Pytanie takie postawiłem sobie już w połowie lutego. To wówczas z mediów dowiedziałem się o erupcji Etny. W ciągu kilku następnych tygodni miało miejsce 10 kolejnych, choć mniejszych, wybuchów tego wulkanu. Chciałem prawie od razu odnotować fakt tego niewielkiego wprawdzie, ale jednak, kataklizmu, ale z różnych powodów założony dla Etny plik odłożyłem na później. Dziś rano, zanim nakarmiłem koty, spojrzałem za okno. Znów śnieg, temperatura o szóstej rano – 10C. Jeszcze poprzedni śnieg nie zdążył stopnieć, a tu nowe opady. Słońce jest już dość wysoko, zapewne wkrótce i po tych opadach nie będzie śladu, tym niemniej warto zastanowić się po raz kolejny nad tym, z jakiego powodu tegoroczna zima jest chłodniejsza i dłuższa niż poprzednie? Przecież nie wytwarzamy nagle znacznie mniej dwutlenku węgla niż w latach wcześniejszych, a jeśli nawet tak, to ewentualne skutki naszej działalności nie mogłyby być aż tak krótkotrwałe. Przyczyny zmian klimatycznych muszą być zupełnie odmienne.
Pisałem o tym już poprzednio – za zmiany klimatyczne na naszej planecie odpowiadają w pierwszej kolejności erupcje wulkaniczne, później oczywiście związane z czasowymi ochłodzeniami wzrosty powierzchni lodowców, skala ocieplenia i ochłodzeń prądów oceanicznych. Kolejne fale ociepleń i ochłodzeń powodują narastanie lub topnienie lodowców, a to wpływa na poziom wód w morzach i oceanach, które naciskają na płyty tektoniczne skorupy ziemskiej.
Pisząc książkę o kataklizmach, które dotykały Ziemię od czasu powstania jej skorupy aż do czasów dzisiejszych zrozumiałem, że jest ona wielkim żywym (w sensie zmieniającym się) organizmem. Obserwując w ostatnich latach narastające ocieplenie zakładałem, że w wyniku spowodowanego nim topnienia lodowców i wzrostu poziomu wód i oceanów będzie musiało dojść do przesunięcia płyt tektonicznych, co spowoduje falę trzęsień ziemi i erupcji wulkanicznych. Tak przecież było zawsze od miliardów lat. Dlatego z pewną rezerwą podchodziłem do prognoz mówiących o groźbie zalania wybrzeży w ciągu najbliższych 100 lat. Stałoby się tak gdyby proces ocieplenia był jednostajny, a jak dowodzi choćby obecny rok, tak nie jest.
Myślę jednak, że obecne erupcje wulkaniczne nie powstrzymają na długo procesu ocieplenia. Są one stosunkowo niewielkie, gdyż i lodowce współczesne nie są (w porównaniu z tymi sprzed milionów lat) największe. Proces ocieplenia jest bardzo długotrwały, zmiany klimatu są odczuwalne w perspektywie około 1000 lat. Możemy z dużym prawdopodobieństwem założyć, że jeśli nie dojdzie do jakiejś katastrofy kosmicznej (upadku asteroidy), to za kilkadziesiąt lat znaczne obszary naszej planety znajdą się w strefie klimatu ciepłego i wilgotnego. Cofną się nawet niektóre pustynie. W tym zresztą możemy już dziś pomóc i wiele państw to czyni zalesiając np. obrzeża Sahary i pustyni Gobi. Do ociepleń i cofania się pustyń dochodziło około 10 tysięcy lat temu i wcześniej, tak działo się około 1000 lat temu, kiedy to Grenlandia stała się zieloną wyspą. Myślę, że miedzy podanymi datami takie procesy zachodziły częściej.
Opisywane procesy są bardzo złożone. Wymagają badań. To jedyna droga do poznania praw przyrody, których oczywiście nie poznamy nigdy… Świat, Wszechświat jest zbyt ogromny, zbyt złożony. Warto jednak i trzeba go poznawać, choćby po to, by poprawić w nim warunki naszego życia, by zapewnić możliwość takiego tym, którzy przyjdą po nas.
Dlaczego wygłaszam tu takie komunały…? Chcę ukazać tzw. ekologom, a także wieszczącym jakąś katastroficzną przyszłość futurologom w rodzaju Billa Gaetsa, że powinni zachować odrobinę więcej skromności, wzorem Sokratesa powiedzieć sobie i innym – nie wiem.
Tak jak wykazujemy się wciąż ogromną niewiedzą wobec mikroskopijnego wirusa (i to musimy tu mówić o najdoskonalszych dziś mikroskopach), tak też wciąż niewiele wiemy o procesach globalnych. Pana Billa Gaetsa prosiłbym, by zamiast nas straszyć swymi gdybaniami, przeznaczył cześć swych ogromnych środków na badania naukowe w dziedzinie geologii, klimatologii historycznej i wielu innych nauk. Ekologów zaś zachęcam, wierząc w ich troskę o nasze środowisko, do dalszych studiów oraz podjęcia pracy w instytucjach działających na rzecz zachowania tegoż. Tak zwane organizacje ekologiczne, przez zbyt ogólne określanie swych zadań, odgraniczają się w swej działalności (jak rzeczywistość na to wskazuje) tylko do jałowych protestów. Takowe bowiem nie przynoszą żadnego skutku, co powinni oni już dawno dostrzec. W innym wypadku będą dalej tylko narzędziem w rękach cynicznych graczy politycznych lub różnych lobby biznesu.
Na zakończenie tego krótkiego felietonu przypomnę, że obok Etny w początkach tego roku doszło również do innych erupcji wulkanicznych. Po 40 latach obudził się karaibski wulkan Soufrière, wulkan Semeru na Jawie, prawdopodobnie (wskazuje na to cała seria trzęsień ziemi) dojdzie do erupcji islandzkiego wulkanu Keilir. Myślę więc, że czeka nas raczej chłodne lato.
Piotr Kotlarz
Obraz: Alain Audet z Pixabay