Biniam Girmay at Herentals on July 28th 2022.
Dlaczego w Tour de France nie ma czarnych zawodników?
Odpowiedzią nie jest brak talentu, o czym świadczy długa historia Erytrei produkującej kolarzy światowej klasy.
17 maja Erytrea trafiła na pierwsze strony gazet z właściwych powodów. Jadąc po zwycięstwo na 10. etapie Giro D’Italia, Biniam Girmay został pierwszym czarnoskórym kolarzem, który wygrał etap prestiżowego Grand Tour.
Sceny erytrejskich fanów wybuchających podczas świętowania rozeszły się w sieci, gdy obywatele wszystkich przekonań politycznych ogłosili swoją ogromną dumę. Biniam został bohaterem narodowym i został zaproszony na audiencję u prezydenta Isaiasa Afeworki. Międzynarodowa społeczność kolarska zwiastowała „nową erę” dla afrykańskiego kolarstwa. Biniam powiedział : „Dla mnie, dla mojego narodu, a także dla Afryki, posiadanie tego medalu wiele znaczy”.
Sukces Biniama wiąże się z ogromnymi wyzwaniami w Erytrei. Pomimo zbliżenia z Etiopią w 2018 r. obywatele nadal masowo wyjeżdżają, ponieważ nadal obowiązuje tam obowiązkowa służba wojskowa, a krajowi nadal brakuje międzynarodowych inwestycji. Niemniej jednak Erytrea wciąż produkuje światowej klasy sportowców, czego przykładem jest Biniam.
Brak erytrejskich – i innych czarnoskórych – sportowców w głównych wyścigach międzynarodowych, w tym zwłaszcza brak jakichkolwiek czarnoskórych kolarzy w tegorocznym Tour de France, nie może być zatem przypisywany wyłącznie warunkom „w kraju”. Odpowiedzialność za to, dlaczego tak niewielu kolarzy z Erytrei, RPA i Rwandy pojawia się na międzynarodowej scenie – by wymienić kilka krajów będących kolarskimi potęgami w Afryce – leży gdzie indziej.
Kolarstwo w Erytrei
Pierwszym rowerem, który dotarł do Erytrei, był podobno rower wojskowy wysłany do włoskiego garnizonu w Asmarze. Konkurencyjne wyścigi miały miejsce w połowie lat trzydziestych XX wieku, choć wzdłuż oddzielnych linii. Prowadzona przez Włochy Erytrejska Komisja Kolarska organizowała wyścigi dla Włochów, podczas gdy Erytrejczycy organizowali własne zawody z zawodnikami na rowerach zakupionych od ich włoskich pracodawców.
Zniesienie tej segregacji nastąpiło dopiero w 1951 roku, po zakończeniu kontroli kolonialnej Włoch. W tym roku niesławny kolarz z Erytrei, nazywany Berbere, w ukłonie w stronę ostrego chili pokonał swoich włoskich przeciwników w nieczęstym wyścigu z Włochami i Erytrejczykami na linii startu. Od tego czasu Berbere osiągnął status celebryty w hrabstwie, podobnie jak wielu innych rowerzystów.
Podczas kolonizacji Erytrei przez Etiopię od 1951 r. podstawowe warunki przetrwania – nie mówiąc już o rekreacji – stawały się coraz trudniejsze. Władze Etiopii uznały rower za zagrożenie i zakazały poruszania się nim po głównych drogach w Asmarze, więc secesjoniści nie mogli używać go jako pojazdu do ucieczki po atakach na siły etiopskie. Erytrejczycy, którzy nadal ścigali się na arenie międzynarodowej, robili to pod flagą Etiopii, ponieważ siła kolonizacyjna zaprzeczała istnieniu niezależnej tożsamości erytrejskiej.
Erytrea de facto uzyskała niepodległość od Etiopii w 1991 roku. Ludzie mówią, że następna epoka była złotym wiekiem kolarstwa wyczynowego w Erytrei, nawet jeśli nie przełożyło się to jeszcze na międzynarodowe uznanie. W przeciwieństwie do twierdzeń trenera kolarstwa ze światowego organu zarządzającego, Union Cycliste Internationale (UCI), że Erytrejczycy do niedawna nie wiedzieli, że mają „interesujące cechy”, scena kolarska w Erytrei dostrzegła swój potencjał kilkadziesiąt lat temu. Jednak nadzieje na włamanie się na międzynarodowe trasy zostały ponownie opóźnione, gdy w 1998 roku wybuchł konflikt graniczny z Etiopią. Krajowe priorytety się zmieniły, a erytrejscy żołnierze byli znani z organizowania imprez rowerowych w Asmarze, aby zebrać młodzież, która nie była jeszcze na linii frontu.
