Rozum zdrożał, odwaga staniała – czyli o obrazie głowy państwa

0
1830

Słysząc o tej „sprawie” początkowo nie nadawałem jej większego znaczenia. Chciałem ją pominąć. Niestety, upolitycznione nadmiernie media nie pozwalają o  niej zapomnieć. Przed chwilą na portalu wp.pl dostrzegłem kolejny odnoszący się do kwestii znieważenia Prezydenta artykuł autorstwa Kamila Dachnija „Sprawa z Andrzejem Dudą to nie przykład efektu Streisand. Wyjaśniamy niezwykłe zjawisko”. Świadomie wymieniam tu nazwisko tegoż dziennikarza, gdyż poniżej będę chciał się do niego odwołać.

Przypomnijmy najpierw fakty. Sprawa rozpoczęła się kilka dni po zakończonej kampanii wyborczej w USA, które postanowił skomentować jeden z tysięcy polskich pisarzy. Prezydent Polski pogratulował wówczas Bidenowi „udanej kampanii wyborczej” i zarazem dodał, że czeka na „nominację przez Kolegium Elektorskie”. Oczywiście nie jest tak jak twierdzi dziennikarz z wp.pl, że nie mówiąc w tej gratulacyjnej depeszy o ostatecznym zwycięstwie polski Prezydent „jako jeden z nielicznych światowych przywódców nie przyjął oficjalnego stanowiska wobec wygranej Bidena w wyborach”. Cóż bowiem znaczą słowa „oficjalne stanowisko”, oficjalne – czyli czyje?

Będąc zwolennikiem kandydatury Joe Bidena polski obywatel, w tym wypadku pisarz mógł wyrazić radość z powodu jego zwycięstwa i złożyć mu z pełną wiarą w jego zwycięstwo swoje osobiste gratulacje. Politykę naszego państwa w imieniu naszego społeczeństwa prowadzą jednak uprawnione do tego organa. To delikatne kwestie, nie opuszcza się z dnia na dzień swego wcześniejszego partnera, wypadało poczekać. Polityka to nie dziecinada, nie przeskakuje się z dnia na dzień z jednego fotela na drugi. Któż uwierzyłby człowiekowi, który błyskawicznie odwraca się od ludzi, z którymi wcześniej łączyły ich serdeczne relacje. Polityka USA jest wewnętrzną kwestią ich społeczeństwa. Dyplomacja innych państw musi jednak zachować ostrożność, delikatność.

Żyjemy w wolnym państwie. Żulczyk mógł nawet, miał do tego pełne prawo, wyrazić swoją niezgodę na taką postawę polskich władz państwowych. Zapewne jak wielu uważa, że wszystko zrobiłby lepiej. Jakub Żulczyk posunął się jednak znacznie dalej.

 „Wszystko, co następuje od dzisiaj – doliczenie reszty głosów, głosowania elektorskie – to czysta formalność. Joe Biden jest 46. prezydentem USA. Andrzej Duda jest debilem” – skwitował wtedy Żulczyk postawę Prezydenta.

Słowo „debil” jest uważane za powszechnie obraźliwe. Gdybym użył go wobec Jakuba Żulczyka zapewne pozwałby mnie do sądu (świadomie pomijam jego profesję, gdyż jak później wykażę, cała jego akcja ma na celu promowanie jego aktywności zawodowej). Podobnie zapewne zachowałby się autor artykułu z wp.pl. Mógłbym na przykład podając jakieś nazwiska napisać, że trzeba być debilem, by z powodu jakiegoś drobnego faktu szkodzić polskim interesom narodowym, polskiej racji stanu.

  Za określenie kogoś „debilem” grozi odpowiedzialność karna.

Art.  216 (KK.)  [Zniewaga]

  • 1. Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła,

podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.

  • 2. Kto znieważa inną osobę za pomocą środków masowego komunikowania,

podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

  • 3. Jeżeli zniewagę wywołało wyzywające zachowanie się pokrzywdzonego albo jeżeli pokrzywdzony odpowiedział naruszeniem nietykalności cielesnej lub zniewagą wzajemną, sąd może odstąpić od wymierzenia kary.

  • 4. W razie skazania za przestępstwo określone w § 2 sąd może orzec nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego, Polskiego Czerwonego Krzyża albo na inny cel społeczny wskazany przez pokrzywdzonego.

  • 5. Ściganie odbywa się z oskarżenia prywatnego.

Podobnie jest z obrazą Prezydenta.

Art.  135.  [Czynna napaść lub znieważenie prezydenta RP]

  • 1. Kto dopuszcza się czynnej napaści na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej,
    podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

  • 2. Kto publicznie znieważa Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej,
    podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Powyżej starałem się pomijać podawanie informacji o profesji Jakuba Żulczyka. Uważam bowiem, że jego wpis był nie tylko wyrazem jakiejś chwilowej emocji, chęcią zyskania poklasku w swoim środowisku. Jego zamiar był i jest znacznie szerszy. Postanowił obrażając polskiego Prezydenta zyskać odrobinę sławy. Przypomnieć swoje nazwisko. Celem jego działania była reklama.

Cóż, niestety nasze społeczeństwo często manipulowane przez różne ośrodki, różnych polityków, akceptuje zachowania chamskie, wulgarne. Zauważyłem, że z komentarzem do artykułu o Żulczyku szybko pośpieszył Krzysztof Skiba, który również zwietrzył szansę, by o sobie przypomnieć. O jego dawnym geście wobec polskiego premiera wielu już zapomniało.

Sam Zulczyk, któremu grozi do trzech lat pozbawienia wolności za te słowa, nie krył w poniedziałek 22 marca rozbawienia z powodu faktu, że o akcie oskarżenia dowiedział się od… sprzyjającego władzy serwisu wPolityce.pl.

Właściwie, znając wcześniejsze decyzje „niezależnych” sądów w podobnych sprawach rzeczywiście może liczyć na bezkarność. Może nawet w ostatnim etapie kierowany chęcią zyskania popularności łaskawie zwolni go z odpowiedzialności sam Pan Prezydent. W razie kary grzywny, na ile znam nasze społeczeństwo, to wiem, że znajdzie się wielu chętnych, którzy szybko z nawiązką się na nią złożą. Politycy z rożnych partii zaproponują nowemu „bohaterowi” miejsca na swych listach do parlamentu.

Smutne, lecz prawdziwe. Oczywiście jestem takim samym obywatelem jak każdy z nas, może nawet częściej od innych zdarza mi się używać „grubego słowa”. Są jednak takie miejsca, w których trzeba panować nad językiem, takie osoby, wobec których używać obraźliwych słów nie wolno. Mam nadzieję, że za obrazę głowy państwa, każdy kto się jej dopuści poniesie konsekwencje.

Sprawa Żulczyka nie dotyczy kwestii wolności słowa, ta bowiem ma granicę, jest nią nasza wolność osobista, prawo do poszanowania naszej osobistej godności. Szkoda, że dopiero wyroki sadowe będą musiały niektórym o tym przypomnieć.

                                         Piotr Kotlarz

Obraz wyróżniający: Autorstwa Marcin Białek – Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://comm