Dotykając strun życia (scenariusz filmu o Henryku Wieniawskim) / Piotr Kotlarz

0
1158
 Kilka uwag zamiast wstępu
       Scenariusz filmowy, tak jaki dramat jest w zasadzie gatunkiem służebnym, pośrednim. Ma być materiałem pomocnym przy realizacji filmu, który  – będąc zbiorowym dziełem wielu artystów – jest skończonym dziełem.
   Nie doszłoby jednak do powstania filmu gdyby nie pierwszy zamysł scenarzysty, który zakreśli główne idee, charaktery postaci i konflikty.
   Jest rzeczą oczywistą, że w trakcie kolejnych etapów pracy reżyser przygotowując scenopis lub później na planie filmowym wprowadzi do scenariusza często nawet znaczące zmiany. Nie każdy też scenariusz wzbudzi zainteresowanie producenta, czy reżysera, na tyle by doczekać się realizacji.
    Scenariusze filmowe to dziś jednak nie tylko materiały pomocne w pracy reżysera. Funkcjonuję one też, podobnie jak i dramat, jako odrębny gatunek literacki. Na rynku wydawniczym spotykamy głównie scenariusze filmów już nakręconych, czasami jednak pojawiają się i takie na podstawie których film realizowano lub które dotychczas nie doczekały się realizacji. Warto wówczas sprawdzić na ile finalne dzieło odbiegło od zamysłu scenarzysty.
   Prezentowany scenariusz dopiero powstał. Nie wiem, czy pochyli się nad nim jakiś producent lub reżyser. Poniższa wersja jest oczywiście wersją literacką, dla potrzeb filmu trzeba będzie dokonać wielu skrótów, znaczną część dialogów można zastąpić obrazem, mimiką, gestem…
   Jest to scenariusz filmu biograficznego. Próbuję w nim opowiedzieć o życiu i twórczości Henryka Wieniawskiego. Wybitnego skrzypka i kompozytora z połowy XIX wieku. Epoki, w której rodził się show-biznes i w której następowało przewartościowanie elit. Dawne elity, których źródłem pozycji w społeczeństwie było pochodzenie, ścierały się z nowymi – elitami pieniądza, ale też pracy i talentu. W takim świecie swoje marzenia próbował realizować i o swą godność walczył Henryk Wieniawski.
© Copyright – Piotr Kotlarz
Dotykając strun życia
Osoby:
Henryk Wieniawski ur. 1835 w Lublinie zmarł w 1880.
Regina Wieniawska z d. Wolff – jego matka ur. 1812.
Tadeusz Wieniawski – ojciec ur. 1799.
Józef Wieniawski – młodszy brat ur. 1837.
Adam Wieniawski – bliźniaczy brat Józefa.
Julian Wieniawski – starszy brat ur. 1834.
Żona Juliana
Księżna Irena – ok. 35 lat. Rudowłosa piękność. (Postać literacka).
Księżna Helena Michajłowna
Aleksander II Romanow (1818-1881) – car Rosji.
Edward Wolff – mieszkający w Paryżu brat Reginy Wieniawskiej, kompozytor i pianista.
Profesor Massart – nauczyciel Henryka Wieniawskiego.
Bériot – skrzypek (właściciel skrzypiec Maginiego).
Stanisław Moniuszko (1818–1872) – kompozytor.
Ferenc Liszt  (1811–1886) –  pianista, kompozytor.
Józef Jakub (1831-1907) – skrzypek, pedagog i kompozytor węgierski.
Alfredo Carlo Piatti (1822-1901) – kompozytor i wiolonczelista.
Muzyk (naśladujący grą skrzypiec głos ptaków) ok. 30-35 lat. Elegancki, we fraku.
Izabella Hampton – narzeczona, później żona Henryka.
Pani Hampton – matka Izabelli.
Pan Hampton – ojciec Izabelli.
Antoni Rubinstein (1829-1894) – pianista, kompozytor, często grał z Wieniawskim.
Mikołaj Rubinstein (1835-1881) – młodszy brat Antoniego, też pianista.
Apolinary Kątski (1825-1879) – polski skrzypek uczeń Paganiniego, poprzednik Wieniawskiego na stanowisku solisty w Petersburgu.
Henri Vieuxtemps (1820-1881) – skrzypek, kompozytor belgijski. Był pierwszym skrzypkiem na dworze carskim poprzedzając Kątskiego i później Wieniawskiego.
Helena Modrzejewska (1840-1909) – aktorka.
Nadieżda von Meck – Wdowa po właścicielu kolei transsyberyjskiej. Właścicielka pałacu.
Anna Fiedorowna – primadonna teatru w Petersburgu. (Postać literacka).
Hrabia Puszkowski jej późniejszy mąż. (Postać literacka).
Luiza Liebhard – śpiewaczka operowa, sopranistka.
Luiza Ormeni – śpiewaczka operowa.
Paola Lucca – śpiewaczka opery berlińskiej, która po zerwaniu z nią kontraktu występowała z Wieniawskim w USA. Akompaniatorem był Wolfsohn.
Sąsiad – Starszy pan. Postać literacka.
Ziemianin – Postać literacka.
Żona ziemianina –Postać literacka.
Muzycy, służba, kelnerzy
                    Dotykając strun życia
Czołówka
Scena 1
 1846 rok. Lublin. Królestwo Polskie.  [W czasie realizacji filmu w miarę możliwości pomijać napisy miejsc i dat, określając je przez ukazywanie charakterystycznych dla danych miast obiektów, napisów na peronach. Czasami miejsce i rok akcji wskażą dialogi]  
Ujęcie 1
Wnętrze. Mieszkanie rodziny Wieniawskich. W pokoju mama Wieniawskiego, jego brat Józef (gra na fortepianie),  na podłodze przy stole leży pies (wyżeł). Do pokoju wchodzi Adam (bliźniaczy brat Józefa)
Ujęcie 2
Plener. Widok domu (Duża, dwupiętrowa renesansowa kamienica w rynku) z zewnątrz. Podjeżdża poczta.
Ujęcie 3 
Wnętrze. W pokoju pani Regina Wieniawska i jej dwaj synowie Adam i Józef. Dzwonek do drzwi. Pani Wieniawska wychodzi, po chwili wraca. Wchodzi do salonu. W ręku trzyma otwarty list.
(Pani Wieniawska) Matka – Głośno, z radością. Henryk zdobył premier prix! To on wystąpi na popisie końcowym w tym roku. Po chwili namysłu. Musimy tam pojechać.
Do salonu wchodzi ojciec. W podomce i kapciach.
Ojciec (Tadeusz) – Co za hałas? Coś się stało? Podchodzi do regału z książkami i bierze z niego książkę („Medycyna”).
Matka – Przyszedł list z Paryża. Henryk zdobył premier prix.
Ojciec – Obojętnie. To świetnie, ale przecież co roku ktoś zdobywa premier prix.
Matka – Entuzjastycznie. Wiedziałam, od początku wiedziałam, że ma wielki talent. Ten Czech się nie mylił. (Henryk) Pantofka miał rację!
Ojciec – Nie przesadzajmy. To dopiero początek. Nie przesadzaj. Tylko zawrócisz chłopakowi w głowie.
Matka – Muszę pojechać do Paryża. Muszę być teraz razem z nim.
Józef Wieniawski (młodszy brat Henryka, ma 9 lat) – Podchodząc do matki. Mamo, czy mogę też pojechać?
Matka – Obejmując go. Mówiąc: musimy, myślałam właśnie o tobie. Pojedziemy razem.
Ojciec –  I jego chcesz kształcić na muzyka? Nie rozumiem.
Matka – Wiem, że nie rozumiesz ale to jedyna droga.
Ojciec – Jedyna droga? Do czego? Po chwili. A paszporty? Przecież nie masz paszportu.
Matka – Z przekonaniem. Nie ma obawy załatwię. Musimy tam być.
Scena  2
Paryż 1846.
Ujęcie 1
Wnętrze. Stancja młodego Henryka Wieniawskiego. Mały skromnie umeblowany pokój w mieszkaniu w kamienicy czynszowej na trzecim piętrze. Wrażenie pustki. Skrzypce. W pokoju starszy pan. Profesor Massart, nauczyciel Wieniawskiego. Przechadza się, wreszcie podchodzi do okna dostrzegając na ulicy chłopca, który trzyma w rękach koszyki. W jednym z nich warzywa w drugim butelki z winem.
Ujęcie 2
Wnętrze. Chłopiec wchodzi do kamienicy i na parterze wchodzi do mieszkania gospodyni.
Po przekroczeniu drzwi, kobieta odbiera od niego koszyki.
Kobieta – Jest u ciebie twój nauczyciel.
Henryk – Profesor? Niemożliwe.
Kobieta – Czeka już jakiś czas. Pośpiesz się.
Ujęcie 3
Henryk wchodzi do pokoju i spostrzega gościa.
Henryk – Dzień dobry. Pan profesor u mnie. Nigdy bym się nie spodziewał.
Profesor (Massart) – Widziałem jak niosłeś koszyki. Bardzo ciężkie. Jak możesz. Pojutrze masz koncert. Nie wolno ci. Przecież możesz nadwyrężyć rękę.
Henryk – Zawsze robię zakupy. Pomagam właścicielce. Węgiel z piwnicy też noszę. To nic trudnego.
Scena 3
Plener. Polna droga w Polsce.  Wieczór. Dyliżans zbliża się do granicy. Zatrzymują ją kozacy. Pasażerowie, wśród których jest mama Wieniawskiego i jego brat Józef okazują paszporty… Kozacy sprawdzają paszporty.
Scena 4
 Paryż.
 Mieszkanie Henryka. Henryk sam w pokoju gra na skrzypcach. (Ćwiczenia)
 Scena 5
Plener. Dworzec w Brukseli. Widać napis stacji. Peron. Noc, pada deszcz. Na prawie pustym peronie tylko mama i brat Henryka.
Józef – Mamo. Przecież możemy tu przenocować. Jesteśmy zmęczeni. Musisz odpocząć. Przecież nie wiemy dokładnie kiedy będzie ten koncert.
Pani Wieniawska – Musimy jechać. Damy radę. Zdążymy. Zobaczysz. On nas teraz potrzebuje. Właśnie teraz. Jest jeszcze taki młody.
Scena 6
Paryż
Wnętrze. Wieczór. Henryk wnosi do mieszkania wiadro z węglem. Wchodzi do kuchni. Właścicielki tu nie ma. Idzie schodami do swego pokoju. Bierze skrzypce i gra. (Samotność) 
Scena 7
Ujęcie 1
Paryż. Wnętrze.  Sala konserwatorium.  Przygotowania do koncertu. Na sali prawie wszystkie miejsca zajęte. Gwar.
Ujęcie 2
Plener. Przed konserwatorium. Wejście. Przed nim dwóch portierów. Wchodzą goście okazując bilety. Podchodzi Pani Wieniawska. Próbuje wejść, zatrzymuje ją portier.
Portier – Bez biletów nikogo nie wpuszczamy.
Wchodzi kolejna para. Okazują bilety.
Matka – Ale to przecież mój syn. Mój syn zdobył premier prix.
Portierer – Grać może, ale ja bez biletu wpuścić nie mogę. Proszę okazać bilet albo stąd odejść.
Matka – Gdzie można go nabyć?
Portier – Nigdzie. Wszystkie zostały rozdane. Na sali nie ma ani jednego wolnego miejsca.
Matka sięga do torebki po portmonetkę. Wyjmuje banknot i próbuje wręczyć go portierowi. Ten odtrąca ją.
Potrier  Stanowczo. Proszę stąd odejść.  Tarasuje pani przejście.
Z konserwatorium wychodzi brat pani Wieniawskiej. Rozgląda się jakby na kogoś czekał. Matka spostrzega go.
Matka – (głośno) Edward!!
Brat Wieniawskiej (Edward Wolff) – Zauważa siostrę. Zdziwienie. Ty tutaj! Nie wiedziałem, że przyjedziesz. Wyszedłbym na dworzec.
Matka – Boże jakie szczęście, że wyszedłeś. Zobacz. Nie chcą mnie wpuścić.
Ujęcie 3
Wnętrze. Sala koncertowa. Wieniawski na scenie przed pulpitem. Patrzy w stronę profesora Musserta i ostentacyjnie odwraca do góry nogami partyturę. Rozpoczyna grę.
Ujęcie 4
Plener. Przed konserwatorium. 
Edward Wolff – Takie mają przepisy. Sięga do kieszeni fraka. Rozgląda się jeszcze raz. Na szczęcie mam jeszcze jeden bilet. Mój znajomy nie przyszedł. Okazuje bilet i wchodzi z panią Wieniawską do wnętrza. Muzyka.
Ujęcie 5
Wnętrze. Scena w konserwatorium. Henryk kończy koncert. Burza oklasków. Owacje na stojąco. Otrzymuje medal a następnie skrzypce. W tym momencie patrzy na widownię, spogląda na galerię i dostrzega matkę. Zeskakuje ze sceny i biegnie w objęcia matki.
Ujęcie 6
Grupa mężczyzn, (pięciu, wśród nich wujek Henryka – Edward Wolff i profesor Massart)
Edward Wolff –  Z dumą. A nie mówiłem, że pojawił nam się artysta.
Profesor Mussert – Tak. Bardzo zdolny, a i pracowity. Już dziś jest niezwykle sprawny technicznie.
Jeden z mężczyzn – Niewątpliwie wielki talent. Ale… Wskazuje Wieniawskiego w objęciach matki.
Drugi z mężczyzn – Tak, sztuka wymaga poświęceń. Talent niewątpliwy, ale ten diament trzeba jeszcze oszlifować.
Edward Wolff –  Banały… Ale życie… właśnie… Ma warsztat. Jest wrażliwy, to słychać, ale jak zniesie dotknięcia życia?
  Napisy: Dotykając strun życia
Scena 8
Moskwa 1880.
Szpital Maryjski. Wieloosobowa sala. Do sali wchodzi pielęgniarka – Ładna rudowłosa kobieta ok. 25- 30 lat.  Podchodzi od łóżka Wieniawskiego, poprawia mu poduszkę. Wieniawski otwiera oczy i widzi jej twarz. Jest bardzo zmęczony.
Henryk – Próbując się uśmiechać. Dziękuję.
Pielęgniarka – Speszona. Ależ to moja praca. Wychodzi z sali, przy drzwiach odwraca się.
Wieniawski patrzy na jej twarz. /Cięcie
    Scena 9
Wiedeń 1853
Ujęcie 1
Późny wieczór. Sala koncertowa. Koncert Henryka Wieniawskiego z bratem (pianistą) w Wiedniu. Henryk gra utwór własnej kompozycji „Mazur Wiejski”.
Ujęcie 2
Twarz księżnej Ireny. Rudowłosa, lekko pulchna, około trzydziestopięcioletnia kobieta. Loża. Księżna Irena zakłada nogę na nogę, lekko unosi spódnicę i widać nogę, następnie kamera przenosi się na jej piersi. Kobieta głęboko oddycha.
Ujęcie 3
Młodzi Wieniawscy (Józef i Henryk) na scenie.  Twarz Wieniawskiego, jego ręce na skrzypcach, później znów twarz pełna emocji.
Ujęcie 4
Kobieta wciąż głęboko oddychając, nachyla się do swego partnera, generała, hrabiego
z binoklem, który lekko znudzony spogląda na widownię na parterze, jego wzrok zatrzymuje się na grupie młodych żołnierzy.
Kobieta (Księżna Irena) –    Czyż nie jest wspaniały?.
Mężczyzna – Patrzy w stronę sceny, jego wzrok zatrzymuje się na Wieniawskim, po chwili mówi niedbale, jakby do siebie. Tak… Chyba masz rację. Jego wzrok znów powraca na widownię. Muzycy przestają grać. Entuzjazm widowni. Ludzie wstają, w stronę sceny padają kwiaty.
Scena   10
Wnętrze. Kuluary. Wokół Wieniawskiego stojącego przed garderobą tłum wielbicieli. Do grupy zbliża się generał z żoną (księżną Ireną), część z otaczających Wieniawskiego entuzjastów z wyrazem szacunku rozstępuje się pozwalając podejść bliżej generałowi z małżonką.
Księżna Irena– Z egzaltacją. To było naprawdę wspaniałe. Piękne. Wzruszające. Nie wiem, nie wiem jak mam panu wyrazić swą wdzięczność. Czy możemy liczyć, że odwiedzi pan nasz dom. Zapraszamy jutro. Organizujemy niewielkie przyjęcie. Wręcza Wieniawskiemu bilecik. Tym razem powtarza zaproszenie bardziej kokieteryjnie. – Nie może pan odmówić. Naprawdę nam na tym zależy, prawda Alfredzie?
Generał – Ależ tak. Zapraszamy. Jutro. Bez emocji. Prawie zdawkowo. To był wspaniały koncert. Wspaniały
Henryk – Jutro wieczorem gram w Operze. Nie, to niemożliwe.
Księżna Irena – Przyjęcie będzie o szesnastej. Na pewno pan zdąży. To bardzo blisko.     
Henryk – Patrząc na bilecik. Nie znam adresu.
Księżna –  Nasz pałac każdy panu wskaże.
Scena 11
Ujęcie 1
Wiedeń.
Plener. Ulica. Wieniawski, trzymając w rękach futerał do skrzypiec, stoi przed policjantem, który wskazuje mu kierunek. Widok pałacu w Wiedniu.
Ujęcie 2
Wnętrze pałacu. Lokaj prowadzi Wieniawskiego przez kilka pokoi. W kolejnym pokoju przejmuje go dama dworu w urzędowym stroju, z orderem na piersiach. Prowadzi go do następnego pokoju  zostawia na chwilę samego. Po chwili wraca.
Dama dworu – Jej książęca mość prosi. Wskazuje drzwi przez które Wieniawski wchodzi do niewielkiego saloniku.
Ujęcie 3
Księżna – Witam pana.  Bardzo się cieszę, ze pan przyszedł. Wyciąga rękę w stronę Henryka. O i skrzypce pan przyniósł. Bierze jedną ręką skrzypce z ręki Henryka, drugą dotyka jego dłoni głaszcząc ją delikatnie.  Nie o takiej muzyce dzisiaj marzę.
Henryk – Lekko speszony, czuje się niezręcznie z ręką przetrzymywaną przez arcyksiężną. Wieczorem mam koncert, bałem się, że nie zdążę do hotelu. Rozglądając się po salonie – Widzę, że przyszedłem pierwszy. Wciąż speszony. Nie potrafi cofnąć ręki. Czy nie za wcześnie?
Księżna – Kokietryjnie. Nie, nie, oczywiście że nie. Przepraszam za fortel, oczywiście nie zapraszałam dziś nikogo poza panem. Nie chcę się z nikim panem dzielić.  Nie skrzypcowa muzyka mi dziś w głowie. Zbliża się do Wieniawskiego. Taki wspaniały muzyk jak pan potrafi zapewne grać na każdym instrumencie. Odważnie nie zjem pana./ Cięcie.
Dekolt księżnej.
Księżna Spoglądając na krocze Wieniawskiego. O, widzę, że jednak na ciebie działam. Podchodzi do Henryka. Co za wspaniałości. Dotyka jego ud.
Twarz Wieniawskiego. Czerwony, speszony.
Księżna – Zaskoczona. O! Już? Ależ młodzieńcze. Śmiejąc się. Skrzypek z pana zapewne wielki. Mężczyzna jednak jeszcze żaden. Widzi zawstydzenie Henryka.
Wieniawski – Speszony. Przepraszam. Ja zaraz…
Księżna – Żartobliwie. Biedny młodzieniec. Śmiejąc się. Nic się nie stało. To wielki komplement. Może innym razem. Musisz zmienić spodnie. Na koncert twój obowiązkowo pójdę, nikt jeszcze tak mnie nie wzruszył jak ty.
Henryk – Przepraszam… To ja już pójdę. Wybiega.
Ujęcie 4
Plener. Wyjście z pałacu. Wychodząc Henryk otrzymuje z rąk lokaja pakunek.
Ujęcie 5
Henryk zatrzymuje dorożkę.
Ujęcie 6
W dorożce. Henryk otwierając  pakunek i wyjmuje zeń pierścień z brylantem.
Scena 12
Rosja. Ryga.
Wnętrze. Sala teatru. Koncert braci Wieniawskich. Pełna sala. Zakończenie. Oklaski.
Impresario – Dziękując za tak miłe przyjęcie… Oklaski Na bis panowie Wieniawscy zagrają najnowszą kompozycję pana Henryka Wieniawskiego – „Obertas”. Oklaski. Chciałbym tylko dodać, ze dzieło to powstało dzięki inspiracji naszą muzyką ludową. Wychodzi. Oklaski. Wieniawscy zaczynają grać utwór…/ Cięcie.
Scena 13
Moskwa.
