MARIUSZ JAGIEŁŁO – urodził się w 1977 r. Absolwent Pedagogiki w Wyższej Szkole Pedagogicznej TWP. Od kilku lat pracownik Urzędu Patentowego RP. Publikował w „Pograniczach”, „LiTeracjach” , „Szafie” „Open Polish Magazine”, na stronach internetowych „Odry”, „Helikopter OPT” „2Miesięcznik”. W 2014 roku zadebiutował tomem wierszy „Człowiek z brudnopisu”. Został również nominowany do jednej z nagród w XIX edycji Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego „MALOWANIE SŁOWEM” im. Mieczysława Czychowskiego. Jego wiersze ukazały sie również w kilku antologiach. Poza wierszami pisze teksty piosenek i felietony, organizuje imprezy m.in jest współtwórcą corocznego ogólnopolskiego zlotu fanów zespołu Pearl Jam. Obecnie pracuje nad projektem „Mezalians” czyli połaczenia własnej twórczości z charyzmą polskich muzyków rockowych. Od urodzenia mieszka w Warszawie.
Koniec świata
ogłoszony w telewizji śniadaniowej
nie spowoduje że polubię kota w worku
psa w kosmosie i miłości na profilu
gospodarzy nie kojarzę z dotyku dłoni
ich dzieci są dla mnie obcą formą
osiągającą zupełnie inny stan rozkładu
wszystkich zablokuję i zastąpię bólem zęba
kiepskim wierszem albo „śmiercią w tesco”*
nie mam podzielności a oni mojej uwagi
dzień po końcu świata udostępnię zdjęcia
———————————————————————-
Bawimy się w przyjaźń
dla Maggie
chociaż jestem gotowy nauczyć cię
dotykać palców. Wyobraź sobie, że istniejemy.
W światach zbliżonych nikt nie zauważy
końca zimy na początku września. Podobno
wybieramy twarze, oczy, a później śnimy
z szeroko otwartymi ustami. Tym jesteś:
kolorem zielonym, zdjęciami
Petera Lindbergha. Od tego zaczynamy.
Wypełniasz obecnością. Powoli uchodzi
poprzednie lato i kilka decyzji. Niepotrzebnych.
Bawimy się w przyjaźń. Jestem gotowy
uczyć się zapominać.
———————————————————————–
Na płytki oddech nawet pół litra wody
nie pomaga. Gdy serce boli jest najgorzej. Proszę ją:
rzuć monetę bo do kościoła za daleko. Nie przeżyję
trzeciego ataku serca w tym tygodniu. Odliczam w kalendarzu
dni do jesieni, powinienem przetrwać. Niedługo spłacimy
kredyt, ale nie dane nam wakacje. Nikomu nie kupię
prezentów. Dzieci brak a roztrzęsione dłonie nie zachęcają
do dalszych prób. Niedogrzane łóżko źle wpływa
na korzonki. Bezsenność zmusza do oglądania programów
z czerwonym kółkiem, brzydkimi aktorkami i fatalną fabułą.
Za oknem nawet w sierpniu jest szaruga. Smutni ludzie
przepychając się w tramwajach, nie mówią przepraszam
i dzień dobry a szyny są coraz dłuższe. Biała pigułka kusi.
Kiedy przełykam ślinę dzieją się cuda.
—————————————————————————
Fortitude
to obszar na taśmie celuloidowej,
gdzie niedźwiedzie polarne przesuwają się
zgodnie z ruchem lodowców. Odgryzają ręce,
ale tylko grzesznikom, którzy gotowi są
pić do nieprzytomności, ukryć brak wiary.
W mroźnej osadzie śmierć nie rozkłada się,
ona żyje w mieszkańcach, powoli dojrzewa,
żeby znienacka zaatakować. Każdy chciałby
poczuć w ustach smak lodowatego powietrza.
Do momentu, kiedy zgaśnie słońce, krajobraz
wypełni się bielą.
————————————————————————
Tak o moim tomiku „człowiek z brudnopisu” napisał Bogdan Prejs.
– Teraz drgam, proszę państwa – puentuje jeden ze swych wierszy Mariusz Jagiełło.
Co wrażliwsi czytelnicy z wyrozumiałością pochylą głowy na takie wyznanie rozumiejąc, że wszak poeta to wietrzne stworzenie dźwigające na swych wątłych barkach wszystkie ciężary i boleści naszego niedoskonałego świata.
Nic z tych rzeczy.
Jagiełło mocno stąpa po ziemi i nie chowa głowy w chmurach, a jeżeli cierpi za miliony, to dokładnie tak, jak narzekający na uwierający pęcherz pełen autoironii podmiot liryczny z „Poety” Andrzeja Bursy.
Autor tomiku „Człowiek z brudnopisu” nawet nie nazywa siebie poetą, lecz twórcą wierszy. Unika jakiejkolwiek identyfikacji z profesją kojarzącą się statystycznemu odbiorcy z metaforycznym zachwytem nad „świtami poranka”. Jego książka to rozpisana na wersy autobiografia wchodzącego powoli w wiek średni mężczyzny żyjącego po szarej stronie mocy. Dla niego poezja to nie pielęgnowanie rabatek, lecz dawanie świadectwa własnemu światu. Bynajmniej nie wykaligrafowanemu na pokaz, jak z zeszytu prymusa.
On woli być czarnym charakterem uczącym innych monosylab.
Bogdan Prejs – Urodzony w 1963 r., poeta, dziennikarz, prozaik, redaktor naczelny „Gazety Mikołowskiej”.
W Instytucie Mikołowskim wydał tomy wierszy:
sms do ludożerców (IM 2009) oraz ce ha (IM 2012).