Dwa idiotyzmy prześladują ludzkość i nie pozwalają jej pójść dalej w cudownej ewolucji, jaką podziwiamy porównując Neandertalczyka z człowiekiem współczesnym. Dwa zjawiska, które kiedyś wniosły wielki wkład w rozwój cywilizacji, a które dzisiaj są wyłącznie szkodliwe. Dwa potężne obszary ludzkiej myśli, które zaowocowały mądrymi księgami, wielkimi wzruszeniami i dobrymi uczynkami, ale też wojnami, milionami ofiar i nieszczęśliwych dzieci, z których nie mogło wyrosnąć nic dobrego. Jedna gałąź drzewa ludzkości, o której myślę, to Metafizyka, druga to Nacjonalizm. O tej pierwszej innym razem, bo nie da się o niej w kilku słowach, ale o tej drugiej teraz, bo sprawa jest pilna. Rozumiem Nacjonalizm nie jako poczucie więzi z ludźmi mówiącymi tym samym językiem i zamieszkującymi wspólnie jakieś ukochane przez nich obszary ziemi, gdzie rzeki, morza, góry i doliny traktowane są jako fundament narodu, a język, wspólna historia i wierzenia są świętością, bo dają zbawienną moc każdej jednostce, tak przecież kruchej i pełnej strachu. Rozumiem nacjonalizm jako przekonanie, że jakiś naród jest lepszy, mądrzejszy, bardziej moralny, a inny głupszy, podlejszy i niezdolny do wielkich rzeczy. Wyższość jednego narodu nad drugim jest ustanawiana przez jakiegoś przedstawiciela tego „wyższego” narodu, głoszona przez niego, albo całą grupę do tej racji przekonaną, wreszcie przez większość „wyższego” narodu, co staje się jego prawem do decydowania o losach jakiegoś „niższego” narodu w mniemaniu owej nacjonalistycznej większości. Wszystko to są sprawy znane i znane są skutki tego zadufania prowadzące do wojen, a w skrajnych przypadkach do ludobójstwa. Przypadki tej zbrodni są w historii nader liczne. Wyżynanie „gorszego” narodu przez „lepszy” odbywało się wiele razy na wszystkich kontynentach. Aborygeni, Indianie, Bośniacy, Polacy, Żydzi i teraz Ukraińcy to tylko niektóre narody spośród tych, na jakich dokonano potwornych zbrodni. Bo ludobójstwo to nie są bohaterskie zmagania Trojan z Grekami, tylko wyrzynanie mieszkańców pokonanej Troi po zakończeniu walk. To mordowanie starców, kobiet i dzieci z łatwością i rozzuchwaleniem ich bezbronnością, które zawsze prowadzi do eskalacji okrucieństwa i sadyzmu. Łatwo to potępiać, kiedy zło się już wyleje i każdy, kto ma oczy widzi, że jest niedobrze, niesprawiedliwie i straszliwie. Trudniej tępić to zło w zarodku, kiedy podnoszą się te idiotyczne głosy o tym, „że mój naród jest lepszy od twojego”.Trudniej jest edukować młodych w duchu umiłowania Ojczyzny, która jest piękna i święta z jednoczesnym przypominaniem, że są inne Ojczyzny równie piękne i święte, których przedstawicieli należy tolerować, a może nawet szanować, bo ziemia, chociaż wielka, jest tylko jednym wspólnym domem i nikt nie może zapanować nad nią wyrzynając wszystkich innych. Trudniej jest każdego nacjonalistę, który wierzy w wyższość i głosi wyższość swojej nacji, potępiać i eliminować, zanim zacznie swoje idiotyczne przekonanie wcielać w czyn. Kiedyś świadomość narodowa była wspaniałą i godną poświęcania życia ideą, która najpierw jednoczyła rozproszone plemiona, a dużo później kruszyła opresyjne imperia carów, chanów, Napoleonów, Stalinów i innych zbrodniarzy. Moja Ojczyzna rozdrapana przez silniejszych sąsiadów odzyskała wolność po latach walk i śmierci tysięcy ofiar. Poświęcenie dla narodowej sprawy było najwyższym obowiązkiem. Tytuł patrioty jest zaszczytem, o którym marzy każdy młody człowiek słuchając starych legend. Jednak dzisiaj wysiłki, żeby edukację patriotyczną oprzeć na kategoriach narodowych wydają się niewystarczające. Moim zdaniem prawdziwym patriotą jest ten, co widzi miejsce Polski w Europie, w wielkiej rodzinie narodów kiedyś skłóconych i nienawidzących się na śmierć, a dzisiaj usiłującej budować wspólnotę większą niż ta oparta na języku, krajobrazach rodzinnych stron i legendach, choćby najpiękniejszych. A już największym i najgroźniejszym idiotyzmem jest przekonanie, że skoro należę do „wyższego” narodu to wystarczy żebym był dumny i pysznił się wobec innych, chociaż moje osobiste zasługi są żadne, wiedza żadna i szlachetność żadna. Podjudzanie ciemnego ludu do takiego łatwego dobrego samopoczucia na swój temat, zamiast namawiać każdego do pracy i nauki na swój osobisty rachunek, to zbrodnia na narodzie, który tak się rzekomo kocha. Nie ci kochają naród, którzy głoszą że jest wielki, tylko ci, co pomagają mu eliminować swoje wady i naprawiać błędy przodków.
Marek Weiss Grzesiński
[Tekst publikowany był pierwotnie na Facebooku pana Marka Weiss Grzesińskiego. Tu za zgodą autora.]