Wnętrze. Klub. Przy stolikach mężczyźni grający w karty. Ktoś dokłada ogień do kominka. Wśród grających Wieniawski i Vieuxtemps.
Henryk –  Przegrywa resztę pieniędzy. Rozgląda się i po chwili do Vieuxtempsa. Pożyczysz mi dwieście rubli?
Vieuxtemps – Jeśli chcesz. Odlicza z leżącej przed nim kupki pieniędzy banknoty i przesuwa je w stronę Wieniawskiego
Henryk – Pisze coś na wizytówce.  Masz tu potwierdzenie.
Vieuxtemps – Chowając wizytówkę. Niepotrzebnie… Ale jeśli taka twoja wola.
Wieniawski bierze pieniądze i stawia do puli. Przegrywa. Wstają od stolika.
Vieuxtemps – Nie martw się wekslem. Podrę go w zamian za jedną z twoich kompozycji.
Henryk – Żartujesz.
Wieuxtemps – Nie, naprawdę.
Henryk – W porządku. Umowa stoi.
Vieuxtemps  –  Drze weksel Długi karciane, honorowe. Po co nam papier.
Scena 14
Rosja.
Ujęcie 1
Plener. Przed ogromną, zniszczoną stodołą dwa  powozy i wóz, przed nimi grupa mężczyzn i kobieta (matka Henryka). Z wozu grupa służących zdejmuje fortepian. Słoneczny dzień.
Matka – Przecież tu niczego nie ma! Na czym będą siedzieć goście?
Impresario – Niech się pani nie martwi. Krzesła przywiozą ze sobą.
Matka – A światło? Koncert ma być późnym wieczorem.
Impresario – Proszę mi wierzyć. Czy dotychczas panią zawiodłem? Powtarzam, proszę mi wierzyć, tutejsze ziemiaństwo naprawdę kocha muzykę.
Henryk otwiera drzwi stodoły i wchodzą do niej wraz z bratem. Za nimi służący wnosi stojak do nut.
Ujęcie 2
Plener. Wieczór. Ta sama stodoła. Z wnętrza słychać odgłosy próby. Przed stodołę zajeżdżają kolejne powozy. Wysiadają z nich zaproszeni goście. Z tyłu powozów służący zdejmują krzesła i wnoszą je do stodoły. Inni zapalają przenośne lampy.
Ujęcie 3
Wnętrze. Ustawione rzędy krzeseł, w których siedzą goście. Elegancko, na modłę europejską ubrane kobiety. Rewia mody i klejnotów. Z tyłu za każdą parą trzymający lampę służący w liberii.
Ujęcie 4
Na scenie. Wieniawski z bratem grający kolejny utwór.
Ujęcie 5
Widok pełnej sali. Muzyka. Światła lamp.
Ujęcie 6
Koniec koncertu. Entuzjazm. Owacje. Goście podchodzą do Wieniawskich.
Mężczyzna (Obok niego kobieta) – Mam nadzieję, ze państwo nie odmówią. Zapraszamy  do nas na kolację.
Impresario – Do matki Wieniawskich. To pan gubernator.
Henryk – Bardzo dziękujemy za zaproszenie. Oczywiście przyjmujemy.
Mężczyzna – Nocleg w pałacu też się znajdzie. To zawsze lepiej niż w hotelu w mieście.
To czekamy na państwo. To był wspaniały koncert. Dziękujemy.
 Żona gubernatora – Patrząc w oczy Wieniawskiego. Wspaniałe przeżycie.
Scena  15
Monachium 1854.
Wnętrze. Salon królewski. Koncert. Gra kwartet skrzypcowy (Henryk pierwsze skrzypce). Wśród widzów m.in. król i księżna Irena. Oklaski. Owacje.  Król a za nim jeden z dworzan, podchodzą do Wieniawskiego. Król bierze od dworzanina pudełko i wyjmuje z niego order (złoty medal „Za zasługi dla nauki i sztuki”), który wręcza Henrykowi.
Król – To wielka przyjemność móc nagrodzić takiego artystę.
Oklaski. Spotkanie oczu Wieniawskiego i księżnej Ireny.
Scena 16
1854 Monachium. Hotel.
Ujęcie 1
Plener. Księżna wchodzi do Hotelu.
Ujęcie 2
Wnętrze apartamentu Wieniawskiego. Wchodzi księżna. Wieniawski przy sekreterze coś czytał (list?). Odwraca się i dostrzega księżną.
Wieniawski – Pani? Pani tutaj?
Księżna – Stęskniłam się za panem…. Grałeś znów tak demonicznie.
Wieniawski – Demonicznie? Gram, jak jest napisane w nutach.
Księzna – A kto jest ich autorem?
Wieniawski – Ernst, Mozart, Mendelsshon.
Księżna – Niech pan – zmieniając ton –  nie bądź taki skromny. Ty też. Kokieteryjnie, jednocześnie z próbą dominacji  wyciąga w jego kierunku rękę do pocałowania. Wieniawski podejmując grę, całuje ja w rękę. Po chwili  arcyksiężna bez ceremonii zaczyna go całować. Za dużo słów. Chcę ciebie.  Jesteś taki niezwykły.
Wieniawski – Próbując jeszcze zachować dystans. To tylko ta muzyka.
Księżna  – Oj, bo pomyślę, że to fałszywa skromność. Słyszałam o tobie wiele dobrego. Wiele kobiet już płacze. Naiwne… ty już wiesz na czym polega ta gra. Wiele się mówi o twoich dłoniach i to nie w związku ze skrzypcami…
Wieniawski – Dotyka dłonią i zaczyna głaskać ucho Ireny. Ludzie wiele opowiadają.
Księżna – Grę słów też już opanowałeś. Ulegając. To ty. Co ty ze mną robisz? Zaczyna zdejmować z niego frak. /Cięcie.
Ujęcie 3
Wnętrze. Wieniawski z księżną w łóżku. Wieniawski wstaje owijając się prześcieradłem.
Podchodzi do sekretarzyka z którego coś wyjmuje. Następnie zbliża się do partnerki. Z nutą dominacji. Pozwól, że ucałuję znów twoją dłoń. Kobieta wyciąga rękę. Wieniawski bierze dłoń, całuję ją i wkłada na palec Ireny pierścień z brylantem.
Wieniawski – Dałaś mi tyle rozkoszy. Byłaś tak namiętna. Może nie pamiętasz ale to ten sam pierścień, który wówczas otrzymałem od ciebie. Należy do ciebie… Chcę by nasze spotkanie pozostało w pamięci bez jakichś podtekstów… Tylko namiętność… To chcę pamiętać.
      Scena  17
Amsterdam 1852.
Ujęcie 1
Wnętrze teatru. Koncert. Basetlista Piatti i skrzypek Henryk Wieniawski. Widok sceny, później loża, w loży król Holandii z małżonką. W pewnej chwili, król mówi cos do małżonki wstaje i wychodzi.
Ujęcie 2
W czasie koncertu, po kolejnym utworze przerwa. Na scenę wchodzi z urzędnikami król Holandii. Obdarowuje Piattego orderem „dębowym”, a Henryka pierścieniem mającym cyfrę królewską z diamentów ułożoną X. 1952.
Ujęcie 3
Kontynuacja koncertu.
Scena 18
Paryż.
Wnętrze. Kawiarnia. Późny ranek. W kawiarni Henryk i Bériot. Podchodzi do nich kelnerka przynosząc butelkę wina i dwa kieliszki. Henryk i Bériot prawie jednocześnie sięgają do kieszeni. Henryk powstrzymuje Bériota gestem ręki, wyjmuje z portfela banknot i wręcza go kelnerce.
Henryk – Pozwól. To ja zapraszałem więc ja płacę.
Bériot – No dobrze, niech będzie ale następnym razem już ci na to nie pozwolę. To jednak ja jestem nieco starszy… Kelnerka nalewa wino do kieliszków. Chciałeś się spotkać w sprawie skrzypiec.
Henryk – Tak. Myślałem o twojej ofercie… i…
Bériot – Żartem. Od myślenia pieniędzy nie przybywa.
W głębi kwiaciareczka podchodzi z bukietem do jakiejś pary. Mężczyzna bierze bukiet, płaci podając jej jakiś banknot nie domagając się reszty. Dziewczynka wybiega z kawiarni uradowana.
Wieniawski – Po krótkiej pauzie, przyjmując konwencję żartu. Dlatego myślałem, że ubędzie… 26 tysięcy franków za skrzypce roboty Maginiego to za wysoka cena. Tyle dać nie mogę.
Bériot – To moje ulubione skrzypce. Zgoda, opuszczę jeszcze, ale taniej niż za 25 tysięcy franków ich nie oddam.
Wieniawski – Nie wiem czy uda mi się zdobyć taką sumę.
Beriot – Możemy rozłożyć na raty. Połowę dasz teraz, pozostałą część za rok w Petersburgu.
Wieniawski – Zgoda. Sięga po butelkę i nalewa do pustych kieliszków. Podnosi swój kieliszek. To za transakcję. Bériot unosi swój kieliszek./ Cięcie
Scena 19
Lublin.
Ujęcie 1
Wnętrze. Dzień. Salon rodziny Wieniawskich. Na fortepianie wielki, gruby album. W salonie Henryk, Józef, ojciec oraz brat Henryka – Julian z żoną.
Ojciec – Nie mam pieniędzy. A obrazów nie sprzedam. Przecież zarabiacie bardzo dużo. To wy moglibyście pomóc.
Józef – Zarabiamy ale przecież mamy i wydatki. Hotele… Przecież nie tylko koncertujemy. Musimy jeszcze opłacać naukę. Dokończyć studia.
Ojciec – Musicie brać najdroższe?
Henryk – Tam bywają nasi słuchacze. Nie możemy grając dla nich, mieszkać w podrzędnych hotelach. Musimy być tacy jak oni.
Ojciec – Tacy jak oni!? Boże, synu. Oni mają majątki od pokoleń. Ja jestem lekarzem.  Nigdy nie będziemy im równi.
Henryk – Jestem skrzypkiem. Artystą.
Ojciec – Artysta.!? Też mi zawód.
Do salonu wchodzi matka.
Matka – Znowu sprzeczki. Nie możecie rozmawiać spokojnie?
Ojciec – Wszystko przepuszczają. Wszystko. Od czasu jak przestałaś jeździć z nimi nie mają żadnych oszczędności. Teraz nawet Henryk chce pożyczyć ode mnie pieniądze.
Henryk – Tylko pożyczyć. Przecież oddam. A wydajemy nasze pieniądze. Przecież nam nie dajesz.
Ojciec – A nauka? Nie kosztowała?
Henryk – Miałem stypendium carskie.
Matka – Nie sprzeczajcie się. To nie ma sensu. Pieniądze. Zawsze pieniądze. Ale przecież muszą inwestować. Ja to rozumiem. Wszystko kosztuje. Drogie hotele. Nauka.
Ojciec – Właśnie! Drogie!!
Żona Juliana – Podchodząc do fortepianu i wskazując na album. Mamo, mogę?
Matka – Oczywiście. Tylko uważaj. Proszę. To bardzo ważne. Gdy przyjeżdżamy do jakiegoś miasta trzeba ten album pokazać jakiemuś z oficjeli, który decyduje o koncercie.
Żona Juliana –  Bierze album i siada przy stole. Ogląda afisze, wycinki prasowe.
Matka – Do ojca. Czy ty rzeczywiście nie rozumiesz? Muszą być tam gdzie ich słuchacze. Kto pójdzie na koncert muzyka mieszkającego w nędznym hotelu? Mamy konkurencję. W Petersburgu na nasz koncert przyszło niewielu słuchaczy bo grały jakieś młode dziewczyny. 14 letnia skrzypaczka i 17 letnia pianistka. Co z tego, że nie dorastają naszym synom do pięt? Sensacja to sensacja. A i Kątski wówczas grał.
Ojciec – Ale pieniędzy nie dam, bo nie mam. Nie za wysoko mierzycie?
Matka – Henryku, przecież w przyszłym tygodniu grasz w Wilnie, będziesz miał pieniądze.
Henryk – To koncert charytatywny. Pieniądze idą na instrumenty dla tamtejszej orkiestry.
Matka – Mam dwieście rubli. Poradzimy sobie.
Ojciec – Do Henryka. Najwyższy czas byście się usamodzielnili. Wychodzi z salonu.
Scena 20
Warszawa
Wnętrze. Sala Teatru Wielkiego w Warszawie. Bracia występują przed cesarzową Rosji.
Ujęcie 1
Scena. Wieniawski z przodu, z tyłu akompaniator (Józef Wieniawski) przy pianinie. Wieniawski kończy utwór  (jego autorstwa) i kłania się ekspresyjnie wymachując skrzypcami.
Ujęcie 2
Panorama sali. Widzowie klaszczą i krzyczą na stojąco. Rzucają kwiaty w stronę sceny.
Głosy z widowni –
Wiwat Wieniawski.
Wiwat!!
Dziękujemy!!
Ujęcie 3
Widok lóż. W jednej z lóż grupa pięciu osób. Trzech mężczyzn i dwie kobiety. Arystokratki. Jedna dość pulchna młoda blond piękność. Druga, niewiele od niej młodsza, szczupła brunetka. Obie kobiety się śmieją. Klaszczą. Młodsza nachyla się do ucha blondynki i coś jej szepcze wskazując na Wieniawskiego.
Ujęcie 4
Wieniawski, kłania się jeszcze raz i schodzi ze sceny.
Scena 21
Warszawa.
Wnętrze. Hotel. Przy jednym ze stolików siedzi trzech mężczyzn, wśród nich Wieniawski i Moniuszko. Przy sąsiednim  grupa czterech mężczyzn.
Ujęcie 1
Moniuszko – Więc muszę przyznać, że w porównaniu z Kątskim grasz już dużo lepiej od niego. Lepiej technicznie a i….
Henryk – Bardzo dziękuję. Opinia twoja znaczy dla mnie bardzo wiele. Zresztą wiele nas łączy, obaj często szukamy inspiracji w muzyce ludowej. A właśnie „Halka”, o której rozmawialiśmy jeszcze w Wilnie, jednak odniosła wielki sukces. Gratuluję.
Moniuszko – Dziękuję. Był mi potrzebny. Wiesz, ciągłe problemy z finansami…
Jeden mężczyzn  – Od sąsiedniego stolika, trzymając w ręku gazetę w stronę stolika przy którym siedzi Henryk. Znowu o nim piszą. Na koncercie był komplet. Potrafi przy pomocy skrzypiec naśladować głosy wszelkich zwierząt, ptaków.
Wieniawski  – Z ironią. Wszelkich zwierząt? Co też pan powie?
Drugi mężczyzna –   Jego koncert wzbudził sensację.
Moniuszko –  To jakaś bzdura. Przepraszam ale chyba panowie rozumieją, że nie mówicie przecież o sztuce…
Mężczyzna – A jednak jest sławny. Pełne sale. Wpływy./ Cięcie
Ujęcie 2
Wchodzi muzyk. Mężczyzna ok. 30-35 lat. We fraku, widocznie wraca z recitalu lub koncertu.
Ujęcie 3
Trzeci mężczyzna – Patrząc w stronę drzwi. O właśnie przyszedł. Do wchodzącego mężczyzny. Zapraszamy pana do nas.
Ujęcie 4
Przy stole
Mężczyzna – Czytamy właśnie o pańskich sukcesach.
Muzyk – Dziękuję za grzeczność. Ale to tylko takie muzykowanie. Spostrzegając Wieniawskiego, który siedział tyłem do wejścia. Pan Wieniawski, to jest sztuka. Wieniawski odwraca się. Do Wieniawskiego. Pozwoli pan, że się przywitam. Byłem na pańskim koncercie. Jest pan mistrzem. Artystą. Do pozostałych. To wirtuoz, a jakie kompozycje. Do Wieniawskiego. Nie zazdroszczę panu. Po prostu cenię, szanuję.
Henryk – Proszę bez pochlebstw. Bardzo tego nie lubię. Proszę. Wzywa kelnera. Wyciąga pieniądze i płaci. Zwracając się do Moniuszki. Pójdę już, jestem zmęczony. Całą noc graliśmy u hrabiego. Wybacz. Zobaczymy się znowu wieczorem. w klubie. Do pozostałych. Cóż żegnam panów.
Jeden z mężczyzn – A może zrobimy partyjkę wista?
Henryk – Może wieczorem.  Jestem zmęczony./ Cięcie
Scena  22
Warszawa.
Ujęcie 1
Henryk Wieniawski wchodzi do hotelu.
 Ujęcie 2
Henryk przed drzwiami pokoju. Nasłuchuje. Słychać jedną melodie powtarzaną wielokrotnie na pianinie. Wchodzi. Józef przy pianinie kończąc kolejny raz odtwarzaną melodię rzuca na ziemię kolejny skrawek papieru. Odwraca się i spostrzega Henryka. Wstaje od pianina.
Józef- Miało być pięćdziesiąt… ale skoro wszedłeś. Na dzisiaj dość.
Henryk –  Zawsze podziwiałem twój perfekcjonizm. Do upadłego. Tylko ty tak potrafisz.
Józef – Nie opowiadaj. Widziałem i ciebie przy próbach.
Henryk – Chciałeś porozmawiać… Nie mogliśmy później przy obiedzie?
Józef – Zawsze ktoś się przysiądzie. Nie lepiej tu. To poważna sprawa.
Henryk – Nie strasz. W czym rzecz.
Józef – Podjąłem decyzję. To był nasz ostatni wspólny koncert. Będę grać sam. Na swój rachunek. Nie chcę być wiecznie twoim akompaniatorem.
Henryk – Przecież nie tylko.
Adam – Ale to ty zbierasz oklaski.
Henryk – Nie możesz mi tego zrobić. Jesteś mi potrzebny. Przecież marzyliśmy o wyjeździe do Ameryki.
Józef – Ameryka? To tylko marzenia. Nie ma szans. Trzeba żyć tu… Zresztą. No właśnie. Jestem ci potrzebny. Tobie. A ja? Tobie nawet odpowiada to cygańskie życie. Ja tego nie znoszę. Nie mam warunków do pracy. Chcę uczyć. Chcę mieć swoje konserwatorium, szkołę muzyczną.
Henryk – Zamyślony, spokojnie. Może masz rację. Może rzeczywiście powinniśmy pracować oddzielnie. Ale za tydzień w Moskwie jeszcze zagramy? Proszę. Przecież już wszystko zorganizowane. Po co zmieniać skład. Proszę.
Józef – Jasne. To nie chodzi o jeden czy dwa koncerty. Mówię o stałej współpracy… Dotychczasowy pomysł był niezły… Cudowne dzieci…młodzieńcy. Czas zacząć poważniejszą grę.
Scena 23
Berlin.
Ujęcie 1
Wnętrze. Sala teatru, końcówka koncertu koncert. Oklaski, owacje na stojąco.
Ujęcie 2
Garderoba w niej Wieniawski, po chwili  wchodzi impresario.
Impresario – I znów sukces. Jak ty to robisz? Podobno dostałeś propozycję objęcia funkcji pierwszego skrzypka na dworze króla.
Henryk – Tak, lecz waham się jeszcze. To nie jedyna taka propozycja, liczę jednak na propozycję z Petersburga. Nie chciałbym sobie zamykać drzwi. Zresztą bez zgody cara to niemożliwe.
Scena 24
Belgia.
Pracownia rzeźbiarza Lacomble`a. Artysta z dłutem i młotkiem przy podeście, na którym stoi nieukończone popiersie Henryka Wieniawskiego. Henryk siedzi swobodnie w wiklinowym fotelu.
Lacomble – Wielu rzeźbiarzy dziś jeszcze szuka inspiracji w antyku. U Greków. To dla nas wciąż niedościgniony wzór.
Henryk – W muzyce często szukamy inspiracji w muzyce ludowej. Pieśniach, tańcach. Polskich litewskich, łotewskich, ruskich. Całe bogactwo. Ale oczywiście sztuka nie jest narodowa. Nie ma muzyki polskiej, rosyjskiej, francuskiej. Jest muzyka. Dotyczy to zwłaszcza kultury wysokiej… Owszem czerpiemy, dziś dość nawet często, inspiracje z utworów kultury ludowej ale przetwarzamy ją według wypracowanych w kulturze światowej reguł wzbogacając własnymi odczuciami.
Lacomble – Słyszałem, że jeden z dzisiejszych kompozytorów tworzy muzykę czytając współczesną poezję.
