Alicja / Karolina Bluszcz

0
488

Przez większość swojego nastoletniego życia Alicja nie miała powodów do narzekania na swój los. Miała kochającą rodzinę, chłopaka, dobre stopnie w szkole oraz wielu przyjaciół. Co do tego ostatniego… Przynajmniej ona tak uważała. Czy byli to prawdziwi przyjaciele? Cóż, jej grono znajomych na portalach społecznościowych rzeczywiście było całkiem spore, a lista kontaktów wprost pękała w szwach. Co więcej, w szkole nie trzymała się z jedną grupką osób, lecz rozmawiała z każdym, z kim tylko się dało i starała się pielęgnować wszystkie swoje znajomości. Po prostu lubiła otaczać się ludźmi i zazwyczaj była na każde ich skinienie. Ktoś potrzebował się wyżalić lub wypłakać? Bez zastanowienia użyczała swojego ramienia oraz uszu. Ktoś nie chciał samotnie spędzić wieczoru? Z chęcią ofiarowywała swoje towarzystwo.

Problem pojawiał się, kiedy to Alicja potrzebowała lub zwyczajnie chciała czyjejś obecności. Przeważnie nie zwracała na to uwagi, bo przecież jednorazowe niedyspozycje poszczególnych osób nie są niczym wielkim, prawda? Każdy ma w końcu własne życie, własne sprawy do załatwienia, własne hobby. Nic dziwnego, że woli czasem spotkać się z kimś innym albo źle się czuje. Zdarza się.

Z czasem Alicja przekonała się jednak, że jej znajomym zdarza się to aż podejrzanie często. Zdała sobie z tego sprawę dopiero, kiedy nastały wakacje. Już sam ich początek nie był dla niej najlepszy. A były ku temu dwa powody. Po pierwsze, niedługo przed zakończeniem semestru niespodziewanie zerwał z nią chłopak. Związane z tym nerwy zaowocowały tym, iż nie potrafiła należycie skupić się na nauce i ostatecznie na jej świadectwie pojawiły się niższe oceny, niż oczekiwała. I to był właśnie ten drugi powód.
Kiepskie rozpoczęcie wakacji dziewczyna chciała sobie odbić spotykając się z przyjaciółmi. Liczyła na to, że dobrze spędzony z nimi czas będzie w stanie odwrócić jej uwagę od przygnębiających myśli. Chciała, by wsparli ją w tej niezbyt przyjemnej dla niej sytuacji. Ale przeliczyła się.

Próbowała kontaktować się z różnymi osobami. Zapraszała je do siebie oraz na różne wspólne wyjścia, sugerowała najróżniejsze rozrywki. A jednak za każdym razem spotykała się z odmową.
„Nie mogę, jutro wyjeżdżam z rodzicami.”
„Wybacz, jestem już umówiona.”
„Mam plany.”
„Dzisiaj źle się czuję.”
„Nie mam ochoty.”

Minął pierwszy tydzień wakacji. Po nim drugi i trzeci. Dla Alicji wszystkie były do siebie tak bardzo podobne. Pełne nudy i samotności. Dziewczyna nie pamiętała, kiedy ostatnim razem była skazana jedynie na swoje własne towarzystwo. Nie rozumiała, jak może czuć się tak samotnie, mając tak wielu znajomych. Zaczęła zastanawiać się, czy to przypadkiem z nią nie jest coś nie w porządku. Bo jak w innym przypadku wytłumaczyć to, że nagle wszyscy zaczęli się od niej odsuwać? Pomimo tego, wciąż z nadzieją wykonywała kolejne telefony i pisała do rozmaitych osób. Kilka razy nawet udało jej się z kimś spotkać, ale to jej nie wystarczało. Czuła, że jej przyjaciele nie odczuwali z tych spotkań tak wielkiej radości, jak ona.

– Och, jasne. Następnym razem – odparła ze zrezygnowaniem, kiedy kolejny raz usłyszała przez telefon wymówkę. – Miłych wakacji.

Ze złością cisnęła telefon na łóżko, po czym sama się na nie rzuciła. Z ciężkim westchnięciem ukryła twarz w poduszce. Po raz pierwszy tak bardzo chciała, żeby wakacje się już skończyły. Wolała wrócić do szkoły i chociaż tam mieć stały kontakt z osobami, które przez cały ten czas naiwnie uważała za swych przyjaciół.

Jej rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Nie podnosząc głowy wymamrotała niewyraźne „otwarte” i już po chwili do pokoju weszła jej starsza siostra, Martyna.

– Hej, siostrzyczko – rzuciła na przywitanie, opierając się o futrynę. – Co powiesz na mały wypad do kina? Udało mi się zdobyć bilety na ten film, na który tak…

– Nie mam ochoty – przerwała jej Alicja.

– Nie masz ochoty? – powtórzyła zdziwiona Martyna. Podeszła do leżącej siostry i dotknęła jej ramienia. – To do ciebie niepodobne. Coś się stało?

– Nie. Po prostu nie mam ochoty – burknęła z irytacją tamta. – Chcę być sama.

– Och… No dobrze, ale gdybyś jednak zmieniła zdanie… – Martyna zawiesiła głos i położyła trzymane w ręce bilety na szafce nocnej. Następnie wyszła z pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi.

Jeszcze kilkukrotnie Martyna próbowała zaprosić gdzieś Alicję, ale ta za każdym razem jej odmawiała. W końcu starsza z sióstr musiała wyjechać z rodzinnego domu, aby kontynuować swoją pracę.

