Jestem z wykształcenia historykiem, literaturoznawcą. Tematy z zakresu geologii, astronomii, fizyki musiałem jednak choć pobieżnie ogarnąć pisząc książkę historyczną, w której próbowałem uporządkować naszą aktualną wiedzę na temat największych kataklizmów (uderzeń asteroid i komet oraz wybuchów stratowulkanów) w dziejach naszej planety. Na szczęście w czasie kawiarnianych rozmów miałem możliwość konsultowania niektórych zagadnień (zwłaszcza dotyczących kwestii plazmy i powstawania pierwiastków) z profesorem specjalistą w dziedzinie plazmy z PAN i rozmawiać na temat asteroid z innymi profesorami z Politechniki Gdańskiej. Oczywiście były to rozmowy bardzo powierzchowne, Zwykłe rozmowy dyletanta ze specjalistami przy kawie lub częściej piwie.
Jak każdy dyletant często w swoich hipotezach wyważałem „otwarte drzwi” i byłem przez fachowców szybko „sprowadzany na ziemię”. Nasza wiedza jest już dziś tak wielka, że nie sposób ogarnąć jej w nawet jednej dziedzinie, a co dopiero próbować w aż tak wielu.
Niemniej jednak, dzięki prostej logice, wydaje mi się, że udało mi się niektóre zagadnienia zrozumieć. W dalszym ciągu też śledzę różne informacje z dziedziny astronomii, geologii, a zwłaszcza powstawania i kształtowania się Układu Słonecznego, Ziemi i na niej życia.
Pozwoliłem sobie na powyższe uwagi, gdyż dziś na portalu Wirtualnej Polski trafiłem na artykuł noszący tytuł: „Sensacyjne odkrycie w kosmosie. Ślady życia na asteroidzie”. Prasa walcząc o czytelnika wszędzie poszukuje sensacji, stąd zapewne i ten tytuł. Po tylu latach badań prezentowane odkrycie można jednak uznać za prozaiczne. W małym ziarnku pisaku z powierzchni asteroidy Itokawa wykryto wodę i materię organiczną. Takie znajdowały się na bardzo wielu asteroidach, które już wcześniej przybyły na powierzchnię skorupy naszej planety. Pochodzenie wody oraz materii organicznej na Ziemi z tego źródła dziś już nie jest kwestionowane. Może wystarczyłoby tylko określenie – kolejny dowód na pochodzenie życia.
Pewne wątpliwości wzbudzają jednak dalsze wywody autorów tego materiału, choć być może wynikają one z błędnego tłumaczenia oryginalnego tekstu. Warto jednak je sprostować. Autorzy wspomnianego artykułu piszą bowiem, że asteroida ewoluowała chemicznie przez miliardy lat, wchłaniając materię organiczną i wodę – podobnie jak Ziemia. Pojęcie ewolucja jest zbyt często nadużywane. W tym wypadku mamy do czynienia z innym procesem – procesem gwałtownych zmian do jakich dochodziło w pasie asteroid, z którego pochodzą krążące dziś wokół wspólnego dla naszego układu środka ciężkości małe asteroidy. Są one częścią znacznie większych, do których utworzenia doszło w pasie asteroid miliardy lat temu, i które tam rozpadły się i nabierając wielkiej prędkości ruszyły w swą trwającą często właśnie miliardy lat podróż.
W czasie wspomnianych rozmów ze specjalistami w dziedzinie fizyki i chemii doszedłem do wniosku, że początkowo asteroidy w pasie asteroid miały stan plazmy, dopiero później w wyniku kolejnych zderzeń i powodowanego nimi ogromnego ciśnienia i ogromnych temperatur zmieniały swój stan skupienia, powstawały pierwiastki, dochodziło też do ich łączenia (w ten sposób powstała woda, ale i tlenki żelaza, siarki itd.). Pierwiastki takie i związki chemiczne nie powstawały na całej powierzchni asteroid równomiernie. Wszystko zależało od wielkości zderzających się obiektów i miejsca i czasu zderzeń. Ciekawą hipotezę na temat późniejszego rozpadu asteroid i ich późniejszej wędrówki postawił w rozmowie przy piwie mój kolega Mariusz Jasiński. Hipoteza ta wydaje mi się bardzo prawdopodobna. Asteroidy w pasie asteroid nie są wprowadzone w ruch obrotowy i z tego powodu są nagrzewane tylko z jednej strony. Przez miliony, może miliardy, lat pojawiały się więc na nich ogromne naprężenia, powiększane wskutek kolejnych uderzeń. Wreszcie ostatnie spowodowało wybuch i rozpad ogromnej asteroidy na wiele mniejszych i ich wypadnięcie z wcześniejszej orbity z wielką prędkością początkową.
Uważam więc, że do powstania wody i materii organicznej dochodziło w pasie asteroid, a powstałe po ich rozpadzie małe asteroidy przenoszą je na inne planety, a także księżyc. By doszło jednak do powstania z tych okruchów materii organicznej życia, musiało dojść do bardzo określonych warunków, do których powstania w wyniku całego cyklu wydarzeń dochodziło na naszej planecie (w tym zderzeń asteroid z Ziemią, której masa i gęstość też miały wpływ na dalsze zmiany). W wyniku kolejnych zderzeń powstawało ogromne ciśnienie i ogromne temperatury, w których to warunkach następowały zmiany struktury zarówno pierwiastków i związków chemicznych asteroid, jak też i wcześniejszej skorupy ziemskiej. Warto zauważyć, że od czasu pierwszego wielkiego kataklizmu, zderzenia Ziemi z Theą, pozostałe kataklizmy, aczkolwiek czasami ogromne, miały jednak zasięg lokalny. Wodę i inne pierwiastki na pewno znajdziemy na Marsie, Księżycu itp., życia (zwłaszcza podobnego do tego na Ziemi) tam jednak raczej znaleźć nie sposób. Warunki tam panujące (klimat, atmosfera itd.) są znacznie inne niż na Ziemi.
Piotr Kotlarz