Marsz Pokoju w Moskwie, 21 września 2014 r. By ПОКА ТУТ – Own work, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=36057301
Na froncie rosyjsko ukraińskim trwają działania wojenne. Linia tego frontu, w wyniku tzw. wojny hybrydowej, którą Federacja Rosji rozpoczęła już w lutym 2014 roku oraz kolejnych działań wojennych, rozpoczętych 24 lutego 2022 roku, tym razem określanych mianem „specjalnej operacji wojskowej”, znajduje się na terytorium Ukrainy. Na szczęście dla niej, jej społeczeństwa, przywódcy wojskowi i polityczni Federacji Rosji grubo się przeliczyli i nie udało im się zająć Kijowa, a tym samym narzucić swego władztwa całej Ukrainie. Próbowali jeszcze poszerzyć swe zdobycze terytorialne próbując zająć dalsze obszary na wschodzie i południowym wschodzie tego kraju, ale i tu wysiłki Rosji spotkały się ze znacznym oporem.
Od czasu „bitwy o Kijów” wojna Federacji Rosji z Ukrainą wkroczyła w nowy etap. Rozpoczęła się walka Ukrainy o odzyskiwanie okupowanych terytoriów. Powinniśmy też od razu zaznaczyć, że Ukraina toczy wojnę obronną, a agresorem, okupantem, jest Federacja Rosji. Wojna toczy się ponadto właściwie na terytorium Ukrainy (poza nielicznymi atakami tejże na obiekty wojskowe, zwłąszcza lotniska, na terytorium Federacji Rosji).
Na temat tego, czy wojnę tę może wygrać Federacja Rosji, już pisałem. Nie może. Powodem są zbyt wielkie koszty tej wojny, a przede wszystkim to, że dziś niemożliwym jest już narzucenie zwierzchności jednemu społeczeństwu przez drugie. Niemożliwym, a także (jeśli nawet do takiego na krótki okres dojdzie) zupełnie nieopłacalnym. Dowodzi tego rozpad wszelkich imperiów, wojna w Iraku, czy wojny w Afganistanie. Cóż zresztą miałoby oznaczać tzw. „zwycięstwo Federacji Rosji”, anektowanie zdewastowanych, zrujnowanych terytoriów? Kto miałby je odbudować, skoro Federacja Rosji, największe terytorialnie państwo liczy dziś zaledwie 140 milionów ludności? To stanowczo zbyt mało, by w pełni zagospodarować i wykorzystać potencjał już będącego w posiadaniu tego społeczeństwa obszaru i jego zasobów. Po zakończonej wojnie Federacja Rosji będzie musiała prowadzić politykę pro imigracyjną oraz starać się o dopływ międzynarodowego kapitału i międzynarodowych technologii. To właśnie tu widać dowód ich klęski. Federacja Rosji utraciła czas. Tak kapitał, jak i imigranci konieczni do rozwoju Federacji Rosji przybędą tam znacznie później. Tymczasem świat nie stoi w miejscu. Kraje nie dotknięte wojną wciąż rozwijają swój potencjał gospodarczy i naukowy.
Często zadaję moim znajomym pytanie, cóż ma światu do sprzedania Rosja, jakie produkty tego kraju widzimy wokół siebie? Ropa, gaz? To, że sprzedaje je dziś (znacznie taniej niż na rynki europejskie) do Chin, czy Indii niczego nie zmienia. Zyski z tej sprzedaży pochłania wojna. a po jej zakończeniu ceny gazu i ropy znacząco spadną. Tak było po wszelkich poprzednich konfliktach zbrojnych, tak będzie i tym razem, tym bardziej, że wciąż odkrywane są nowe źródła tych surowców oraz przyśpiesza rozwój alternatywnych źródeł energii (atom, wodór, fotowoltaika itp.). Podobnie spadną ceny innych surowców (np. diamentów, które na wielu runkach zastępują już wytwarzane sztucznie). Pamiętamy zresztą, że dotychczas kraje żyjące z dostaw surowców uważaliśmy za kraje mniej rozwinięte. Tak, takim stała się Rosja.