Pomimo tego konfliktu, który formalnie zakończył się w 2002 roku, kolarze z Erytrei nadal napotykają kilka barier. Niektóre nie są unikalne dla tego kraju. Na przykład w wielu miejscach stanowią znaczne wyzwanie znaczne wydatki osobiste związane z jazdą na rowerze, chociaż w Erytrei są one spotęgowane przez surowe restrykcje rządu dotyczące importu i walczącą gospodarkę kraju, za którą rządzący PFDJ od dawna obwinia międzynarodowe sankcje.
Inne trudności są bardziej specyficzne dla Erytrei. Obejmują one znaczną presję na wyniki, ponieważ rowerzyści, których wyniki spadają, ryzykują powołaniem do służby wojskowej; ograniczony dostęp do wielu technologii potrzebnych do szkolenia na najwyższym poziomie, w szczególności do technologii internetowych; oraz niepewność co do tego, czy rowerzyści mogą przyjmować międzynarodowe zaproszenia z powodu surowych i pozornie arbitralnych zasad dotyczących odnawiania paszportów i wiz wyjazdowych. Niedawno kolarze z Erytrei zostali również wykluczeni z międzynarodowych wyścigów, ponieważ w kraju nie ma programu szczepień Covid-19.
Bariery do przełamania
W Afryce rowerzyści z Erytrei – mężczyźni i kobiety – od dawna dominują w kolarstwie kontynentalnym wraz ze swoimi południowoafrykańskimi rówieśnikami. Jednak pomimo konsekwentnie imponujących wyników, rzadko otrzymują kontrakty od najlepszych światowych drużyn UCI, które ścigają się w europejskich Grand Tourach. Głównym wyjątkiem był południowoafrykański zespół MTN-Qhubeka (później Dimension Data dla Qhubeka), który pomógł Danielowi Teklehaimanotowi zdobyć koszulkę w kropki podczas Tour de France 2015. Według erytrejskiego reportera sportowego, Amanuela Alazara, zespół ten „należy pochwalić za rolę, jaką odegrał w spełnieniu marzeń wielu afrykańskich jeźdźców”.
Jednak w większości młodzi afrykańscy kolarze stają przed wieloma przecinającymi się wyzwaniami, jeśli chodzi o zdobycie kontraktów na najwyższym poziomie. W wypowiedziach specjalistów od profesjonalnych wyścigów, np. Robbiego Huntera, słyszymy obszerne narzekania na ten problem, podkreślające, że nawet gdy afrykańscy kolarze odnotowują imponujące zwycięstwa – takie jak wczesne zwycięstwo Biniama nad w większości niepokonanym Remco Evenepoelem jako junior – zespoły WorldTour niechętnie je rejestrują.
Niektóre możliwe przyczyny niechęci tych zespołów nie mogą być przezwyciężone przez samą społeczność kolarską. Na przykład UCI nie może kontrolować faktu, że niektóre rządy krajów, w których odbywają się obozy treningowe i wyścigi, będą postrzegać jeźdźców z Erytrei jako ryzyko związane z lotami azylowymi i odmawiać im wiz. Jednak światowy organ zarządzający mógłby być bardziej głośnym orędownikiem przeciwko rasistowskiej polityce imigracyjnej. Mógłby również zrobić znacznie więcej, aby wesprzeć afrykańskie wyścigi. W 2019 roku zaledwie 3% wyścigów szosowych UCI odbywało się w Afryce, co daje kolarzom na kontynencie znacznie mniej okazji do zdobycia punktów UCI i udowodnienia swojego talentu w oficjalnych wyścigach. Co więcej, tylko 7 afrykańskich sportowców otrzymało dodatkowe wsparcie w Światowym Centrum Kolarskim UCI w porównaniu z 17 ich europejskimi rówieśnikami.