Henryk – Tak, też o nim słyszałem. Ja jednak wolę szukać muzyki w sobie… W swych odczuciach. Wciąż też fascynuje mnie muzyka ludowa… A wiesz,  trzy lata temu byliśmy z bratem  w Weimarze u Liszta. Tak, to właśnie od niego wziąłem przekonanie, że tworzenie prawdziwej sztuki polega na stworzeniu i dostosowaniu formy do wyrażenia uczuć i idei… Nie forma powinna dominować lecz treść. Żyć, obserwować i wyrażać świat, idee swej epoki… choć czasami korci mnie by stworzyć utwór tak trudny technicznie, że tylko ja mógłbym go wykonać… Byliśmy w Weimarze trzy miesiące. Dyskutowaliśmy z Brahmsem, Joachimem ale czy słowami można powiedzieć wszystko o sztuce. Myślę, ze nie… Masz już kupca na popiersie?
Lacomble – Tak zamówiło je muzeum królewskie… Dziś już nie mam problemów z zamówieniami. Lecz wcześniej…
Henryk – W muzyce też trzeba wiele wcześniej zainwestować zanim osiągnie się jakąś pozycję, zanim zaczną cię cenić. Zresztą walka nigdy się nie kończy. Każdy kolejny koncert to wyzwanie…
Lacomble – Może zrobimy przerwę?
Hnryk – Chętnie. Wstaje.
Lacomble – Odkłada młotek i dłuto i podchodzi do stolika, na którym obok różnych rzeczy (fragmenty rzeźb, dłutka, młotki, glina) stoi butelka po winie i dwa puste kieliszki. Podnosi butelkę. Już pusta. Sięga pod stolik. Na szczęście jest następna. Otwiera korkociągiem i nalewa do kieliszków. Wiesz. Sprawia mi przyjemność praca nad twoim popiersiem. Jesteś autentyczny. Żadnej pozy…. Czasami trafi się jakiś buc. Pełno medali, na gębie jakieś maski a wewnątrz pustka… Zdejmuję jedną maskę, później drugą i nic … wyłupiaste oczy i wciąż pustka. Żadnego wyrazu. Coraz głupsza mina. To już wolę rzeźbić twarz syna gospodyni. Przynajmniej jest szczery… Mówię ci, nie cierpię tych nadętych dupków.
Henryk – W Petersburgu na dworze takich pełno. Na innych dworach zresztą też. Wciąż się o takich potykam. Nie warto o nich mówić. Wyjmuje zegarek, otwiera kopertę. O już czwarta. Wybacz. Mam jutro koncert. Muszę jeszcze dziś zrobić próbę. Sprawdzić salę…
Lacomble – Zrozumiałe. W porządku. To przełóżmy następną sesję na pojutrze. Będę na koncercie. Dziękuję za bilety. Henryk sięga po płaszcz./ Cięcie
Scena 25
Rosja.
Wnętrze. Szpital Maryjski. Korytarz.
Ujęcie 1
Widok od tyłu dwóch idących mężczyzn (Józef Wieniawski i Mikołaj Rubinstein). Podchodzą do drzwi. W głębi salowa myje podłogę.
Ujęcie 2
Sala szpitalna. Wchodzą Józef i Mikołaj. Spojrzenie z perspektywy Wieniawskiego.
Ujęcie 3
Henryk Wieniawski – Witajcie! Cieszę się, że przyszliście. Próbując zdobyć się na uśmiech. Czym by było życie bez bliskich i przyjaciół.
Józef – Witaj. Widzę, że czujesz się znacznie lepiej.
Mikołaj – Witaj przyjacielu.
Henryk – Jest poprawa. Myślę, że jeszcze nie teraz. Jeszcze mi nie pisane. Jeszcze nie jeden raz zagramy razem.
Mikołaj – Potrzebujesz czegoś?
Henryk – Nie, jakoś sobie radzę. Nie jest tu najlepiej ale wytrzymam.
Józef – Właśnie. Nie wiem jak ci to powiedzieć? Widzisz  jest pewna możliwość zdobycia środków. Ktoś chce dobrze zapłacić za jedne z twoich skrzypiec.
Henryk – Nawet o tym nie myśl! To niemożliwe.
Józef – Masz przecież ich kilka, masz jeszcze Stradivariusa. To tylko jedne skrzypce.
Henryk – Nie to niemożliwe. Choroba jak choroba, prędzej czy później minie. Instrumentu się pozbyć to tak jakby część życia stracić. Nie chcę o tym rozmawiać. Jestem zmęczony. Cieszę się, ze przyszliście.
Józef – Przepraszam. Nie chciałem cię denerwować. Powiem mu by dał sobie spokój.
Henryk – Nie się nie stało. Nie musiałeś wiedzieć, że są one aż dla mnie tak ważne. Zobaczysz na koncercie.
Mikołaj – A propos. Antoni zorganizował koncert na twoją rzecz.
Henryk – Już zmęczony. Dziękuję. Co ja bym bez was…
Henryk zamyka oczy. Zasypia. Józef i Mikołaj chwilę siedzą. Patrzą na siebie, później wstają.
/Cięcie
Scena 26
Rosja. Ryga.
Ujęcie 1
Wnętrze. Późny wieczór. Koniec koncertu. Ostatnie akordy. Przy fortepianie Antoni Rubinsztein. Skrzypce Henryk.
Ujęcie 2
Kuluary teatru po koncercie. Przy Wieniawskim tłum wielbicieli. Podchodzi do niego Antoni Rubinsztein z Mikołajem.
Antoni – Henryku, pozwól, że ci przedstawię. To mój młodszy brat Mikołaj.
Henryk – Witam. Antoni dużo mi o tobie mówił. Myślę, że chyba cię nie przereklamował. Ja uważam, że to on jest najlepszy.
Mikołaj – Postaram się mu sprostać.
Henryk – To lubię. Najważniejsza jest wiara w to co się robi. No cóż jutro w trasę.
Scena 27
Rosja.
Ujęcie 1
Plener. Step. Wieniawski wraz z matką i bratem jadą powozem, z tyłu za nimi powóz służby. Pustka. W oddali widać koczujący tabor cygański. /Cięcie.
Ujęcie 2
Powóz mija tabor.
Henryk – Zatrzymajmy się. Rozprostujemy nogi, a i świat cyganów bardzo ciekawy. Nie czekając na odpowiedź matki, do woźnicy? – Stój. Robimy postój. Wysiadają z powozu i od razu oblega ich gromadka cygańskich dzieci. Podchodzą też kobiety.
Cyganka – Dokąd jedziecie, panie?
Henryk – Na Krym. Mamy tam koncerty.
Cyganka druga – Toż to pan Wieniawski. Słynny skrzypek.
Jedno z dzieci odbiega i biegnie w kierunku stojących przy koniach mężczyzn.
Dziecko – Krzyczy. To pan Wieniawski. Skrzypek! Mężczyźni rozchodzą się. Dzieci proszą Wieniawskich o pieniądze. Wieniawski sięga do kieszeni surduta i wyjmuje jakieś drobne. Pojawia się pięciu cyganów ze skrzypkami w rękach. Zaczynają grać. Wieniawski wraca do powozu i po chwili wraca ze swoimi skrzypcami przyłączając się do gry. Cyganki i dzieci zaczynają wokół nich tańczyć. Pod koniec utworu gdy Henryk na chwilę odłożył skrzypce jego dłoń bierze do swojej Cyganka.
Cyganka – Czeka pana wielka sława. Największe sceny. Salony…. Umrze pan w pałacu.
Cyganie rozpoczynają kolejny utwór, Henryk znów sięga po skrzypce i przyłącza się do gry. /Cięcie
Scena 28
Ostenda.
Plener. Lato – południe. Henryk Wieniawski spaceruje z Antonim Rubinsteinem po deptaku w uzdrowisku.
Antoni – Jutro jadę do Londynu. John (Ella) zorganizował cykl koncertów. Wczoraj dostałem list. Podobne koncerty w Londynie chce organizować jakiś Thomas Chappelm. Mają to być cykliczne koncerty poniedziałkowe. John prosił mnie bym podał kandydata na koncert inauguracyjny… Ja nie mogę gdyż mam umowę z Johnem. Zaproponowałem ciebie w kwartecie i kwintecie skrzypcowym Mendelshona… Przepraszam, że nie spytałem wcześniej o zgodę ale myślę, że nie odmówisz?
Henryk – Nie masz za co przepraszać. Dziękuję. Ale kiedy ma być ta inauguracja?
Antoni – W listopadzie.
Henryk – Tym bardziej. Nie mam innych planów w tym czasie.
Widok z tyłu spacerujących Antoniego i Henryka. /Cięcie
Scena 29
Niemcy.
Wnętrze. Garderoba. Po koncercie. Wieniawski siedzi przy stoliku i coś pisze. Do garderoby wchodzi Mikołaj Rubinstein. Wieniawski kończy pisanie i wkłada list do koperty.
Henryk – Spostrzegając Mikołaja. Zobacz Nikola. Właśnie przysłali mi butonierkę. Miałem dostać medal a dostałem tylko tabakierkę. Podobno na przyznanie medalu jestem jeszcze za młody. Postanowiłem odesłać i butonierkę. Skoro jestem za młody do medalu to do tabakierki tym bardziej.
Mikołaj – To pewnie jacyś zazdrośni dworzanie. To nie król. To intryga małych ludzi. Ja bym to zostawił.
Henryk – A ja nie mogę. Musimy się szanować sami, jak inaczej zmusić innych by nas szanowali. Chętnie odrzuciłbym również te ich medale ale żyjąc w tym świecie trzeba uznawać jego reguły. Nie pozwolę się jednak obrażać byle dworzanom. Nie znoszę ich intryg, zawiści…/Cięcie.
Scena 30
Paryż.
Wnętrze. Sala bankietowa w hotelu. Bankiet zorganizowany przez Massarta. Przy jednym ze stolików Henryk, Massart i jakiś dziennikarz.
Jeden  z gości– Do Wieniawskiego. Zauważyłem, że dziś kompozytorzy często sięgają do folkloru.
Henryk – Tak. To jedno ze źródeł. Jak i cała historia muzyki. Nie powstałoby jednak bez własnych przeżyć, wrażliwości… Jest różnica między kulturą wysoką…
Berlioz– Siedzący przy sąsiednim stoliku. Tak, to dzięki nam dziennikarzom ludzie wyrabiają sobie opinię. Dlatego tez musimy być obiektywni. Wstaje i głośno wznosi toast. Piję za bezstronność prasy.
Wszyscy wypijają szampana, jedynie Wieniawski nie reaguje.
Berlioz – Poirytowany. Patrząc na Wieniawskiego. Uważaj młodzieńcze. Może się na tym skończyć, że przestaną na ciebie zwracać uwagę.
Wieniawski – Wstaje i unosząc kielich. Oto nadszedł najstosowniejszy moment, żeby wznieść toast za bezstronność prasy! Ogólny śmiech. Berlioz wściekły.
Scena 31
Londyn 1859.
Wnętrze. Wiosna. Wieniawski z Antonim Rubinsteinem w hotelowej kawiarni. Przed nimi filiżanki z kawą, rogaliki, masło, jaka na miękko – śniadanie.
Henryk – Masz jakieś wieści z Rosji?
Antoni – Właśnie otrzymałem list z Petersburga. Na dziewięćdziesiąt procent masz ten kontrakt… Na pewno poprze cię księżna Helena, przypuszczalnie też książę Wiezieński.
Henryk – Nie wiem jak ci się odwdzięczę. To jednak pewna stabilizacja. Na jakiś czas oczywiście… Z drugiej strony to jednak zależność, zobowiązania…
Antoni – Nawet o tym nie wiesz… czasami trzeba będzie też znosić i upokorzenia… Łaska pańska na pstrym koniu jedzie.. ale… (Macha lekceważąco ręką) mali ludzie są wszędzie. Poradzisz sobie.
Do kawiarni wchodzi dystyngowany Anglik.
Wieniawski – Patrząc na wchodzącego gościa. Nie znoszę tej ich wyniosłości. Niby cię szanują a nie potrafią nawet szczerze podać ręki.
Antoni  – Dom państwa Hampton jest zupełnie inny. Pani …. jest siostrą…. To wielki pianista. Oni kochają muzykę. A i jeszcze coś. Mają córkę. Izabelę. Wspaniała kobieta…
Henryk – Nie mów mi o kobietach… Czasami mam już dość ich entuzjazmu…
Antoni– Śmiejąc się. Ty to nazywasz entuzjazmem…
Henryk – Jak zwał tak zwał. Czasami mam dość../ Cięcie
Scena 32 
Londyn.
Wnętrze. Wczesna wiosna. Dzień. Salon państwa Hampton. Przyjęcie. Goście wśród nich Henryk i Antoni. Matka Izabelli rozmawia z jakąś kobietą. Henryk odchodzi od grupy i podchodzi do barku po lampkę wina. Podchodzi do niego Izabela.
Izabela – Do Henryka. Wreszcie mogę z panem porozmawiać. Wciąż przy panu tłumy wielbicieli.
Henryk – Nie przesadzajmy. Bywam też bardzo samotny…
Izabela – Słyszałam, że nie był pan w Anglii jeszcze poza Londynem.
Henryk – Rzeczywiście. To prawda.
Izabela – Głośno, do matki. Mamo, może zaprosimy pana do naszego majątku. Z odrobiną dumy do Henryka. Zamek Hampton Court był kiedyś siedzibą Królów. Nie czekając na odpowiedź matki do Henryka. Zgodzi się pan, prawda?
Henryk – Jeśli nie sprawi to paniom nadmiernego kłopotu.
Scena 33
Wnętrze. Salon w rodowym majątku Hamptonów w hrabstwie Middlesex. Przy stole Henryk i Izabela. Kończą śniadanie.
Izabela – Prowokacyjnie. Może wybierzemy się na przejażdżkę. Mamy tu wspaniałe konie.
Henryk – Chętnie. W ten sposób najszybciej poznam okolice.
Scena 34
Plener. Przed stajnią. Izabela stoi trzymając konia za uzdę. (Jasna klacz). Ze stajni wychodzi Henryk prowadząc za uzdę czarnego ogiera ( ubrany w obcisłe spodnie koloru zielonej butelki, sztylpy, białą kamizelkę, czerwony spencerek, czarną aksamitną czapkę z okrągłym daszkiem. Na rękach ma łosiowe rękawiczki) w drugiej ręce trzyma szpicrutę. W tym momencie stajenny podsadza Izabelę na siodło.
Izabela – Proszę mnie gonić.
Henryk dosiada ogiera i goni Izabelę. Po jakimś czasie dogania ją a nawet wyprzedza. Wówczas puszcza uzdę unosząc ręce do góry. Koń zatrzymuje się gwałtownie i wówczas Henryk siłą rozpędu spada przelatując przez głowę konia. Izabela podjeżdża do leżącego Henryka, który dostrzegając to udaje zemdlonego. Izabela zsiada z kona podbiega do Henryka. Nachyla się nad nim, chcąc sprawdzić czy żyje. Zaczyna go całować. Henryk otwiera oczy.
Izabela –  Żyjesz?
Henryk – Śmiejąc się. Na szczęście. To tylko upadek.
Izabela – A ręce, ręce czy całe?
Henryk –  Czemu ręce? Głowa ważniejsza. Podnosi się. A pocałunki….
Izabela – Nieładnie tak oszukiwać.
Henryk – Czy mogę żywić nadzieję?
Izabela – Do tego na pewno ma pan prawo. Myślę, że czas wracać.
Wieniawski podchodzi do konia i próbuje go ponownie dosiąść.
Izabela – Nie, lepiej wróćmy pieszo.
Podchodzi do swego konia i biorąc go za uzdę, rusza w drogę powrotną. Wieniawski bierze za uzdę swego konia.  /Cięcie.
Scena 35
Londyn.
Wnętrze, gabinet pana Hamptona. Solidne biurko, biblioteka, na ścianach obrazy. Pan Hampton siedzi za biurkiem. Wchodzi Henryk Wieniawski.
Wieniawski – Dzień dobry. Można?
Pan Hampton – Wstaje zza biurka i podchodzi do Wieniawskiego. Dzień dobry. Ależ oczywiście! Witam serdecznie. Znowu w Londynie?
Wieniawski – Impresario zorganizował kilka koncertów.
Pan Hampton –  To wspaniale. Mam nadzieję, że jak zwykle nie ominie pan i naszego domu. A właśnie… w sobotę organizujemy przyjęcie. Mam nadzieję, że nie odmówi pan zaproszenia.
Wieniawski – Dziękuję za zaproszenie. To bardzo miłe z pana strony… Ale… Chciałbym jednak w innej sprawie… Widzi pan… Powiem wprost… Chciałbym prosić o rękę Izabeli…
Pan Hampton – Zaskoczony, zdziwiony. Nie rozumiem! Nie, to niemożliwe. Wraca za biurko. Oczywiście odmawiam! Pan nawet nie jest Anglikiem! A jakąż przyszłość jest pan w stanie zapewnić mojej córce?
Wieniawski – Mam duże dochody z koncertów… Mój impresario prowadzi rozmowy w sprawie pewnego angażu… Nie chcę jednak o tym mówić… to prawie pewne ale…
Pan Hampton – Nie, skończmy tę rozmowę. To przecież nie ma sensu… Przecież odmówiłem… Pan chyba rozumie, że w tej sytuacji zaproszenie na sobotę jest nieaktualne… Udaje, że szuka czegoś na biurku. Mam jeszcze troszkę pracy. Dziękuję za wizytę. Żegnam pana. 
Scena 36
Londyn.
Wnętrze pokoju hotelowego. Wieniawski stoi przy oknie i patrzy na ulicę.  Na stole leżą skrzypce. Wieniawski podchodzi do instrumentu i zaczyna grać, przerywa na chwilę i stroi skrzypce. Odkłada je i chodzi po pokoju, później znów bierze skrzypce do rąk. Po chwili zaczyna coś grać. Powstaje utwór „Legenda”./ Cięcie
Scena 37
Wnętrze. Sala koncertowa w Londynie. Widownia zapełniona. Wieniawski kończy kłaniając się publiczności. Na scenę padają wiązanki i pojedyncze kwiaty. Wchodzi  impresario.
Impresario – A teraz mamy dla państwa niespodziankę. Pan Wieniawski szanując publiczność londyńską, przygotował specjalnie na dzisiejszy wieczór utwór zatytułowany „Legenda”.
Burza oklasków. Panorama widowni.
Wieniawski rozpoczyna grę. Znowu widownia. Ujęcie trzeciego rzędu gdzie siedzi rodzina Hamptonów. Pan Hampton z żoną i ich córka. Izabela przytula się do matki.
Wieniawski kończy utwór, Andante G –moll. / Cięcie.
Burza oklasków. Na scenę lecą kolejne kwiaty. Rodzina Hamptonów. Pan Hampton klaszcze w zachwycie.   
Ujęcie
Wieniawski w pół ukłonie przyjmuje owacje. Do sceny podchodzą widzowie chcąc osobiście złożyć gratulacje i kwiaty. Podchodzi też rodzina Hamptonów. Wieniawski widząc ich, podnosi ze sceny piękny bukiet czerwonych róż i wręcza go Izabeli.
Wieniawski – To dla ciebie. Ten utwór. Przecież wiesz.
Pani Hampton – Czekamy na pana w powozie.
Pan Hampton – To wielki sukces. Oczywiście zapraszamy. Śmiejąc się. Może nie jest to najstosowniejszy żart ale… Każdy człowiek jest panem swego słowa. Słowo się rzekło, słowo można cofnąć. Mówiłem nie. Teraz powiem tak. Ma pan moją zgodę
Scena 38
Anglia.
Bal. Henryk tańczy z jakąś kobietą. Blondynka ok. 25 lat. Nagle dostrzega Izabelę. Muzycy przestają grać. Henryk podchodzi z partnerką do Izabeli.
Henryk – Pani pozwoli, że przedstawię. Izabela Hampton. Moja narzeczona. Izabelo to pani Mary Johnson. Napiją się panie szampana?
Izabela – Chętnie.
Henryk – Zaraz przyniosę. Odchodzi w stronę kelnera trzymającego tacę z kieliszkami szampana.
Kobieta z którą tańczył Henryk – Dziś jeszcze wygrałaś. Nie byłabym jednak zbyt pewna, że tak będzie zawsze.
Izabela – Nie rozumiem?
Kobieta – Kiedyś zrozumiesz.
Henryk – Wraca z dwoma kieliszkami szampana i wręcza je kobietom Muzycy grają kolejny taniec. Do Izabeli.  Ten taniec musi być nasz.
Scena 39
Rosja 1860 rok.
Wnętrze. Salonik na Kremlu. Koncert. Grupa mężczyzn z instrumentami. Hrabia Tołstoj – drugie skrzypce, altówka – książę Wiezieński, wiolonczela – kniaź Dołgonecki, pierwsze skrzypce Henryk Wieniawski.
Hrabia Tołstoj – Do Henryka. Bardzo się cieszę, ze przyjął pan ten angaż.
Henryk – To ja czuję się zaszczycony.
Wchodzi Aleksander II, siada w fotelu. Rozpoczyna się koncert. /cięcie
Ostatnie akordy. Oklaski. Kwartet odkłada instrumenty.