Czy wojnę tę może wygrać Ukraina? To złożone pytanie. Po pierwsze musimy określić, co uznamy za jej ewentualną wygraną?
Ukraina toczy wojnę obronną i straty, jakie w jej trakcie ponosi, są nieodwracalne. Nikt już nie wróci życia żołnierzom i bardzo licznym ofiarom cywilnym tej wojny, nikt nie odda straconych w wyniku tej wojny przez społeczeństwo Ukrainy czasu i możliwości. Nie wiadomo, jaki procent spośród emigrantów wojennych powróci do kraju, a przy tym każdemu z nich przerwano dotychczasową drogę kariery (szkoły, studia, możliwości awansu na poprzednich stanowiskach pracy), wielu utraciło zdobyty wcześniej majątek. W tym sensie Ukraina, tak jak zresztą i Rosja, jest w tej wojnie przegraną.
Czy wygraną Ukrainy będzie odzyskanie utraconych i dziś okupowanych przez Federację Rosji terytoriów? Może tak, ale będą to tereny zniszczone (niektóre miasta to dziś już tylko sterty gruzów), zdekapitalizowane. Konieczne będą ogromne nakłady na ich odbudowę. Nakłady i czas. Mieszkam w Gdańsku, dziś jeszcze, prawie 80 lat od zakończenia II wojny światowej można dostrzec jej ślady – ruiny budynków. Obraz wielu innych towarzyszył mi przez całe moje życie. Niestety, taka jest oczywista prawda, wojen nikt nie wygrywa.
Nienmiej jednak uważam, że Ukraina swe terytoria odzyska. Oczywiście nie może wygrać wojny z Federacją Rosji na polu militarnym. Ta druga zamieszkała jest przez ponad trzykrotnie większą populację, może wydawać znacznie więcej na zbrojenia, a przy tym jest mocarstwem atomowym. Nikt nie waży się naruszać granic jej terytorium.
Obok wojny na froncie, toczy się też wojna propagandowa. W obliczu braku sukcesów na froncie, a także braku możliwości uzyskania takich (by je osiągnąć Rosjanie musieliby dysponować na froncie ukraińskim siłami ponad trzykrotnie liczniejszymi niż siły Ukrainy, co wobec konieczności utrzymywania wojsk i na innych granicach jest niemożliwe), władze Federacji Rosji szukają wyjścia z sytuacji. Grozi im przecież to, że w końcu będą musieli stanąć przed osądem swego społeczeństwa (choć wciąż ubezwłasnowolnionego, ale przecież jeszcze bardziej ubezwłasnowolnieni byli mieszkańcy carskiej Rosji przed I wojną świtową). Z różnych informacji medialnych docierają do nas informacje, że Federacja Rosji chciałaby tę wojnę zakończyć. Oczywiście jej władze, a zwłaszcza obecny dyktator – Putin, chciałyby zakończyć tę wojnę „z twarzą”, móc ogłosić swemu społeczeństwu jakiś sukces lub choćby wskazać mu, że cena jaką za wojnę zapłacili była słuszna. Chcieliby stwierdzić, że „przynieśli wolność ludności Krymu i zagarniętych okręgów”, oczywiście w podtekście sugerując, ze w przyszłości „przyniosą wolność” całej Ukrainie. To umożliwiłoby obecnym przywódcom Federacji Rosji utrzymać władzę jeszcze przez jakiś czas. Oczywiście na stosunkowo krótko. Dlaczego oczywiście? To proste, Władimir Putin w tym roku ukończy 72 lata i nawet jeśli uda mu się ponownie sięgnąć po urząd prezydencki, to przecież nikt nie jest wieczny, a przy tym jesteśmy z każdym rokiem coraz słabsi. Może Putin przeżyje jeszcze dwadzieścia, może i trzydzieści lat, ale po jego śmierci tak czy inaczej w Federacji Rosji będzie musiało dojść do chaosu. Dyktatorskie rządy, które uniemożliwiają wprowadzanie reform spowodują, że rosnących napięć nie uda się już rozwiązać bez wewnętrznych walk.
