Każda wojna wymaga jakiegoś uzasadnienia, ideologii. Trudno bowiem zorganizować, a później wysłać ludzi do walki, w której mogą stracić nawet życie, bez jakiegoś uzasadnienia. W przypadku wojen obronnych sprawa jest oczywista: bronimy swojej wolności, naszej własności, praw do samodzielnego decydowania o sobie. Inaczej jest w wypadku wojen zaborczych. Tu prawie od zarania pojawiła się idea obcości, inności. „Wróg” jest inny, gorszy, nie jest nawet „człowiekiem” i z tego powodu można go pokonać, zniewolić, zabić, nawet w sposób okrutny. W czasach powstawania i rozwoju państwowości tzw. „greckiej”, społeczeństwa tych państewek początkowo szukając dla rosnącej populacji nowych obszarów zaczęły kolonizować sąsiednie obszary (basenu Morza Śródziemnego, Morza Czarnego i okolic). Obszary wcześniej zaludnione, będące czyjąś własnością. Proces ten przebiegał podobnie do znacznie późniejszego procesu kolonizacji Ameryki. Od pierwotnych mieszkańców „nabywano” fragment ich terytorium, następnie drogą ekspansji teren ten powiększano, wreszcie drogą stopniowego podboju przejmowano obszary ościenne. Kolejnym etapem były wojny wewnętrzne. Przykładem podbój przez Spartan innych ludów Peloponezu. Wreszcie walki między już ukształtowanymi państewkami greckimi.
Kolejne podboje doprowadziły do powstania idei imperializmu. Ta stała się możliwa z chwilą osiodłania konia. Wcześniejsze było ujarzmienie konia ok. 2 tys. lat p.n.e.[1], ale upowszechnienie tego wynalazku zajęło jednak sporo czasu, przy tym większość zaborczych armii wciąż poruszała się pieszo, co w znacznej mierze utrudniało narzucenie stałej dominacji, stworzenia imperium. Pierwszym wielkim imperium w naszym kręgu kulturowym stała się Persja, później na tę drogę wkroczyła Macedonia. To właśnie w świecie greckim powstała kolejna ideologia uzasadniająca podbój. Idea „przestrzeni życiowej”. Jej twórcą był Isokrates, którego zdaniem miałoby zapewnić ją Grekom zwycięstwo nad Persami. Na ziemiach Azji Mniejszej widziałby Isokrates osadzenie mas bezdomnych najemników i innych tułaczy, którzy stali się w drugiej połowie IV wieku p.n.e. zjawiskiem masowym w Grecji[1]. To właśnie do tej idei sięgnęły hitlerowskie Niemcy oraz Japonia w czasie II wojny światowej.
Później w czasach feudalizmu wystarczała idea obcości, a także nieukrywana chęć pozyskiwania nowych terenów dla potomków różnych feudałów. To własność ziemska określała pozycję w społeczeństwie i to jej posiadanie (chęć jej zdobycia, powiększenia swych włości) skłaniało kolejnych władców i podległych im feudałów do toczenia wojen. Motywacją dla innych mogła być możliwość zdobycia łupów. Tak było np. jeszcze w czasach napoleońskich, kiedy to armie byłej rewolucyjnej Francji rzekomo niosąc „wolność”, po prostu grabiły ludność podbijanych państw. Pamiętamy słynne przemówienie Napoleona przed jego kampanią we Włoszech. Cytuję z pamięci, ale sens był właśnie taki: „Żołnierze. Jesteście bosi i w obdartych mundurach, przed wami jednak żyzne doliny Panonii. Tam się wzbogacicie”. To nawoływanie do grabieży, do zbrodni, jakoś unika świadomości historyków i miłośników Napoleona, którzy wręcz tworzą jego kult. Przytoczone powiedzenie ma nawet świadczyć o „geniuszu” tego imperatora. Grabież towarzyszyła też podbojom hitlerowskich Niemiec, a także (choć tu ukrywana) walczącym z nimi armiom. Ta druga była wprawdzie w mediach potępiana, ale przecież oczywista, spotykamy jej opisy w różnych filmach, np. „Złoto dla zuchwałych” i książkach.
Warto tu wspomnieć również o tym, że nieprawdziwość idei „przestrzeni życiowej” została wykazana już w kilkadziesiąt lat po zakończeniu II wojny światowej. Dziś znacznie liczniejsze populacje Niemców i Japończyków żyją na mniejszych niż przed II wojną światową obszarach i to żyją dostatnio. Mało tego, Niemcy wciąż przyjmują kolejne fale imigrantów, którzy umożliwiają dalszy rozwój ich gospodarki.
