Wymieranie dewońskie / Piotr Kotlarz

0
806

[Do zamieszczenia poniższego artykułu skłonił mnie obejrzany dziś na portalu wp.pl materiał noszący tytuł: „Ślady kosmicznej eksplozji. Zaskakujące odkrycie pod powierzchnią oceanu”, którego autor sugeruje, że znalezione (w odkrytych ok. 1,5 km pod dnem Pacyfiku próbkach pobranych ze skorupy oceanicznej) atomy plutonu-244 (wykorzystywany jest w energetyce jądrowej i produkcji broni) powstały na skutek gigantycznych kosmicznych eksplozji (wybuchu supernowych lub potężnego wybuchu gwiazdy neutronowej), do których doszło stosunkowo niedawno i dość blisko naszej planety.

Okres połowicznego rozpadu plutonu-244 to 80 mln lat. Jest więc młody, jak na wiek Ziemi (4,6 mld lat). O niezwykłym odkryciu poinformował fizyk Anton Wallner z Australijskiego Uniwersytetu Narodowego. Celem poszukiwań był jednak rzadki izotop żelaza-60. Mógł on opadać na Ziemię między 2,6 a 6 mln lat temu. Badaczom udało się wykryć żelazo-60, które musiało pojawić się po wybuchach w ciągu 10 mln lat. Próbkom towarzyszyły znaczące ilości plutonu-244, co sugeruje potężną eksplozję w naszej bliskiej historii. Odkrycie może ujawnić nowe szczegóły dotyczące kosmicznych kataklizmów i niedawnej historii geologicznej Ziemi. Szczegóły badań opisano w „Science”. Zdaniem australijskich badaczy Izotop plutonu 244 powstał w wyniku kosmicznych eksplozji miliony lat temu i opadł na ziemię jako pył[1].

Powyższa informacja skłoniła mnie do poszukiwań innych artykułach o wybuchach supernowych i ich wpływ na naszą planetę.

Znalazłem artykuł, którego autor za badaniami zagranicznych badaczy sugeruje, że 359 mln lat temu nasza planeta doświadczyła znacznego, gwałtownego spadku bioróżnorodności – ostatnie ustalenia badaczy wskazują, że wymieranie gatunków mogło mieć miejsce w czasie radykalnego spadku ilości ozonu w atmosferze, być może w wyniku dużego wzrostu temperatury na Ziemi.

W najnowszej publikacji na łamach „Proceedings of the National Academy of Sciences” czytamy, że zespół naukowców wskazuje na alternatywny powód spadku ozonu: eksplozję znajdującej się w pobliżu Ziemi supernowej, która była źródłem silnego promieniowania kosmicznego pod koniec okresu dewonu (419 do 359 mln lat temu)[2].

Jeszcze inni naukowcy sugerują, że również w wyniku eksplozji supernowej doszło do powstania złota, które z dalekiego kosmosu trafiło na Ziemię[3].

Złoto jest pierwiastkiem, dlatego nie da się go wytworzyć w wyniku zwykłych reakcji chemicznych. Trzeba by bowiem związać 79 protonów i 118 neutronów, co dzieje się podczas fuzji jądrowej.

Tego typu zjawiska nie zdarzają się jednak często, a już na pewno nie w pobliżu naszej planety. Nowe badania dowiodły, że najpowszechniejsze wyjaśnienie dotyczące pochodzenia złota, czyli zderzenia gwiazd neutronowych, również mogą wyjaśnić jego obfitość[4].

Moja wcześniejsza wiedza o dotychczasowych badaniach na ten temat, a również i zwykła logika wskazują jednak na inne pochodzenie wspomnianego wyżej plutonu oraz złota. Wybuchy supernowych, które obserwujemy w różnych galaktykach (w tym i w naszej) i obecnie, moim zdaniem nie mają tu większego wpływu.

