Recenzja-„Ziemiomorze” Ursuli Le Guin(…) Aleksandra „Katrine” Brzezińska

0
570

Podróż do ZiemiomorzaZiemiomorze - ZDJĘCIE OKŁADKI

W końcu w jednej książce – od 2013 roku na naszym rynku można znaleźć „Ziemiomorze” Ursuli Le Guin zebrane w jedno, olbrzymie tomiszcze. Pięć niedługich powieści oraz jeden zbiór opowiadań można śmiało zaliczyć do klasyki literatury fantasy.
Najpopularniejsza historia z serii, „Czarnoksiężnik z Archipelagu”, funkcjonuje dziś jako lektura dodatkowa w gimnazjum. Moje pierwsze spotkanie z tą serią odbyło się właśnie w ten sposób i przyznam, że nie było udane: Le Guin to autorka uwielbiająca filozoficzne wątki oraz pisząca w bardzo specyficzny sposób i mimo klasycznej konstrukcji opowieści nie byłam w stanie zobaczyć jej drugiego dna. Gdy jednak sięgnęłam do jej książek po latach okazało się, że ta pani jednak zdecydowanie pisać potrafi i zdecydowanie warto jej twórczość poznać.
„Ziemiomorze” jest serią poruszającą zdecydowanie łatwiejsze tematy, niż „Ekumena”: o ile w swojej serii science-fiction Le Guin skupia się na wyobcowaniu, rasizmie, czy transseksualizmie to jej cykl fantasy opowiada przede wszystkim o dorastaniu, miłości i rodzinie. Dzięki temu prawdopodobnie trafi do większego grona odbiorców, ale skłamałabym mówiąc, że poglądy autorki i jej przemyślenia zmieniły mnie od wewnątrz: nie, Le Guin nie odkrywa niczego nowego, jedynie przedstawia popularne tematy w sposób, który może urzekać.
Największe wrażenie zrobiły na mnie dwie powieści umieszczone na początku zbioru. Choć jak już wspominałam, moja przygoda z „Czarnoksiężnikiem z Archipelagu” nie zaczęła się najlepiej, teraz bardzo sobie tę pozycję cenie. Napisana w przepięknym stylu, tłumaczona przez naszego poetę Stanisława Barańczaka przypomina baśń, zarówno w swojej formie, jak i przez treść. Opowiada o losach młodego czarnoksiężnika, Geda; o jego szkoleniu, o tym, jak poznaje siebie i dorasta, by w końcu stać się wielkim i potężnym człowiekiem. Na początku swojej nauki przez chęć popisania się uwalnia wielkie zło, które ściga go przez wiele lat. Młody chłopak, by się z nim zmierzyć będzie musiał odkryć swoje słabości i pokonać siebie samego. W tej historii nie ma żadnych zaskoczeń, ale naprawdę ujmuje swoim pięknem i bardzo dobrym warsztatem.
Druga z opowieści, „Grobowce Antuanu”, jest zdecydowanie skromniejszą historią. Porusza jeden główny temat: młodzieńczą miłość. Nie robi tego jednak w najbardziej oczywisty sposób, opowiadając o dziewczynce, która jest szkolona, by stać się najwyższą kapłanką. Tenar, bo tak się nazywa, nie może kochać, ani posiadać rodziny. Czuje się nieco wyobcowana i samotna, mimo, że głęboko wierzy we wpajane jej wartości. Jej los zostaje zmieniony, gdy w grobowcach znajduje tajemniczego młodzieńca, tak innego od ludzi, których dane jej było poznać. Muszę przyznać, że ta powieść jest zdecydowanie moją ulubioną: pokazuje niewinność i czystość w najpiękniejszy sposób, jaki dane mi było znaleźć do tej pory w literaturze.
Pozostałych historii nie stawiam już tak wysoko: styl autorki jest przepiękny, a jej świat ma swoją duszę, ale patetyczność w języku Le Guin po jakimś czasie zaczyna męczyć. Dodatkowo historie są stosunkowo schematyczne i dla osób, które interesują się fantasy nie będę raczej wielkim odkryciem. Mimo tego to cały czas bardzo dobra, trzymająca poziom literatura, która powinna nadać się przede wszystkim dla w miarę dojrzałego czytelnika, który będzie w stanie dojrzeć jej ponadczasowe piękno, nawet mimo licznych, popularnych schematów.
Pisząc o „Ziemiomorzu” muszę wspomnieć w kilku słowach o filmie pod tym samym tytułem z 2004 roku, by przed nim przestrzec: choć tytuł i niektóre imiona się zgadzają, to zupełnie inna historia. Nawiązuje wprawdzie do dwóch pierwszych powieści, ale jej znaczenie jest zupełnie zmienione i trudno go nazwać nawet adaptacją.
Ten zbiór powieści zdecydowanie warto postawić na swojej półce. „Ziemiomorze” to bardzo uniwersalna seria, która może przypaść do gustu nie tylko fanom fantastyki. Choć nie była to pozycja, która niezwykle by mnie porwała i która potrafiła mnie męczyć to wiem, że jeszcze nie raz sięgnę po nią, choćby po to, by przypomnieć sobie pewne klasyczne schematy, albo po prostu przez chwilę obcować z tak dobrym warsztatem, jakim dysponuje Ursula Le Guin.

„Ziemiomorze” autorstwa Ursuli Le Guin / wyd. Prószyński i S-ka / tłum. Piotr W. Cholewa, Paulina Braiter, Stanisław Barańczak

Informacja o autorze: Aleksandrze „Katrinie” Brzezińskiej :

„Fotograf, studentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej. Od lat zakochana w fantastyce i literaturze. Realizuje swoje pasje poprzez pisanie oraz tworzenie magicznego świata na swoich zdjęciach.”