Wolontariusz w mobilnej kuchni serwuje posiłek dziecku przesiedlonemu ze stanu Gezira z powodu ataków Rapid Support Forces. Grupy pomocy wzajemnej są podstawą reakcji humanitarnej w Sudanie.
„Nie mogę powstrzymać się od nadziei, widząc, jak moje dzieci biorą udział w tych zajęciach”.
Grupy społeczne i sieci pomocy wzajemnej w dotkniętych wojną częściach Sudanu utworzyły ośrodki edukacyjne i bezpieczne przestrzenie dla dzieci, które od prawie dwóch lat nie mogą kontynuować nauki w szkole i nie otrzymują wystarczającego wsparcia ze strony międzynarodowych agencji humanitarnych.
Jednak członkowie grup stwierdzili, że potrzebują większych zasobów, aby rozszerzyć zakres swoich działań, zagwarantować, że dzieci nie będą przychodzić na zajęcia głodne, a także zrekrutować i zapewnić odpowiednie wsparcie nauczycielom i wolontariuszom, którzy sami zostali dotknięci konfliktem.
„Staramy się chronić dzieci tak bardzo, jak to możliwe, ale wojna mocno obciąża psychicznie nas, wolontariuszy” – powiedziała Reem*, która uczy w przedszkolu w Omdurmanie, mieście, w którym toczyły się intensywne walki i które leży obok stolicy, Chartumu.
Reem powiedziała, że brak podstawowych usług, takich jak prąd i woda, utrudnia codzienne życie wolontariuszy zaangażowanych w pracę edukacyjną, choć dodała, że ich programy pomagają dzieciom odkrywać nowe talenty i zacząć leczyć traumę wojenną.
Ponad 17 milionów dzieci w Sudanie nie chodzi obecnie do szkoły, większość z nich z powodu wojny, która wybuchła w kwietniu 2023 r. W wojnie tej armia narodowa i grupy pokrewne walczą z rebeliantami, którzy przekształcili się w paramilitarne Siły Szybkiego Wsparcia (RSF).
Konflikt doprowadził do największego na świecie kryzysu przesiedleń, wysiedlając ponad 11 milionów ludzi, a także do największego kryzysu głodu. Głód ogłoszono w zachodnim regionie Darfur i prawdopodobnie panuje w wielu innych obszarach.
Międzynarodowe grupy pomocowe i agencje ONZ zapewniają pewną pomoc edukacyjną w częściach kraju, w których było mniej walk. Szkoły zostały również ponownie otwarte w niektórych obszarach, które są w pełni kontrolowane przez rząd powiązany z armią.
Jednak na obszarach objętych konfliktem, do których strony konfliktu blokują dostęp grupom pomocowym, to na grupach społecznych, w tym na lokalnych oddziałach reagowania kryzysowego , spoczywa ciężar zapewnienia dzieciom edukacji i innych usług.
Pokoje reagowania kryzysowego powstały w całym Sudanie na początku konfliktu, czerpiąc z bogatego dziedzictwa wzajemnej pomocy w kraju. Prowadzą je tysiące wolontariuszy, którzy przygotowują codzienne posiłki i dbają o to, aby usługi takie jak prąd i woda działały.
W stanie Chartum (obejmującym oblężoną stolicę i przyległe miasta Omdurman i Bahri) wolontariusze z centrum reagowania kryzysowego poinformowali, że prowadzą bezpieczne miejsca, w których dzieci mogą się uczyć i bawić, a także kilka szkół oferujących formalną edukację.
Wolontariusze powiedzieli, że ich finansowanie jest pokrywane przez lokalnych i diasporalnych dobroczyńców, a także międzynarodowe agencje pomocowe. Ale powiedzieli, że to wsparcie jest niezwykle ograniczone i nie pozwala im pokryć potrzeb milionów dzieci, które pozostały w stanie Chartum.
Sara Elgieli, dyrektor wykonawczy Sudanese Development Call Organisation, krajowej organizacji pozarządowej, powiedziała, że darczyńcy i międzynarodowe organizacje pomocowe „wahały się” przed udzieleniem pełnego wsparcia grupom społecznym.
„Pomysł wspierania izb przyjęć ratunkowych nie jest zakorzeniony i nie jest traktowany poważnie” – powiedział Elgieli, którego organizacja współpracuje z grupami zajmującymi się edukacją i innymi obszarami.
„To wysiłek całej społeczności”
Już przed wybuchem konfliktu około siedem milionów dzieci (co odpowiada jednemu na trzy w kraju) nie miało dostępu do dobrej edukacji lub porzucało naukę, jak wynika z danych UNICEF, agencji ONZ ds. dzieci.
UNICEF szacuje, że liczba ta wzrosła już ponad dwukrotnie, co doprowadziło do jednego z najpoważniejszych kryzysów edukacyjnych na świecie: 50% nauczycieli nie otrzymało wynagrodzenia od co najmniej roku, a w 40% szkół brakuje niezbędnych materiałów.
Większość szkół jest już otwarta w kilku północnych i wschodnich stanach, w których obecne są administracje rządowe. UNICEF twierdzi, że zapewnił formalną i nieformalną edukację ponad dwóm milionom dzieci.
