coraz bardziej obawiam się tego co jest
coraz bardziej obawiam się tego co jest
coraz bardziej oddalam się od siebie
sprzed lat
dzisiaj rozumiem tych którymi gardziłem
cóż złego w tworzeniu ze swego domu
oazy spokoju wyspy zapomnienia
już nie potrafię cieszyć się bez powodu
oburzać na jawną niesprawiedliwość
umierają we mnie resztki emocji
ciekawość nieznanego stała się lękiem
przed nieznanym
wzloty – nieprzemyślanymi decyzjami
niezawodni przyjaciele znajomymi
którzy nawet nie zauważają mnie na ulicy
palę coraz więcej papierosów
to jedno co mi pozostało
świat obserwuję przez okno
starszy o trzynaście lat
nie pamiętam już tamtego sierpnia
dzisiaj spotkałem się ze zbyszkiem
on wino ja kawę on marlboro ja goldeny
pierwsze spotkanie po ośmiu chyba latach
dwaj panowie przed czterdziestką
pamiętający się jeszcze z wieku XX
i trzeci pan z brodą z sąsiedniego stolika
– cześć zbyszek co porabiasz
i do mnie – cześć boguś
– cześć… – zakłopotanie i wirowanie pamięci
– nie poznajesz widzę
a ja ciągle pamiętam jak w rzymie
patrzyliśmy z autobusu gdy stałeś
na placu przed kościołem
żegnając nas machaniem przed nowym życiem…
– trzynaście lat temu – mówię do siebie
– piotr zawojski, pamiętasz? – pyta
a ja kiwam głową:
– pamiętam cię pewnie że cię pamiętam
tylko siebie gdzieś po drodze zapomniałem
ten wiersz piszę po pięciu piwach
chciałem go napisać po pierwszym
ale wraz z drugim czekałem na wenę
która przyszła po trzecim
chwyciłem za długopis
lecz uciekła z czwartym
z rozpaczy wypiłem piąte
dlatego taki krótki
a mimo to
zwala z nóg
•••
– nie płakałem po papieżu – mówi waldek
– poryczałem się ze śmiechu dopiero wtedy
gdy kibole wisły i cracovii potłukli się pałami
choć kilka dni wcześniej przeszli razem w pochodzie
połączeni żalem po śmierci jezusa chrystusa ll
wystarczyła bramka jeden faul i wątpliwy spalony
oraz sędzia
jak zwykle
niesprawiedliwy
ósma dziesięć
spóźniona pobudka.
telefon od umówionej na dzisiaj
dentystki, że złamała rękę,
dlatego mój napoczęty ząb
musi wykazać cierpliwość.
z nieba zaczęło sypać białe ścierwo
wyimek z czwartorzędu
– czwartorzęd to trwający do dziś najmłodszy okres ery kenozoicznej –
mówię, a przez otwarte okno wdziera się powiew nadciągającej burzy.
– dlaczego akurat do dziś? – pytasz.
– bo przecież jutra jeszcze nie ma.
Bogdan Prejs, ur. 1963, mieszka w Mikołowie. Debiutował drukiem w 1984 roku na łamach „Życia Literackiego”. Autor kilku arkuszy poetyckich oraz tomów poezji: „sms do ludożerców” (2009), „ce ha” (2012), „‘biernik” (2015), „objawy pierwotne” (2017) i „wanna na balkonie” (2020) – wszystkie nakładem Instytutu Mikołowskiego, a także „Nic więcej” (2018) nakładem wydawnictwa Convivo, wydał również parę innych książek (m. in. „Subkultury młodzieżowe. Bunt nie przemija”).