Już dość dawno również poczucie obcości biologicznej próbowano poszerzyć o obcość religijną. Wierzysz w innego boga, wyznajesz inną religię, jesteś obcy. W imię „mojego” boga mogę cię nawet zabić. Z czasem tę inność poszerzono o inne ideologie. Mogę cię zabić, podbić twoje państwo, bo jesteś faszystą, nazistą, bo nie przestrzegasz zasad demokracji. Oczywiście to najeźdźca określał na czym polega ten faszyzm, nazizm, brak demokracji, przypisując te cechy całemu społeczeństwu, którego kraj chciał podbić i któremu chciał narzucić swą zwierzchność.
Pozwoliłem sobie na ten dość przydługi wstęp gdyż moim zamiarem jest przyjrzenie się ideom towarzyszącym wojnie w Ukrainie. Tak, większość z nas zgadza się z tym, że jest to wojna imperialna, zaborcza, że putinowska Rosja dąży do zagarnięcia części terytorium Ukrainy oraz ograniczenia suwerenności całości tego państwa. By jednak wysłać swych obywateli (w wypadku społeczeństwa obecnej Rosji pojęcie „obywatel” jest nieco na wyrost)… może lepiej mieszkańców Rosji na wojnę, Putin i kierowany przez niego rząd musiał odwołać się do jakiejś ideologii. W pierwszym etapie wojny sięgnięto po ideę obcości. Ukraińcy są nazistami, musimy więc to społeczeństwo „denazyfikować”. Okazało się jednak, że społeczeństwo Ukrainy nie było tak wewnętrznie podzielone, jak przypuszczały służby Federacji Rosji, że ludność Ukrainy stawiła rosyjskim wojskom prawie powszechny opór. Mężczyźni i wiele kobiet masowo stanęli w szeregach obrońców, matki i dzieci masowo emigrowali. Już w pierwszym miesiącu wojny załamały się nie tylko koncepcje militarne Kremla, ale ich narracja ideologiczna, którą odrzucili Ukraińcy, odrzuciła społeczność międzynarodowa, ale do której nie udało się przekonać również mieszkańców Federacji Rosji. Ponosząc kolejne klęski na froncie władze Rosji wciąż modyfikują swe założenia strategiczne, ale również poszukują nowej ideologii, próbując przekonać do niej pozostałych mieszkańców Rosji.
Taką być może ma okazać się idea imperium carskiego. Myślę, że ogarnęła ona już wcześniej przebywającego na Kremlu „prezydenta” Putina. Patrząc na zdjęcia jak przechodzi on przez potężne wrota, u których boku stoją salutujący mu żołnierze, pomyślałem, że już dawno poczuł się on „carem”. Nikt chyba nie ma tak silnej psychiki, by sytuacja taka nie mogła wpłynąć na jego umysł. W tym wypadku umysł narcystyczny (wystarczy zobaczyć zdjęcia, do których pozuje ten „władca”).
Tę ideę, ideę przywrócenia dawnego carskiego imperium, Putin i związane z nim elity próbują dziś narzucić całemu rosyjskiemu społeczeństwu. W jakiejś mierze próbuje ją połączyć z ideą odbudowy ZSRR.
Po wizycie na okolicznościowej wystawie „Piotr I. Narodziny Imperium”, Putin porównał się z carem Piotrem I i uznał odzyskanie dawnych terytoriów Rosji i ZSRR za swoje zadanie. Obecną inwazję na Ukrainę porównał do podbojów Piotra I. Nie, oczywiście nie użył słowa „podbój”, mówił raczej o „czasach” Piotra I. On przecież nie chce podbijać, on chce „przywracać”. Podobnie zresztą Rosja nie toczy wojny, Rosja prowadzi „operację specjalną”.
To bardzo ciekawy eksperyment. Będziemy przyglądać mu się z zainteresowaniem. Jak społeczeństwo wychowywane przez kilka pokoleń w idei „komunizmu”, „światowego pokoju”, „internacjonalizmu”, samostanowienia narodów”, przyjmie tę nową narrację. Rosjanie nie mają już teraz walczyć z „faszyzmem”, „nazizmem”, mają odbudowywać imperium. Władze Rosji wreszcie ujawniły swój cel. Czy stanie sią on celem całego rosyjskiego społeczeństwa? Czy zresztą jest celem wszystkich przedstawicieli władz Rosji, czy też tylko jego części? Tej, związanej z grupą bogacących się na wojnie oligarchów, czerpiących zyski z przemysłu zbrojeniowego oraz wydobywczego: ropy, gazu, węgla. Wielu innych oligarchów przecież na tej wojnie traci, tak zresztą jak większość ludności Rosji.
Piotr Kotlarz
[1] Do ujarzmienia konia doszło nieco wcześniej, bo według najnowszych źródeł archeologicznych już 5,5 tys. lat temu, ale to dopiero pod koniec III tysiąclecia p.n.e. wraz z dość powszechnym wprowadzeniem rydwanów, wynalazek ten ułatwił podboje bardziej odległych terytoriów.
Obraz wyróżniający: Piotr I Wielki, portret z 1710. Autorstwa Według Jean-Marc Nattier – [1], Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=2021880