Kwestie klimatu, jego zmian, a zwłaszcza ich przyczyn, od wielu już lat znajdują się wśród tematów szczególnie mnie interesujących. Już w kwietniu ukaże się moja książka „Klimat i wulkany”, w której zawarłem wybór moich artykułów poruszających ten temat. Oczywiście wiem, że przedstawione w nich teorie są tylko hipotezami, mało tego, mam też świadomość tego, że znaczące odkrycia w tym zakresie zostaną poczynione dopiero za wiele lat. Za jak wiele? Nawet nie podejmę się oszacowania tego okresu. Może dziesięć, może w następnym pokoleniu, może zajmie nam to jeszcze kilka pokoleń? Nie wiem. Wiele zależy od tego, kiedy wreszcie odejdziemy od jednostronnego podchodzenia do tych zagadnień. Dziś, jak czytam, ponad 90% badaczy przyjmuje za oczywisty związek między zmianami klimatycznymi, a emisją C02 i w związku z tym badania w innych kierunkach w zasadzie nie są prowadzone. W każdym razie trudno znaleźć o takowych jakiekolwiek informacje. Cóż, to trudne, hipoteza, którą np. próbuję przedstawić jest niezwykle złożona. Wykazanie związku między wulkanizmem, zanieczyszczeniem stratosfery, panującymi w niej warunkami, prądami oceanicznymi i topnieniem lodowców, a klimatem, to bardzo złożone zagadnienie. Wymaga wielu badań, rzetelnego rozwoju wulkanologii (zwłaszcza historii wulkanów), wielu innych nauk, które wciąż są na wczesnym etapie swego rozwoju. Wiele informacji na temat zmian w stratosferze dostarczyły nam np. dopiero badania prowadzone po styczniu tego roku, po erupcji wulkanu Hunga Tonga. A przecież kwestia zmian klimatycznych i ich przyczyn jest niezwykle ważna. Wiedza ta, tak jak dla starożytnych Egipcjan wiedza o przyczynach wylewu Nilu, ma ogromny wpływ na planowanie naszego życia, a z każdym rokiem uczymy się i tego, że znajdujemy się już na tym etapie, że planować je musimy w skali globalnej. To kwestia planowania inwestycji, przygotowania się na lokalne kataklizmy, które mogą być następstwem tych zmian.
Od kilku już lat apeluję o podjęcie rzetelnych, ukierunkowanych badań nad innymi hipotezami odnoszącymi się do zmian klimatycznych (odmiennymi od tej odnoszącej się do wpływu na klimat C02). Z tego też powodu wciąż śledzę w mediach informacje odnoszące się do tego zagadnienia. W zeszłym tygodniu trafiłem na informację o tym, że 2021 rok był tym, w którym osiągnęliśmy najwyższą w historii światową emisję CO2. Tak przynajmniej wynika z raportu przygotowanego przez Międzynarodową Agencję Energetyczną[1]. W 2021 r. światowa emisja CO2 do atmosfery wyniosła 36,3 mld ton, czyli o 6 proc. więcej w porównaniu z rokiem poprzednim i choć w 2020 r. dało się zauważyć wyraźny spadek emisyjności różnych zanieczyszczeń, nie dotyczyło to jednak dwutlenku węgla, którego stężenie ciągle utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie. Z raportu wynika, że rok 2021 był pod tym względem jeszcze gorszy, ponieważ wzrost globalnej emisji CO2 wyniósł aż 2 mld ton.
Prosta logika wskazywałaby, że wraz ze wzrostem emisji CO2 do atmosfery powinno również wzrosnąć roczne globalne ocieplenie. Jak się okazuje takiego związku nie ma. Przeciwnie, średnia roczna temperatura z 2021 roku była niższa niż w roku poprzednim. Okazało się, że najcieplejszymi w historii badań prowadzonych od 1970 roku były lata 2016 i 2020 r. (ex-aequo), zaś rok 2021 nie pobił kolejnego krytycznego rekordu zajmując w historii tych badań piąte miejsce.
Podający te dane publicyści mają rację, że nie oznacza to, że Ziemia się ochładza. Uważam również, że proces taki wciąż postępuje, w odróżnieniu jednak od nich uważam, że zatrzymać może go dopiero znaczny wulkanizm lub inna tego typu katastrofa (np. upadek wielkiej asteroidy)… Kwestia produkowanego przez nas CO2 z ociepleniem klimatu Ziemi ma związek bardzo niewielki. Ocieplenie będzie postępować, choćby z tego powodu, że już obecne średnie temperatury Ziemi powodują topnienie lodowców, a te (coraz mniejsze) mają związek z temperaturą prądów oceanicznych, które w kontakcie z nimi ochładzały się w większym stopniu niż obecnie. Niemnie jednak uważam, że w związku z tym powinniśmy podjąć bardziej rzetelne badania procesu zmian klimatycznych, analizy czynników mających na nie wpływ. Tylko mogąc z większą precyzją przewidywać przyszłe zmiany klimatu, ich skalę, będziemy potrafili do nich się dostosować. Być może to dziś tylko kwestia fantastyki, ale być może będziemy mogli świadomie wybierać, czy chcemy żyć w klimacie nieco cieplejszym i bardziej wilgotnym, czy też dopuścimy do jego spowolnienia nie oddziałując na wulkanizm. Ten bowiem możemy powstrzymać absorbując np. wody z topniejących wulkanów na ladach (zalesiając pustynie, tworząc zbiorniki retencyjne itp.). Tak, czy inaczej proces ocieplenia klimatu jest i będzie znacznie wolniejszy od tego jaki wróżą nam zwolennicy koncepcji wpływu nań CO2. Dowodzą tego choćby ostatnie badania. Ocieplenie niekiedy zwalnia i to dość znacznie, jak choćby w 2021 roku. Zwalnia, choć jest to piąty wynik badań średnich temperatur Ziemi od 1970 roku.
Piotr Kotlarz
[1] Bartosz Witoszka, Rok 2021 z najwyższą w historii światową emisją CO2. Chiny z największym udziałem. https://www.komputerswiat.pl/aktualnosci/wydarzenia/rok-2021-z-najwyzsza-w-historii-swiatowa-emisja-co2-chiny-z-najwiekszym-udzialem/ew4ry33
Obraz wyróżniający: Zmiana średniej temperatury z Fahrenheit.svg. Z Wikipedii, wolnej encyklopedii