Alicja tymczasem nieustannie była markotna i nawet nie zauważała jej starań. Dzień po jej wyjeździe, przyglądając się pracy swej matki przygotowującej obiad, zaczęła użalać się na swój los.

– To takie niesprawiedliwe – westchnęła, oparłszy podbródek na dłoni. – Dlaczego nikt nie chce spędzać ze mną czasu? Przecież ja zawsze spotykałam się z nimi wtedy, kiedy chcieli. A oni co? Wszyscy mnie wystawili.

– Wszyscy? – zapytała jej matka, nie odrywając wzroku od krojonych właśnie warzyw. – Jesteś tego pewna?

– Tak. Przecież mówię. Wszyscy, z którymi się skontaktowałam mi odmówili.

– A jednak nie wszyscy. Zapominasz o swojej siostrze.

– Ale Martyna to nie to samo.

Kobieta odłożyła trzymany w dłoni nóż na deskę do krojenia i zmierzyła córkę uważnym spojrzeniem.

– Mówisz, że nikt nie chce z tobą spędzać czasu. Martyna chciała. Nie widziałyście się tak długo, więc podczas tych kilku wolnych dni, które wzięła sobie w pracy, chciała coś z tobą porobić. Kupiła nawet bilety na ten film, o którym tyle mówiłaś. I to ty nie chciałaś z nią na niego pójść.

– Więc sugerujesz mi, że źle postąpiłam?

– Do tego to już musisz akurat sama dojść. Ja chcę ci tylko zwrócić uwagę na to, że ktoś jednak chciał spędzić z tobą czas, a ty tego nie wykorzystałaś.

Alicja zasępiła się, opuszczając wzrok na blat stołu, przy którym siedziała. Po chwili podniosła się ze swojego miejsca i wróciła do swojego pokoju. Tam zatrzymała się, widząc leżące na szafce nocnej, nietknięte bilety. Wzięła je do rąk i przyjrzała się im z wyjątkową uwagą. Były niewykorzystane tak samo jak szansa, która się za nimi kryła. Alicja zamrugała kilkakrotnie, próbując pozbyć się łez napływających jej do oczu. Uświadomiła sobie, że jej matka miała rację. Był ktoś, kto chciał spędzić z nią czas. Całkowicie dobrowolnie. A ona tak po prostu to odrzuciła. Z własnej głupoty. Wciąż zaciskając palce na biletach, dziewczyna sięgnęła po swoją komórkę i w wydawałoby się bezkresnej liście kontaktów odszukała ten jeden. Nikt jednak nie odbierał. Wstrzymując oddech zaczekała na charakterystyczny sygnał, aby mogła nagrać się na poczcie głosowej. Gdy go usłyszała, wraz z wypuszczanym powietrzem wyrzuciła z siebie:

– Przyjedziesz na weekend? Proszę.

Kilka dni później Alicja przemierzała nerwowo salon, co chwilę wyglądając przez okno. Najchętniej wybiegłaby na drogę, ale starała się opanować swoje zniecierpliwienie.

– Chyba nigdy nie czekałaś tak na jej powrót, co? – spytała z rozbawieniem jej matka. – Spokojnie, za chwilkę powinna być.
– Tak, tak, wiem – mruknęła, ponownie podchodząc do okna. Wtedy właśnie dostrzegła postać kroczącą po ścieżce prowadzącej do ich domu. – Idzie!

Na nic nie zważając wybiegła na zewnątrz i pędem pomknęła w kierunku zdezorientowanej siostry. Rzuciła się jej na szyję, w kółko powtarzając słowa przeprosin.

– Wow – wykrztusiła z siebie kompletnie zbita z tropu Martyna. – Kim jesteś i co zrobiłaś z moją siostrą?

Alicja puściła ją w końcu i ze wzrokiem utkwionym w żwirze pokrywającym ścieżkę zaczęła się tłumaczyć.

– Ja naprawdę przepraszam za to, jak cię wtedy potraktowałam. Byłam po prostu zła na swoich znajomych i wszystko wyładowałam na tobie. Wiem, że nie powinnam była. Dlatego tym razem chodźmy razem do kina. Na jaki tylko zechcesz film. I w ogóle możemy robić, co będziesz chciała. O ile oczywiście masz ochotę.

Wzięła głęboki oddech i spojrzała niepewnie na Martynę.

– To… jak? Będziesz chciała? Czy dalej się na mnie gniewasz?
Kąciki ust Martyny drgnęły, po czym uniosły się w szerokim uśmiechu.
– Nie, nie gniewam się. I oczywiście, że chcę spędzić z tobą czas, głuptasie.

Innym razem, słysząc takie określenie, Alicja zapewne by się obraziła albo odgryzła jakoś siostrze. Tym razem jednak tylko odwzajemniła uśmiech, czując ogromną ulgę. W pełni zrozumiała już swój błąd i czuła się szczęśliwa, wiedząc, że wreszcie będzie mogła spędzić czas z kimś, kto szczerze tego pragnął.

                                              Karolina Bluszcz

Kilka słów od autora: Karolina Bluszcz
„Moja przygoda z pisaniem rozpoczęła się kilka lat temu od działu fanfiction. Odkąd pamiętam, lubiłam wymyślać własne wersje już istniejących historii, a z czasem zaczęłam także tworzyć własne. Swoje opowiadania publikuję głównie na utworzonym przeze mnie blogu: historiepisanepiorem.blogspot.com
Na co dzień, poza literaturą, interesuję się historią, kulturą oraz sztuką Azji Wschodniej, której wpływ można zauważyć w sporej części mojej twórczości. Samo pisanie jest natomiast zajęciem, które sprawia mi radość i mam nadzieję ciągle się w nim rozwijać. „