Car – Do Wieniawskiego.  Wspaniała gra.
 Wieniawski – Dziękuję. Wasza cesarska mość jest bardzo łaskawy.
Car- A wie pan, mam dla pana prezent. Odwraca się do lokaja i coś mu mówi. Lokaj wychodzi. Do Wieniawskiego. Mamy tu w pałacu skrzypce. Leżą bezużytecznie już kilkanaście lat… może zresztą dłużej, nie pamiętam. W sam raz dla pana.
Wieniawski –  Tyle lat nikt na nich nie grał. To bardzo źle. Nie wiem, czy można na nich jeszcze grać?
Wraca lokaj ze skrzypcami i wręcza je carowi, ten przekazuje je Wieniawskiemu. Henryk  wyjmuje skrzypce z futerału
Wieniawski – Oglądając skrzypce. To całkiem dobry, lecz fabryczny produkt.  Próbuje je stroić. Po chwili oddaje je carowi. Wasza cesarska mość wybaczy, te skrzypce już nie zagrają.
Car – Urażony. No cóż, szkoda. Odwraca się i wychodzi.
Oburzenie świty carskiej.
Książę Wiesieński – Do Wieniawskiego.  Jak waść mogłeś! Nie przyjąć takiego prezentu! Z rąk cara!
WieniawskiPrzepraszam. Tak jakoś wyszło… Chciałem tylko powiedzieć, że te skrzypce już nie mają duszy. Zbyt długo leżały bezczynnie.
Scena 40
Ostenda.
Wnętrze. Przyjęcie w apartamencie księżny Heleny.  Po koncercie Wieniawskiego z Antonim Rubinszteinem. Wśród gości Wieniawski z księżną Heleną.
Księżna – Do Henryka. To był wspaniały koncert.  A i pan Antoni to wielki wirtuoz.
Podchodzi do nich Izabela z matką.
Henryk – Wasza książęca mość pozwoli, że przedstawię. To właśnie pani Hampton i moja narzeczona Izabella Hampton.
KsiężnaBardzo się cieszę, że zgodziły się panie przyjąć zaproszenie na to skromne przyjęcie.  Do Izabelli.  Bardzo mi miło panią poznać osobiście. Tak wiele dobrego o pani słyszałam. Pan Wieniawski odkąd wrócił z Londynu jest jakby odmieniony. Tyle w nim radości. To na pewno dzięki pani.
Izabela – Nadmiernie wasza książęca mość uprzejma.
KsiężnaA wie pani, właśnie myśląc o waszych zaręczynach pozwoliłam sobie wręczyć panu Henrykowi prezent dla pani. Diamentowe kolczyki. Chyba się pani nie obrazi. Bardzo się cieszę widząc szczęście pana Wieniawskiego. 
IzabellaNie, skąd. Bardzo dziękuję. To dla mnie zaszczyt.
Księżna Do Henryka. Czy możemy coś zagrać wspólnie dla naszych gości.
HenrykMoże zagramy „Réverie” („Marzenie”)?
Księżna – Świetny pomysł. Do Izabelli.  Myślę, że pan Wieniawski zaproponował ten utwór właśnie dla pani.
Scena 41
Ujęcie 1
Plener. Przed domem Wieniawskich w Lublinie. Słoneczny dzień. Wieniawski z żoną Izabellą wysiadają z dyliżansu. Są zmęczeni po długiej podróży. Z powozu wysiada Henryk, który podaje rękę Izabeli pomagając jej wysiąść. Z domu wychodzi ojciec i matka Henryka, brat Julian z żoną, służba i grupka dzieci. Ojciec podchodzi do młodych trzymając w ręku chleb z solą.
Ojciec – Do Izabeli. Pozwól, że tym razem w naszym… a teraz i twoim rodzinnym domu powitamy cię chlebem i solą. To taki polski obyczaj.
Ujęcie 2
Obiad w mieszkaniu Wieniawskich. Przy stole: Rodzice, Henryk z Izabelą. Julian z żoną i Józef.
Henryk – Mieliśmy przed ślubem nieco problemów z księdzem ale wszystko zakończyło się pomyślnie.
Ojciec –Czytałem, że na waszym ślubie w Paryżu było wielu znamienitych gości.
Matka – Podając Izabelli półmisek z mięsiwem. I jak ci smakował nasz barszcz z uszkami?
Izabella – Wybierając najmniejszy kawałek mięsa. Wspaniały. Zresztą lubię wszystkie wasze potrawy.
Matka – Weź jeszcze. To schab ze śliwkami… Podkreślając. Henryś go uwielbia…
Julian – Co jak co ale kuchnia polska jest rzeczywiście znakomita.
Ujęcie 3
Gabinet ojca Wieniawskiego. Ojciec i Henryk. Wieczór.
Ojciec – I gdzie będziecie mieszkać?
Henryk – W Petersburgu. Mam tam stałą pracę. Jestem pierwszym skrzypkiem jego cesarskiej mości.
Ojciec – To wielki zaszczyt. Musisz to docenić. Może łaska carska przyniesie ci jakieś godności. Taka szansa trafia się niewielu.
Henryk – Takie ręce jak moje też ma niewielu. Łaska? Nie znoszę tego słowa.
Ojciec – Zawsze krnąbrny! Nie bądź za dumny! Pamiętaj, że zawsze możesz przegrać.  Synu, kiedy ty wreszcie zrozumiesz jak zbudowany jest świat. No, ale solista jego cesarskiej mości. Gratuluję.
Henryk – Ja uznaję monarchów ale muzyka moja trafia do wszystkich. Do duszy królów także. Księżniczek też.
Ojciec –  Dużo zarabiasz?
Henryk – Na utrzymanie wystarczy. Latem będę koncertował w kurortach w Europie. Tam dopiero są zarobki. Jeździ tam cała śmietanka…
Głos zza drzwi – Henryku !
Henryk – Do ojca . Zaraz wrócę. Wychodzi./ Cięcie
Scena 42
Cykl koncertów w Rosji i Europie.
Wnętrze. Koncert w sali teatru w Petersburgu. Pełna sala. Owacje po koncercie./ Przebitki – koncerty w innych miastach. Koncerty, ordery, koncerty.
Scena 43
Lublin. Połowa lipca 1861.
Ujęcie 1
Wnętrze. Salon w domu Wieniawskich. Dzień. Izabela w ciąży. Sama w pokoju. Po chwili wchodzą do mieszkania Julian z żoną. Żona w żałobie.
Julian – Witaj Izabelo. Znowu u nas?
Izabela – Dzień dobry. Cieszę się, że was widzę. Wracamy do Petersburga.
Żona Juliana – A gdzie Henryk?
Izabela – Wyszedł coś załatwić… Czy coś się stało? Dlaczego jesteś w żałobie.
Żona Juliana – To nasza żałoba narodowa. Po wypadkach warszawskich. Nie nosimy biżuterii tylko te żelazne krzyżyki. W religii nasza nadzieja.
Izabela – Nie rozumiem?
Julian – Dużo by tłumaczyć. Kiedyś jednak i my będziemy żyć w wolnym kraju. Nie mówmy już o tym. Wybraliście już imię dziecka?
Izabela – Jeszcze nie… Śmiejąc się. Ale ustaliliśmy, ze jeśli będzie syn to imię wybierze Henryk, jeśli córka to ja.
Ujęcie 2
Wnętrze. Mieszkanie rodziców Wieniawskiego.
Ojciec sam spaceruje po salonie. Sięga po jakąś książkę, odkłada ją. Do salonu wchodzi mężczyzna. Sąsiad.
Sąsiad – Witam sąsiada. Sam?
OjciecAno sam. Na szczęście. Taki harmider. … Ale już niedługo wyjeżdżają. Izabela…, żona Henryka spodziewa się dziecka. Może on teraz wreszcie się ustatkuje. Same kłopoty z moimi dziećmi. A i zobacz waćpan, żaden nie poszedł w moje ślady.
Sąsiad – Kłopoty? Co też pan mówi? Synowie pańscy to wielkie sławy! Sławni ludzie.
Ojciec – Sięgając po butelkę z nalewką. Myślę, że naleweczki waćpan nie odmówisz? Nie czekając na odpowiedź nalewa. Może i sławni… ale… Co tu dużo mówić? Heniuś i Józio wielkie ladaco. Nie umieją grosza uszanować. Nie myślą o przyszłości. Sławni?? Ale wszystko tracą! Mało to oni tego lata pozbierali w Londynie i Konstantynopolu…. a spytaj gdzie to?…. Nie ma…. poszło wszystko! I jeszcze do mego worka nieraz zaglądają. A co ja mam? Ja nic już nie mam. Tylko bibliotekę i obrazy jeszcze. Bibliotekę zapiszę testamentem Szkole Głównej….
Sąsiad – Biorąc kieliszek. Bardzo dziękuję. Nigdy nie odmówię. Pańskie nalewki…wspaniałości. Wracając do rozmowy… pieniądze…Dziś jest tylko jeden szlachcic na świecie – pieniądz.
Ojciec – Ma pan rację. Pieniądze. One są najważniejsze.
Scena 44
Rosja.
Wnętrze. Wieczorek muzyczny w Petersburgu w pałacu carskim, ok. 1862 roku. Na niewielkiej scenie gra kwartet skrzypcowy. Na krzesłach car i jacyś dostojnicy cicho rozmawiają. W pewnej chwili jeden z nich głośno się śmieje. Muzycy grają dalej utwór. Wchodzi jakiś oficer i coś mówi do cara. Przez salon przebiega grupka rozbawionych dzieci za nimi pies (dog). Kwartet wciąż gra. Cesarz wstaje i wychodzi./Cięcie
Scena 45
Petersburg
Ujęcie 1
Wnętrze. Na scenie teatru Wieniawski, gra „Koncert skrzypcowy d-moll, nr 2, op. 22.” Dyryguje Antoni Rubinstein.
Ujęcie 2
Loża. W niej car z jakąś kobietą zajęci sobą nie interesują się koncertem.
Ujęcie 3
Wieniawski kończy utwór. Oklaski.  Na scenę wchodzi konferansjer.
Konferansjer – Proponujemy teraz przerwę. W drugiej części pan Wieniawski grać
będzie…/Cięcie
 Ujęcie 4
Wieniawski sam w garderobie. Lekko podenerwowany. Na stoliku stoi napoczęta   
butelka Whisky i pusty kieliszek. Wchodzi, bez pukania, dyrektor teatru.
Dyrektor – Panie Henryku, car prosi by udał się pan do jego loży i zagrał coś dla niego
i jego damy.
Henryk – To niemożliwe. Przecież oni są w intymnej sytuacji.
Dyrektor – Takie jest żądanie cara.
Henryk – To proszę iść i powiedzieć jego cesarskiej mości, że mój kontrakt nie przewiduje bym miał grać w czasie przerw w koncercie.
Dyrektor – To niemożliwe.
Wieniawski sięga po butelkę whisky, nalewa do kieliszka i wypija.
Henryk – W takim razie proszę powiedzieć jego cesarskiej mości, że mój kontrakt nie przewiduje…  i że jestem pijany i dlatego nie mogę spełnić jego prośby./ Cięcie
Ujęcie 5
Po przerwie. Druga część koncertu, Wieniawski gra z wielką werwą trzecią część „Koncertu”.
Scena 46
Petersburg.
Dom Dawidowa. Wieczorek kameralny. Dawydow, Wieniawski z Izabelą, Turgieniew inni goście. Ktoś dokłada polana do kominka.
Dawidow – Sztuka to kilka elementów. Warsztat, rzemiosło – tego można się nauczyć, choć nie każdy w takim samym stopniu posiądzie pewne umiejętności, później wrażliwość, samoświadomość.
Henryk – No i talent.
Dawidow – No tak, oczywiście ale to jak z wrażliwością albo się ją ma albo nie. Ja myślę o pracy nad   sobą. O rozwijaniu talentu, wrażliwości… Zresztą po co mówić o sztuce. Po prostu zagrajmy.
Wieniawski z Dawidowem i dwóch innych muzyków (gości Dawidowa) gra „Kwartet” Beethowena op. 127.
Dawidow Po wykonaniu utworu do Wieniawskiego. I jak skończył się incydent w teatrze?
Wieniawski Wysłałem list z prośbą o wybaczenie..
Dawidow I co?
Wieniawski – Tym razem car wybaczył. Dowcipnie stwierdził jednak, że kontrakt mój nie przewiduje bym był pijany w przerwie koncertu. 
Dawidow Bądź dobrej myśli. Car, jak większość ludzi, lubi widzieć, że inni mają słabości. Drażni go talent innych a zwłaszcza dumy nie wybaczy, a słabości… cóż wszyscy je mamy…
Scena 47
Rosja.
Plener, jesień. Polną drogą jedzie powóz, w nim Henryk z Antonim Dorem. Obaj zmęczeni długą podróżą. W oddali widać bogaty dwór jakiegoś arystokraty. Powóz mija
kolumnę zesłańców w eskorcie żołnierzy. Woźnica przyśpiesza by wyminąć kolumnę. Henryk i Antoni nie reagują.
Scena 48
Wnętrze. Koncert w dworze jakiegoś arystokraty. Na zakończenie Wieniawski gra swój „Karnawał wenecki”, jego akompaniatorem jest Antoni Dor.
Jeden ze słuchaczy – Szeptem.  Tam giną jego rodacy a ten koncertuje.
Zespół kończy grę. Owacje. W tłumie i komentujący słuchacze.
Ten sam słuchacz – Głośno. Mistrzu, to było wspaniałe. Piękne. Benissimo.
Scena 49
Baden-Baden.
Ujecie 1
Plener. Peron dworca Baden-Baden. Na peronie Henryk. Wjeżdża pociąg. Wśród wysiadających pasażerów brat Henryka, Julian.
Ujęcie 2
Przed dworcem. Podjeżdża dorożka do której wsiadają Henryk z Julianem.
Ujęcie 3
Wnętrze. Restauracja w ekskluzywnym hotelu. Henryk z Julianem przy stoliku. Obok kelnerzy serwujący posiłek. Do innych stolików przysiadają się w trakcie ich rozmowy inni goście. Prawie wszyscy z nich   witają z atencją Wieniawskiego.
Julian – Ależ ty jesteś tu znany.
Henryk – Bez przesady. To zazwyczaj powierzchowne znajomości.
Do stolika podchodzi  Muzyk (Bassista Puiatti)
Muzyk – Witam Henryku.
Henryk – Witam. Poznajcie się to Alfredo Carlo Piatti wielki wiolonczelista i wybitny kompozytor, a to mój brat Julian.
Piatti – Mógłbyś choć przed bratem zrezygnować z tych komplementów. Czyżbyś miał tu koncert?
Henryk – Miałem wczoraj a i jutro gram  z Mikołajem. A co u ciebie?
Piatti – Graliśmy tu w zeszłym tygodniu ale postanowiłem zostać nieco dłużej.  Przy jednym z dalszych stolików jakaś kobieta daje znak muzykowi. Spostrzega to Henryk
Henryk  – Do Piattiego. Chyba cię wzywają?
Piatti – Ach tak. Byłem umówiony. Przepraszam muszę iść. Odchodzi.
Julian – Jak wiele między wami bezpośredniości.
Henryk – Mógłbym odpowiedzieć, że między nami nie ma zawiści. Zawiść jest cechą małych ludzi. To jednak nieprawda. Z jednymi się lubimy z drugimi nie… ale wiesz jak to w życiu bywa… Raz ktoś poprosi bym ja z nim zagrał innym razem ja mogę komuś coś zaproponować.
Kelnerzy wnoszą posiłek. I co u ciebie?
Julian – Kiepsko. Los emigranta. Wiele straciłem…. finansowo a i…
Henryk – Słyszałem o tym buncie… Patrzy na twarz Józefa… Tak, masz rację, możesz mówić o powstaniu, ale… Przecież to od początku nie miało żadnych szans.
Julian – Musieliśmy spróbować. Myśleliśmy, że Francja… Zresztą po brance nie było innego wyjścia. Młodzi naciskali… Myśleliśmy…
Henryk – No właśnie. Jak zawsze po polsku. Myśleliśmy…
Julian – Nasz ojciec też walczył. W powstaniu trzydziestego i później w wojnie…
Henryk – A wiesz dwa lata temu i w zeszłym roku też tu byłem. U wód. Nikt tu nie mówił o powstaniu. Było jak zawsze. Koncerty, recitale. Wieczorami bale i kasyna. Gdyby nie gazety, które coś wspominały i to nie zawsze na pierwszych stronach…Zresztą…  Zostawmy ten temat. I co teraz?
Julian – Napisałem do cara z prośbą o amnestię. Chcę wrócić. Tu nie mam żadnych szans. Żadnego oparcia.
Henryk – Spróbuję pomóc w Petersburgu. Mam pewne stosunki… Choć to bardzo trudne. Wiesz jacy oni są ci arystokraci… Zobaczymy… A właśnie, nie spytałem. Masz tu jakiś nocleg?
Julian – Nie stać mnie na hotel.
Henryk – Ja też nie mogę cię przenocować. Mam wprawdzie pokój u Millerów. To w ramach koncertów. Ale nie mogę im się narzucać ze swoimi gośćmi. Ot, kłopot.
Julian – Żaden kłopot. Pojadę do Homburga. Pociąg odjeżdża o północy. Tam łatwiej o jakiś nocleg.
Henryk – Stale przebywamy  z żoną i dziećmi w uzdrowisku w Kreuznach. Odwiedźcie nas tam. Przyjedź z żoną. One z Izabellą bardzo się lubią.  Ja często muszę wyjeżdżać do okolicznych kurortów na koncerty.
Ujęcie 2
Baden –Baden.
Wnętrze. Kasyno. Późny wieczór. Henryk, Mikołaj Rubinstein (też hazardzista) i Julian. Julian chodzi i obserwuje. Henryk i Mikołaj przy ruletce. Pochłania ich gra. O północy Julian podchodzi do Henryka grającego teraz w karty.
Julian – Wiesz będę musiał już iść. Za godzinę odjeżdża mój pociąg.
Henryk –  To co? Zobaczymy się w Kreuznach?
Julian – Oczywiście przyjedziemy.
Od stolika – Gramy!
Henryk (do grających) – Już, już. Do brata. Sam widzisz.
Julian – Do zobaczenia. Obejmują się i Józef wychodzi.
Scena 50
1864 W uzdrowisku w Kreuznach.
Ujęcie 1
Plener. Henryk z Izabelą, bratem Julianem i jego żoną siedzą przy stole na werandzie pensjonatu. Lato. Słoneczny dzień.
Henryk – Do Juliana. A wiesz w 1862 roku byłem w Paryżu. Było tam wówczas wielu emigrantów z Polski. Jeden z koncertów grałem tylko na ich rzecz. Nie pamiętam już jakie to były wpływy ale starałem się pomóc… chociaż tak…
Julian – Wielu do dziś jest tam bez środków do życia… Co zrobić? Trzeba zmagać się z losem… Ja, jak ci mówiłem, postanowiłem wrócić. Może nie wyląduję na Sybirze.
Henryk – Nie śpiesz się. Mówiłem… spróbuję porozmawiać…
W tym czasie przed pensjonat podjeżdża powóz. Henryk wstaje.
Henryk – Na mnie już czas. Wieczorem muszę być w Homburgu. Odchodzi od stołu.
Izabela Do żony Juliana – I tak prawie zawsze. Praca artysty i ja jego żona. Jakże często muszę zostawać sama.
Ujęcie 2
Wnętrze pokoju. Izabela sama stoi przy oknie. Na zewnątrz Henryk wsiada do powozu.
Odjeżdża.
Scena 51
Petersburg kwiecień 1864 (zima).
Wnętrze. Sala teatru. Przed koncertem. Wchodzi Wieniawski. Oklaski. Wchodzi przewodniczący Stowarzyszenia Petersburskich Melomanów. Kłania się.
Przewodniczący – Witam szanowne Panie i Szanownych Panów. Mam nadzieję, że wybaczą mi Państwo, że pozwoliłem sobie dziś na wejście na scenę. Chciałbym w imieniu Państwa i Stowarzyszenia Melomanów Petersburga przekazać w Waszym imieniu naszemu wspaniałemu artyście nasz prezent. Skrzypce zakupione dzięki Państwa uprzejmości. Wchodzi lokaj wnosząc skrzypce. Wręcza je Przewodniczącemu a ten Wieniawskiemu.
Przewodniczący Panie Wieniawski. To od nas, petersburskiej publiczności, dla pana. Skrzypce Stradivariusa z 1717 roku. Oklaski. Widok sali. Oklaski. Owacje.
Wieniawski – Wzruszony. Otwiera futerał. Delikatnie wyjmuje skrzypce. Stroi. Zaczyna grać. 
Scena 52
1880 Rosja
Wnętrze. Szpital Maryjski. Przy łóżku Henryka siedzi Antoni Rubinstein.
