Pewnego pięknego, słonecznego i ciepłego dnia, na górze do złudzenia przypominającej Parnas, lecz Parnasem niebędącej, zebrała się grupka urodziwych i wystrojonych kobiet. Choć popołudniowy upał jeszcze nie dał za wygraną i większość ludzi spędzała ten czas spożywając lekki posiłek w chłodnym wnętrzu swego domostwa lub spotykała się z przyjaciółmi w jakimś cienistym gaju oliwnym popijając rozwodnione wino, na górze panowała atmosfera podekscytowania. Całe towarzystwo, złożone z dziewięciu dam, toczyło ożywiona dyskusję gorączkowo poprawiając swój strój i fryzurę. Powodem takiego zachowania było pojawienie się w oddali niezwykle przystojnego młodzieńca, który wyraźnie zmierzał w ich stronę.
– Myślicie, że tu przyjdzie?
– Ależ oczywiście! Przecież już nas spostrzegł i niewątpliwie zmierza ku nam.
– A jeśli zawróci?
– Nie, to niemożliwe! Przecież wspina się ścieżką wiodącą ku szczytowi, na którym siedzimy. Zostanie z nami choćby po to, żeby odpocząć!
– Ależ dziewczęta, uspokójcie się! – rzekła najstarsza z towarzystwa – Takie zachowanie nie przystoi dobrze urodzonym pannom na wydaniu!
Wtem wszystkie głosy ucichły, gdyż młodzian stanął przed nimi. Na jego twarzy malowało się zmęczenie. Wszystkie niewiasty wpatrywały się w niego z wielkim zaciekawieniem. Każdej z nich bardzo się podobał. Wędrowiec pomimo znużenia, promieniał młodzieńczą witalnością, zdrowiem i urodą, a jego spojrzenie zdradzało wrodzoną ciekawość świata i lekką zadziorność. Mężczyzna powiódł wzrokiem dookoła szukając miejsca, gdzie mógłby schronić się przed piekącym słońcem i chwilę odpocząć. Wtem ze zdziwieniem zauważył grono zbliżających się do niego kobiet. Gdy tak przez dłuższą chwilę wzajemnie się sobie przyglądali, pierwszy oprzytomniał przybyły.
– Witajcie dostojne damy! – rzekł z lekkim ukłonem – Mam na imię Filon.
– O, twój imiennik Philio! – krzyknęła niespodziewanie młoda blondynka o roześmianym wejrzeniu. Wywołana, szybko skarciła ją wzrokiem, natomiast posłała przyjazny uśmiech w stronę zdezorientowanego Filona. W tym momencie podeszła do niego dojrzała niewiasta z ciemnymi włosami przetykanymi siwizną oraz ciepłym, nostalgicznym uśmiechem.
– Nie obawiaj się, chłopcze – rzekła – Jesteśmy służkami Afrodyty, nie spotka Cię tu żadna krzywda.
– Dobrze wiesz, Pragmo – rzekła z pewną złośliwością wyniosła, elegancka dama o ognistych włosach i niebezpiecznym spojrzeniu zielonych oczu – Że to, co oferujemy, może przynieść mu cierpienie.
– Ależ co ty opowiadasz, Manio? – wtrąciła się piękna ognistowłosa dziewczyna, wabiąc Filona uwodzicielskim spojrzeniem i lekko wyzywającym uśmiechem – Przecież my możemy oferować tylko same rozkosze i przyjemności.
– Też wymyśliłaś, Eros – powiedziała z przekąsem krzepka kobieta w średnim wieku, niewyróżniająca się ani szczególną urodą, ani brzydotą.
– Co ty możesz wiedzieć o rozkoszach życia, Storge! – odgryzła się Eros, wydymając usta – Dla mnie życie to coś więcej, niż gary, pieluchy i pilnowanie służby pracującej w winnicy.
– Nie wstyd wam kłócić się przy obcym o takie błahostki? Gdzie wasza godność? – spytała z przyganą ciemnowłosa piękność, od której biły spokój i dobroć.
