Futurologiczna zabawa, czyli próba znalezienia potwierdzenia pewnej hipotezy / Piotr Kotlarz

0
441

Tym razem zabawię się w futurologa, spróbuję przewidzieć przyszłość. W drobnej wprawdzie sprawie, dotyczącej tylko temperatur przyszłego lata, ale jednak. Dziś zresztą taką przewidzieć mogą tylko futurolodzy, klimatologia jest dopiero w powijakach.  Przy tym to nie tylko zabawa. Wprawdzie zajmuję się kwestiami zmian klimatycznych tylko jako amator, ale jednak stawiam pewne hipotezy. Sprawdzeniem ich wiarygodności może być doświadczenie. Jestem zwolennikiem hipotezy, według której za zmiany klimatyczne odpowiada wulkanizm i powiązane z nim inne czynniki o charakterze naturalnym, jak ruchy prądów oceanicznych, topnienie lodowców itd. Oczywiście hipotezy dotyczące zmian klimatycznych nie możemy potwierdzić eksperymentalnie.  Potwierdzeniem jej musi być tylko zwykła obserwacja, porównywanie.

Czy czeka nas ciepłe, czy też stosunkowo chłodne lato? Zgodnie z założeniami tzw. „badaczy”, „ekspertów” od CO2 powinno być cieplejsze od poprzedniego, przecież ilość tego w atmosferze wciąż rośnie. Czy tylko wskutek naszej ludzkiej działalności, to kwestia tu raczej drugorzędna. Nie mam zamiaru tu wdawać się w rozważania na ten konkretny temat. Przecież nie kwestionuję kwestii wzrostu ilości CO2 w atmosferze, a tylko wpływ tego zjawiska na zmiany klimatyczne.

Moim zdaniem, ilość CO2 wzrasta głównie w wyniku zmian klimatycznych i ocieplenia klimatu, na które procent CO2 w atmosferze wpływu nie ma. Klimat zmienia się w dziejach naszej planety głównie w wyniku wulkanizmu.  Wiele oczywiście zależy od jego skali. Od wielkości erupcji, ale też od ich ilości. Zazwyczaj są to wydarzenia o niewielkiej skali i ich wpływ na zmiany klimatyczne jest niewielki. W skali globalnej odczuwalne są erupcje o skali wyższej niż 5 VEI. Te zdarzają się jednak stosunkowo nieczęsto. W sposób oczywisty dochodzi więc z czasem do stopniowego ocieplenia.

Ostatnia wielka erupcja wulkanu miała miejsce ponad 100 lat temu, w 1883 roku. To wybuch wulkanu Krakatau.  Jego skutki odczuwalne były przez wiele lat, w Internecie możemy znaleźć na jej temat wiele informacji, pisałem też o tym wydarzeniu w swojej książce „Kataklizmy, które zmieniały obraz Ziemi”.

Erupcję Krakatau 1883 r. poprzedziło odczuwane już od 1878 roku coraz częstsze i silniejsze trzęsienia ziemi w rejonie zatoki, zachodniej Jawy i wschodniej Sumatry. Wyspa Krakatau ze swoim olbrzymim, 813-metrowym wulkanem nie była zamieszkana. 1 września 1880 silne trzęsienie ziemi uszkodziło latarnię morską „First Point” na zachodnim brzegu Jawy (70 km na południowy wschód od Krakatau). Kolejne wstrząsy odczuwane były pomiędzy 9 – 10 oraz 15 – 20 maja 1883 roku w Katimbang.

20 maja 1883 rozpoczęła się erupcja z krateru Perbuwatan. Drobny popiół i para oraz gazy wydobywały się stale w ciągu kolejnych 3 miesięcy. W tym czasie otworzyło się kilkanaście, stale aktywnych, ujść gazów w obrębie wulkanu. Do tego czasu erupcja powtarzała się cyklicznie. Po okresie aktywności wulkan zamierał. W tym czasie woda morska przedostawała się szczelinami i pęknięciami w głąb wulkanu i była źródłem pary. 11 sierpnia gwałtowna erupcja uniosła chmurę popiołu i gazów z krateru Perbuwatan i Danan, a także z wielu powstałych wówczas otworów i szczelin. Erupcje nasiliły się 24 sierpnia 1883 roku. Wreszcie 27 sierpnia1883 roku doszło do jednej z największych odnotowanych erupcji tego wulkanu. Huk było słychać z odległości 3200 km. Rozpoczęła się 26 sierpnia o godzinie 12:53 lokalnego czasu. W nocy wybuchy słyszane były z odległości 4325 km. Słup dymu, popiołu i gazów osiągnął 27 km wysokości. Pokłady statków znajdujących się w Cieśninie Sundajskiej były zasypywane popiołem, pyłem oraz kawałkami pumeksu o średnicy około 10 cm. Pomiędzy godz. 18:00 a 19:00 niewielkie fale tsunami rozeszły się koncentrycznie  i uderzyły w wybrzeża odległe nawet o 40 km. 27 sierpnia o 5:30, 6:42 i 8:20 czasu lokalnego nastąpiły kolejne erupcje. Każda z nich spowodowała katastrofalne fale tsunami. Ostatnia eksplozja nastąpiła
o 10:02. Wulkan wyrzucił w powietrze 19 km³ (niektóre źródła podają wartości nawet 25 km³) popiołów na wysokość 55 km, czyli do stratosfery. Na wyspie Rodrigues na Oceanie Indyjskim, oddalonej o 4800 km, mieszkańcy widzieli na horyzoncie popioły i błyski.