Antoni – Nie spodziewaliśmy się takich wpływów. Wyobraź sobie pięć tysięcy. Pierwszy koncert przyniósł trzy tysiące rubli. Ludzie naprawdę cię szanują.
Henryk – Bardzo dziękuję. Nie będę udawać, że potrzebowałem tej pomocy, choć wiesz jak bardzo tego nie lubię… Nie wiem jak i kiedy będę mógł się wam zrewanżować.
Antoni – Nie myśl dziś o tym. Najważniejsze, że sprawa polisy załatwiona. Tylko wyzdrowiej. Henryk – Popatrz, jedno mi się w życiu naprawdę udało… Mieć takich przyjaciół.
Antoni – Jedno? A żona? A dzieci? Samo życie, tak intensywne, tak pełne. A wspaniała muzyka? Zresztą jeszcze nie jeden raz zagramy.
Henryk – Naprawdę dziękuję.
Antoni – Przestań, proszę.  Najważniejsze, że  kłopoty za tobą, teraz łatwiej pokonasz chorobę.
Henryk – Bardzo osłabiony, ale siląc się na okazanie optymizmu. Może latem pomyślimy o koncertach na Krymie? Tam tak wspaniała publiczność. Ludzie kochają muzykę…
Scena 53
Warszawa
Wnętrze. Salonie pani Muchanow-Kalergis. Przyjęcie. Wśród gości m. in. Józef Wieniawski, państwo Izabela i Henryk Wieniawscy, Modrzejewska, Sienkiewicz, Moniuszko.
Henryk (do Józefa) – Wspaniały koncert a i pani Modrzejewska wielka.
Izabela – Podchodząc do Modrzejewskiej. Po francusku. Jak się cieszę, że mogę panią poznać. Nie znam polskiego ale mimo to widząc panią w roli Julii… brak mi słowa…była pani wręcz wspaniała. Pani mimika, barwa głosu… I ta reakcja publiczności. Jak oni panią uwielbiają.
Modrzejewska – Bardzo pani uprzejma. A wie pani, moim marzeniem jest zagrać Julię w Ameryce a może nawet w Anglii. W ojczyźnie Szekspira, w języku oryginału.
Izabela – A zna pani angielski?
Modrzejewska – Jeszcze nie ale zaczynam się uczyć.
Izabela – Język angielski jest trudny.
Modrzejewska – Nie tak jak polski. Mam zresztą zdolność do języków.
Podchodzi do nich Henryk.
Henryk – Widzę, ze już się poznałyście.
Modrzejewska – Poznałyśmy i polubiłyśmy.
Izabela – Popatrz Henry. Pani Helena też chce jechać do Ameryki. Czy wy artyści… Skąd w was takie ambicje? Wszyscy wciąż chcecie czegoś więcej. Ciągle zdobywać świat. Nigdy nie zadowolicie się tym co już osiągnęliście? Nie tęsknicie za stabilizacją, spokojem?
Henryk – Tak to odbierasz? No wiesz… muszę o tym pomyśleć… Nie zastanawiałem się nad tym. Po prostu żyję.. Do Heleny. A pani?
Helena – Wciąż pracuję nad sobą. Doskonalę warsztat aktorski. Lubię nowe wyzwania. Zdobywać świat? Do Izabeli. Chyba pani przesadza. Choć rzeczywiście lubię rywalizację… Taka natura. Po prostu taka już jestem.
Henryk – Przepraszam, ale chciałam jeszcze porozmawiać z panem Moniuszką. Odchodzi.
Izabela – Uczy się pani angielskiego, więc powiem pani god lack. To znaczy życzę powodzenia.
Helena – Nie dziękuję. W naszych obyczajach to przynosi pecha. Ale i pani życzę szczęścia. Myślę, że jeszcze nie jeden raz będziemy mogły porozmawiać.
Henryk – Do Moniuszki. Nie można sięgać do takich metod. To niegodne artysty. Ale kampanie reklamową prowadzić potrafi. Całe miasto zalepione plakatami „SEN DZIEWICY”. Też mi pomysł.
Moniuszko – Nie warto o tym rozmawiać. Za kilka dni i tak nikt nie będzie pamiętać o tym pamiętać…
Henryk – Zgoda, jutro. Ale dziś… Wszędzie tyle złośliwców. Ludzi nie znających sztuki, którzy tylko czekają by cię prowokować.
Modrzejewska – Podchodząc do Henryka i Moniuszki. Nie cierpię tego prowincjonalnego środowiska. Tyle tu niechęci, zawiści. Cóż oni sądzą? Co wiedzą o pracy. Nie ruszą swych czterech liter z miejsca u chcą osądzać innych. Jakim prawem. A ile w tym fałszu. Przedrzeźniając. To było wspaniałe. Mistrzowskie. A za plecami zaglądają ci do sypialni, portfela. Najchętniej weszliby pod łóżko. Gardzę tym. Mam tego dość.
Henryk   – Co cię tak rozdrażniło?
Modrzejewska – A taki jeden… Te ich pytania. Ile mi płacą za moją grę? Co ich to obchodzi? Czy ja zaglądam komu do portfela? /Cięcie.
Scena 54
Petersburg 1865.
Wnętrze. Izabela w (widocznej) ciąży i Henryk w pokoju.
Izabela – Ciągle jesteś poza domem. Mam już dość tej samotności.
Henryk – To przecież moja praca. Mamy tyle zobowiązań.
Izabela – Praca? Do północy a czasami dłużej? To kluby i zabawy a nie praca. Choćbyś przestał kłamać. Zresztą czy tylko klub? Może jest i ktoś inny?
Henryk – Przestań. Przecież nie wypada byś ty okazywała zazdrość. Zupełnie bezpodstawną. Przecież tylko ciebie kocham….
Izabela – To tylko słowa… Nie myśl, że nie dostrzegłam jak oglądałeś się za tą aktoreczką.
Henryk  – Śmiejąc się. Ty naprawdę jesteś zazdrosna? Nie, ja już naprawdę muszę iść. Spróbuję wrócić wcześniej.
Izabela – Spróbuję… Nie, że wrócisz tylko jakieś spróbuję… Ja już się nie liczę.
Henryk – Podchodząc do niej i próbując ją objąć. Ależ kochanie.
Izabela – Odpycha go. To tylko słowa.. Wróć dziś wcześniej.
Henryk – Kocham cię. Wychodzi.
Scena 55
Rosja. Petersburg.
Wnętrze. Sala wykładowa w konserwatorium. Wieniawski pracuje z uczniem w konserwatorium. Do sali wchodzi jakiś mężczyzna i mówi coś cicho (na ucho) do Wieniawskiego.
Henryk – Do uczniów. No, cóż. Muszę was przeprosić. Dziś zakończymy lekcję wcześniej. Jeśli pozwolicie następna może być dłuższa. Właśnie otrzymałem wiadomość. Urodził się mój drugi syn.
Scena 56
Rosja ok. 1867 roku.
Wnętrze. Salon w pałacu w Rosji. Końcówka koncertu skrzypcowego. Owacje. Goście wstają z krzeseł.
Jeden z gości – Wskazując na hr. Berga. Cicho, po polsku do swego sąsiada. To namiestnik Warszawy. Ileż on złego ludziom narobił.
Hr. Berg – Podchodząc do Wieniaskiego. Może by pan odwiedził znów Warszawę.
Henryk – Mam urlop dopiero w lecie. To niestety martwy sezon dla muzyków.
Hr. Berg – Dla takiego artysty jak pan nie ma martwych sezonów. Koncert pański na pewno zapełni salę po brzegi.
Henryk – Bardzo pan uprzejmy. Pomyślę.
Scena 57
Rosja 1867.
Gabinet dyrektora teatru. Dyrektor z biurkiem przegląda jakieś papier. Wchodzi Wieniawski z pismem w ręku.
Dyrektor – Patrząc na Wieniawskiego. Widząc pana w tym stanie i znów z pismem, domyślam się, że jak zwykle chodzi o urlop?
Henryk – Niestety, nie mogę zaprzeczyć. Znów dopadła mnie choroba. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że bolą mnie uszy. Zwykłe przeziębienie nie byłoby problemem, ale uszy… Chciałbym wyjechać przynajmniej na dwa miesiące. Do wód. Chciałbym też odwiedzić Paryż. Otrzymałem zaproszenie z konserwatorium. Proponują bym to ja grał w czasie jubileuszu. To wielki zaszczyt.
Dyrektor – Rozumiem… całe szczęście, ze dwór dla pana łaskawy… Przymyka oczy na te ciągłe przerwy w kontrakcie…Podpisuje podanie. Cóż wyrażam zgodę. Niech pan wraca do zdrowia. Ponownie zagłębia się w papierach.
Scena 58
Paryż.
Ujęcie 1
Wnętrze. Sala koncertowa Konserwatorium. Na scenie tylko Wieniawski. Próba. Na widowni tylko nauczyciel Wieniawskiego, stary już Massart i Biezekirski.  W trakcie Andante
Massart – Promieniejąc z zachwytu do Biezekirskiego, szeptem. C`est delicieux, eh bien! Celui-là va enfoncer Joachim!
Ujęcie 2
Henryk schodzi ze sceny, podchodzą do niego Massart i Biezekirski.
Massart – Klaszcze. Po chwili do Wieniawskiego Jestem szczęśliwy, że mogę powiedzieć: zwyciężymy! Po tym co słyszałem jestem przekonany, że jutro odniesiesz sukces.
Scena 59
Wnętrze. Pokój hotelowy. Wieniawski odczuwa bóle ucha.  Przy drzwiach lekarz. Już wychodzi.
Lekarz – Radziłbym pozostać w łóżku.
Henryk – Nie mogę.
Lekarz – Jak pan uważa. To pańskie zdrowie…ja radzę się położyć. I koniecznie proszę brać zapisane leki. /Wychodzi.
Scena 60
Ujęcie 1
Wnętrze. Wieczór. Sala konserwatorium. Tłumy. Oczekiwanie
Ujęcie 2
Koncert. Wieniawski nie porywa. Błędy. Po koncercie zdawkowe oklaski.
Scena 61
Wnętrze. Przy zestawionym stole w restauracji dość duża grupa osób. Do sali wchodzi Henryk. Zauważa go Massart. Wstaje od stołu i podchodzi do niego.
Massart – Do Henryka. Co się stało? Przecież w czasie próby było świetnie.
Henryk – Nie chcę o tym rozmawiać. Do gości. Częstujcie się. Wino i poczęstunek nie może się zmarnować… Nie zawsze się udaje. Chyba rozumiecie… Chcę być teraz sam. Przepraszam… Wychodzi.
Scena 62
Wieniawski na Zachodzie.
Ciąg przebitek. Europa – Wiedeń, Budapeszt, Baden-baden, (Sukcesy i porażki, Choroba – odwołane koncerty.. Wspaniale koncerty).
Scena 63
Kurort
Wnętrze. Do sali kasyna wchodzi Izabella. Rozgląda się. Dostrzega przy ruletce Henryka. Podchodzi do niego i dotyka jego ramienia.
Henryk – Ty, tutaj. Wstaje i całuję ją na powitanie w rękę.
Izabella – Właśnie przyjechałam.
Henryk – Nie pisałaś, że przyjedziesz.
Izabela – To miała być niespodzianka.
Henryk – Wspaniale. Usiądź. Wskazuje jej miejsce. Przesuwa w jej stronę żetony. Postaw na coś. Nowicjusze zawsze wygrywają.
Izabela stawia na czerwone i wygrywa.
Henryk – Postaw jeszcze raz. Mówiłem. Początkujący zawsze mają szczęście.
Izabella – Nie można kusić fortuny.
Henryk – Widzisz a ja zawsze gram o wszystko. Walczę o niezdobyte. Może dlatego i zdobyłem ciebie.
Izabella – A ja chcę zachować swoją zdobycz. Zbiera żetony. Na dzisiaj wystarczy.
Scena 64
Wnętrze. Apartament w hotelu. Służący wychodzi. Henryk z Izabelą jedzą śniadanie.
Henryk – Dlaczego mnie nie uprzedziłaś? Nie lubię takich niespodzianek.
Izabella – Chciałam… Nie powiem ci prawdę. Doszły mnie słuchy, że wszystko przegrywasz…
Henryk – To moje pieniądze i mogę z nimi robić co chcę.
Izabella – Ale przecież rodzina. Mamy dzieci.
Henryk – Przecież to ja pracuję na utrzymanie a jeszcze i na ubezpieczenie. Te raty mnie dobiją. Dwa tysiące rubli… Ilu muzyków ma takie dochody? Jeśli umrę dostaniesz dwieście tysięcy rubli..
Izabella – Nie chcę ubezpieczenia. Chcę ciebie. Dlaczego mnie obrażasz? Ubezpieczenie jest dla dzieci. To…
Henryk – I dlatego płacę raty. Zresztą ja zaczynałem od zera.
Izabella – Nie każdy musi mieć taki talent… Widzę, że nie chcesz mnie zrozumieć… nie o tym chciałam mówić.
Henryk – Przecież jestem z tobą. Śmieje się. Czy nie jest nam dobrze? Próbuje  ją objąć.
Izabella – Odsuwając się od niego. Nie zmieniaj tematu. Nie skończyliśmy rozmowy? Tak często cię nie ma. Tak nieczęsto jesteśmy razem.
Henryk – Obejmuje ją. – Przecież wiesz. To moja praca. Może gdybym miał więcej pieniędzy, to mógłbym mniej koncertować? Chciałbym mieć więcej czasu na komponowanie…. ale. Może i dlatego gram w ruletkę, może kiedyś dopisze nam szczęście?
Izabella – Przecież zarabiasz bardzo dużo. Wystarczy byśmy żyli ciut oszczędniej. Zobacz ile dziś przegrałeś.
Henryk – Nie mówmy już o tym. Kocham cię.
Izabella – Ja ciebie też. Bardzo.
Henryk zaczyna zdejmować suknię z Izabeli i delikatnie prowadzi ją w kierunku sypialni. /Cięcie/
Scena 65
Petersburg.
 Plener. Ulica handlowa. Wiosna, maj. Henryk Wieniawski z żoną przed sklepem z damskim obuwiem. Ciut dalej ze sklepu z kapeluszami z pudłem na kapelusz wychodzi elegancka kobieta. Wieniawski spostrzega nią i zatrzymuje na niej wzrok nieco dłużej.
Izabella – Szturchając Henryka. Co to za kobieta?
Henryk – Zaskoczony. Która?
Izabella – Nie udawaj. Ta dama za którą się oglądałeś.
Henryk – A ta. To Anna Fiedorowna. Primadonna Teatru w Petersburgu./ Cięcie.
Scena 66
Jeden z kurortów.
Wnętrze. Kasyno. Henryk z Mikołajem. Wstają od ruletki.
Mikołaj – I popatrz cały nasz system diabli wzięli. Znowu nas ograli.
Henryk – Cóż. Jeszcze nie teraz.
Podchodzi do nich jakiś mężczyzna. Henryk na chwilę odchodzi.
Mężczyzna – Do Mikołaja Witam. Znów się spotykamy.
Mikołaj – Niechętnie. Witam. Widzę, ze i pan tu częstym gościem.
Mężczyzna – Raczej kibicem. Gram niewiele i na małe kwoty… I cóż? Przegraliście.
Mikołaj – I tak bywa…
Mężczyzna – Bywa? Słyszałem, że dość często… I co będziesz teraz robić?
Mikołaj – Robić? … Widzi, że Henryk wraca. Śmiejąc się. Pójdziemy na obiad. Do zobaczenia.
Mikołaj – Do Henryka. Podobno kiedyś przegrałeś w karty jakąś kompozycję ….
Henryk – Ludzie opowiadają różne rzeczy.
Mikołaj – Ale czy to jest prawdą?
Henryk – Naprawdę to nie ma znaczenia. Zresztą, jeśli ktoś uważa, że jeden utwór tworzy artystę to naprawdę się myli. Życie jest znacznie dłuższe i znacznie bardziej skomplikowane niż się niektórym wydaje.. Zdaje się, ze wspominałeś coś o obiedzie…/Cięcie.
Scena 67
1867 Skandynawia
Plener. Izabella i Henryk spacerują ulicą miasta.
Izabella – Nie wytrzymuję tych ciągłych rozstań. Samotności. Czy ty wiesz jak bardzo bywam samotna?
Henryk – To moja praca.
Izabella – Gdybyś nie tracił wszystkiego w kasynach mógłbyś znacznie ograniczyć wyjazdy.
Henryk Ostro. – Prosiłem byśmy o tym nie rozmawiali.
Izabella – I nie będziemy. Podjęłam decyzję. Wyjeżdżam. Wracam do rodziców. Ja już tak dalej nie mogę.
Henryk –  Podjęłaś decyzję? Cóż, twoja wola. Siła cię nie zatrzymam.
Izabella – To tak ci na mnie zależało./ Cięcie.
Scena 68
Moskwa
Wnętrze. Gabinet dyrektora szkoły muzycznej Józefa Wieniawskiego. Duże burko, stolik i fotele pod ścianą kilka krzeseł, pianino. Henryk i Józef siedzą w fotelach. Wchodzi służący i wnosi samowar. Przygotowuje herbatę i wychodzi.
Henryk – Ilu masz uczniów?
Józef – Nie uwierzysz, siedmiuset.
Henryk – Niemożliwe?
Józef – A jednak tak. Dziś muzyka w Rosji jest bardzo modna. A co u ciebie? Słyszałem, że brałeś udział w spisku w Rumunii.
Henryk – Niesamowita intryga. Dopiero później się dowiedziałem, że za moimi plecami szykowano zamach stanu. Zobacz jak trudno uciec od polityki.
Józef – Śmiejąc się. To nic o tym nie wiedziałeś?
Henry – Nie. Wiesz przecież, ze nie angażuję się do polityki. Dotyczy mnie tylko o tyle o ile uniemożliwia mi niektóre kontrakty. Miałem przygotowany koncert w Berlinie i patrz wojna. Zawsze coś?
Józef – Zostawmy politykę. Podobno Liszt przyjął śluby kapłańskie?
Henryk – Też o tym słyszałem.
Józef – Podchodząc do pianina. Z zadumą… Najwięcej nauczyłem się właśnie od niego… Zaczyna grać jakiś  utwór Liszta (kilka akordów)… A wiesz… tego się można było nawet spodziewać. On wciąż poszukiwał idei… wartości… Chociaż kapłaństwo?
Henryk – Każdy szuka swojej drogi…/Cięcie.
Scena  69 [Nuda]
Rosja Ok. 1867 roku.
Ujęcie 1
Polna droga. Powóz.
Ujęcie 2
Wnętrze powozu. Henryk Wieniawski i Antoni Rubinstein.
Henryk – I znowu nuda. Chwila emocji. Koncert. Aby ich poruszyć. I później nuda. Mam nadzieję, że znajdzie się później kilku chętnych do kart, bo ruletki w takiej dziurze na pewno nie uświadczysz.
Antoni – Zobacz jakie to dziwne. Setki żmudnych prób, powtórzeń. I później tylko chwila. A jednak się udaje.  A codzienność? Podróże. Często byle jakie hotele. Powozy, pociągi.
Henryk – A jednak coś mnie do tego ciągnie.
Scena 70
Petersburg.
Ujęcie 1
Plener. Wieniawski wchodząc do kamienicy ustępuje miejsca wychodzącemu mężczyźnie. Mężczyzna ten jest lekko wstawiony. Roztargniony.
Ujęcie 2
Wnętrze mieszkania Anny Fiedorowny. Na stole otwarta butelka i dwa kieliszki.
Wieniawski – Wchodząc do pokoju, dostrzega zastawiony stół. Miałaś gościa?
Anna – A, był Czajkowski. Czasami mnie odwiedza.
Henryk – A to chyba jego mijałem przy wejściu. Wydawał mi się znajomym. Poznałem go w Moskwie u Antoniego. Wiesz, że Antoni prowadzi tam coś w rodzaju domu otwartego. Czajkowski nocował u niego…
Anna – Wiem. Też tam bywałam…
Henryk – Z nutą zazdrości w głosie Ale co on tu robił? Jak możesz. Przy tym co nas łączy?
Anna – Przecież to Czajkowski. O niego nie możesz być zazdrosny. Przecież wiesz. On woli dragonów. Zresztą ty możesz nie wiedzieć. A przy tym nie muszę się tłumaczyć. Żyjemy swoim życiem… A wiesz, że Czajkowski coraz słynniejszy… Ostatni jego koncert bardzo się podobał..
Henryk – Tak to luźny związek ale przecież gdy jesteśmy razem…
Anna – To tylko ty i ja. Nikt więcej. Gdy będziemy musieli się rozstać sama ci o tym powiem.
Scena 71
Plener. Zima. Wieniawski wraz z Anną spacerują nad Newą. Anna śmiejąc się biegnie do przodu.