– Odezwała się idealna! – prychnęła Mania. Jednak wejrzenie brązowych, emanujących ciepłem oczu dostojnej towarzyszki skutecznie zamknęło jej usta.
Tymczasem zmęczony Filon, skłoniwszy się przed niewiastami, rzekł: – Wybaczcie dostojne panie, jestem zdrożony, czy mógłbym prosić o kubek wody, gdyż pragnienie doskwiera mi niezmiernie?
– Spocznij tutaj młodzieńcze, a ty, Manio, przynieś gościowi wody ze źródła – powiedziała Pragma siadając naprzeciw Filona.
– Tylko bez żadnych afrodyzjaków, Manio! – zaśmiała się młoda blondynka o imieniu Ludus, mrugając psotnie. Mania obdarzyła ją jadowitym spojrzeniem i bez słowa ruszyła w stronę źródła.
Tymczasem Pragma rozpoczęła rozmowę z przybyłym. Dowiedziała się, że młody człowiek jest synem bogatego handlarza winami, ma dwie siostry, lubi spędzać czas na śpiewach i tańcach z przyjaciółmi. Jednak ojciec nalega, aby jego jedyny spadkobierca w końcu się ustatkował. Ponieważ żadna z okolicznych panien nie przypadła mu do gustu, zdenerwowany rodzic wyprawił go w świat w poszukiwaniu niekoniecznie bogatej i urodziwej, ale skromnej i cnotliwej narzeczonej. Młodzian przemierzył już wiele mil, ale jeszcze takiej nie znalazł. Obawia się. że nie sprosta życzeniu ojca. Jego słowa wywołały zdziwienie Philii, która z niedowierzaniem spytała:
– Jak to? Przemierzywszy taki szmat drogi nie spotkałeś jeszcze żadnej, która spełniałaby te oczekiwania?
– Niestety – odrzekł z westchnieniem młodzieniec.
– W takim razie, młodzieńcze, skoro los cię do nas przywiódł, to może Fortuna Ci pobłogosławi i wśród zgromadzonych tu niewiast znajdziesz tę jedną jedyną – odezwała się ponownie Pragma – Każda ma wiele do zaoferowania… Przyjrzyj się uważnie każdej z nas, dajemy ci czas do namysłu i wybierz rozsądnie, abyś potem nie żałował…
To rzekłszy, uśmiechnęła się do niego i zajęła miejsce pomiędzy dziewczętami, które usiadły w półkolu. W pierwszej chwili, słysząc takie słowa, Filon poczuł się onieśmielony. Doszedłszy jednak do wniosku, że nic na tej propozycji nie traci, jedynie może zyskać, zaczął się im przyglądać i w końcu rzekł:
– Jestem wam niezwykle wdzięczny za tę propozycję, doceniam waszą troskę o moją przyszłość, jednakże jest to trudna decyzja. Nie chcę decydować pod wpływem chwili. Dlatego nie miejcie mi tego za złe, ale chciałbym się dowiedzieć czegoś więcej o każdej z was – o dostojne!
Pierwsza odezwała się Pragma:
– Rozumiemy Cię doskonale, młodzieńcze. Jak już wiesz, mam na imię Pragma. Mogę Ci zaoferować wiedzę, doświadczenie i wierność. Moja miłość będzie dojrzała i trwała, nie straszne jej będą żadne trudności.
Filon skinął głową na znak zrozumienia i skierował wzrok na drugą w kolejności kandydatkę.
– Mam na imię Storge – rzekła rumiana kobieta – Oferuję ci trwałość ogniska domowego, poczucie stabilności oraz poświęcenie dla naszych dzieci.
– Moje imię Ludus, a mym darem brak nudy. Doświadczysz ze mną mnóstwa nieznanych Ci rzeczy, choć nie mogę obiecać, że zwiążę się z tobą na zawsze.