Inne bariery są bardziej zakorzenione. Jak argumentuje Hunter, wiele międzynarodowych zespołów dopiero powoli zdaje sobie sprawę, że kolarstwo nie jest domeną białych sportowców z Globalnej Północy. Świadomie lub nie, nadal wolą rekrutować europejskich jeźdźców, którzy czerpią korzyści z „efektu powinowactwa”, dzięki któremu są postrzegani jako bardziej przewidywalni i łatwiejsi w zarządzaniu. Kilku kolarze z Erytrei powiedziało nam, że zespoły, które je podpisały, sprawiły, że poczuli się jak ciężar. Zgłaszają, że otrzymują niższe zarobki, aby zrekompensować rzekome wyzwania związane z ich wspieraniem, i ryzykują, że zostaną zwolnieni za bycie „trudnymi” – w powszechnym stereotypie skierowanym do grup mniejszościowych – jeśli zaczną sprzeciwiać się niesprawiedliwemu traktowaniu.
Jeśli kolarstwo w Erytrei „wyczerpało się”, jak twierdzili niektórzy, prawdopodobnie będzie to bardziej odzwierciedleniem braku widoczności i wsparcia niż malejącego talentu, pasji lub motywacji.
Nadzieja dla młodych Erytrejczyków
Własne sukcesy Biniama zostały prawdopodobnie opóźnione przez tę dynamikę. Pomimo dobrych wyników w wyścigach afrykańskich, zwrócił na siebie uwagę WorldTeam dopiero po zdobyciu srebrnego medalu na Mistrzostwach Świata do lat 23, kiedy został podpisany przez Intermarché-Wanty-Gobert Matériaux. Opierając się na swoich doświadczeniach w reprezentowaniu młodych kolarzy, Hunter mówi, że europejski zawodnik otrzymałby oferty wcześniej i z mniej imponującymi wynikami.
Reakcja na historyczne zwycięstwo Biniama w maju pokazuje jednak, dlaczego tak ważne jest zwrócenie uwagi na te rasistowskie bariery, zwłaszcza dla zdrowia zawodowego kolarstwa, które powinno być wyścigiem wśród najlepszych światowych talentów. Trudno usprawiedliwić nazywanie wielu czołowych drużyn „WorldTeams”, gdy całe połacie globu są niedostatecznie reprezentowane.
Dla przyszłego rozwoju sportu również w Erytrei młodzi kolarze potrzebują nadziei, że ich ciężka praca i talent zostaną nagrodzone. Zwycięstwo Biniama pokazało, że Erytrejczycy mogą rywalizować z najlepszymi i wygrywać, potwierdzając, że brak reprezentacji ma niewiele wspólnego z brakiem umiejętności. Jak skomentował Alazar: „Jaką wiadomość wysyła zwycięstwo Biniama do tych młodych kolarzy? W ciągu najbliższych 5-10 lat te zwycięstwa mogą się pomnożyć”.
Sukces w sporcie jest również pożądany przez młodych Erytrejczyków jako jeden z nielicznych sposobów legalnego podróżowania. Podczas gdy wizy wyjazdowe na stypendia edukacyjne są bardzo nieliczne i ograniczone do programów sankcjonowanych przez państwo, głównie do krajów Zatoki Perskiej, Indii lub Chin, sportowcy napotykają mniej barier. Są wspierani przez rząd, aby konkurować na arenie międzynarodowej i chociaż niektórzy wykorzystują to jako okazję do ubiegania się o azyl za granicą, większość traktuje to jako okazję do przyjazdu i wyjazdu z Erytrei w sposób, którego na ogół odmawia się ich rówieśnikom.
Kiedy Daniel Teklehaimot założył koszulkę w kropki na Tour de France 2015 – a Merhawi Kudus został najmłodszym zawodnikiem wyścigu w tym samym roku – byli częścią tworzącej się historii. Siedem lat później historia została ponownie napisana, gdy Biniam wygrał etap w Giro. Pomiędzy tymi wydarzeniami nie było jednak wzrostu reprezentacji utalentowanych czarnoskórych kolarzy z Afryki na głównych turniejach, a niektórzy twierdzą nawet, że nastąpił „niepokojący krok w tył”. Jak bardzo powinniśmy celebrować momenty „tworzenia się historii”, kiedy jest ich tak niewiele i w dużej mierze odzwierciedlają fakt, że inwestycje w afrykańskie kolarstwo są tak daleko w tyle za inwestycjami w Europie?
Jedynym sposobem na to, by sukces Biniama stał się częścią „wzlotu i upadku w europejskim peletonie” jest konfrontacja z powszechnymi uprzedzeniami w międzynarodowym kolarstwie, tak by zawodnicy z Erytrei i innych części Afryki otrzymali szanse i wsparcie na tym samym poziomie, co ich talenty.
Georgia Cole i Temesgen Futsumbrhan Gebrehiwet