Kolejnych publikacji Mieczysława Lenckowskiego jakoś nie potrafię traktować w oderwaniu od jego wcześniejszych utworów poetyckich i dramaturgicznych a także prozy powieściowej. Przed lekturą nowej jego propozycji – a jest nią krytyczno-eseistyczna książka pt. Pomiędzy tradycją a uniwersum, Warszawa (wyd.Pisarze.pl), 2016, powstała pod kierunkiem naukowym prof. dra Zbigniewa Chojnowskiego z Uniwersytetu w Olsztynie – także zajrzałem do swojej pamięci, by odszukać jego artykuły popularyzujące świat indyjskich wierzeń religijnych oraz przypomnieć sobie jego teksty prozatorskie, tj. powieść Nirwana ( Pelplin 2000), określaną przez samego autora jako „literatura drogi”, oraz Wikingowie z Truso (Warszawa 2014). Te ostatnie łączy charakterystyczny dla autora pietyzm dotykający kultur i religii zamierzchłych czasów. Wyrazem tego pietyzmu – przypominam – była zarówno monotematyczność tekstów Lenckowskiego, wspartych lekturami i sporą w tym zakresie erudycją, jak i system wartościowania, tj. uznanie tamtych, prastarych wartości za sacrum; wreszcie wyznaczona sobie jako poecie rola niemal szamana, wtajemniczonego w arkana wiedzy mitycznej, pięknoducha wyposażonego w prawdy objawione, objaśniającego praprzodków dzieje i pozostającego w dystansie wobec trendów populistycznych.
Powyższe w dostatecznym stopniu tłumaczy, dlaczego w swych peregrynacjach literackich Lenckowski zatrzymał się właśnie przy osobowościach literackich dawnych ziem pruskich, tj. Mazur i Warmii – mówię o Kazimierzu Brakonieckim (poeta, krytyk, długotrwały redaktor pisma Borussia) i równie wybitnym poecie Erwinie Kruku. Z uwagi na to, że poetów tych, z ogromną siłą zakorzenionych w tradycjach tych ziem, w ich historii i kulturze, nadto utożsamiających się z nią, a poprzez nią z u n i w e r s u m kultur religii i narodów, uznał za autorów szczególnie bliskich swemu widzeniu roli poety jako kapłana przemierzającego przestrzenie pomiędzy lokalnością a uniwersum, już to jako tropiciela „znaków” i śladów pozostawionych w pamięci o pokoleniach, które odeszły – podjął się pracy wskazującej tę ich rolę. W większości dotychczasowych tekstów autor raczej poprzestawał na przekonywaniu, że istnieją praźródła elementów kultury współczesnej i że powołaniem twórców jest i zachowanie świadomości tychże, i – jak utrzymywał wajdelota Halban – „utrzymanie więzi między dawnymi a młodszymi laty”. Tym razem poszedł dalej: zwrócił się ku konkretom. Postanowił zaprezentować powyższe na przykładzie autorów, dla których wytyczną długoletniej twórczości i sensem życia było podróżowanie do źródeł tej kultury, która przez wieki kształtowała się na ziemiach mazursko-warmińskich, uzyskując tożsamość i która w prapoczątkach zlewała się z kulturą uniwersum.
Książka o twórczości Brakonieckiego i Kruka jest też wywodem takich wartości w ich konkretnym ucieleśnieniu i w odniesieniu do tego samego obszaru regionalnego. Dodam, że jest dokonaniem bardziej owocnym i silniej przekonywającym niż teksty poprzednie, w których autor rozmieniał swe pasje intelektualne na podszyte duchem moderny inklinacje mistyczno-metafizyczne.
Jak powiedziałem – książka jest obszernym esejem naukowo-krytycznym poświęconym twórczości poetyckiej. Dodam: takiej twórczości i takiego obszaru regionalnego, którego doświadczanie potwierdza umocowanie kultury i sztuki w czasach mitologicznych a zarazem wyznacza słowiarzowi, który stara się sprostać istnieniu, obowiązek znajdywania i zaświadczania owych więzi. Po tej lekturze lepiej też rozumiem sygnalizowane już wcześniej zainteresowania M. Lenckowskiego twórczością tych poetów Polski północnej.
