
Tutaj też nie jest tak źle: T3 we Frankfurcie zostało zbudowane w ramach budżetu i na czas, łącznie z drogą dojazdową do autostrady i pasem startowym lotniska, podobnie jak T2 w MUC – bez marnowania pieniędzy podatników. MUC jest co roku wybierane jednym z najlepszych lotnisk w Europie. Frankfurt jest łatwo dostępny pociągiem (kiedy kursuje). Wątpię, czy nadzieje Polaków zostaną spełnione tak łatwo; gdyby to było takie proste, już dawno by to zbudowali. Nawiasem mówiąc, Berlin nigdy nie był planowany jako duże lotnisko.
Duże projekty inwestycyjne mogą i wzbudzają niepokój, są jednak konieczne. Niemcy dokonali je już w swojej przeszłości. Mają bardzo rozwiniętą sieć kolei, autostrad, lotniska, huby. Budowali to przez dziesiątki lat, w czasie gdy nasz kraj pozbawiony suwerenności pozostawał w zapóźnieniu. Jeszcze dziś nie dostosowaliśmy naszych połączeń kolejowych do aktualnych granic, wciąż widać w nich ślady zaborów, dążenie do połączeń z centrami społeczno-gospodarczymi dawnych Prus, Carskiej Rosji i Austro-Węgier. Dziś zaległości te Polska musi nadrobić nie tylko w interesie własnym, ale również w interesie całej Unii Europejskiej.
Pisze pan Fritz: Plan zakłada budowę centralnego portu lotniczego o powierzchni 30 kilometrów kwadratowych, z którego startować będą samoloty do Azji i Ameryki Północnej. CPK byłby połączony z głównymi polskimi miastami pociągami ekspresowymi. Konieczne byłoby położenie 1600 kilometrów torów.
Warto zwrócić uwagę na to, że w 2000 r. sieć tras w zjednoczonych Niemczech liczyła około 44 700 kilometrów, a w Polsce według stanu na dzień 31 grudnia 2019 PKP PLK zarządzały 20 538 km linii kolejowych, z których w eksploatacji na lata 2018/2019 było 18 680 km. Mimo więc inwestycji w CPK i tak pozostaniemy pod względem gęstości sieci kolejowych jeszcze dość długo w tyle za Niemcami i innymi krajami Unii Europejskiej, a bez rozbudowy tej infrastruktury niemożliwym będzie dogonienie społeczeństw Europy Zachodniej pod względem dochodów i poziomu życia. Tak, położenie tego 1600 kilometrów jest dla naszego kraju, dla naszego społeczeństwa konieczne.
Pisze pan Fritz również, że według szacunków, megaprojekt kosztowałby aż 200 miliardów złotych, czyli równowartość 47 miliardów euro.
Dochody budżetu naszego państwa w 2024 roku wyniosą 683,6 mld zł, a wydatki 848,3 mld zł mld zł. Koszty całej inwestycji miałyby więc wynieś ok. 14/5% naszego rocznego budżetu. Przy tym należy uwzględnić, że część kosztów została już poniesiona (zwłaszcza te związane z wykupem gruntów) oraz to, że będą one rozłożone w czasie. Budowa miała zakończyć się w 2028 roku, a więc mówimy łącznie z obecnym o jakichś jeszcze pięciu latach, czyli wyniosą mniej niż 3% naszego budżetu rocznie. Dodać należy, że koszty te nie poniesie tylko nasze państwo (nie będą pokrywane z naszych podatków), ale w inwestycję chcą włączyć się inwestorzy z całego świata. Podmioty (różne firmy i fundusze inwestycyjne), które widzą w tej inwestycji przyszłość, swe przyszłe zyski. Nie jestem specjalistą w dziedzinie gospodarki, ale podam tu choćby szczątkowe informacje. Według CPK nakłady budżetu państwa na budowę lotniska zwrócą się po 12 latach tylko z dodatkowych dochodów z cła i VAT. Według raportu EY w ciągu pierwszych 32 lat działalności inwestycja CPK wygeneruje blisko 200 mld zł. Pisząc o kosztach podajemy kwoty, a przecież za nimi stoją zarobki osób pracujących przy projekcie, dochody firm dostarczających sprzęt, materiały budowlane. Już sama w sobie inwestycja ta napędza i napędzi polską gospodarkę.
Przy okazji, pytanie do obecnego rządu i obecnego prezesa CPK pana Laska, ile kosztuje każdy miesiąc powstrzymywania tej inwestycji? Ile wynoszą pensje zarządów i pracowników, których celem (nie daj Boże) może być tylko opóźnienie tego projektu? Oczywiście tylko opóźnienie, gdyż CPK i tak powstanie. Powstanie, bo jest konieczny. Co ponadto z już zainwestowanymi środkami? Miliardami na prace projektowe, planistyczne i pierwsze prace wykonawcze i budowlane, na wykup gruntów, jak również zobowiązania umowne, wynikające z zerwanych umów i tak dalej. Około pół miliarda złotych dofinansowania unijnego już teraz trzeba byłoby oddać, gdyby rezygnować z tych projektów – jak mówi poprzedni prezes CPK pan Horała.