Fala uderzeniowa powstała przy eksplozji przemieszczała się z prędkością ponad 1100 km/h. Szacuje się, że poziom natężenia dźwięku w odległości 160 km od epicentrum wynosił ponad 180 decybeli. 2/3 wyspy zniknęło z powierzchni ziemi, a na jej pozostałej części (Rakata) życie zostało całkowicie zniszczone. Fala tsunami o wysokości do 40 metrów i prędkości ponad 700 km/h zmyła miejscowe wioski na pobliskim lądzie i obiegła połowę Ziemi, zanim zupełnie zanikła. Fala sejsmiczna obiegła Ziemię 7 razy. Zginęło prawdopodobnie około 40 tysięcy ludzi (nie istnieją dokładne dane). Unoszące się na powierzchni oceanu ciała ofiar odnajdywane były jeszcze kilka tygodni po katastrofie. Gazy uwolnione do atmosfery sprawiły, że przez około 3 lata słońce miało zabarwienie zielone, a księżyc niebieskie. Ocenia się, że wybuch miał siłę ok. 200 megaton trotylu i w sumie wyrzucił 46 km³ pyłów, które opadając pokryły 70% powierzchni globu. Przyczyną tsunami były prawdopodobnie spływy piroklastyczne, które przemieszczały się po zboczach wulkanu i wpadały do morza. Każda z pięciu eksplozji powodowała spływ piroklastyczny, który wpadając do morza powodował wyparcie takiej samej objętości wody, czyli kilku km³ każdy. Odnaleziono ślady podwodnych spływów piroklastycznych w odległości 15 km od Krakatau. Dodatkowo ostatnie badania naukowców niemieckich dowodzą, że poruszający się z dużą prędkością materiał spływu piroklastycznego przedostając się nad morze w postaci popiołu i gazu o temperaturze nawet 1200 °C unosi się na parze wodnej jak na poduszce. W ten sposób najprawdopodobniej została zniszczona część wybrzeża Sumatry odległa o ok. 40 km od wyspy. Czarna chmura pogrążyła region w zupełnych ciemnościach na dwa i pół dnia. Mniejsze erupcje odnotowywano do lutego 1884 r. Cały świat odczuł skutki Krakatau. Materiał wulkaniczny unoszący się wysoko w atmosferze pochłonął światło słoneczne, powodując globalny spadek temperatury o 1,2 °C. Z wulkanem wiąże się rekordowe powodzie, które rok po erupcji nawiedziły zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Popiół wulkaniczny, który mógł nawet utrzymywać się w powietrzu przez pięć kolejnych lat, powodował nadzwyczajne zachody Słońca. Brytyjski poeta Gerard Manley Hopkins pisał, że wieczorne niebo wyglądało jakby płonęło żywym ogniem. W Poughkeepsie w Nowym Jorku strażacy zostali wysłani po tym, jak jeden mieszkaniec pomylił zachód słońca z pożarem w oddali[1]. Po erupcji wyspa Krakatau oraz okoliczne uległy zniszczeniom lub znacznym przeobrażeniom. Większość Krakatau podczas kataklizmu została zniszczona; po wybuchu Krakatau w 1883 roku pozostały trzy wyspy. Kolejna wyspa – Anak Krakatau, czyli dziecko Krakatau, zaczęła powstawać w 1927 roku i kilkakrotnie wybuchła. Anak Krakatau jest w stanie „półciągłej aktywności erupcyjnej” i rośnie dzięki erupcjom co dwa trzy lata (w 2017 roku miała ok. 400 m wysokości).

To wszystko miało  miejsce około 140 lat temu.  Tak dawno, że zdążyliśmy już o tych faktach zapomnieć. Opisane wydarzenie wbrew pozorom, choć wielkie i straszliwe,  nie  było jednak na tyle ogromne, by mogło powstrzymać trwającego już wcześniej ocieplenia na dłużej. Przez kolejne lata, dziesiątki lat, mimo kolejnych erupcji, te wciąż postępowało i postępuje. Powstrzymywał je czasami wzmożony wulkanizm, czasami nieco większe erupcje. Wciąż zmieniały i zmieniają one obraz Ziemi. Ocieplenie powoduje topnienie lodowców, to z kolei powoduje to, że podnosi się poziom wód mórz i oceanów, te naciskają na płyty tektoniczne powodując ich przesunięcia, co skutkuje trzęsieniami Ziemi i kolejnymi erupcjami już istniejących lub  kolejnych wulkanów. Ruchy płyt tektonicznych, które doprowadzają do trzęsień Ziemi skutkują również np. wzrostem wysokości gór. W skali roku wzrost taki jest nieznaczny, ale jeśli spojrzymy na to z perspektywy dziesiątek, a nawet setek lat, to będzie on już zauważalny, mierzony nawet w metrach. Oczywiście nie jest równomierny i proste dodawanie nie może być tu żadnym narzędziem pomiaru, ale samego wzrostu w wyniku przesuwania się płyt tektonicznych kwestionować dziś  nie sposób.