Wiele miejsca – co zrozumiałe – poświęca autor problematyce tożsamości etnicznej krainy dawnych Prusów, nie bez przyczyny zidentyfikowanej przez współtworzącego jej mitologię K. Brakonieckiego jako Atlantyda Północy. Tę samą tendencję do odkrywania zagubionych w tym obszarze światów kultury powszechnej, mazurskiej, litewskiej i uniwersalnej znajduje w twórczości Kruka, poety psychologicznie i ideowo ukierunkowanego ku ocalaniu od niepamięci tożsamości tych ziem, to znaczy kształtów i wartości ulegających rozpadowi i zapomnieniu. Uprzytomnienie tych podstawowych funkcji twórczości rzeczonych poetów wymagało od autora nie tylko pietyzmu wobec przywoływanych wartości, ale i wielu innych predyspozycji; nade wszystko przygotowania intelektualnego, to znaczy znajomości rzeczy w obszernym kontekście innych procesów kulturowych i poznawczych. Przyznam, że w tym zakresie książka M. Lenckowskiego bardzo mnie zaskoczyła i zbudowała. Esej jako forma otwarta i wolna od dyscypliny właściwej studium naukowemu, nie zobowiązuje do takiej znajomości rzeczy, takiej erudycji i do takiego ładu, jaki znajduję w ambitnej książce Lenckowskiego o przestrzeni między współczesnością, tradycją a uniwersum. Z tym większą satysfakcją odnotowuję ład i rygor opracowania, zmierzający ku prezentacji twórczości obu autorów w aspekcie podążania „mazurskimi tropami tożsamości”. Z tym większą – powtarzam – że przedmiot jest rozległy, dotyczy bowiem dawania przez nich świadectwa badaniom, doświadczeniom, rozłąkom, klęskom, prezentacjom wartości zawartych w kodzie kulturowym mieszkańców tych ziem, a wymaga ujmowania tych doświadczeń w kontekstach historycznych oraz ze znajomością przydatnej merytorycznie i metodologicznie wiedzy i myśli humanistycznej.
Zbadanie postaw twórczych obu olsztyńskich pisarzy – mówi autor – – Erwina Kruka i Kazimierza Brakonieckiego, ich sposobów opisywania zastanej rzeczywistości oraz nieustannego dialogu z historią i tradycją, ma na celu rozpoznawanie sposobów i środków artystycznych w kreowaniu rzeczywistości, zarówno indywidualnej (osobowej), kulturowej, narodowej, jak i uniwersalnej, aby z procesów dziejowych wydobyć i uchronić wszystko, co jest możliwe do ocalenia (s.16).
To ambitne zamierzenie wyznacza krytyczno-naukowemu przedsięwzięciu M. Lenckowskiemu szereg powinności metodologiczno-poznawczych. Należą do nich – uporządkowanie oraz zdefiniowanie właściwej przedmiotowi terminologii, jak „tradycja”, „tożsamość”, „uniwersalia”,” ojczyzna”, „mit”, „pamięć” itp., jak i traktowanie warmińsko-mazurskich przestrzeni kultury w ścisłym ich związku z procesami historycznymi. I konsekwentnego traktowania słowa poetyckiego jako narzędzia stwarzającego przestrzeń dla wartości ocalających i uniwersalnych, podkreślających imperatyw wspólnotowej tożsamości; i kompetentnego, sprawnego, opartego na znajomości współczesnej metodologii odczytywania znaków, śladów, symboli; i opartej na komparatystyce prezentacji zarówno tożsamości światów poetyckich Brakonieckiego i Kruka, jak i cech je różnicujących, przy czym wskazywania więzi tychże z przestrzenią kulturowo-lokalną, jak i przestrzenią uniwersaliów. Wreszcie – zinterpretowania właściwych poetom przesłań uniwersalistyczno-tożsamościowych na tle współczesnych orientacji rodzimych i europejskich.
Przyznać trzeba, że zarówno przygotowanie, jak i przyjęta przez autora metoda interpretacji tak skomplikowanych zjawisk przyniosła rezultat uzasadniający uogólnienia i w wysokim stopniu satysfakcjonujący.
