Adam Marek (1969) mieszka i tworzy w Rybniku. Pisze wiersze i prozę. Swoje prace publikował w miesięczniku kulturalno-społecznym „Zalew Kultury”, „Tygodniku Rybnickim” , biuletynie historycznym „Herold Wodzisławski” oraz na licznych forach i portalach internetowych. Niejednokrotnie prezentowany w audycjach radiowych Macieja Szczawińskiego.
Jest członkiem kilku grup poetyckich. Współzałożyciel Wolnej Inicjatywy Artystycznej (WIA) Wytrych. Animator kultury, bierze czynny udział w spotkaniach Przewoźnego Klubu Literackiego prowadzonego przez Mariana Lecha Bednarka czy też Forum Literackim – inicjatywie Sabiny Wawerla-Długosz. Jest laureatem ogólnopolskich konkursów poetyckich. Współpracuje z wieloma twórcami jak np. malarzami Leszkiem Kostujem czy Beatą Woźniak, fotografikiem Pawłem Tatarczykiem, tworząc ekfrazy do ich prac. W 2017 roku w Oficynie Wydawniczej FONT ukaże się jego debiut poetycki pt. „Ptasia Korona”, jako ilustrowany zbiór ekfraz do prac Stasysa Eidrigeviciusa.
Rybobranie
Nad wodą stał wędkarz. Nie wiem czy
łowił. Wprawdzie zanurzył się
w myślach, znalazł korzystniejszy rachunek,
strat.
Gdyby można chociaż księżyc, na haczyk
zagarnąć niebo albo bajkowe
królestwo, bez króla.
Usiadłem obok, za robaka posłużą mi słowa
a wędkę zrobię z kapelusza
wyjmę karpia, gdy królowa przemówi,
ludzkim głosem
będzie milczenie.
Ptasie Radio
rozbrzmiewa w mojej głowie
po tylu latach, zobaczyłem znów
przyjaciela. Wyszedł z taksówki
i nie zauważył, nawet cienia.
Witryna sklepu podwoiła ilość spojrzeń
jest wprost proporcjonalna do kwadratu
zbudowanego na niechcianych
dobrych intencjach.
Sępy śpiewają do mikrofonu
a kanarki szarpią co zostało
z padliny.
umieranie
posadziłem drzewo w lesie
jest wiele takich jak ja
nieudaczników którzy rozkwitają w cieniu
więdną opadłe liście
cisza tłumi nie tylko uczucia
nie słychać kroków pod butami
zbutwiałe resztki już nie walczą
może chociaż kret
usypie kopiec
Krajobrazy
Przy głowie zobaczyłem nogi,
nie moje, co zdziwiło najbardziej
sterczały. Pod dziwnym kątem
kreśliły stan świadomości kobiety, tuż obok
wygnieciona pościel.
Nie dotknę piersi, nie potrafię
zmusić dłoni, żeby zasłoniły oczy.
Krajobraz po uczcie zachwyca
rozrzuconymi pestkami i krynoliną
zajadle szarpaną przez pudla.
Kto opuścił zasłony?
Nocna Straż
Podtrzymuję na barkach obraz, samego siebie
nie rozpoznaję, cóż dopiero
sąsiada wykrzywiającego twarz na widok
pustej butelki .
Światło w tunelu jest mitem,
wiem to z autopsji, Księdza Proboszcza
też nie pociągnęło za sobą.
Wrócił i nawraca na złą drogę
wyznających ubranych w czerń.
Brakuje tylko chleba i ryb,
i może rąk, które bezinteresownie
nakarmiłyby tysiące.
Nocne marzenie
księżyc zamknąłem w słoiku
razem z konfiturami
chowam go w spiżarni
ktoś zakręcił niebo
więc słodycz pocałunku
nie była mi dana
zaplącz swoje oczy
w sieci razem z rybo-gwiazdami
zbuduję akwarium