Lepi śnieżkę i rzuca w kierunku Wieniawskiego. Ten podejmuje zabawę a następnie podbiega do Anny i przytula ją do siebie.
Anna – Wiesz dlaczego jestem z tobą?
Henryk – Nie.
Anna – Zobacz jak często ludzie okłamują siebie prze sobą, jak muszą tworzyć i później wierzyć w kłamstwa na swój temat. Jacy są zazwyczaj słabi. Ty jesteś inny. Jakby silniejszy.
Henryk – Stojąc tak często na scenie musimy mieć większą świadomość siebie. Swych słabości. Mieć świadomość i pokonywać je. Zresztą to tylko życie. Czasem sukces, często klęska. A żyć trzeba dalej. Trzeba zawsze znaleźć ta siłę…
Anna – To nas różni od innych ludzi. Jesteśmy wobec siebie uczciwi. Sukces to sukces. Klęska to klęska. Trzeba z tym żyć i wiąż pracować nad sobą. Pokonać a nie omijać słabości.
Henryk – Jestem tylko człowiekiem. Też mam swoje słabości. A przy tym te częste nawroty choroby. Tylko kto o tym wie? Nikt nie chce znać naszych słabości. Zresztą nie możemy ich okazywać. Ludzie nie chcą się litować. Chcą widzieć siłę. Na scenie musimy być silni. Jak inaczej zapanować nad publicznością. Część tej siły okazujemy i w codziennym życiu.
Anna – Słyszałam wiele o twoich kontaktach, znajomościach w Europie. Znasz wielu dyrektorów teatrów… Może mógłbyś mi pomóc…
Henryk – Czyżbyś i ty była interesowna?
Anna – Może pójdziemy na łyżwy?
Scena 72
Plener. Na lodowisku. Anna i Wieniawski na łyżwach. Słychać melodię Wieniawskiego.
Anna – Grają twojego „Poloneza”.
Henryk – Pewnie zauważyli, ze tu jestem.
Anna – Nie. Ostatnio też to grali. Jesteś po prostu popularny. Lubię tę melodię. Wpadniesz wieczorem?
Henryk – Jeszcze nie wiem. Myślę, że tak. Książe zapraszał ale spróbuję się wykręcić.
Anna – Znów będziecie grać w ruletkę
Henryk – Rozdrażniony. Mówiłem, że spróbuję się wykręcić. /Cięcie
Scena 73
Petersburg – ok. 1870
Wnętrze. Pokój w mieszkaniu Anny. Anna i Henryk
Anna –  Znowu się zgrałeś?
Henryk –  Znowu
Anna –  Nie możesz z tym zerwać. Przecież w ten sposób stracisz fortunę.
Henryk – Musiałbym wpierw ją mieć. Moje dochody starczają zaledwie na utrzymanie rodziny.
Anna – Nie przesadzaj. Za koncerty dostajesz krocie.
Henryk – To za mało by być naprawdę wolnym. Po co te pytania… Czy i ty chcesz liczyć moje pieniądze?/ Cięcie
Scena 74
Wnętrze. Pokój Anny. Lato.
Anna – Pamiętasz. Mówiłam ci, że sama ci powiem…
Wieniawski – Nie kończ. Czułem, że coś jest nie tak. Stałaś się jakaś oschła. Jest już ktoś inny? To dlatego mówiłaś ostatnio o mojej rodzinie. Przecież mówiłem ci, że to Izabella odeszła. Może męczył ją mój tryb życia? Może przestała we mnie wierzyć.
Anna – Nie, nie o to chodzi. Czy ty zawsze musisz myśleć tylko o sobie? Wiesz, że nie jestem, nie byłam  zazdrosna o twoją żonę. Nie o to chodzi. Wy mężczyźni zawsze…
Wieniawski – Nie to wy kobiety nie możecie niczego powiedzieć wprost.
Anna – Przecież ci powiedziałam, że gdy przyjdzie czas to cię poinformuję.
Wieniawski –  O cóż więc chodzi?
Anna – Najjaśniejszy pan polecił mi bym wyszła za mąż.
Wieniawski – Polecił. Jak to możliwe. Przecież to chyba twoja prywatna sprawa.
Anna – Nie mogę zrezygnować z opieki cara.
Wieniawski – Boże. Jakie tu obyczaje. Ingerują nawet w nasze prywatne życie. Wyjedźmy stąd. Do Europy. Tam jest wolność.
Anna – Nie mogę. Ty sobie może dałbyś radę ale ja. Nie mogę zrezygnować z opieki najjaśniejszego pana. Obiecał mi, że otrzymam tytuł hrabiowski. Nie mówmy już o tym. Chodź do mnie. Chcę  przytulić się do ciebie. Ostatni raz/ Cięcie.
Scena 75
Ujęcie
Wnętrze, cerkiew. Anna z panem młodym przed ołtarzem, ślub.
Ujęcie
Panorama wnętrza, tłum gości.
Ujęcie
Plener, przed cerkwią. Wychodzi para młodych. Goście składają życzenia. Z boku stoi Wieniawski i Rubinstein.
Rubinstein – I co, złożysz pannie młodej życzenia?
Henryk Wieniawski – Przesłałem jej kwiaty.
Rubinstein – Osobiście znacznie lepiej.
Wieniawski – Jakby do siebie. Pójdę już. Męczą mnie te uroczystości.
Rubinstein – Pójść z tobą.
Wieniawski – Nie, dziękuję. Sam rozumiesz. Wolę być teraz sam.
Scena 76
Wieniawski spaceruje samotnie  nad rzeką. Wreszcie zatrzymuje się. Siada na pobliskiej ławeczce. Obok przechodzi roześmiana para zakochanych.
Scena 77
Krym.
Wnętrze. Pokój w hotelu. Henryk i lekarz.
Lekarz – Wstając. Niestety. Musi pan odwołać koncerty. Co najmniej tydzień w łóżku. To nie tylko zwykłe przeziębienie. Jest pan poważnie chory. Astma sercowa. Musi pan uważać. Jeszcze nie jest źle ale uważać trzeba. Zalecam więcej odpoczynku. Więcej spokoju..
 
Scena 78
Petersburg.
Plener. Port. Na nabrzeżu Wieniawski z bukietem kwiatów. Dobija statek, marynarze kończą wiązać cumy. Inni opuszczają trap. Po trapie schodzą pierwsi pasażerowie. Wśród nich Izabela z synem. Podchodzi Henryk. Powitanie. Obejmują się.
Scena 79
Ujęcie 1
Wnętrze. Obiad w rodzinie Wieniawskiego. Rodzice. Żona w zaawansowanej ciąży. W drodze z Mariańskich Łaźni. Przy stole sześć osób: rodzice Henryka,  Henryk i Izabela i dwoje gości (jak się okaże ziemianie, zaprzyjaźnione małżeństwo rodziców Henryka).
Gość (Ziemianin) – Z pewną dumą. Moim zdaniem wciąż najistotniejszą częścią gospodarki a i całego życia jest rolnictwo. A przy tym ileż to daje satysfakcji… praca ta niesie też ryzyko… nie wszystko zależy od nas gospodarzy… pogoda potrafi przynieść wielkie szkody…
Henryk – W Europie dominuje już przemysł… usługi… Świat się zmienia. Tu musimy dojeżdżać wciąż dyliżansem na Zachodzie już tylko kolej.
Żona ziemianina – Do Izabelli. Zapraszamy państwa w niedzielę na obiad do naszego domu. Mam nadzieję, ze państwo nie odmówią.
Izabella – O ile będę się dobrze czuć to spróbuję namówić Henryka. Patrzy na niego. Chciałabym z bliska zobaczyć polski dwór.
Scena 80
Ujęcie 1
Plener. Dworek obok zabudowania gospodarskie od strony których idą w stronę dworku ziemianin i Henryk z Izabellą.
Ziemianin – Pokazując stojące maszyny rolnicze. Jak państwo widzą poczyniłem tu znaczne inwestycje.  Spogląda w stronę dworku, przed którym (od stołu) jego żona daje im znak ręką.  Małżonka już nas wzywa.
Ujecie 2
Przy stole gospodarze, Izabella i Henryk i jakiś starszy pan (może ojciec gospodarza). W trakcie obiadu…
Ziemianin – Majątek przynosi niezłe dochody. Stać nas na wyjazdy do kurortów. Często też bywamy w Warszawie. Choć ostatnio musiałem niestety wziąć kredyt.. U Żyda. Procenty… Rozumie pan… macha ręką. Ale już prawie wszystko spłacone. Może za dwa lata dokupimy jeszcze jakiś mająteczek…
Żona ziemianina – Do Izabelli. I jak pani widzi naszą kuchnię?
Izabella – Wspaniała choć u nas w Anglii jemy mniej tłusto.
Żona ziemianina – Do Henryka. Mam nadzieję, że zostaną państwo do wieczora? Przyjadą nasi sąsiedzi…
Henryk – Dziękujemy ale musimy wracać. To jednak kawałek drogi.
Ziemianin – Bez przesady. Powozem niecałą godzinkę.
Żona ziemianina – Nie wziął pan skrzypiec?
Henryk – Nie, proszę pani. Moje skrzypce zawsze otrzymują odrębne zaproszenie.
Ziemianin – Próbuje załagodzić sytuację.  Myślę, że jednak podwieczorku państwo nie odmówią.
Henryk – Nie. Dziękujemy za zaproszenia ale naprawdę… Wskazując na brzuch żony. Sami państwo rozumieją… a i ja nie najlepiej się czuję. Obiecałem przy tym matce, ze kolację zjemy razem.
Ziemianin – Jakaż szkoda. Mieli jeszcze wpaść nasi sąsiedzi z Olszyn. Ale skoro mieli państwo inne plany nie możemy zatrzymywać.
Scena 81
Plener. W powozie Henryk i Izabella.
Henryk – Rozdrażniony. Pożyczyli u Żyda!? Po prostu pożyczyli i muszą oddać! Dlaczego zaraz obrażać kogoś z pomocy kogoś wcześniej chciano korzystać… Ta cała ich postawa. Nie wziął pan skrzypiec? Zapraszają nas z wizytą a chcą bym za darmo ubarwił im przyjęcie?  Ziemiaństwo. Odziedziczyli majątki, którymi nie potrafią zarządzać i wieczne pretensje do świata. Im się należy… Oni są z lepszej gliny. U Żyda? Mój ojciec też był Żydem, musiał się przechrzcić gdyż inaczej nie mógłby zostać lekarzem. Wielu tak robi… Przecież jego dziad jak słyszałem też nie tak dawno się przechrzcił? Jak i moi rodzice. Dlaczego ludzie są tak zarozumiali? Tak nietolerancyjni? Przerywa. Patrzy na Izabellę. Przepraszam Cię. Uniosłem się. Z troską. Jak się czujesz?
Izabella – Całkiem nieźle. Wiesz, ja też miałam już dość tej wizyty.
Scena 82
Ujęcie 1
Plener. Słoneczny dzień. Ogród przed domem. Ojciec Henryka bawi się z dziećmi. Z domu wychodzi Henryk.
Henryk – Witam dziadka.
Ojciec – Dla ciebie ojciec. Dziadkiem jestem tylko dla nich. Mógłbyś i ty więcej czasu im poświęcić.
Henryk – Nie mam zbyt wiele czasu. Muszę podróżować. Koncerty, koncerty. Ludzie szybko zapominają. Trzeba wciąż im się przypominać. To moja praca.  Ty dla nas też nie miałeś zbyt wiele czasu.
Ojciec – Cały obowiązek wychowania zrzuciłeś na nas.
Henryk – Pieniądze przecież przesyłam. I to niemałe.
Ojciec – Pieniądze. Zresztą i tych nie za wiele. Słyszałem o twoich dochodach. Myślisz, ze my tu nic nie wiemy. Gazety piszą. Zresztą nie tylko o dochodach. Ile przegrałeś w …
Henryk – Plotki, tylko plotki. Od kiedy to zajmujesz się plotkami.  To moje dochody. Moja praca. Zresztą nie muszę o tym rozmawiać. To moje życie. (Do dzieci) To jak pojedziemy na wycieczkę za miasto?
Ujęcie 2
W pokoju matka z Izabellą.
Izabella – Do matki. Często tęsknię za Londynem. Za rodzicami.
Matka – Rozumiem cię dziecko. To jest trudne. Ale musisz wytrzymać. Masz teraz własną rodzinę, dzieci…
Izabella – Wiem, ale jest mi bardzo ciężko. Może gdyby Henryk mniej wyjeżdżał…
Wchodzi Henryk.
Matka – Znowu spieraliście się z ojcem? Czy wy nie możecie żyć w zgodzie?
Henryk – Ja mógłbym, ale ojciec musiałby zrozumieć, że to ja sam decyduję o swoim życiu. Za późno na wychowywanie…  Zresztą gdy był na to czas to się tym nie zajmował.
Matka – Po co wracać do przeszłości?
Henryk – No właśnie, po co? Po co pretensje i dziś. Każdy żyje tak jak umie. Niech każdy też ocenia w pierwszej kolejności samego siebie. Ja daję innym to co potrafię, to co mam najlepszego. Ojciec czasami stawia mi zarzuty, mówi o patriotyzmie, a gdyby nie moja interwencja u księcia Konstantego, to Julian wciąż by nie mógł wrócić z emigracji. Jakiż zresztą sens miało to ich powstanie. Tylko straty.
Matka – Z zadumą. Tak, może rzeczywiście było to niepotrzebne… tyle strat.
Henryk – Wiesz mamo, ja bardzo mało pamiętam z dzieciństwa. Tak wcześnie wyjechałem z domu.
Scena 83
Mariańskie Łaźnie.
Plener. Henryk z Izabelą z synem w dorożce. Izabela w ciąży. Nagle odczuwa bóle.
Izabela – Wróćmy do pensjonatu. Znów czuję ból.
Henryk – Do woźnicy. Wracamy! Znowu? Przecież to dopiero szósty miesiąc?
Izabela – Nie wiem tym razem będzie zapewne trudniej. Może to bliźnięta? W twojej rodzinie już tak bywało. Krzywi się z bólu.
Henryk –  Do woźnicy. Szybciej, proszę!
Scena 84
Petersburg.
Wnętrze. Salon jakiegoś arystokraty. Na przyjęciu Wieniawski z Izabelą. W oddali Olga. Kłaniają się sobie.
Izabella – Do Henryka. Byłeś z nią.
Henryk – Nie.
Izabella – Nie kłam. Kto jeszcze o tym wiedział?
Henryk – Mówiłem, że nie.
Izabella – To tylko aktorka.
Henryk – Jeszcze raz powtarzam, że nie. Nie obrażaj aktorek. Ja też jestem tylko aktorem. Aktor to trudny i odpowiedzialny zawód. Wymaga wielkiej świadomości. Niełatwo być dobrym aktorem.
Scena 85
Skandynawia
Ujęcie 1
Wnętrze. Sala teatru. Koncert w Sztokholmie. Izabela w loży. Oklaski widowni. Entuzjazm Izabeli. Spojrzenie Wieniawskiego. Uśmiech.
Ujęcie 2
Wnętrze. Kulisy teatru. Henryk i Izabela.
Izabela – Wiesz, w takich chwilach przestają mnie nawet męczyć te ciągłe podróże. Gdy obserwuje tych ludzi. Ich zachwyt. To co im dajesz…
Scena 86
Wersal pod Paryżem 1871.
Wnętrze. W salonie wielu ludzi. Prawie tłum. Głownie arystokraci i wojskowi. Słychać w oddali odgłosy armat.  W rogu trzech mężczyzn.
Impresario – Ty, jakiś pianista i dwie śpiewaczki… Sopranistka i ?? … Może namówiłbyś Antoniego Rubinsteina Proponuję dla ciebie sześćdziesiąt tysięcy. Antoniemu dam nawet dwa razy tyle.
Henryk – Ty ciągle swoje. Tam (wskazuje za okno) giną ludzie a ty ciągle o kontrakcie.
Impresario – Nie pierwsza rewolucja, która prędzej czy później jakoś się skończy a żyć trzeba zawsze. Przecież to bajońska propozycja.
Henryk – Nie czas rozmawiać o pieniądzach. Jeszcze nie zdecydowałem. Mam kontrakt w Petersburgu. Jak zawsze trzyletni. Musiałbym go zerwać… Wygasa wprawdzie w przyszłym roku ale są nadzieje, że go przedłużę… Może dostanę nawet więcej. Dłuższy urlop. Na cztery pięć miesięcy mógłbym wówczas wyjechać ale na dwa lata…
W głębi jakiś mężczyzna w cywilu wydaje polecania dwu oficerom. Ci słuchają, później salutują i szybko wychodzą, prawie wybiegają z sali.
Impresario – Pieniądze są najważniejsze. Jak się ma pieniądz ma się wszystko. Ameryka to kraj wielkich możliwości. Wielu dorobiło się tam fortuny…/Cięcie
 Scena 87
Wnętrze. Szpital Maryjski. Wieniawski, żona.
Żona – Zawsze Cię kochałam. Kocham i będę kochać. Wiem, jesteś trudnym partnerem. Było mi ciężko. Od czasu jednak jak zamieszkaliśmy w Brukseli jestem znów szczęśliwa. Szkoda, ze musiałeś wyjechać… Ale nic, wyzdrowiejesz i znów będzie dobrze.
Henryk – Tyle było sporów.
Izabela – Tak. Walczyłam o ciebie jak umiałam. Jak mogłam cię zatrzymać? Ciągłe podróże.
Henryk – To moja praca. Moje życie.
Izabela – Wiem, nie mówmy już o tym. Musisz odpocząć. Żadnych niepotrzebnych wzruszeń. Masz tak wielkie serce. Kocham cię./ Cięcie
Scena 88
Wnętrze. Szatnia w kasynie. Henryk Wieniawski i Mikołaj Rubinstein. Wkładają płaszcze  i wychodzą z kasyna.
Rubinstein Mikołaj – Popatrz. Znów przegraliśmy. Ja zgrałem się do suchej nitki.
Wieniawski – Ja też. Zostało mi jeszcze ze sto pięćdziesiąt rubli…
Mikołaj – Jeśli tak dalej pójdzie to umrzemy w nędzy.
Henryk – Śmiejąc się. Nie wśród tylu przyjaciół. A, propos. Pożyczysz mi oczywiście sto franków. Oddam w Moskwie.
Mikołaj – Jesteś niepoprawny.
 Mijają stojącego samotnie żebraka grającego na skrzypcach. Przed nim pusty kapelusz. Wieniawski bierze z rąk żebraka skrzypce i zaczyna grać. Po chwili ustawia się przed nimi tłum. Do kapelusza sypią się monety, niektóre srebrne. Wieniawski kończy utwór, oddaje skrzypce żebrakowi i oddala się wraz z Rubinsteinem, który obserwował tę scenę z boku.
Henryk – Do Mikołaja.  Widzisz, póki życia, póty nadzieja.
Mikołaj – Zawsze żartujesz. Ale w ruletce jakoś szczęście nam nie sprzyja.
Henryk – Bywa i tak. Nie martw się. Cyganka mi przepowiedziała, że umrę w pałacu.
Mikołaj – Póty życia, póty nadzieja.
Henryk – A wiesz. Wciąż dręczy mnie to pytanie…O co chodzi w życiu? Czy chodzi tylko o pieniądze?  Tylko o pieniądze?
Scena 89
Ciąg przebitek. Koncerty w Rosji i kurortach europejskich.
Scena 90
Hotel. Wnętrze apartamentu. Ranek. Wieniawski siedzi za biurkiem. Pisze list. W głębi a sofie Izabella czyta jakąś książkę.
Wieniawski – Kończy list, wkłada go do koperty i pisze adres. Iwan!
Wchodzi służący.
Henryk – Nadasz te listy.
Iwan –  Bierze listy. Już idę. Wychodzi.
Henryk – Po wyjściu służącego, podchodząc do Izabelli. Wiesz, postanowiłem że pojedziemy do Polski. Dzieci już zbyt długo pozostają same u dziadków. Najwyższy też czasz by odwiedzić Warszawę. Skorzystać z zaproszenia namiestnika Berga.
Izabella – Jakbyś czytał w moich myślach. Te częste rozłąki z dziećmi bardzo mnie męczą.
Scena 91
Warszawa 1872
Wnętrze. Pałacu namiestnikowski hr. Berga. Salon Wieniawski przed biurkiem Berga, który czyta zaproszenie.
Hr. Berg – Il ne me manquarait que cela! Nous avons nu déluge des concerts. (Tylko mi tego brakowało, mamy powódź koncertów.)
Wieniawski oniemiały ze zdumienia kłania się nisko i wychodzi. W przedpokoju spotyka dwóch adiutantów.
Henryk – Czy Namiestnik zawsze taki grzeczny?