Uważam, że do powstania różnych pierwiastków, w tym tych które stanowią powierzchnię naszej planety, dochodziło w wyniku zderzania się z sobą (wielokrotnego) asteroid lub planetoid w pasie asteroid między Marsem i Jowiszem, a później również w wyniku ich zderzenia z ziemią. Siła tych zderzeń jest ogromna i może właśnie powodować fuzję jądrową.   Jedna z dziś istniejących asteroid „Psyche” składa się ze złota, platyny i żelaza. Po jej rozpadzie i wypadnięciu z dotychczasowej orbity zapewne za kolejne miliony lat, jej części – w postaci mniejszych asteroid – trafią na Ziemię.

Coraz więcej dowodów wskazuje na to, że właśnie ta ostatnia hipoteza jest bliższa prawdy. Dowodzi tego również nierównomierne rozmieszczenie złóż złota i innych minerałów na Ziemi. Znajdują się w różnych miejscach, w różnej też ilości.

Sądzę również, że nasza dzisiejsza wiedza jest już wystarczająco duża, by poznać faktyczne przyczyny wielkich wymierań, które były znacznie bardziej rozłożone w czasie i nie obejmowały nigdy wszystkich obszarów Ziemi jednocześnie, w każdym razie nie w takim samym stopniu. Przyczyną tych wymierań były wielkie kataklizmy, upadki wielkich asteroid oraz erupcje wielkich stratowulkanów.

Oczywiście wciąż poruszamy się tylko w świecie nieudowodnionych hipotez.]

Wymieranie dewońskie

Dewon datowany jest na okres pomiędzy około 415 mln lat, a około 360 mil lat temu. Dzieli się go na trzy epoki: dewon wczesny, dewon środkowy i dewon późny. Trzecią epokę dewonu, trwającą około 26 milionów lat (od 385,3 ± 2,6 do 359,2 ± 2,5 mln lat temu) dzieli się na dwa wieki: fran i famen.

Ruchy kontynentów i zmiany w zakresie fauny i flory przebiegały w okresach liczących miliony lat raczej etapami (stosunkowo wolno), niemniej jednak obraz Ziemi w tym czasie zmieniał się na tyle znacznie, że przyjęte podziały uznajemy za uzasadnione. Powinniśmy jednak pamiętać o rozłożeniu tych procesów w czasie, mówimy o milionach, nawet dziesiątkach milionów lat. Większość kontynentów znajdujących się wówczas na Ziemi zbliżała się wówczas do siebie. We wczesnym dewonie (pod koniec syluru) wskutek zderzenia dwóch kontynentów: Laurencji i Bałtyki doszło do ostatecznego zamknięcia się oceanu Japetus. W wyniku tego zderzenia powstał jeden duży kontynent – Laurosja – znajdujący się w położeniu równikowym, z pasmem górskim kaledonidów. Południową półkulę zajmował olbrzymi kontynent Gondwana, która leżała w wysokich szerokościach geograficznych na południowej półkuli (w pobliżu bieguna). Część Gondwany leżała w strefie bieguna południowego, gdzie rozwijały się zlodowacenia kontynentalne i lodowce górskie. Była oddzielona od Laurosji oceanem Reik, a od Chin i Syberii oceanem Paleotetydą. Wszystkie kontynenty otaczał ocean Panthalassa. Pod koniec tego procesu doszło do powstania Pangei (od karbonu do triasu). Nowopowstała Laurusja obejmowała teren dzisiejszej platformy północnoamerykańskiej wraz z częścią Appalachów, platformę wschodnioeuropejską, a także teren dzisiejszej Wielkiej Brytanii, krajów Beneluksu, północnej Francji oraz Niemiec. W kierunku Laurusji zbliżał się zespół mikrokontynentów określanych wspólną nazwą Armoryki, (lub A.T.A; ang. Armorican Terrane Assemblage); w początkach dewonu znajdował się on w bezpośrednim sąsiedztwie Laurusji, od której jednak oddzielał ją zbiornik morski o skorupie oceanicznej. Laurusja (w skład, której wchodziła dzisiejsza Ameryka Północna oraz Europa bez części centralnej i południowej) była położona w rejonie równika. Grupa kontynentów północnych, wraz z Laurosją, znajdowała się w strefie międzyzwrotnikowej, gdzie temperatura powierzchni morza wynosiła 30 ºC, podobne warunki panowały i na lądzie, dlatego też morskie osady dewonu na obszarze Europy i Ameryki Północnej to w dużej mierze wapienie powstające w płytkich zbiornikach morskich strefy tropikalnej. Poza Gondwaną 81 i Laurusją nadal istniały samodzielne kontynenty Syberia oraz Kazachstania (na półkuli północnej), a także fragmenty skorupy kontynentalnej budujące dzisiaj podłoże wschodnich Chin.