Tu ważny aspekt wszelkich wojen. Nie tylko prowadzą one (jeśli zakończą się tzw. zwycięstwem) do ujarzmienia podbitych społeczeństw, ale też prowadzą do ograniczenia swobód społeczeństwa, które tę wojnę prowadzi. Traci on swe prawa na rzecz przywódcy i kręgów wojskowych.
Pomińmy jednak te kwestie. Wróćmy do prób zakończenia tej wojny, do dążeń władz Federacji Rosji, by do tego doprowadzić. Przez swe rozmaite agendy wpływów władze i instytucje Federacji Rosji próbują w tym celu wpływać na światową i ukraińska opinię publiczną w celu zmuszenia władz Ukrainy do podjęcia rozmów pokojowych, w czasie których spełnionych zostanie choć część żądań Federacji Rosji. Zresztą nie tylko przez agentury wpływu, również manipulując tzw. „pożytecznymi idiotami”, czy nawet ludźmi szlachetnymi, którzy po prostu boją się wojen.
Ostatnio na łamach mediów spotykamy się z wypowiedziami na temat ukraińskiej kontrofensywy, której cele rzekomo zostały niezrealizowane. Tak, to prawda, wojskom Ukrainy udało się wyzwolić tylko niewielką część okupowanych terytoriów. Czy jednak mogły osiągnąć w tak krótkim czasie oraz szanując życie własnych żołnierzy więcej? Przecież i ich obowiązują te same prawa wojny. Straty atakujących są najczęściej znacznie większe od strat broniących się.
Odtajniony raport wywiadu USA oszacował, że wojna na Ukrainie kosztowała Rosję 315 000 zabitych i rannych żołnierzy, czyli prawie 90% personelu, jaki miała w momencie rozpoczęcia konfliktu (WASZYNGTON, 12 grudnia 2023 (Reuters). W raporcie oceniono także, że straty Moskwy w personelu i pojazdach opancerzonych na rzecz ukraińskiej armii opóźniły modernizację armii Rosji o 18 lat, podało źródło. Kijów traktuje swoje straty jako tajemnicę państwową, a urzędnicy twierdzą, że ujawnienie tych danych mogłoby zaszkodzić wysiłkom wojennym Kijowa. W sierpniowym raporcie New York Times przytoczono informację, że urzędnicy amerykańscy oszacowali liczbę ofiar śmiertelnych na Ukrainie na blisko 70 000. Według innych źródeł liczba ta jest mniejsza. W zeszłym miesiącu w ukraińskim czasopiśmie Tyzhden historyk Jarosław Tynczenko i ochotnik Herman Shapovalenko napisali, że projekt Księgi Pamięci Shapovalenko potwierdził, korzystając z otwartych źródeł, 24 500 ukraińskich ofiar śmiertelnych w walce i poza walką. Rzeczywista liczba była prawdopodobnie wyższa – twierdzą. [https://www.reuters.com/world/us-intelligence-assesses-ukraine-war-has-cost-russia-315000-casualties-source-2023-12-12/]
Przytoczone dane, tak te odnoszące się do sił zbrojnych Federacji Rosji, jaki i Ukrainy, nie są w pełni wiarygodne. Myślę, że prawdziwych liczb nie poznamy nigdy. Niemniej jednak liczba ofiar jakie ponosi w tej wojnie Federacja Rosji jest ogromna, podobnie i koszty tej wojny. Pozostaje pytanie, jaka będzie granica wytrzymałości tego społeczeństwa? 400 tysięcy zabitych i rannych, pół miliona, milion…? Jakaś być musi. Poniesionych strat, w tym gospodarczych nikt już temu społeczeństwu nie wróci. Im później Federacja Rosji tę wojnę zakończy tym dla niej lepiej.