– Mam na imię Caritas. Jestem zdolna do odważnych czynów i poświęceń. Cechuje mnie współczucie, a za tego, kogo kocham, jestem gotowa oddać życie.
– Zwę się Mania – rzekła mrużąc rzęsy elegancka dama w czarnej sukni – Będę Cię rozpieszczać, będziesz moim całym światem. Biada Ci jednak, gdybyś nawet odważył się pomyśleć o innej.
– Jestem Philia. Moim darem będzie przyjaźń i zrozumienie. Mogę Ci też zaoferować wspólne dążenie do doskonałości duchowej, godne dwojga równych sobie ludzi.
– Ja, mój drogi, zwę się Eros – rzuciła zalotnie ognistowłosa – Obiecuję chwile pełne namiętności. Ofiaruję swoje wdzięki, życie ze mną upłynie Ci na uciechach cielesnych, ale nie możesz mi zabronić pożądać kogoś innego.
– Moje imię Filautia – rzekła blondynka przeglądając się w lusterku i poprawiając włosy, po czym przeniosła na niego spojrzenie niebieskich oczu – Jak widzisz, jestem najpiękniejsza i najponętniejsza ze wszystkich obecnych tu niewiast, dlatego chcę, abyś mnie uwielbiał i czcił jak bóstwo. Żadna z tu obecnych, nie ujmując żadnej z nich, nie może równać się ze mną. Dlatego sądzę, że słusznie postąpisz wybierając mnie.
– Ja jestem Agape – rzekła ostatnia z kandydatek, piękność o posągowych rysach. W jej doskonałej twarzy błyszczały oczy pełne delikatności i ciepła, a słowa były wyważone i pełne szczerości – Ofiaruję Ci miłość bezwarunkową, gdyż jedynym czego pragnę jest twoje szczęście. Będę przy tobie zawsze, na dobre i na złe, wybaczę Ci wszystko i wszystko zniosę. Będę w stosunku do ciebie zawsze lojalna i nie wystąpię przeciw tobie.
Gdy przebrzmiały ostatnie słowa Agape i zapadła cisza, Filon siedział bez słowa mocna zadumany. Panny wpatrywały się w niego z wyczekiwaniem, lecz on zwlekał z podjęciem ostatecznej decyzji. Patrząc po kolei na każdą z nich, myślał: ” Życie jest przewrotne, przewędrowałem pół świata, aby znaleźć kandydatkę na żonę, a teraz, gdy mam podjąć ostateczną decyzję, czuję, że wcale nie chcę się żenić, bo i po co? Jestem młody i przystojny, pragnę jeszcze użyć życia. To, co oferuje mi na przykład Pragma czy Storge, jest dobre dla starych ludzi. Z kolei, taka Eros czy Ludus, mogą mnie zdradzić, gdy się mną znudzą, a tego moja duma nie zniesie. Natomiast Mania i Philia będą mnie ograniczać, czego nie lubię. Doskonałość Agape i Caritas mnie przytłacza i onieśmiela, zresztą nie potrzebuję ideału. A gdybym miał związać się do końca życia z Filautią, to niech lepiej Atropos od razu przetnie nić mego życia!”
Gdy one z niecierpliwością oczekiwały na jego odpowiedź, Filon powiedział, że ma za mało czasu na podjęcie decyzji, prosi, aby dały mu czas do rana. On zostanie tutaj, pod tym figowym drzewem i błaga, aby zechciały jutro rano przyjść, wtedy powie im, co postanowił. Dziewczęta odeszły, gdyż zapadł zmierzch, a zadowolony Filon odetchnął z ulgą. Pomyślał sobie, że gładko udało mu się wybrnąć z niezręcznej dla niego sytuacji. Kładąc się spać, postanowił jeszcze przed świtem wstać i umknąć z tego niebezpiecznego dla niego miejsca. Nie wiedział, że wszystko bacznie obserwowały Erynie, które rozwścieczone jego niegodziwością, pognały do Afrodyty. Ta wysłuchała wszystkiego i litując się nad swoimi podopiecznymi, postanowiła ukarać nikczemnika, który je obraził.