W morzach szelfowych zalewających oraz otaczających Laurusję tworzyły się budowle organiczne przypominające trochę współczesne rafy; były one budowane między innymi przez koralowce (grupy Rugosa oraz Tabulata) i gąbki z grupy stromatoporoidów. W efekcie orogenezy kaledońskiej duża część Laurusji została wypiętrzona; w strefie, gdzie doszło do kolizji pomiędzy dawnymi Laurencją i Baltiką powstawały lądowe, czerwone skały klastyczne – głównie zlepieńce i piaskowce; skały te są określane mianem Old Red Sandstone, skąd pochodzi używana niekiedy dawna nazwa Laurusji: kontynent oldredowy.

Z końcem dewonu atmosfera była już zbliżona do współczesnej; zawierała około 16 procent tlenu. Przez większość dewonu panował ciepły klimat z ochłodzeniem pod koniec tego okresu. Dla regionu europejskiego charakterystycznymi osadami dolnego dewonu są skały terygeniczne facji oldredowej (głównie zlepieńce, piaskowce). W dewonie środkowym i górnym występują najczęściej osady węglanowe facji płytkowodnej i rafowej (różne typy wapieni, czasami zdolomityzowane, także margle i łupki margliste). Formacje dewońskie zawierają złoża pirytu, rud miedzi, rud cynku i ołowiu oraz surowce węglanowe (wapienie, margle, dolomity) i okruchowe (piaskowce kwarcytowe, łupki fyllitowe).