To, że Federacja Rosji dysponuje ponad trzykrotnie większą populacją (pomijając ogromną ukraińską emigrację, czy diasporę, bo wówczas proporcje te wyglądają nieco inaczej. Według szacunków UNHCR na dzień 26 czerwca 2023 r. w Europie przebywało 5977 mln ukraińskich migrantów. Poza Europą jest ich wciąż prawie 362 tysiące.), wcale nie oznacza, że to ona może wygrać wojnę na przetrwanie. W mojej ocenie, również jeśli chodzi o uzbrojenie Ukraina wcale nie stoi na pozycji przegranego, choć może nie powinienem o tym pisać, gdyż uważam, że społeczność świata powinna wciąż udzielać Ukrainie wszelkiej możliwej pomocy, ale z drugiej strony wiem, że wiedzą o tym również rosyjscy decydenci, Ukraina dysponuje ogromnym potencjałem przemysłu zbrojeniowego i bardzo rozbudowanymi kadrami technicznymi (pozostałość po ZSRR, który lokował tam znaczną część tego przemysłu. Np. silniki do samolotów, śmigłowców, czy tureckich dronów były i są produkowane w Ukrainie). Mało tego, widząc przegraną Rosji nawet Niemcy zaczynają inwestować w tę gałąź przemysłu w Ukrainie.
Ukraina przetrwa tę wojnę i odzyska większość swych terytoriów, choć być może status niektórych z nich będzie na jakiś jeszcze czas niedookreślony, ale przecież prędzej czy później Ukraina i pozostałe jej terytoria znajdą się w granicach Unii Europejskiej. Czy więc status ten będzie aż tak istotny. Z czasem zanikną także resztki ukraińskiego nacjonalizmu. Tak jak wszystkich. Każde bowiem państwo będzie musiało przyjmować imigrantów, będzie stawać się jeszcze bardziej wielokulturowe. Wzrośnie też świadomość tego, że migracje były zawsze, że wszystkie społeczeństwa państwowe są wielokulturowym tyglem.
Ten sam proces czeka i Rosję. Może tam potrwa nieco dłużej, może kryzys gospodarczy, który dotknął to społeczeństwo w wyniku wojny jeszcze się pogłębi Wszystko zależy od tego, jak szybko społeczeństwo to zrozumie, że jedyną drogą do dobrobytu jest przyjęcie zasad demokracji. Niemniej jednak innej drogi nie ma i prędzej, czy później zrozumieją to mieszkańcy Federacji Rosji. Bez współuczestniczenia w globalnych procesach zrównoważonego rozwoju, bez udziału w globalnych rynkach rozwój żadnego społeczeństwa nie jest dziś możliwy.
Dla nas ważne jest dziś to, że dzięki postawie większości demokratycznych państw, większości społeczeństw całego świata udało się powstrzymać imperialistyczną politykę Rosji (używam tu tego określenia, a nie Federacji Rosji, gdyż to właśnie Rosja w tej federacji ponosi za tę wojnę główną odpowiedzialność). Ważne jest też to, by pomoc demokratycznych społeczeństw dla Ukrainy trwała nadal. Pomoc dla Ukraińców, którzy dziś walczą o wolność „swoją i naszą”.
Wojnę wygra społeczność międzynarodowa, dzięki postawie milionów, a nawet miliardów ludzi powstrzymana została jedna z ostatnich (może i ostatnia) prób wojen imperialnych.
Piotr Kotlarz
PS
Jako obrazek wyróżniający wybrałem do tego tekstu zdjęcie z Moskwy z 2014 roku. Nie przekreślajmy tego społeczeństwa i wśród Rosjan są ludzie mądrzy, świadomi. I oni potrafią odróżnić prawdę od fałszu. Zgoda, wojenny terror przyćmił antywojenne, antyimperialistyczne nastroje, myślę jednak, że w końcu to one zwyciężą.
Ten artykuł został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne 4.0 Międzynarodowe . Jeśli masz jakiekolwiek pytania dotyczące ponownej publikacji, skontaktuj się z nami . Aby uzyskać szczegółowe informacje na temat licencji, sprawdź poszczególne obrazy.