Roma Jegor. Wiersze
***
Trzeba już pozbierać papierki po wierszach
zafarbować odrosty podnieść brwi
koronki na zębach z kawy wyczyścić
I jeszcze witaminy miód tramal i dieta warzywna
czarnokocie pomruki jak zapowiedź burzy
Gdybym była chłopcem powiedziałabym:
na ch… z tym wszystkim skoro jutro świat będzie ślepy albo biały
a po moich brwiach plombach wierszach – nawet szpiku
Ale dziewczynkom z mojego rocznika nie znane są takie wyrazy
piszę ci więc: zanim świat nam się wypali
raz jeszcze porozwieszaj mi te zamglenia w oczach
Ciało letnie
Myjesz to ciało kruche jak opłatek –
to tylko odrobina ścięgien i trochę skóry
W środku kosteczki puste jak u gołębia
skrzydła bez kropli krwi
Przesuwasz gąbką jakbyś czyściła obrazek
ikonę albo holenderską koronkę
Myjesz to ciało srebrne słabe
patrzysz pod światło na dolinki i parowy
na strumyk kręgosłupa
(zeszronił się już w nim sierpień)
Obejmujesz frotowym kokonem zamykasz
ogrzewasz liczysz że kiedy otworzysz kokon
raz jeszcze pojawi się motyl
Ale to tylko ciało wraca
pachnie płynem do kąpieli i nawilżającym balsamem
Znowu nie udało mi się zmyć z ciebie szronu –
jutro powtórzymy operację –
Będę delikatna jakbym miała w rękach sen
Raz jeszcze rozdmuchamy białą pianę
jak młody bez
Niezależni
Robimy co możemy – sadzimy orzechy
i obdzieramy ziemię ze skóry
pismem klinowym usiłujemy zapisać westchnienia
Robimy co musimy – przygarniamy koty
i dzieci oddajemy do adopcji podwórek
Chcemy być samodzielni kiedy wkładamy buty
ciągle uzależnieni od seksu i kawy
od deszczu i tramwajów wschodów i szeryfów
Ktoś trzyma nas na smyczy wypuszcza na próbę
Mapy mamy nie swoje i życie jak jętka
kochamy jak możemy do krwi i do świtu
Żyjemy na bezdechu umieramy pełnymi garściami
narkomani na pastwie kotów dzieci lotów balonem i kina
adoptowani na chwilę przez jakiegoś Juliusza Verne’a
Na naszych dniach i nocach kroniki filmowe
szkółki zdobywania pałaców zimowych
i letnich
Wata bezcukrowa
Było ale się zbyło, zbiło, zblakło przez czerwce i maje. Kiedyś stało się życie. Ale się odstaje.
Już zaraz zapomnimy każdy swoje imię. I trwać będziemy i w węglu, i w glinie.
I inni będą w nas podtrzymywali jesień, szczepili przeciwko zimie.
Będą nam dawkowali witaminy i lewatywy. I lewitacje. Prochy, paprochy, prześcieradła,
żywnościowe racje. Będziemy mieli diety, depresje, zapominajki.
Segregacje wody z miodem – ani kszty kaszanki.
Krew będzie białą zimą i bezsolną smugą. I trzeba się pogodzić że to już niedługo.
Bo serca mały wróbel – kruche origami – chciałoby odetchnąć krótkimi zdaniami.
Oddychaj. Raz , dwa, trzy… Idzie pająk i patrzy. I patrzysz jak cień się zbliża i rozcienia .
I jak mi się twarz zmienia w płaskorzeźbę z białego kamienia.
A tobie profil się wyostrza jakbyś miał wodzem zostać. Ty który nigdy nie byłeś sierżantem.
Tylko pływałeś, jak w żółtej podwodnej łodzi, w białej wannie.
Powraca cień dziewczyny co była cała perłowa. I nic nikomu do naszych snów o potędze
albo o dawnych połowach.
I co ci mam tu naskrobać? Że nasza polana już łysa. Że ciało teraz jak wata bezcukrowa
i żółte pająki w niciach.
I najlepsze co nas spotyka to listopady. Bo innym dzisiaj rozmaje, rozgwiazdy, rozsady.
Jesień – transfuzja depresji do tętnic . Na jarmarkach wariaci, wariatki i jętki.
I świat cały w szkle, w dymie, w piasku i ropie . Zmieścisz tam mgły, migreny i kreci kopiec.
I suche oregano i mokre kolendry. I już blisko do końca – jakieś trzy zakręty.
Oddychaj. W naszych butlach jeszcze westchnień kilka. Czas jest zwrotnikiem raka, śladami kornika.
Ślepniemy. Łuski zmierzchu dziobiemy jak wróble. Ziemia teraz jest wklęsła , wspomnienia wypukłe.
Roma Jegor
Mieszka i pracuje w Mikołowie. Członek ZLP – Oddz. w Krakowie, oraz Górnośląskiego Towarzystwa Literackiego w Katowicach. Laureatka konkursów poetyckich i autorka czterech tomików wierszy: „Wieczór w kocim futrze”, „Bieleją księżyce paznokci”, „Salamandra” i „Tatuaż na jabłku” .
Jej wiersze przedstawiane były w Śląsku, Migotaniach, SosnArcie, Arkadii, Akancie, Znaj, Lamelli, Hybrydzie, Literacie Krakowskim, LiryDram, a także w antologiach, oraz na internetowych stronach Babiniec.pl . Fragment, sZAFa, Poeci Po Godzinach, Polis2008, Poeci.pl, PoeciPolscy.pl, Parnas.pl, PKPzin, Śląska Strefa Gender, Modowo.pl, zlp-kraków-pl. Również w audycjach poetyckich Macieja Szczawińskiego na antenie Radia Katowice.