W morzach rozwijały się glony. Prócz chryzofitów i zielenic występowały w większej liczbie brunatnice, ramienice i krasnorosty. Spotyka się również więcej grzybów. Na florę lądową dewonu wczesnego i środkowego składały się pierwotne rośliny naczyniowe: psylofity (ryniofity, trymerofity i zosterofilofity). Pojawiają się pierwsze mszaki, skrzypy, paprocie zarodnikowe, widłaki jednozarodnikowe. W późnym dewonie pojawiają się widłaki różnozarodnikowe, klinolisty i pierwsze rośliny nasienne (paprocie nasienne). Roślinność ta z czasem wytworzyła pierwszą glebę. Po raz pierwszy pojawia się również drzewiasty pokrój roślin naczyniowych. Rozwijały się znacznie ramienionogi (w tym rząd Spiriferida[5]) i liliowce. Mniejsze znaczenie mają trybolity, pośród których w późnym dewonie wymierają Lichida, Odontopleurida i Phacopida. Pod koniec dewonu wymierają psylofity. Wczesny dewon to ostatnia epoka życia planktonicznych graptolitów właściwych. Plankton tworzą tentakulity i małżoraczki o dużym znaczeniu biostratygraficznym. W ciepłych dewońskich morzach strefy okołorównikowej bujnie rozwijały się budowle organiczne przypominające współczesne rafy, tworzone przede wszystkim przez koralowce z grupy Rugosa oraz gąbki z grupy stromatoporoidów. Rozwijają się ramienionogi (w tym rząd Spiriferida) i liliowce. Mniejsze znaczenie mają trylobity, pośród których w późnym dewonie wymierają Lichida, Odontopleurida i Phacopida. W ciemnych, głębokomorskich łupkach syluru powszechnie występowały skamieniałości graptolitów właściwych (organizmy należące do półstrunowców), które wymarły we wczesnym dewonie. Pojawiają się pierwsze amonity (agoniatyty, goniatyty, wywodzące się z baktrytów, a w famenie – klymenie, które z końcem dewonu wymierają). Rozwijają się w dalszym ciągu konodonty, które razem z amonitami dostarczają najważniejszych skamieniałości przewodnich. Wśród stawonogów pojawiają się przodkowie kikutnic (Palaeopantopodida) i muszloraczki (Conchostraca). Pod koniec dewonu wymierają tentakulity i pęcherzowce (Cystoidea). W dewonie nastąpił silny rozwój ryb. Prócz istniejących już w sylurze bezszczękowców (Agnatha), pierwszych szczękowych ryb fałdopłetwych (Acanthodii) i pierwszych ryb kostnochrzęstnych (Chondrostei) pojawiły się inne ryby chrzęstnoszkieletowe (prażarłacze Cladoselachii, przodkowie dzisiejszych rekinów) oraz zrosłogłowe (Holocephali), groźne drapieżniki morskie oraz słodkowodne ryby pancerne (tarczowce; Placodermi), które mogły one osiągać kilka metrów długości. Zaczęły wymierać pod koniec dewonu. Zaczęły występować również pierwsze ryby mięśniopłetwe (Sarcopterygii): trzonopłetwe (Crossopterygii) i dwudyszne (Dipnoi), przystosowane do życia w środowiskach słodkowodnych. Bardzo charakterystyczne były żyjące do dziś (choć reprezentowane tylko przez pojedyncze rodzaje) ryby dwudyszne, posiadające zarówno skrzela, jak i płuca; pozwala to im na oddychanie również powietrzem atmosferycznym. Powszechnie występowały wielkie zwierzęta drapieżne, należące do łodzikowatych (mięczaki) oraz wielkoraków (dalecy krewni skorpionów).W późnym dewonie pojawiły się formy przejściowe pomiędzy rybami a płazami (Ichthyostega), pochodzące od ryb trzonopłetwych, na przykład Tiktaalika. Później (w środkowym dewonie) pojawiły się pierwsze płazy; pojawiły się pierwsze kręgowce lądowe, m.in. pierwsi przedstawiciele kręgowców czworonożnych – tetrapodów. We wczesnym dewonie pojawiły się pierwsze lądowe owady (skoczogonki, na przykład Rhyniella), wije i pajęczaki (między innymi roztocze i zaleszczotki). W środkowym dewonie, w efekcie stale podwyższającego się poziomu morza, doszło do upodobnienia się faun organizmów morskich na dużych obszarach i zaniku wielu gatunków endemicznych; Natomiast w późnym dewonie pojawiają się formy przejściowe pomiędzy rybami a płazami (Ichthyostega), pochodzące od ryb trzonopłetwych, na przykład Tiktaalika.

Przyjmuje się, że wyodrębniony przez geologów okres dewonu trwał około 55 milionów lat. To czas niezwykle długi. Dlatego też informacje jakoby w tym okresie panował ciepły klimat i dopiero pod koniec tego okresu doszło do ochłodzenia i zlodowacenia Gondawy, jest – moim zdaniem – nieścisłe. Zapewne i w tym okresie dochodziło do okresowych zmian klimatycznych i zmian poziomu morza, którego poziom przez większość okresu był wysoki. Istnieje hipoteza, że do globalnego ochłodzenia klimatu i rozwoju lądolodów na Gondwanie przyczynił się rozwój pierwszych lasów, który doprowadził do spadku zawartości dwutlenku węgla w atmosferze[6].

Moim zdaniem, jest to hipoteza błędna, nie uwzględnia wagi dwutlenku węgla i tlenu. Przeciwnie, to pojawienie się znacznych ilości dwutlenku węgla umożliwiło rozwój lasów.

