Granice marketingu (o wypowiedziach Szczepana Twardocha) / Piotr Kotlarz

0
682

O panu Szczepanie Twardochu i jego twórczości do dziś nie słyszałem, zapewne i on dotąd nie słyszał, a może i nie usłyszy nigdy, o mnie i o mojej twórczości. Pisarzy tworzących obecnie w Polsce jest bardzo wielu, do Związku Literatów Polskich należy dziś około tysiąca, równie wielu a może i więcej pisarzy zrzesza Stowarzyszenie Pisarzy Polskich, trudno wręcz zliczyć pisarzy niezrzeszonych.

Zresztą być może to tylko wynik mojego niedopatrzenia, bo pan Szczepan Twardoch mimo młodego wieku (ur. w 1979 roku) jest już pisarzem z dużym dorobkiem literackim, wielokrotnie też był nagradzany. Jedna z jego książek weszła nawet do finału znaczącej Literackiej Nagrody Nike. Jak czytam, jest też felietonistą „Polityki” i „Wysokich Obcasów Extra”. Cóż, nie takie informacje uciekają na co dzień naszej uwadze.

Zapewne i dalej pozostałbym w swojej na temat pana Twardocha niewiedzy, gdyby nie to, że rzucił mi się w oczy dziwny na pierwszy rzut oka tytuł jednego z artykułów na portalu onet.pl:  Szczepan Twardoch: to nie jest „sukces Polaka”, ponieważ nie jestem Polakiem.

Kim jest pan Szczepan Twardoch i z jakiego to powodu uznał za ważne podkreślać to, że nie jest Polakiem?

Okazało się, że jedna z jego powieści pt. „Król” znalazła się wśród finalistów nagrody literackiej EBRD. Jeden z portali podał tę wiadomość z nagłówkiem informującym o „sukcesie Polaka”. Pisarz postanowił odnieść się do sprawy na Facebooku.

Szanowna Redakcjo WP Książki, to nie jest »sukces Polaka«, ponieważ nie jestem Polakiem, jestem Ślązakiem, o czym, mam wrażenie, zdarzyło mi się już parę razy publicznie wspomnieć – napisał.

Drodzy oburzeni, którzy po piętnastu latach mojego pisania o śląskości nagle jesteście tym zdziwieni, albo w prywatnych wiadomościach postanawiacie mi wytłumaczyć, kim są Ślązacy, bo najwyraźniej mieszkając tu całe życie i zajmując się śląską tożsamością nie mam o tym pojęcia, jak również ci, każący mi w reakcji na tę prostą korektę wypi*****ać do rajchu, tudzież dzielący się przemyśleniami, iż na pewno to taka moda teraz, albo strategia marketingowa, śmieszki znajdujące niezwykle zabawnym to, iż piszę po polsku a nie nie jestem Polakiem, rzeczywiście świat tego nie widział: nie poświęcę ani minuty aby was do czegokolwiek przekonywać, albowiem c**j mnie obchodzi co sobie tam w ślicznych główkach roicie na temat mojej etnicznej tożsamości. Bez odbioru – dodał pisarz w komentarzu pod postem.

Pan Szczepan Twardoch ukończył socjologię na Międzywydziałowych Indywidualnych Studiach Humanistycznych na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Jak wspomniałem wyżej jest felietonistą wydawałoby się poważnych pism. Cóż, od dawna śledzę upadek poziomu naszej edukacji, od dawna też (wprawdzie ze smutkiem, ale jednak) godzę się z coraz niższym poziomem intelektualnym naszych elit. Czasami, jednak niektóre wypowiedzi budzą przerażenie.

W kwestii tożsamości wystarczyłoby postawić sobie pytanie o sens pewnych pojęć. Pojęcie Polak funkcjonuje w dwojakim sensie, w sensie tożsamości narodowej, ale również państwowej (obywatelskiej). Nie wiem, ale przypuszczam, że bycia Polakiem w tym drugim sensie pan Twardoch jeszcze się nie zrzekł. Ma do tego prawo, jak każdy, ale jeśli tego dotąd nie uczynił, to w tym sensie jest Polakiem. Wstyd mi za to, że mój współobywatel prezentuje (mam nadzieję, że tylko nieczęsto i tylko w źle pojętych celach promocyjnych) tak niski poziom kultury, ale cóż… i w naszym społeczeństwie, jak w każdym, bywają i bardziej wulgarni.

Oczywiście i kwestia tożsamości narodowej jest dyskusyjna, choć dziś nawet mający tylko podstawowe wykształcenie, minimum świadomości, nie pojmują jej już genetycznie. Czy pojęcie narodu polskiego musi być pojmowane przeciwstawnie, w kontrze do narodowości śląskiej? Dotyczy to wielu żyjących w dzisiejszej Polsce grup kulturowych, Kaszubów, Górali, Kurpiów, Mazurów. Niektórzy chcieliby mówić np. również o narodzie kaszubskim. Można takie dyskusje toczyć w nieskończoność. Dla niektórych może być to nawet ciekawa zabawa intelektualna. Niektórzy mogą próbować wykorzystywać ją nawet w celach politycznych, po to by zyskać przychylność niechętnych aktualnej rzeczywistości, a przy tym niechętnych Polsce, środowisk. Myślę, że można być jednocześnie i Ślązakiem i Polakiem, również Kaszubą i Polakiem itd. Znam też kilku Polaków – Żydów (w sensie poczucia swej tożsamości, ale w niektórych przypadkach również i wyznania). Dziś, w przeciwieństwie do czasów nazizmu, poczucie tożsamości narodowej jest kwestią indywidualną, osobistą.

Pisze pan Twardoch, że (odwracając jego wypowiedź) najwyraźniej mieszkając tu całe życie i zajmując się śląską tożsamością wie, co to znaczy być Ślązakiem. Poczucie przynależności do „małych ojczyzn” nie jest niczym złym. Nadmierne jednak ideologizowanie tych odrębności graniczy z rasizmem. Wystarczy, by pan Twardoch przyjrzał się procesom migracji, tym po II wojnie światowej, ale i wcześniejszym. Ciekawi mnie też, jak pan Twardoch ocenia postawę powstańców śląskich, Ślązaków walczących z hitlerowską nawałą…? Długa i niekiedy przykra dyskusja.

Książek pana Twardocha dotąd nie poznałem i zapewne już nie poznam. Czytając ponadto jego wypowiedzi sądzę, że nie trafiłbym w nich na nic ciekawego, że zderzyłbym się tylko z intelektualną miałkością. Nie sięgnę do nich tym bardziej po kontakcie z tak prymitywną i wulgarną próbą ich reklamy

                                                                    Piotr Kotlarz