Nazajutrz, gdy kobiety przyszły na umówione miejsce, nie zastały pod drzewem Filona. Zdziwione i rozczarowane rozejrzały się. Wtem dostrzegły duży kamień, którego nie było poprzedniego dnia. Zaczęły dyskutować o niezwykłym zjawisku, gdy nagle stanęła przed nimi Afrodyta. Dziewczęta pokłoniły się z szacunkiem bogini miłości, a ta rzekła do nich:
– Ten, którego szukacie nie był was godzien. Nie mógł nic wam zaoferować, gdyż nic nie posiadał. Miłość była mu obca. Nie pozwolę, aby zwykły śmiertelnik śmiał gardzić tym, co jest w życiu najpiękniejsze i najwznioślejsze. Ponieważ miał serce z kamienia, zostanie kamieniem na wieki. Przez wieki będzie też cierpiał, patrząc na szczęście zakochanych.
Skłoniwszy się najpiękniejszej z bogiń, dziewczęta odeszły i udały się w różne strony świata niosąc wszystkim ludziom swoje dary. Nikt nie litował się nad niegodziwcem. Wszyscy jednogłośnie twierdzili, że ma to, na co zasłużył. Tkwił tak przez wieki, w tym samym miejscu, porastając mchem, jednakże za sprawą Mnemosyne, bogini pamięci, jego historia pozostała w ludzkiej świadomości ku przestrodze. Afrodyta chciała bowiem, żeby każdy człowiek wiedział, że nie można kpić z niej i jej darów. Kiedy ktoś przychodził na to wzgórze, początkowo widział tylko kamień, jednak już po kilku chwilach spędzonych w tym miejscu, w głowie przechodnia, za sprawą Mnemosyne pojawiało się przekonanie, że nie jest to zwykły głaz, lecz świadectwo tragicznej historii.
Takie samo odczucie towarzyszyło pewnemu młodemu człowiekowi zwiedzającemu helleńskie krainy. Ów młodzian pisał później do swego przyjaciela:
“Drogi Aleksandrze!
Nie uwierzysz, jak dziwnego uczucia doznałem podczas dzisiejszej przechadzki po okolicznych wzgórzach. Doznanie to było tak przejmujące i dziwne, że jeszcze dziś wieczór chcę się nim z Tobą podzielić. Zaszedłszy do pobliskiego oliwnego gaju, natknąłem się na wielki, omszały kamień, który w żaden sposób nie pasował do tego miejsca. Nie wiem ile czasu tam spędziłem, jednakże cały czas towarzyszyło mi przekonanie, któremu nie mogłem się oprzeć, iż głaz ten jest pamiątką jakiegoś tragicznego zdarzenia, a może czyjąś zemstą…? Możesz się ze mnie śmiać, mój drogi przyjacielu, lecz było to tak realistyczne odczucie, że aż się sobie dziwię, skąd takie myśli u trzeźwo myślącego człowieka. W mej głowie cały czas pojawiał się młodzieniec, który zadrwiwszy z miłości został ukarany na wieki. Dziwne, prawda? Wiem, Aleksandrze, iż pracujesz obecnie nad dalszą częścią swej powieści. Wiem też, że piszesz w niej o nieszczęśliwej miłości kupca do arystokratki. Pomyślałem więc, że może mógłbyś wykorzystać to moje dziwne przekonanie w swej powieści, aby przestrzec czytelników i dać im do zrozumienia, że zabawa ludzkimi uczuciami nie pozostaje bezkarna.
Pozostawaj w dobrym zdrowiu i do zobaczenia w Warszawie,
Twój wierny przyjaciel – M.”
Olga Kwiręg
Obraz wyróżniający: Parnas. Autorstwa Ricardo André Frantz (User:Tetraktys) – taken by Ricardo André Frantz, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=2380299