Adiutant – Zawsze.
Henryk – A to panom winszuję. Odchodzi.
Ujęcie
Adiutanci przy oknie pałacu. Widzą Wieniawskiego wsiadającego do karety.
Adiutant – Słuchaj. On zakpił z nas i z namiestnika.
Adiutant II – Arogancki Polaczek.
Ujęcie
Adiutant przed Namiestnikiem.
Adiutant – Właśnie wsiadał do powozu.
Namiestnik – Wezwać mi go tu natychmiast!
Ujęcie
Dwóch Czerkiesów dogania karetę i każe woźnicy zawracać. Wieniawski wychyla się przez drzwiczki. Widok z okna pałacu z perspektywy adiutantów – kareta podjeżdża pod Pałac Namiestnikowski.
Ujęcie
Czerkiesi wprowadzają Wieniawskiego do gabinetu Namiestnika.
Namiestnik – Jak pan śmiałeś się o mnie wyrazić z takim lekceważeniem. Krzyczy. Jak śmiałeś?
Wieniawski próbuje odpowiedzieć.
Namiestnik – Do Czerkiesów. Wyrzucić go za drzwi.
Czerkiesi podbiegają do Henryka Wieniawskiego chcąc go wyrzucić. Ten odsłania palto ukazując kilkanaście orderów.
Henryk – Nie śmiej!
Namiestnik powstrzymuje gestem ręki Czerkiesa.
Namiestnik – Dziś masz pan opuścić Warszawę.
Henryk – Właśnie po to jechałem do hotelu.
Scena 92
Warszawa.
Wnętrze. Hotel. Wieczór. Wieniawski leży na sofie. Na sercu ma okłady z lodu.
Do pokoju wchodzi żona z kolejnym okładem.
Henryk –  Prędzej mnie tu w trumnie ujrzą.
Izabela – Nie denerwuj się już. Spróbuj zasnąć. Sen jest najlepszym lekarstwem.
Scena 93
Petersburg.
Wnętrze. Gabinet dyrektora cesarskiego teatru. Dyrektor za biurkiem czyta pismo. Wieniawski siedzi naprzeciwko.
Dyrektor – Wskazując na leżące przed nim pismo. To już nieodwołalne? Na pewno chce pan zrezygnować?
Henryk – W tej sytuacji. Nie widzę innej możliwości.
Dyrektor – Zgoda. Cóż, szkoda. Musimy się rozstać. Podpisuje pismo i wstaje wyciągając do Wieniawskiego rękę. Ten również wyciąga rękę do pożegnania./Cięcie
Scena 94
Petersburg.
Wnętrze. Salon mieszkania Wieniawskich w Petersburgi. Izabella siedzi wygodnie w fotelu czytając powieść. Jest sama. Do salonu wchodzi Henryk.
Henryk – Klamka zapadła. Wyjeżdżamy z Rosji… Myślę, że cię to uraduje… Nie znosisz przecież tego klimatu.
Izabela – Odkładając książkę na stolik. I stosunki tu też zupełnie inne niż w Londynie. Tu bardziej niż gdzie indziej liczy się tylko pochodzenie… pieniądze. Zmieniając temat. Gdzie będziemy teraz mieszkać?
Henryk – A jednak od wielu ludzi doznałem tu wiele dobrego. Nigdzie tak nie kochają skrzypiec jak tu… Wszędzie są tacy, którym wydaje się, że są lepsi niż inni… Po chwili. Zamieszkamy we Francji albo w Anglii.
Izabela – Wolę w Anglii.
Wieniawski – Zgoda. Postaram się to jakoś zorganizować.
Scena 95
Wiedeń.
Wnętrze. Gabinet lekarza. Lekarz i Henryk. W głębi pielęgniarka wkłada do szafki (witrynka) szklane naczynie medyczne.
Lekarz – Niestety. Musze potwierdzić to astma sercowa. Jeśli chce pan żyć, to musi pan wyrzec się występów. To spala nerwy i serce. Żadnych wzruszeń.
Henryk  -Więc nie chcę żyć jeśli mi nie wolno grać.
Wychodzi od lekarza wściekły.
Scena 96
Wnętrze. Kawiarnia. Henryk, Antoni i  impresario Maurycy Gran.
Impresario – Do Henryka. Proponuję trzysta tysięcy rubli za dwa lata. Dwieście dla Antoniego i sto dla ciebie. Dwieście koncertów. Jeśli zorganizuję coś ponadto dla mnie pięć procent z wpływów.
Antoni – Muszę to przemyśleć. Do Rosji wprawdzie nie mam dziś po co wracać tam też szaleje policja… w Europie wojna…Może to niezły pomysł. Ale…
Henryk – Sto dwadzieścia. To jednak trudny wyjazd. Ameryka – ogromne ryzyko.
Impresario – Więcej dać nie mogę. To ja ryzykuję cały kapitał.
Antoni – No i musiałbyś wpłacić jakieś zabezpieczenie. Dla mnie conajmniej sześćdziesiąt tysięcy rubli zastawem w banku w Wiedniu.
Impersario – To znaczy, że się zgadzasz?
Antoni – Spróbuję ci zaufać.
Impersario – Do Henryka. Niech będzie sto dwadzieścia. Trudno z wami pertraktować. Ale wierzcie mi. To naprawdę wielka szansa.
Henryk – Zobaczymy…/Cięcie
Scena 97
Ujęcie 1
Gabinet notariusza w Wiedniu. Henryk wraz z Antonim Rubinsteinem i impresario u notariusza. Podpisują dokumenty.
Ujęcie 2
W Kawiarni przy winie. Henryk, Antoni i impresario.
Henryk – Wznosząc lampkę wina. Do impresaria. No i masz ten swój kontrakt. Jesteśmy do twojej dyspozycji.
Impresario – A jednak to wielka fortuna.
Antoni – Dwa lata, tyle koncertów. To trudne zobowiązanie. Ale cóż, słowo się rzekło… więcej cyrograf podpisany.
Impresario – Śmieje się. Czy ja wyglądam na diabła? Mając pieniądze dasz sobie radę wszędzie w świecie.
Ujęcie 3
Wnętrze. Hotel. W apartamencie Henryk z Izabelą.
Izabela – Ale serce? Zdrowie. Przecież jesteś chory.
Henryk – Co oni wiedzą. Nie bój się, wystarczy mi mojego serca. Podpisałem kontrakt i tyle.
Izabella – Nie rozumiem, przecież i w Europie z twoim stanowiskiem, z twoimi kontaktami też nieźle zarobisz. Dlaczego tak ryzykujesz?
Henryk – Powiedziałem już, że kontrakt podpisany. Nie ma odwrotu.
Izabella – Z rezygnacją. Skoro zdecydowałeś…
Henryk – Muszę się zdrzemnąć. Jestem zmęczony. Przecież wiesz, że jutro mam koncert. Bilety już sprzedane. Proszę cię. Daj mi odpocząć.
Scena 98
Anglia (1872)
Ujęcie 1
Pub. Wnętrze. [Przed wyjazdem do Ameryki] Impresario i zebrana trupa na wyjazd (Henryk Wieniawski, Antoni Rubinstein, Luiza Liebhard i Luiza Ormeni) oraz dwaj inni muzycy (śpiewak operowy i pianista), zaprzyjaźnieni z właścicielem lokalu..
Ujęcie 2
Anonimowy mężczyzna (ok. 40 lat) idzie ulicą, słychać dźwięki muzyki. Otwarte drzwi lokalu.
Ujęcie 3
Wnętrze ciasnej kawiarni (pubu).  Do lokalu i wchodzi mężczyzna. Zdejmuje płaszcz, który wiesza na wieszaku i siada przy jednym ze stolików. Rozgląda się. W kawiarni gwar. Pianino blisko drzwi wejściowych. Przy pianinie szczupły  długowłosy blondyn (ok. 30 lat)  ze szpiczastą brodą, obok niego z jednej i drugiej strony mężczyźni grający na skrzypcach (Henryk Wieniawski i Antoni Rubinstein). Grają.  Przy stoliku w pobliżu pianina pięć osób. Jeden z mężczyzn ubrany jest twedową  marynarkę, przez szyję ma przerzucony długi biały szal. Z drugiej strony dwa stoły i ławy na sześć miejsc. Mężczyzna w cylindrze z białym szalem na szyi, obok niego gruby postawny jegomość przy ścianie dwie kobiety Luiza Liebhard i Luiza Ormeni, po przeciwnej stronie tego stołu jeszcze jeden około czterdziestoletni mężczyzna, jak się okaże pianista.. Przy drugim stoliku grupa czterech młodzieńców. W głębi obok bufetu schody do góry na antresolę gdzie mieszczą się jeszcze cztery stoliki, przy każdym z nich po cztery krzesła.
  Za bufetem barman, z tyłu za nim kobieta (kucharka, lub właścicielka słucha muzyki) U góry goście.
  Panorama sali. Głośna muzyka. Mężczyzna coś zamawia u barmana.  Muzycy kończą utwór.
  Oklaski z góry i przy stolikach. Mężczyzna w szalu wstaje od stolika, podchodzi do pianisty coś mu mówi. Pianista zaczyna grać a kobieta śpiewać arię Sopran??. Po zakończeniu znów oklaski. Mężczyzna w szalu siada przy stoliku, od pianina odchodzi również blondyn, który siada przy stole. Jego miejsce zajmuje kolejny mężczyzna (siedzący wcześniej przy tym samym stole), który gra i śpiewa jakąś zabawną melodię. Znów oklaski. Kolejny utwór zaczyna Wieniawski, dołącza się drugi skrzypek i pianista. Po zakończeniu znów oklaski.
Drugi skrzypek – Żartem do Wieniawskiego. Coś smutny jesteś dzisiaj. Wybierasz tylko smutne melodie. Rozstanie z rodziną?
HenrykNie, chyba raczej nie a może. Nie wiem… Tak jakoś. Zmęczony jestem.
Mężczyzna  –  Do drugiego skrzypka.  Przepraszam, może moje pytanie wyda się panom niegrzeczne, ale czy mogę postawić panom butelkę szampana?
Drugi Skrzypek – Ależ oczywiście. Nie widzimy w tym nic niestosownego. Teraz wprawdzie tylko odpoczywamy ale przecież my gramy dla ludzi. Bardzo się cieszę, że podoba się panu nasza muzyka.  
MężczyznaJakie państwo wybiorą?
Drugi skrzypekTo już pańska wola.
MężczyznaNie, proszę wybrać. To przecież dla państwa.
Jeden z pozostałych muzyków – Czerwone. Reńskie. Jeszcze raz dziękujemy.
Wieniawski zaczyna grać kolejny utwór. Mężczyzna coś mówi do barmana. Płaci i wychodzi. Barman zdejmuje z bufetu dwie butelki reńskiego wina./ Cięcie.
Scena 99
Liwerpool.
Ujęcie 1
Wnętrze. Mieszkanie Wieniawskich. Henryk z żoną.
Henryk – Do żony. Dlaczego się smucisz?
Izabela – Jeszcze się pytasz? Taka wyprawa. Po prostu się boję.
Henryk – Przecież wszystko już ustaliliśmy. Koncerty w Czechach i kurortach przyniosły tyle, że conajmniej na dwa lata powinno wystarczyć.
Izabella – Nie o pieniądze chodzi.
Henryk – Próbując żartować. Tylko nie mów nic o zdrowiu. Wiesz, ze nie mogę się denerwować.
Izabella – Przyjmując konwencję. No i jak tu z tobą rozmawiać.  A jednak na tak długo zostanę sama.
Henryk –  Otrzymam do spółki z Antonim znaczne honorarium a może pojawią się i inne perspektywy…
Scena 100
Plener. Henryk stoi na pokładzie parowca „Kuba”. Na nabrzeżu stoi żona z dziećmi. Do Henryka podchodzi Antoni. Pożegnanie.
Scena 101
Stany Zjednoczone. 10 września 1872.
Plener. Nabrzeże portu. W głębi widać parowiec „Virgnia”. Z parowca „Kuba” po trapie schodzi Wieniawski i Rubinstein. Rubinstein zmęczony. Rozbity dziesięciodniową chorobą morską. Wieniawski pełen sił. Świeży, zadbany, majestatyczny w ciemnym ubraniu, ze wstążką w butonierce. Obywatel świata. 
Do Wieniawskiego podchodzi starszy pan.
Nieznajomy – Do jakiego kościoła pan należy?
Henryk – Niebieskich ptaków, które nie sieją nie orzą a żyją.
Nieznajomy – Niech cię Bóg błogosławi w naszym kraju.
Scena 102
Wnętrze. Sala teatru. Koncert. Koniec utworu. Owacje.
Wieniawski – Do publiczności. Pozwolą państwo, że teraz usiądę. Chwyta się za serce.
Henryk – Nie najlepiej się czuję ale nie możemy odmówić tak miłej publiczności jeszcze jednego utworu. Zagramy … (Henryk w USA gra głównie lekki repertuar.)
Henryk siada i końcowy utwór gra siedząc. Po koncercie owacje.
Henryk – Kłaniając się publiczności. Do Antoniego. Zobacz, jak niewiele im trzeba?
Antoni – A jednak to męczące. Bardziej mnie to męczy niż solidny koncert w Paryżu czy Petersburgu. Wolę bardziej przygotowaną publiczność.
Scena 103 [Nuda]
USA.
Pociąg. Wnętrze przedziału. Wieniawski, Rubinstein. Przeglądają gazety. Pod koniec sceny do przedziału wchodzi impresario.
Impresario – Już dojeżdżamy.
Scena 104
Stany Zjednoczone 1873.
Wnętrze. Apartament w hotelu.
Rubinstein – Mam już dość. Dłużej nie wytrzymam. W tych warunkach nie mamy szans na ukazanie naszej sztuki a co dopiero mówić o dalszym rozwoju. Dzień po dniu koncerty. Jestem bardzo zmęczony. Bardzo. Tu twórca po prostu staje się automatem, wykonuje pracę mechaniczną. Nie ma miejsca na godność artysty…. Owszem sukces daje satysfakcję, ale to jest zbyt uciążliwe. Zaczynam gardzić sobą i swoją sztuką. Wyjeżdżam. To już koniec. Nie przedłużę kontraktu. Wyjeżdżam i raczej już tu nie wrócę.
Henryk – Masz wiele racji. Ja jednak nie mam wyboru. Mam długi. Jeszcze rok wytrzymam. Spróbuję.
Do apartamentu wchodzi chłopiec hotelowy prowadząc przed sobą wózek na którym stoi butelka szampana./ Cięcie.
Scena 105
Plener. Ulica przy której stanął w hotelu Wieniawski zapełnia się tłumem. Podoknem ustawia się orkiestra. Padają okrzyki na cześć Wieniawskiego.  Wieniawski wychodzi na balkon, kłania się i wypowiada kilka słów podziękowania. Orkiestra gra pod oknami serenadę. Okrzyki na jego cześć.
Scena 106
Ujęcie 1
Pokój Hotelowy. Wieniawski i impresario.
Henryk – To nie ma sensu. Zresztą skoro Antoni wyjeżdża…
Impresario – Udało mi się pozyskać Wolfsohna… To dobry pianista. Podpisze kontrakt jeśli się tylko zgodzisz…
Henryk – Nie, to nie tylko o to chodzi… jestem już zmęczony tą publicznością. Ich pustym zachwytem… brakiem wiedzy… sam wiesz, że musiałem wprowadzić tu tylko lekki repertuar… Oni nie są w stanie przyjąć… Nie ma o czym mówić. Decyzja zapadła.
Impresario – Jeszcze tylko rok. Podwoję honorarium.
Henryk – Tu nie chodzi o pieniądze.
Impresario – A o co? Zawsze chodzi o pieniądze.
Henryk – Wstaje. Ech, nie mówmy już o tym. Nie traktuj tego obraźliwie ale… I tak nie zrozumiesz… Moje życie i moje decyzje.
Ujęcie 2
Wnętrze. Hotel, przed drzwiami Henryka Paola. Ubrana w kostium z Aidy Werdiego. Puka
Henryk – Otwierając drzwi spostrzega Paolę. Ty Tutaj?
Paola Lucca – Kokieteryjnie. Mam nadzieję, ze zaprosisz mnie do środka.
Henryk – Wejdź./ Cięcie.
Scena 107
Koncert/ przebitka podróż pociągiem,/ koncert/ podróż dyliżansem/ koncert.
Wieniawski, Wolfsohn – pianista i Paola Lucca.
Scena 108
Wnętrze. W pociągu. Wagon restauracyjny. Przy jednym ze stolików grupa pięciu mężczyzn grających w karty, wśród nich Henryk i Wolfsohn.
Jeden z mężczyzn – Takiej korupcji i takiego nepotyzmu jak teraz za Granta jeszcze u nas nie było.
Drugi mężczyzna – Takiego może i nie… Zresztą jakie to ma znaczenie? Zawsze jedni się bogacili, inni tracili majątki. Nic się nie zmienia.
Henryk – Nepotyzm? O czym panowie mówią, przecież tak jest wszędzie. Widać, że nie wiecie co dzieje się w cesarstwie czy innych monarchiach.
Jeden z grających – Dlatego pogoniliśmy Anglików. Wrzucając pieniądze do puli. Sprawdzam.
Henryk – W każdym społeczeństwie, w każdym ustroju znajdą się tacy, którzy zechcą przywrócić poprzednie zasady. Tacy, którzy myślą, że noszą płaszcz i cylinder bardziej dostojnie niż inni, i że im się z tego tytułu musi coś należeć.
Grający – Tak. Choć jednak szkoda. Też sprawdzam.
Trzeci mężczyzna – Czego? Dziś najlepszą inwestycją są koleje. Na nich można zbić fortunę. Transport. To jest przyszłość. Odkładając karty. Ja nie.
Henryk – Odliczając pieniądze. Sprawdzam.
Mężczyźni odkrywają karty. Wieniawski uśmiecha się i zgarnia pulę.
Henryk – Śmiejąc się. Szczęśliwa pula. To jest przyszłość./ Cięcie.
Scena  109
Ujęcie 1
 Henryk Wieniawski wchodzi do dużej prawie pustej restauracji hotelowej. Tylko przy jednym ze stolików siedzi kobieta z dzieckiem (kontrast) Wieniawski siada z dala od nich, przy oknie. Patrzy przez okno, później na kobietę. Dziecko wstaje i szarpie matkę za rękę.
Dziecko- Mamo. Chodźmy już. Po angielsku.
Do Wieniawskiego podchodzi kelner. Wieniawski coś zamawia. Matka z dzieckiem wychodzą.
Ujęcie 2
Do restauracji wchodzi Paola. Przysiada się do stolika Henryka.
Paola – Samotne śniadanie?
Henryk – Już nie.
Paola – Ale widzę, że ostatnio coraz częściej lubisz być sam.
HenrykMożliwe… jestem zmęczony.
Do restauracji wchodzi chłopiec z gazetami
Gazeciarz – W miarę donośnie ale jednak ściszając głos. Bankructwo kolei zachodniej!
Bankructwo kolei Zachodniej!
Henryk Wzywa gazeciarza i kupuje gazetę. Czyta pierwszą stronę, później czyta coś w środku. Do Paoli.  Bankructwo kolei? Jakiej kolei? Moje./ Cięcie.
Scena 110
Ujęcie 1
Plener. Przed teatrem. Wyjazd z recitalu. Wokół Henryka tłum wielbicieli. Mężczyźni wtykają Wieniawskiemu do kieszeni dolary.
Impresario Otyły, na palcu duży złoty sygnet. Ubrany we frak. – Jedziemy. Powóz czeka? Załatwiłem ci dodatkowy koncert.
Ujęcie 2
W powozie
Wieniawski – Dokąd jedziemy?
Impresario – Zobaczysz. To wspaniała okazja. Jedziemy do kobiety, która potrafiła oszukać całe Wall Street. Wzbogaciła się na powojennym kryzysie./ Cięcie.
Scena 111
Nowy York
Wnętrze. Apartament luksusowego hotelu. Dzień, (ok. południa.) Wieniawski, Paola i impresario.
Wieniawski (w ręce trzyma gazetę, jest oburzony; – do impresaria). Znowu sprzedałeś mnie pismakom. To już koniec naszej współpracy. Mam tego dość. Wracam do Europy.
Impresario – Nie rozumiem twego oburzenia. To przecież jest taki zawód. Zainteresowanie prasy jest regułą. Daj spokój, niech sobie piszą co chcą. Przecież to tylko reklama. Gorzej gdyby milczeli.
 Wieniawski – Nie potrzebuję takiej reklamy. Jestem muzykiem. Zresztą tu są same insynuacje. Czyta. Do rana. Przecież byłem tam tylko kilka godzin. Kolacja trwała tylko do północy, no może troszkę dłużej. W każdym razie już o pierwszej, najpóźniej o wpół do drugiej byłem w hotelu. Zresztą czy musze się tłumaczyć? Recenzje dotyczące muzyki. To rozumiem. Jakaś kolacja u jakiejś damy. Kogo to obchodzi?