Podobnie jak i dla poprzednich okresów i w dewonie doszło do tzw. wielkiego wymierania (głównie organizmów morskich) wcześniej łączonego z końcem tego okresu (w pobliżu granicy franu i famenu – dwóch pięter późnego dewonu; około 375 mln lat temu). Z tego powodu jest ono określane mianem wymierania późno dewońskiego lub wymierania fran/famen (F/F). Wcześniej powszechnie uważano, że wymieranie to było spowodowane szeregiem szybkich, ale nie natychmiastowych, zmian w ekosystemie ocean-atmosfera-ocean, zapoczątkowanych przez upadek ciała niebieskiego około 367 milionów lat temu. Był to tzw. „mokry impakt”, czyli uderzenie w powierzchnię oceanu. W skutek uderzenia, nastąpiła zmiana równowagi płyt tektonicznych Ziemi oraz ochłodzenie się klimatu. Wymarło wówczas około 57% rodzajów i 80% wszystkich gatunków. Kryzys dotknął szczególnie organizmy rafotwórcze (koralowce, stromatoporoidy), a także wiele rodzin trylobitów, ramienionogów, konodontów i amonitowatych. Zupełnie wyginęły m.in. atrypidy, tentakulity, pęcherzowce. Najnowsze badania wskazują, że i w tym wypadku proces wymierania przebiegał znacznie dłużej i był bardziej złożony. Pierwszym, który zasugerował impakt meteorytowy, jako przyczynę tego wymierania był McLaren w 1970 r. Późniejsze badania doprowadziły do udokumentowania wielu śladów impaktów późno dewońskich. W środkowej części obecne Szwecji w regionie Dalarna (wówczas na kontynencie Baltica) zidentyfikowano największy znany dotąd w Europie (poza Rosją) krater uderzeniowy, Siljan, który powstał około 377 mln lat temu. Przypuszczalnie początkowo miał średnicę około 55 km. Na obrzeżu tego obecnie znacznie zerodowanego krateru powstało jezioro. Krater ten, czas jego powstania, wskazuje, że proces ginięcia niektórych gatunków mógł i tym razem rozpocząć się wcześniej. Kolejne odkrycia (identyfikacje) wskazują też, że kataklizmów takich mogło być w tym okresie znacznie więcej. Śladem po uderzeniu jest krater Alamo w stanie Nevada w USA o średnicy od 44 do 65 kilometrów. Woodleigh to duży krater uderzeniowy w Australii Zachodniej. Krater ma średnicę co najmniej 40 km i jest trzecim co do wielkości na kontynencie australijskim. Istnieją różne oszacowania jego średnicy; część naukowców sugeruje, że jest to krater wielopierścieniowy o średnicy nawet 120 km, co czyniłoby go czwartą co do wielkości strukturą impaktową na Ziemi. Początkowo sądzono, że powstał w triasie, być może na granicy permu i triasu, ale obecnie za bardziej prawdopodobne uznaje się, że utworzył się 364 miliony lat temu, w późnym dewonie. To wskazuje na zbieżność czasową tego impaktu z wymieraniem dewońskim. Kotlina East Warburton w stanie Australia Południowa prawdopodobnie zawiera krater uderzeniowy o średnicy co najmniej 200 km pochodzący z okresu karbońskiego (około 360–300 milionów lat temu). Struktura podziemna leży na głębokości ~ 4 km i ma średnicę co najmniej 200 km. Dla porównania, krater Chicxulub ma około 180 km średnicy. Naukowcy zaproponowali formowanie uderzenia przez analizę zszokowanych ziaren kwarcu z obszaru po pojawieniu się anomalii kołowej w badaniach 85 tomografii sejsmicznej w tym regionie. W 1965 roku, w prowincji Quebec w Kanadzie został rozpoznany roku krater Charlevoix. Tylko część krateru jest odsłonięta na powierzchni, reszta zakryta jest przez rzekę Świętego Wawrzyńca. Oficjalna ocena oryginalnej średnicy krateru to 54 km, ale istnieją hipotezy, że mógł być większy. Wiek krateru oceniany jest na 342 ± 15 milionów lat. Powstał prawdopodobnie w wyniku uderzenia meteorytu kamiennego o średnicy co najmniej 2 km. Krater ma strukturę wielopierścieniową z centralnym wypiętrzeniem. W środku znajduje się góra Mont des Éboulements (770 m n.p.m.).

Uważam, że impaktów o podobnej skali mogło być w tej epoce więcej. Ich ślady, obok wyżej wspomnianych, odkryto w Chinach (anomalia irydowa, mikrosferule), Belgii (mikrotektyty) i USA (krater Flynn Creek o średnicy 4 km). Jedynie niektóre ślady z Chin korelują się z granicą frańsko-fameńską, pozostałe świadczą o wielokrotnym upadku meteorytów przed i po kryzysie[7]. To one odpowiadały za owo „wymieranie”.