Studium Lenckowskiego zarówno w warstwie interpretującej twórczość wybitnych poetów środowiska olsztyńskiego, jak i warstwie rozważań o funkcjach kulturotwórczych świadomości tradycji oraz aktywności pamięci (zarówno zbiorowej jak i indywidualnej) jest sensownym, ciekawym i bogatym poznawczo głosem na rzecz pogłębiania świadomości naszego „tu i teraz” poprzez rozpoznawanie śladów i pogłosów zasypywanej już niepamięcią kultury, jak i sięganie do archetypów uzmysławiających nam przynależność do wielkiej, ponadkontynentalnej i ponadregionalnej wspólnoty ludzkiej. W tych przesłaniach książka Mieczysława Lenckowskiego nie jest ani awangardowa, ani zrządzona jakąś modą – np. na separowanie się od innych kultur czy rewelowanie rzeczy nieodkrytych. Dotyczy jednak problemów nieprzebrzmiałych, bo przecież nie brak dziś wśród orientacji np. politycznych, programujących i „ustawiających” postawy ludzkie zawołań zabójczych, jak „wybieramy przyszłość” czy „Polska tylko dla Polaków”. Znamieniem autora książki Pomiędzy tradycją a uniwersum jest otwarcie się na zjawiska humanistyczne, jak i tkwiący u podłoża jego świadomości kult tożsamości regionalnej. Rzecz o twórczości i postawach K. Brakonieckiego i E. Kruka stanowi zachętę zarówno do odczytywania tożsamości i uniwersalności w dziełach kultury i sztuki, jak i do wzbogacania tego obszaru nowymi wytworami. Z właściwych tym poetom refleksji na temat ocalania od niepamięci (historycznej, kulturowej, symbolicznej i prywatnej) jak i analizy ich kodu językowego oraz „pamięci semantycznej” wyprowadza autor uogólnienia, pod którymi nie może się nie podpisać człowiek myślowo aktywny: pamięć poetycko przetworzona może obronić człowieka i budować od nowa otaczający nasz świat. Aby potem poprzez aktywność w nieustannym dialogu z historią, tym co łączyło i może teraz, jak i w najbliższej i dalszej przyszłości integrować, a nie dzielić – budować wartości ochraniające różnorodność, otwartą tożsamość, personalistyczne traktowanie potrzeb egzystencjalnych, tworzyć jej wizje i je realizować w konkretnej aktualnej rzeczywistości /s. 97/ Albo: Obłaskawianie poprzez własną twórczość i rozpoznawanie właściwych tropów w kulturze regionalnej, na owej spornej i zarazem niczyjej ziemi – pruskiej, niemieckiej, polskiej czy mazurskiej, często jakże obcej, ale i własnej, ludzkiej i nieludzkiej ziemi Warmii i Mazur, to szukanie sensów uniwersalnych w jej historii i kulturze. /s.98/ Uogólnienia te, co oczywiste, należy traktować jako wytyczne, fundamentalne wobec wszelkich badań i działań wiodących do pomnażania kultury, iżby w naszym codziennym myśleniu i działaniu /…/ budowanie pojednania i porozumienia, stało się realne i korzystne dla wszystkich zainteresowanych stron /s.99/
Praca M. Lenckowskiego nie jest monografią twórczości poetyckiej K. Brakonieckiego i E. Kruka. Jej ciężar tkwi w zachęcie odbiorców do traktowania twórczości literackiej, zarówno współczesnej, jak i dawnych epok z perspektywy współczesnej myśli krytyczno-literackiej i współczesnych narzędzi badawczych, których dostarczyła filozofia głębi i do znajdywania wspólnych korzeni najodleglejszych zjawisk kultury. I w wyprowadzeniu przekonującego, wspartego analizą wywodu, że tylko właśnie owa świadomość wspólnoty, uniwersalności i jedności zjawisk jest podstawą wiedzy o ich tożsamości i różnorodności. Stąd też daleki jestem od wypunktowywania tego, co w książce chciałbym jeszcze znaleźć. Równocześnie jednak nie znajduję powodu zamieszczenia w pracy pełnej, drobiazgowej bibliografii twórczości olsztyńskich poetów. Za zasadne traktuję liczne dygresje dotyczące obiektów kultury, miejsc i zjawisk wpisujących się w kompleks regionalizmu i egzemplifikujących prowadzenie wywodów. Nie mogę jednak nie wypomnieć autorowi pewnego nadmiaru w tym zakresie i ustawicznej skłonności ku zużytkowywaniu, nie zaś selekcjonowaniu informacji. To ostatnie zapewne wiąże się z manierą – o czym napomykałem autorowi w innych recenzjach jego tekstów i co bywa dziś wypominane tekstom innych autorów – wyładowywanie narracji pojęciami specjalistycznymi, uniemożliwiającymi ich powszechne rozumienie i wręcz odstręczającymi od lektury całości Do takich przykładów należy utrzymany w konwencji rozważań semiologicznych rozdział erudycyjnie brzemienny, lecz tu chyba niekonieczny – pt. Syntagmatyka poetyckiego niedookreślenia, złożony z samych passusów w rodzaju: W aspekcie semantycznym funkcje w organizacji syntagm pełnią w gramatyce generatywno-transformacyjne reguły presupozycji.
Ryszard Tomczyk
[Powyższa recenzja dr. Ryszarda Tomczyka była pierwotnie publikowana na portalu Pisarze.pl 5 grudnia 2016 roku. Tu, za zgodą autora recenzowanej książki. Przy okazji zachęcamy do śledzenia portalu (Dwutygodnika Literacko-Artystycznego) Pisarze.pl]