Jednak nawet w miejscach, gdzie obecne są władze i międzynarodowe organizacje pomocowe, to nadal lokalne społeczności biorą na siebie odpowiedzialność za edukację dzieci – powiedział Elgieli.
„Wiemy, że w każdym stanie ludzie jednoczą się i zapewniają edukację dzieciom i uczniom zdającym egzaminy” – powiedziała. „Czasami otrzymują wsparcie, ale zasadniczo jest to wysiłek społeczności”.
Wolontariusze mówią, że na obszarach dotkniętych konfliktami, takich jak stan Chartum, we wszystkich dzielnicach prowadzone są małe inicjatywy, od edukacji domowej dzieci przez rodziców po grupy nauczycieli-wolontariuszy zajmujących się potrzebami dzieci w swojej okolicy.
„Obserwowaliśmy niezliczoną liczbę dzieci towarzyszących swoim matkom w drodze po racje żywnościowe do kuchni spółdzielczych, czasami czekając godzinami”.
Jednakże, jak twierdzą ankietowani, główną siłą napędową stanu – który mimo zaciętych walk między RSF a armią wciąż jest domem dla kilku milionów ludzi – są działania podejmowane przez centra reagowania kryzysowego, które niedawno zostały nominowane do Pokojowej Nagrody Nobla.
Wolontariusze z izby przyjęć twierdzą, że prowadzą programy, w ramach których finansują nauczycieli prowadzących lekcje zgodnie z krajowym programem nauczania, a także inne projekty, w ramach których oferowana jest edukacja nieformalna, a także zajęcia takie jak sztuka, sport i muzyka w przyjaznych dzieciom, bezpiecznych miejscach.
Rajaa, wolontariuszka z Chartumu, powiedziała, że inicjatywy te zrodziły się, ponieważ izby przyjęć chciały znaleźć sposób na udzielenie wsparcia dzieciom, które codziennie zgłaszały się do lokalnych jadłodajni.
„Obserwowaliśmy niezliczoną liczbę dzieci towarzyszących swoim matkom w celu otrzymania racji żywnościowych w kuchniach spółdzielczych, czasami czekając godzinami” – powiedział Rajaa. „Zrozumieliśmy, że te dzieci potrzebują specjalnych posiłków, aby zapobiec niedożywieniu, a także wsparcia psychologicznego”.
Przywracanie „poczucia normalności”
Przed rozpoczęciem programów Nada, nadzorca bezpiecznych przestrzeni w Chartumie, powiedziała, że widziała dzieci zmagające się z konfliktem. Powiedziała, że często widziała, jak bawią się w gry, które odzwierciedlały „wojnę wokół nich”.
„Zanim powstał ten program, młodsze dzieci zaczęły tracić podstawowe umiejętności uczenia się, podczas gdy starsze zmagały się z problemami psychologicznymi” – powiedziała Nada. „To był ciężar, który nieuchronnie ciążył na rodzinach”.
Rania, inna wolontariuszka w stanie Chartum, powiedziała, że dzięki oferowaniu programów edukacyjnych i dotyczących zdrowia psychicznego, izby przyjęć ratunkowych przekształciły się w „ważne centra społeczności”.
„Uruchomiliśmy kilka programów w całej stolicy” – powiedziała Rania. „Poza zajęciami akademickimi, włączyliśmy do naszych programów również zajęcia sportowe, świadomość kulturową oraz ćwiczenia umysłowe i rekreacyjne, takie jak rysowanie i kolorowanie”.
Rania powiedziała, że programy te wyposażyły dzieci w ważne mechanizmy radzenia sobie ze stresem i spotkały się z pozytywnym odzewem rodzin, które zauważyły znaczną poprawę zdrowia psychicznego swoich dzieci.
„Zaobserwowaliśmy pozytywny wpływ tych bezpiecznych przestrzeni na dzieci i ich rodziny” – dodał Hisham, wolontariusz w Omdurman. „Dzieci mogą mieć stabilne otoczenie, które sprzyja formom samoekspresji i promuje zdrowy rozwój”.
Tarig, rodzic, którego dziećmi zajęto się na oddziale ratunkowym, powiedział, że programy pomogły przywrócić „poczucie normalności”, które, jak się obawiał, zostało trwale utracone.
„Pomimo głodu, wielogodzinnych przerw w dostawie prądu i strachu, w którym żyjemy każdego dnia, nie mogę powstrzymać się od uczucia nadziei, widząc, jak moje dzieci biorą udział w tych zajęciach i uczą się na nowo” – powiedziała Tarig.
Ograniczone finansowanie
Mimo sukcesów wolontariusze i pracownicy organizacji pomocowych twierdzą, że programy edukacyjne w stanie Chartum mają ograniczone możliwości, biorąc pod uwagę brak funduszy i ogromne zapotrzebowanie.
Wolontariusze i pracownicy organizacji pomocowych twierdzą, że agencje ONZ i międzynarodowe organizacje pozarządowe udzieliły pewnej pomocy w rozszerzeniu programów, ale ich finansowanie było ograniczone, a harmonogramy projektów zbyt krótkie.
„Mogliśmy dotrzeć do dużej liczby dzieci w Chartumie, ponieważ jesteśmy rozproszeni po całym stanie… ale fundusze przeznaczone na te działania są ograniczone”.