Pozyskanie środków na tego rodzaju inwestycję nie jest wcale trudne. To tylko kwestia jej własności. Oczywiście najlepszym rozwiązaniem w trosce o dochody naszego budżetu jest pozostawienie jej w rękach państwa. Zawsze jednak można pozyskać inwestorów, nawet giełdowych. Gdyby spółka ta trafiła na giełdę, to choć jestem człowiekiem raczej ubogim sam zainwestowałbym w ten projekt jakąś kwotę i namawiał do inwestycji w potencjalne akcje swoich bliskich. Z pewnością nie byłyby to stracone pieniądze, jak np. te w złoża ropy naftowej, którą to inwestycję proponował nieszczęsny biznesmen pan Krauze (autorytet dla polskich dziennikarzy specjalizujących się w „biznesie”), czy w wódkę, które proponowały inne polskie autorytety, panowie Palikot i Wojewódzki.  
Podnoszę tę kwestię nie bez powodu. Chcę bowiem wykazać, że w budowie CPK nie ma żadnego konfliktu interesów między Polską i Niemcami, a zwłaszcza między naszymi społeczeństwami. Również Niemcy mogą już dziś, a i w przyszłości inwestować swoje oszczędności i w ten projekt. Tak jak np. inwestują w wykup na wynajem polskich domów i mieszkań. Polski hub lotniczy to nie tyle konkurencja dla innych tego typu lotnisk w Europie, co ich uzupełnienie. W wyniku wejścia do UE krajów Europy Wschodniej jej granice przesunęły się na wschód i konieczne jest dostosowanie do tego odpowiedniej infrastruktury.
Przy okazji warto kilka słów powiedzieć i o polsko-niemieckiej konkurencji. Pan Fritz, tak jak i część polskich dziennikarzy popełnia tu pewien błąd uogólnienia. Pisze on bowiem o tej konkurencji w następujący sposób: [Polska chce budować lotnisko] Podczas gdy niemiecka branża lotnicza narzeka na brak połączeń lotniczych z powodu wysokich podatków środowiskowych oraz wysokich opłat za przylot i odlot – według Niemieckiego Stowarzyszenia Lotniczego (BDL) są one najwyższe w UE w Niemczech – inne kraje w Europie już dawno powróciły do poziomu sprzed pandemii koronawirusa pod względem liczby pasażerów i połączeń lotniczych.
Jeśli w wyniku powstania dodatkowego lotniska w Europie Wschodniej niemiecka branża lotnicza zostanie zmuszona do obniżenia kosztów opłat to zyskają przecież na tym również pasażerowie niemieccy. Owszem inwestorzy będą musieli planować to, w jaki sposób obniżyć koszty, szukać nowych rynków, ale to, że zostaną zmuszeni dzięki konkurencji do bardziej intensywnej pracy może im tylko pomóc. W każdym razie Niemcy, niemieccy pasażerowie i przedsiębiorcy, sprowadzający towary z całego świata na tym nie stracą. Może nieco państwo, gdyż w UE cła opłaca się tylko w kraju docelowym, ale przecież kraje te uzyskują tylko 25% z tych przychodów, pozostałą część idzie do skarbca Unii, a więc zyskamy na tym wszyscy.
Teorie o polsko-niemieckiej konkurencji, o tym że jakoby premier Tusk dogadał się z mitycznymi Niemcami na temat niebudowania CPK i lotniska SOLIDARNOŚCI to przejaw zwykłej głupoty, głoszący takie tezy to zwykli pożyteczni idioci, lub być może nawet agenci, którzy wbrew pozorom służą idiotycznej polityce rosyjskich imperialistów i może jakimś podobnym im pogrobowcom imperializmu w Niemczech, którzy myślą, że można cofnąć historię, że wróci imperialne panowanie ZSRR.
Nie wróci, nie dojdzie też do powrotu idei imperializmu. Coraz więcej ludzi rozumie bowiem, że ta przynosiła i przynosi tylko straty, cywilizacyjny regres. Nie doszłoby do klęski Rzymian gdyby nie to, że poświęcili oni setki lat na bezsensowne podboje, na niszczenie swych przyszłych rynków zbytu. Podobnie idiotyczną politykę próbował prowadzić Napoleon, później Hitler, Stalin, ZSRR, dziś próbuje prowadzić Putin. Cywilizacja rozwija się właśnie dzięki otwieraniu rynków, wolności i konkurencji. Oczywiście również dzięki sensownym inwestycjom, a to, że takimi są inwestycje w budowę infrastruktury, myślę, że dla każdego jest dziś oczywiste.

Piotr Kotlarz

Przypis:

1„Polskie wypowiedzenie wojny”. Niemiecki dziennik pisze o CPK. Oprac. PBE.

Międzynarodowa licencja Creative Commons Uznanie autorstwa

Ten utwór jest objęty
licencją Creative Commons Uznanie autorstwa CC BY-NC-ND 4.0.