Zdjęcia / Piotr Kotlarz

0
637

Spokojny wieczór. Wielu tęskni za takimi wieczorami, a ja nie życzę podobnych nawet swoim wrogom. Jeśli wokół nas nasi bliscy przeszkadzają nam w wypoczynku, marzymy o samotności, lecz spróbujcie naprawdę być sami. Przed chwila kąpałem się, później po goleniu długo w lustrze oglądałem swojąątwarz. Jestem stary. Niektórzy mówią: Popatrz jak ten facet się trzyma, jak świetnie wygląda. No cóż, na zewnątrz staram się trzymać fason. Człowiek z moją pozycją nie może pozwolić sobie na okazywanie swoich braków. Taki mam zawód. Muszą trzymać się sztywno. Nie mogę pozwolić nikomu nawet na narodzenie się wątpliwości, co do mojej siły, a co dopiero na okazanie słabości. Zresztą chyba przesadzam, nie o to chodzi. Moi koledzy po fachu dbają o siebie znacznie mniej, a też mają klientelę. U adwokata ważna jest przede wszystkim głowa.

No wreszcie. Wreszcie znalazłem to zdjęcie. Byliśmy w górach. Kiedy to było? Tak dawno, a jakby wczoraj. Obsunął się kamień, zwichnęłaś nogę. Znosiłem cię na plecach i tak zakończyły się nasze wędrówki. Mieliśmy wrócić tam za rok… i popatrz, tyle podróżowaliśmy, a tam nigdy nie wróciliśmy. Kiedy to  było? Tyle lat, tyle spraw. Nie powróciliśmy już w to miejsce, później i ty odeszłaś. Ciekawe co robisz teraz? O, znów zdjęcia z gór. Pamiętasz, jak wspinaliśmy się na tamten szczyt? Dziwny zwyczaj, wciąż z tobą rozmawiam, a przecież już dawno odeszłaś.

Zestarzałem się. Popatrz, właściwie dziś mam już wszystko. Niezłą pozycję, domek, jako taki komfort, nawet oszczędności. Mógłbym już dziś zrezygnować z pracy. Tylko co bym wówczas miał robić? Liczyć dni do śmierci? Wezmę urlop. Wrócę tam. Bez ciebie, niestety – już bez ciebie.

Ciekawe co dziś robisz? Może i ty chcesz tam wrócić. No tak, zwichnęłaś nogę, lecz ile przedtem zwędrowaliśmy. Jak szaleni, jakbyśmy przeczuwali, że nigdy już tam nie wrócimy, dzień po dniu zaliczaliśmy wszystkie szlaki. O, popatrz ta kotlinka. Pamiętasz, jak po raz pierwszy zafascynowała nas swym urokiem. Kochaliśmy się na tej łączce. Właściwie nigdy nie lubiłem kochać się na tak zwanym …, co za głupie słowa… łonie natury, lecz wówczas…

Chyba jednak wezmę urlop. Pojadę tam, w góry. Strumyk, dziś jeszcze słyszę jego szum. Cieszył nas każdy dzień. Byliśmy razem. Myślałem, że tak będzie zawsze. Nie wiem, dlaczego odeszłaś? Czy chwyciłaś gdzieś indziej byka za rogi? Czy znalazłaś szczęście? Czy już wszystko sprawdziłaś? Czy tego chciałaś? Leszek twierdzi, że kobiety zapominają szybciej.  Czy potrafiłaś zapomnieć o mnie? Może masz gdzie indziej swój dom, męża i psa o jak zwykle oryginalnym imieniu? Wieczorami wychodzisz na spacer, wracasz do domu, śmiejesz się, cieszysz, jesteś szczęśliwa. Właściwie, czy jestem aż tak stary? Niecała sześćdziesiątka, to wiele, ale chyba jeszcze nie wszystko.

Może niepotrzebnie wciąż żyję przeszłością? Nie mogę narzekać i tak udało mi się sporo dostać od życia. O, chyba wróciła Irena. Czy nie za późno ona wraca. Ma dopiero dziewiętnaście lat.

– Irena!

– Słucham.

 – Czemu wracasz tak późno?

– Ach wiesz, zagadaliśmy się. Tatuś, jak ci się podoba mój nowy sweter?

– Bardzo. Może chciałabyś byśmy na wakacje wyjechali w góry.

                                                                            Gdańsk 1993

                                                             Piotr Kotlarz

Obraz wyróżniający: Autorstwa GSouthFace – Praca własna, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=3123824