Również bardzo prawdopodobna jest hipoteza, według której to one mogłyby odpowiadać za ówczesne przesuwanie się kontynentów. Ale przecież ruchy te musiało coś powodować.

Bardzo charakterystyczne dla granicy franu i famenu jest wystąpienie czarnych łupków[8]. Bogate w materię organiczną warstwy Kellwasser, o miąższości od 0,5 do 2 m tworzyły się w warunkach wysokiego poziomu mórz. W osadach pojawia się także anomalia irydowa związana najprawdopodobniej z uderzeniem wielkiego meteorytu. Zmniejszona zawartość tlenu w morzach nie mogła być główną przyczyną wymierania, ponieważ dotknęło ono także organizmy płytkowodne, w tym zespoły raf tabulatowo-stromatoporoidowych, które wymarły w okresie dzielącym oba kryzysy Kellwasser[9].

Myślę, że wspomniane impakty tego okresu należy połączyć z istniejącym w tym czasie wulkanizmem, którego skala w tym okresie była bardzo znaczna. Wymieranie dewońskie dotknęło przede wszystkim organizmy żyjące w tropikach; organizmy zamieszkujące basen Parany, znajdujący się wówczas w pobliżu bieguna południowego, nie doświadczyły silnego epizodu wymierania. Wskazuje to, że ważną przyczyną wymierania było również ochłodzenie wód oceanów. Być może podział taki wynikał z ówczesnego rozmieszczenia kontynentów. W sposób naturalny do wyginięcia różnych gatunków dochodziło głównie na kontynentach, na których doszło do Za jako bardzo prawdopodobną hipotezę można przyjąć, że pochodzą one z upadków asteroid. Po każdym z epizodów Kelwasser następowało eustatyczne obniżanie poziomu wód oceanu światowego, prawdopodobnie związane z ekspansją lądolodów na południowym kontynencie Gondwany. I w tej epoce na różnych kontynentach, choćby z przyczyn klimatycznych, ale również w związku z wieloma innymi różnicami środowiska, ewolucja gatunkowa przebiegała odmiennie. Pod sam koniec famenu (i dewonu) miał miejsce tzw. kryzys Hangenberg, mniejszy epizod wymierania, który doprowadził do niemal zupełnego wyginięcia m.in. akritarchyd i ryb pancernych[10].

W ciągu dewonu zwierzęta morskie stopniowo zwiększały rozmiary ciała, zgodnie z regułą Cope’a; trend ten utrzymywał się aż do wymierania. Na skutek zaburzenia ekosystemu wyginęły duże gatunki zwierząt, podczas gdy przetrwały mniejsze, potrafiące rozmnożyć się szybciej. Analizy ekosystemu ukazały, że przez 40 milionów lat po wymieraniu utrzymywał się odwrotny trend: średni rozmiar ciała malał, zanim sytuacja powróciła do normy. W 2015 roku ukazały się informacje o tym, że Australijscy naukowcy zlokalizowali na terytorium Australii Południowej (wchodzącej wówczas w skład Godwany) ślady dwóch kraterów poimpaktowych, które wspólnie tworzą największą tego typu strukturę na Ziemi. Odkryte ślady kraterów po asteroidzie mają łącznie średnicę 400 km. Ich powstanie datowane jest na około 300 mln lat temu[11]. Erozja zupełnie zamazała istnienie tych kraterów, co czyniło ich odkrycie bardzo trudnym. Dodatkowe badania wykazały, że mamy do czynienia raczej z dwoma odrębnymi kraterami o szerokości około 200 kilometrów każdy. Przypuszczalnie asteroida rozpadła się na dwie części na kilka sekund przed tym, zanim uderzyła w powierzchnię ziemi. Ma o tym świadczyć identyczny skład śladów w obu kraterach. Szacowana średnica tej asteroidy to więcej niż 10 kilometrów. Nie jest jasne, w jaki sposób to wydarzenie wpłynęło na biosferę Ziemi. Przy takiej kolizji powinno dojść do masowego wyginięcia gatunków zwierząt, a także znacznych zmian klimatycznych. Ogromnego ochłodzenia, a później znów ocieplenia. Tak jak i wcześniej, wiązanie znacznych mas wód przez lodowce oraz późniejsze ich uwolnienie (w wyniku ocieplenia)