Impresario – Nie u jakiejś tam. Tylko u pani….. To jedna z najbogatszych kobiet w Ameryce. Właśnie dziś rano z nią rozmawiałem. Proponuje ci miesięczną pensję przez rok. Dwanaście tysięcy dolarów miesięcznie. To majątek. Nawet car Rosji ci tyle nie płacił.
Wieniawski – A ile ty z tego będziesz miał?
Impresario – Jak zwykle pięć procent. Przecież to normalne. To mój zawód.
Wieniawski – Nie. Nie ma mowy. Zresztą wracam do Europy. Dostałem propozycję prowadzenia klasy skrzypiec w Brukseli.
Paola –  Henry, a co ze mną?
Wieniawski – Poradzisz sobie. Z twoją przedsiębiorczością….
Paola – Urażona Jak mam to rozumieć?
Henryk – Tak jak powiedziałem. Uważam, że jesteś na tyle zaradna, że sobie poradzisz. Nie mam ochoty na spory. Otrzymałem propozycję z Brukseli. Mój przyjaciel Vieuxtemps jest bardzo chory. Częściowy paraliż. Zaproponował mi bym go zastąpił w konserwatorium. Mogę znów uczyć. To dla mnie bardzo ważne. Muszę jechać do Brukseli. To wspaniała propozycja. Uczyć następców. To los. Jeszcze powinienem przekazać swe umiejętności. Jeszcze nie wszystko się wypełniło.
Paola – Ale…
Henryk – Decyzja zapadła. Wracam do Europy. Do impresaria. Powiedz tej pani, że nie wszystko na świecie można kupić. Są rzeczy cenniejsze niż pieniądze.
Impresario – Chociaż z nią porozmawiaj. Już jej to obiecałem. Proszę.
Henryk – Już obiecałeś? Jakim prawem? Jak daleko chcesz się jeszcze posunąć?
Impresario – To moja ostatnia prośba… Proszę.
Scena 112
Wnętrze. Salon milionerki. Właścicielka i Wieniawski siedzą przy stoliku. Piją kawę. Służąca przynosi słodycze.
Milionerka – Przecież był pan nadwornym skrzypkiem księżnej Heleny.
Henryk – To nie to samo.
Milionerka – Jak to?
Henryk – Nawet jeśli dostrzega pani pewne podobieństwo to i tak nie mamy o czym rozmawiać. Zbyt cenię moją wolność. Nie mogę już wiązać się wieloletnim kontraktem.
Scena 113
Ujęcie 1
Wnętrze. Szpital Maryjski. O świcie. Sala szpitalna. Wszyscy śpią. Wieniawski otwiera oczy. Rozgląda się po sali. Patrzy po współtowarzyszach. Jego wzrok zatrzymuje się na kaczce przy sąsiednim łóżku. Po chwili znów zamyka oczy, zasypia. /Cięcie.
    Ujęcie 2
Wnętrze. Szpital Maryjski. Przy łóżku Wieniawskiego żona z córką. Henryk otwiera oczy.
Henryk – Znów spałem. Nawet nie zauważyłem jak weszłyście.
Córka – Witaj tato.
Henryk – Witajcie. Do żony. A wiesz, że znów lepiej się czuję. Może niedługo już stąd wyjdę. Męczy mnie ten szpital.
Izabella – To wspaniale.
Henryk – Wiesz, zawsze chciałem ci to powiedzieć. Zawsze walczyłem o ciebie. To dla ciebie wciąż gonię za tym pałacem.
Izabella – Wiem, ale niepotrzebnie. Przecież wiesz, że cię kocham. Nie potrzebuję pałacu. Potrzebuję ciebie.
Henryk – Do córki, żartobliwie. A co u ciebie? Nie kłócisz się z bratem?
Córka – Oj tato… To było tylko raz a ty wciąż o tym…
Henryk – No dobrze, już dobrze. Tylko się nie dąsaj.
Izabella – Izabella bardzo mi pomaga.
Henryk – Do Izabeli. Widzisz. Ja muszę jeszcze żyć. Mam dla kogo żyć. / Cięcie.
Scena 114
Budapeszt 1977.
Sala restauracji. Uczta na cześć Wieniawskiego zorganizowana przez Liszta. Liszt – ma 66 lat -bardzo szczupły i niski, siwe włosy, Wieniawski potężnej postury, otyły, kruczoczarne włosy. Gwar.
Jeden z gości – Zdrowie gospodarza. Liszt, niech żyje i niech zawsze będzie wielki.
Liszt – Wstaje z kielichem w ręku. Zapada cisza. Wznosząc toast. Nie, nie panowie. Dziś może być tylko jeden toast. Zdrowie mojego gościa, zdrowie Wieniawskiego, najsławniejszego skrzypka naszych czasów!
Goście – Zdrowie!!!
Liszt wstaje od stołu udając się w stronę bufetu. Niektórzy goście i Wieniawski również wstają z miejsc. Wieniawski podchodzi do Liszta.
Henryk – Nawet nie wiem jak ci dziękować. Nie spodziewałem się takiego przyjęcie.
Liszt – Już po pierwszym spotkaniu wiedziałem, ze mam do czynienia z artystą.
Henryk – Ale…
Liszt – Zostawmy to. Pokaż lepiej swoje ostatnie prace. Co powstało od czasu naszego spotkania w Weimarze.
Henryk – Co nieco napisałem. Niewiele…
Liszt – Pokaż to, co uważasz za najcenniejsze.
Henryk – Śmiejąc się. Wiedziałem, ze nie odpuścisz i wziąłem ze sobą część moich prac. Zaraz wracam. Podchodzi do swego krzesła i z teczki wyjmuje II Koncert d-mol i wraca do Liszta.
Liszt bierze do ręki nuty.
Liszt – Przeglądając nuty. Co znaczy „Il faut risquer”?
Henryk – To trudna partia. Dałem to hasło dla siebie. Tu trzeba rzeczywiście ryzykować.
Liszt – Jakiś czas przegląda nuty w milczeniu. Po chwili. O, skąd tu nagle ten zgrzytliwy akord śmierci… Alla Zingara. Czyżby i ciebie nachodziły te myśli? Nie, niemożliwe, jesteś jeszcze tak młody… Nie mówmy jednak dziś o tym. Spogląda na jedną z kobiet siedzących przy stole.  Zagrajmy coś weselszego. Co proponujesz.
Henryk –Węgierską Rapsodię.
Podchodzą do fortepianu. Liszt znów patrzy w stronę kobiety. Ich oczy spotykają się. Liszt uderza w klawisze, Wieniawski bierze skrzypce. Rozpoczynają utwór./ Cięcie
Scena 115
Bruksela 1876.
Wnętrze. Mieszkanie Wieniawskich. Salon. Henryk i Izabela w zaawansowanej ciąży.
Henryk – Zobacz, jakie to dziwne? Prawie trzydzieści lat temu w Paryżu to ja otrzymałem Grand Prix. Teraz aż dwóch moich uczniów otrzymuje nagrodę w konserwatorium tu w Belgii, od króla.
Izabela – Pierwszą oczywiście twoje odkrycie z Ameryki a drugą?
Henryk – Też bardzo zdolny. Właściwie nie wiem, który z nich osiągnie w przyszłości więcej…
Izabela – Myślę, że to jeszcze nie koniec. Że jeszcze wykształcisz wielu uczniów. Jesteś nie tylko wielkim skrzypkiem ale i nauczycielem…
Henryk – Żartem. Komplementy na starość.
Izabela – Też mi starzec, ojciec siedmioletnich córek i żony w zaawansowanej ciąży. Śmiejąc się . Już nigdy nie powiem ci nic miłego.
Słychać spór dzieci. Jakiś krzyk. Izabela wstaje. No właśnie. Ta nowa niania zupełnie sobie nie radzi.
Scena 116
Bruksela.
Wnętrze. Sala koncertowa konserwatorium. Na scenie król Belgii nakłada medal uczniowi Wieniawskiego. W głębi inni uczniowie. Wieniawski stoi w głębi.
Scena 117
Bruksela
Wnętrze. Mieszkanie Henryka i Izabelli Wieniawskich. Henryk w salonie. Przez salon przechodzi pielęgniarka. Henryk wstaje z fotela, chodzi niespokojnie, później znów siada. Niepokój. Nagle słychać płacz dziecka. Z sąsiedniego pokoju wychodzi lekarz.
Lekarz – I znów córka.  Z uśmiechem. Oczy takie same jak twoje.
Henryk – Wstając A Izabella? Izabella jak się czuje?
Lekarz – Żartobliwie. Nie ma obawy. Przecież to kolejny poród.
Henryk – Mogę oczywiście tam wejść.
Lekarz – Ależ oczywiście.
Henryk wchodzi do pokoju w którym leży Izabela. Uśmiech Izabeli. Pielęgniarka owija dziecko.  
Scena 118
Wnętrze. Mieszkanie Wieniawskich. Salon. Śniadanie Henryka i Izabeli.
Izabela – Czemu milczysz? Właściwie od kilku dni nic nie mówisz. Czyżbyś miał jakieś pretensje?
Wieniawski – Nie, nie to.
Izabela – A co? Czyżbyś miał jakieś tajemnice?
Wieniawski  – No cóż, jeśli musisz wiedzieć. Mam kryzys. Od dłuższego czasu już nic nie skomponowałem. Czyżbym już nie miał ludziom nic do powiedzenia? Boję się. Czy to już koniec?
Izabela – Nie, nie możesz tak mówić. Jeszcze wiele napiszesz. To chwilowe. Sięga po list. Zobacz. zapraszają cię do Berlina. Józef Joachim przesyła ci wyrazy szacunku.
Henryk – To miłe. Pojadę też do Paryża. Mój impresario zorganizował mi tam trzy koncerty… Nie o tym jednak teraz myślę… Wiesz, nie potrafiłem… nie chciałem… nie wiem jakiego słowa tu użyć… nie opowiedziałem się w swoim życiu wobec żadnej idei. Biorę świat jaki jest… Sztuka? Co nas przy niej trzyma? Czego w niej szukać. Czy to tylko zawód? Przecież wiesz, że w nim liczy się nie tylko umiejętność, wrażliwość artysty ale i cała gra wokół. Klakierzy, reklama, recenzje, skandale często tylko wywoływane sztucznie… aby o nas pisano. Styl życia…
Izabella – Liczy się tylko to co dajesz ludziom. Chwile wzruszeń, piękno…
Henryk – Jakże często jest to jednak tylko poklask tłumu.
Izabela – Musisz jechać i do Paryża? Tak mało mamy czasu dla siebie?
Henryk – Mam płatności. Przecież wiesz… Kolejna rata ubezpieczenia. Muszę. To tylko tydzień.
Izabela – Rozgoryczona. Tydzień a później znów co najmniej trzy a może i miesiąc. Cały urlop poza domem.
Henryk – Nie przesadzaj, proszę. To moja praca. Ni mogę zrywać umowy, tu chodzi o moją wiarygodność.
Scena 119
Paryż 1876.
Wnętrze. Recepcja jakiegoś hotelu. Wieniawski oddaje klucze. Henryk patrzy w stronę drzwi, w których pojawia się Anna z jakimś mężczyzną. Mężem?? Widząc Wieniawskiego coś mówi do swego partnera i odchodzi w stronę Henryka.
Anna – Popatrz a jednak się spotkaliśmy. Witaj.
Wieniawski – Witaj. Popatrz a ja cię w Ameryce szukałem.
Anna – Wiedziałam, że byłeś. Więcej, nawet nie wiesz, byłam na koncercie w Nowym Jorku. Wciąż jesteś niedościgniony. Nikt nie potrafi przy pomocy instrumentu zapanować nad publicznością tak jak ty.
Henryk – To tylko słowa. Komplementy. A przecież mogliśmy być razem. Ciebie nie zdobyłem. Choć wiesz. Dziś myślę, że to nie tylko car był winien. To my…
Anna – Tak. Też o tym myślałam. Nie byliśmy w stanie zaryzykować wszystkiego. To była tylko przyjaźń.
Henryk – Ale jak wspaniała, jak wielka.
Anna – Tak, tego nie da się zapomnieć.
Mężczyzna  Partner Anny, podchodząc do rozmawiających. Do Wieniawskiego. Dzień dobry. Do Anny.  – Może nas przedstawisz?
Anna –  Hrabia Wiezieński. Mój mąż. A to Henryk Wieniawski.
Wiezieński – Bardzo mi miło pana poznać. Wiele o panu słyszałem. Byliśmy nawet z Anną na pańskim koncercie w Nowym Yorku. Wspaniała gra. Do Anny. Musimy już iść. Nie wypada się spóźnić na to przyjęcie. Do Wieniawskiego. Bardzo pana przepraszam, ale rozumie pan… Byliśmy już umówieni.
Henryk – Ależ rozumiem. To przypadkowe Do Anny. A jednak niezwykłe spotkanie. Po tylu latach. Ale… Może przyjdą państwo na mój koncert. Będę grać  (tu tytuł)”Rozstanie??”  Szuka czegoś w płaszczu i wyjmuje zaproszenie) Proszę to zaproszenie dla dwóch osób. Jeśli znajdziecie… znajdą państwo czas… Zapraszam /Cięcie
Scena 120
Berlin 1878.
Wnętrze. Sala Teatru Krolla, w ówczesnym „Hochschule für Musik”. Na estradę wchodzi Wieniawski.
Henryk – Widać, że jest chory. Z trudem przystawia sobie krzesło. Przepraszam, ale mogę grać tylko siedząc. Rozpoczyna grę, po chwili ma silny atak astmy. Zostaje zniesiony do garderoby. Sceny przenoszenia – ciasne korytarze, schody, niewygoda.
Do leżącego w garderobie Henryka Wieniawskiego podchodzi Joachim.
Joachim – Panie Wieniawski. Co mogę dla pana zrobić?
Wieniawski wskazuje milcząco na swoje skrzypce. Joachim bierze je i bez wahania wychodzi z garderoby. Po chwili słychać koncert (Chaconne” Bacha). Wieniawski leży. Słychać oklaski. Na twarzy Wieniawskiego – uśmiech).
Scena 121
Bruksela 1788
Wnętrze. Mieszkanie Wieniawskich. Henryk i Izabela.
Henryk – Pieniądze. Tylko o pieniądzach. Taki jest i twój ojciec. Nie, jego nie przekonała „Legenda”. Dowiedział się tylko o tym, że zostałem pierwszym skrzypkiem cesarskim. Moje dochody. Ot to, co jego interesuje.
Izabela – Nie mieszaj do naszych sporów rodziny. Nie o tym teraz mówimy.
Henryk – A o czym. O mojej pracy. Dochodach. Od lat płacę raty ubezpieczenia na moje życie. Jeśli umrę…
Izabela – Gdyby nie kasyna, karty…
Henryk – Jeśli umrę polisa jest na ciebie. Tobie też ciągle chodzi tylko o pieniądze. A kto utrzymuje naszą rodzinę?
Izabela – Nie o tym mówię. Chodzi mi o to, że taki tryb życia cię wyniszcza. Chodzi mi tylko o ciebie. Jakże jesteś niesprawiedliwy. Wybiega z pokoju z płaczem. /Cięcie
Scena 122
Rosja – Krym 1879
Wnętrze. Sala teatru. Koncert. Henryk gra siedząc na krześle. Jest chory. Akompaniuje Antoni Rubinstein.  Owacje. 
Henryk – Do akompaniującego mu muzyka. Rosja jest wymarzoną krainą dla skrzypków. Tu powinna być ojczyzna skrzypiec.
Scena 123
Krym.
Plener. Pochmurny dzień. Taras przed hotelem. Widok na morze. Wieniawski z Mikołajem jedzą śniadanie.
Henryk – Już wczoraj coś podejrzewałem. Zwolnił numer. Nie ma jego rzeczy. Uciekł.
Mikołaj – Kto? Czuje spadającą na niego kroplę deszczu i spogląda w niebo. Chyba zacznie padać.
Henryk – Mój impresario. Uciekł zabierając cały dochód z ostatnich koncertów. Dobrze, że choć ty brałeś swoje honorarium. Mówił o jakimś pewnym interesie. Gwarantował swoim majątkiem i uciekł… Czy ja zawsze musze być aż tak naiwny.
Mikołaj – Przecież współpracowaliście już wcześniej? Nie mogłeś wiedzieć.
Henryk – Cholera. Zbliża się termin płacenia polisy. Żeby ten dureń wiedział w co mnie wpakował. Tyle lat systematycznych opłat i teraz nawet to mogę stracić… Chwyta się za serce. A do tego zdrowie. Kaszle i krztusząc się, astmatycznie. Zdrowie coraz bardziej szwankuje.
Mikołaj – Może zwrócę się do naszych przyjaciół. Złożymy się… Spada na niego kolejna kropla deszczu. Spogląda na niebo.
Henryk – Nie ma mowy. To nie wchodzi w rachubę. Muszę zorganizować kolejne tournée. Też patrzy w niebo, deszcz kropi coraz gęściej. Wstają i udają się w stronę wejścia do hotelu. Po tarasie krzątają się kelnerzy szybko sprzątając zastawy./ Cięcie
Scena 124
 Petersburg, koniec 1879 roku.
Wnętrze. Wieniawski chory w pokoju luksusowego hotelu. W głębi stoi służący.
Henryk  – Przeglądając szuflady. To już koniec. Nie mamy już niczego co by można spieniężyć.
 Pukanie do drzwi i zaraz wchodzi nie czekając na odpowiedź kierownik hotelu.
Kierownik hotelu – Bardzo szanownego pana przepraszamy. Rozumiemy jest pan naszym częstym gościem ale… zaległości… rozumie pan… zaległości są już zbyt duże.. Musimy domagać się uregulowania rachunku. Musi pan tez opuścić nasz hotel. Chyba pan rozumie…
Henryk – Już pan powiedział. Dziękuję. Teraz proszę wyjść.
Scena 125
Wnętrze. Szpital Maryjski w Moskwie. Wnętrze sala szpitalna. Dziesięć łóżek. Przy łóżku Wieniawskiego lekarz. Do sali wchodzi grupa osób. Kobieta i Antoni Rubinstein i jeszcze jakiś mężczyzna.
Antoni Rubinstein – Podchodząc do łóżka Wieniawskiego. Dzień dobry. Widzę, że dziś lepiej.
Lekarz Zacharin – Dzień dobry. Jest poprawa.
Wieniawski – Witam
Rubinstein – Pozwól, że ci przestawię – pani Nadieżda von Meck.
Pani Meck – Dzień dobry panu.
Henryk – Dzień dobry. Ale…
Pani Meck – Przerywając mu. Wiem, wiem. Przepraszam, ze ośmieliłam się tu wprosić. Ale tak wiele panu zawdzięczam. Tyle wspaniałych przeżyć na pańskich koncertach. Nie mogłam się opanować…. przepraszam ale gdy teraz słyszę… pan wybaczy ale… myślę, ze pan nie odmówi.,.. tak wielki artysta tu w szpitalu. Pan Rubinstein mówił, że pan potrzebuje przede wszystkim spokoju. … myślę, ze pan nie odmówi… U mnie w domu znajdzie pan spokój. Będzie pan mógł wrócić do pracy. Część służby oddam do pana dyspozycji… Proszę. To będzie dla mnie wielki zaszczyt.
Rubinstein – Musisz się zgodzić. Ja już pani obiecałem, że nie odmówisz.
Pani Meck – Mój pałac jest do pańskiej dyspozycji.
Henryk – Pałac?! Zdziwienie i przerażenie.
Pani Meck – Oczywiście. Przecież nie mogę pana umieścić gdzie indziej. Otrzyma pan całe skrzydło. Proszę.
Scena 126
Przyjazd. Plener. Powóz szpitalny zajeżdża pod pałac. Z powozu służba na noszach wynosi Wieniawskiego i przenoszą go w stronę wejścia do pałacu./Cięcie.
Scena 127
Wnętrze. Salon w pałacu pani von Meck.
Antoni Rubinstein – Do pani Meck. I jak nasz chory?
Pani Meck – Wczoraj było lepiej a dziś znów…
Antoni – Nie ma poprawy?
Pani von Meck Rozkłada ręce.
Antoni – W Bogu nadzieja.
W innym miejscu salonu Mikołaj z jakąś kobietą.
Mikołaj – Wczoraj z nim rozmawiałem. On tak chce jeszcze żyć.
Scena 128
Wnętrze. Pokój w pałacu. Południe. Wieniawski w łóżku. Wchodzi służąca i zabiera tacę z posiłkiem. Wychodzi.
                                                                       Koniec

 

Obraz wyróżniający: Obraz Niek Verlaan z Pixabay