Długotrwałe ocieplenie powoduje znaczny wzrost poziomu wód mórz i oceanów. Trzęsienia ziemi i wulkanizm muszą więc stawać się coraz częstsze i znaczniejsze. Obserwujemy ten proces już od dwóch lat, w ciągu których wybuchło wiele wulkanów. W grudniu i styczniu doszło też do znacznej erupcji. Doszło do wybuchu na wyspie Hunga Tonga na Oceanie Spokojnym (45 km na północny zachód od stolicy Tonga – Nukuʻalofa). Powstała ona w wyniku wybuchu podwodnego wulkanu między grudniem 2014 a styczniem 2015 roku. Powstanie takich obiektów jest stosunkowo  nieczęste, poprzednie miało miejsce ponad 50 lat wcześniej. Początkowo uważano, że wyspa ulegnie zatopieniu w ciągu kilku miesięcy od powstania, jednak podczas zjazdu Stowarzyszenia Amerykańskich Geofizyków w grudniu 2017 r. ogłoszono, że nastąpi to ok. 2040-2050 roku. Cóż do erupcji doszło wcześniej, nawet amerykańscy geofizycy mogą się mylić. Wyspa nie tylko nie zniknęła, ale wzrośnie.

Wulkan Hunga Tonga od czasu powstania wciąż był aktywny, przypomniał o sobie dość znaczną erupcją na przełomie 19 i 20 grudnia 2021 roku. Podwodny stożek Hunga Tonga-Hunga Ha’apai wyrzucił wówczas w powietrze spektakularny pióropusz popiołu i dymu, który osiągnął wysokość nawet 15 km.

Kolejna erupcja wulkanu Tonga-Hunga Ha’apai  okazała się jednak prawie o jedną skalę znaczniejsza. Była siedmiokrotnie silniejsza od tej  z 20 grudnia 2021 r. Rozpoczęła się 13 stycznia 2022 roku, do znacznego wybuchu doszło w sobotę 15 stycznia. Erupcja była słyszana na Fidżi, ponad 800 km dalej, a nawet w oddalonej ponad 2000 km Nowej Zelandii. Szerokość obłoku popiołu to aż 700 km. Część wyspy Hunga Tonga-Hunga Ha’apai została zniszczona. Zniknął uformowany w wyniku poprzednich erupcji w grudniu i styczniu stożek. Fala uderzeniowa z erupcji Hunga Tonga-Hunga Ha’apai rozeszła się z prędkością 1000 km/h na odległość przynajmniej 2500 km od epicentrum. Według ekspertów, erupcja wyrzuciła do atmosfery parę i gaz na 20 km (12,4 mil). Ponadto towarzyszy jej fala tsunami. Premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern poinformowała, że w stolicy Tonga szkody po wczorajszej erupcji wulkanu Hunga Tonga-Hunga Ha’apai są poważne, a samo miasto jest pokryte grubą warstwą popiołu. Niestety, trudno znaleźć w Internecie informacje o skali VEI tej erupcji.

Porównując wybuch wulkanu  Hunga Tonga-Hunga Haʻapai, którego erupcja zaczęła się już w grudniu, a kolejny jej etap nastąpił 15 stycznia, z opisaną wyżej erupcją Krakatau zauważam pewne podobieństwo. Wprawdzie z pozyskanych za pośrednictwem Internetu informacji wnoszę, że dziś jeszcze trudno te wydarzenia porównywać, ale erupcja wulkanu Hunga wciąż trwa. Już dziś możemy też założyć, że jego skutki, w tym skutki klimatyczne będą dość znaczne. Mam nadzieję, że erupcja tego wulkanu wkrótce ustanie, ale jej skutki i tak będą zauważalne.  Uważam więc, że czeka nas długa i chłodna zima, chłodna wiosna i chłodne lato.

                                                               Piotr Kotlarz

[1]       Por.: Tsunami w Indonezji. Setki zabitych i rannych po wybuchu wulkanu Anak Krakatau i wielkiej fali, która zmiotła budynki. Kazimierz Sikorski AIP23 grudnia 2018 Zaktualizowano 23 grudnia 2018, 12:49, https://nto.pl/tsunami-w-indonezji-setki-zabitych-i-rannych-po-wybuchu-wulkanu-anak-krakatau-i-wielkiej-fali-ktora-zmiotla-budynki/ar/13762107

Obraz wyróżniający: Wulkan Hunga Tonga-Hunga Ha’apai w stanie erupcji.  Z Facebooka   Ioana Kalo Sugar  z 29 grudnia 2021 roku. Tu za Blogiem Wulkany Świata.