[1] Por.: A. Kowal, Głęboko pod ziemię znaleziono pluton, który ma pozaziemskie pochodzenie, https://whatnext.pl/pluton-244-izotop-znaleziony-na-ziemi-eksplozja-supernowej/ ; por. też: W skalach znaleziono atomy plutonu… https://nt.interia.pl/technauka/news-w-skalach-znaleziono-atomy-plutonu-244-naukowcy-nie-wiedza-j,nId,5231559#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chromeenia)

[2] Wybuch supernowej wywołał wymieranie trwające 300 tys. lat?   https://www.rp.pl/Kosmos/200829878-Wybuch-supernowej-wywolal-wymieranie-trwajace-300-tys-lat.html Publikacja: 21.08.2020; por. też: Aleksander Kowal, Eksplozja tej gwiazdy mogła wywołać masowe wymieranie na Ziemi, https://whatnext.pl/masowe-wymieranie-dewonskie-przyczyny-eksplozja-supernowej/5 kwietnia 2021.

[3] Piotr Cieśliński, Złoto z olimpijskich medali narodziło się w eksplozji supernowej, zanim powstały Słońce i Ziemia, https://wyborcza.pl/1,75400,20551786,zloto-z-olimpijskich-medali-narodzilo-sie-w-eksplozji-supernowej.html 15 sierpnia 2016; por też: Aleksander Kowal, We wszechświecie jest za dużo złota. Naukowcy mają z tym problem, https://whatnext.pl/we-wszechswiecie-jest-za-duzo-zlota/ 1 października 2020.

[4] Por.: Aleksander Kowal, We wszechświecie jest za dużo złota. Naukowcy mają z tym problem, https://whatnext.pl/we-wszechswiecie-jest-za-duzo-zlota/ 1 października 2020.

[5] Wymarły rząd ramienionogów żyjących od środkowego ordowiku po wczesną jurę.

[6] Por.: Dewon (419,2–358,9 mln lat temu) – Jedna Ziemia – portal portal Państwowego Instytutu Geologicznego. https://www.jednaziemia.pl/61-dzieje-ziemi/dzieje/ okresy-geologiczne/3826-dewon.html

[7] Por.: Jolanta Muszer, Joanna Hajdukiewicz, Meteoryty a masowe wymierania w historii Ziemi, „ACTA SOCIETATIS METHEORITICAE POLONORUM” vol. 2, 2011, file:///C:/Users/czytelnik/Downloads/ASMP-v2-s-Muszer1.pdf.

[8] Za jako bardzo prawdopodobną hipotezę można przyjąć, że pochodzą one z upadków asteroid.

[9] Do uderzenia meteorytu Alamo doszło trzy miliony lat przed kryzysem Kellwasser w Nevadzie.

[10] Nie ma niezbitych dowodów na związek katastrofy kosmicznej z wydarzeniem Hangenberg, ale 364 miliony lat temu w Australii Zachodniej powstał krater uderzeniowy Woodleigh, który ma co najmniej 40 km średnicy. Tak duży impakt nie mógł zostać bez wpływu na środowisko, jednak jego skala pozostaje nieznana. powodowało zmiany nacisku wód oceanów na płyty tektoniczne i przesuwanie się kontynentów. Obraz świata ulegał znacznym przeobrażeniom.

[11]  Por.: Naukowcy znaleźli blizny po największym kraterze w historii, WPROST – Nauka, Marzec 2015 rok. https://www.wprost.pl/nauka/499650/naukowcy-odnalezli-bliznypo-najwiekszym-kraterze-w-historii-mial-400-km-srednicy.html por. też: http://www.robertdee.pl/na-ziemi-znaleziono-400-kilometrowy-krater/; https://pl.wikinews.org/wiki/Odkryto_krater_meteorytowy_o_%C5%9Brednicy_400_k