Za dębowym murem. Korona Elfów / Oliwia Koniec

0
6857

Szafirki i tulipany

Daleko od ludzkich siedzib znajdowała się dolina porośnięta ogromnym lasem. Gdy człowiek zagłębiał się w dziką puszczę, zdawało się, że jest coraz bardziej gęsta. W lesie łatwo było się zgubić. Jednak nielicznym udawało się dotrzeć do dziwnego muru utworzonego z ogromnych dębowych drzew. Za murem tętniła życiem magiczna kraina elfów. Drzewa siały wśród ludzi ciekawość. Zagadka tajemniczej krainy powodowała obłęd. Świat elfów był jednak niebezpiecznym miejscem dla ludzi, ponieważ byli chciwi. Elfy i inne dziwa zamieszkujące niezwykły kraj ze względu na strach przed ludzkimi istotami nałożyły klątwę. Zaklęcie jak każde, miało wyjątki. Tylko człowiek z królewskiej krwi będzie mógł przekroczyć mur i zażądać, czego tylko zapragnie od krainy, a gdy to otrzyma, zmuszony będzie odejść, ale zabrać może ze sobą tylko to, czego sobie zażyczył. Pozostali ludzie próbujący szczęścia, przeprawiając się przez dębowe ogrodzenie, spadają niczym pióra na twardą ziemię. Ich ciała zmniejszają się i zmieniają w kwiaty. Pola obsiane wiecznie kwitnącymi i jakby żywymi szafirkami i tulipanami otaczają mur od wewnątrz. Piękno widoku nie ma granic, zapach niesie się aż za granice dębów, a wiatr wymusza swym ruchem na kwiatach pieśń niosącą się dzień i noc. elfy są odporne na ludzką ziemię i posiadają dar pozwalający im stąpać wśród ludzi niezauważenie. Stworzenia te nie odwiedzają jednak ludzkiego świata ze względu na rozkazy elfiego króla. 

Ludzka księżniczka

Na tętniącym życiem dworze łatwo było się zgubić. Rozmaite zakątki i ogromne pokoje tworzyły niewiarygodny budynek. Piękny zamek wyjęty z ludzkich baśni. Życie w nim nie było jednak proste. Wygląd  przeczy naturze tego miejsca. Wiecznie czyszczone posadzki jadeitowego pałacu splamione były krwią elfów. Czasem chodziło o coś bez znaczenia, o zabawę lub walkę za zdradę. Lud ten to nie tylko podniosłe stworzenia, ale także dziwa o sercach twardszych od diamentów. Nie dostrzegają swoich wad i gardzą ludzkimi, mimo że są tak podobne. Na czele elfów stoi król, który zamieszkuje jadeitowy pałac. Prócz jego siedziby w krainie jest parę różnych dworów zbudowanych z kamieni szlachetnych. Odpowiedzialne za nie są osoby z rodziny królewskiej bądź zasłużeni przyjaciele króla. O przydziale do danego dworu decyduje przepowiednia, jaką ukazuje magiczne źródło znajdujące się w jednym z podziemnych pomieszczeń pałacu. Obdarzone mocą proroctwa decyduje o losie mojej rodziny. Źródło zdecydowało również o mojej przyszłości. Tak oto znalazłam się w jadeitowym pałacu pod okiem ojca. To on jest królem tej krainy. Wyróżniam się spośród elfów ze względu na brązowe długie włosy i ciemno-kasztanowe oczy. Odziedziczyłam te cechy po ludzkiej matce, która zmarła przy moich narodzinach. Wśród elfów taki kolor włosów nie jest spotykany. W zależności od czystości elfich serc ich włosy są w białe lub zupełnie czarne. Czasem rodzą się również elfy o włosach szarych. Odzwierciedla to działanie świata, który nigdy do końca nie jest biało-czarny, bo nic do końca nie jest złe lub dobre. Każdy elf posiada również moc, która może w dowolny sposób rozwijać. Ja specjalizuje się w uzdrawianiu oraz posiadam niezwykły jak na elfkę dar. Posługuje się ludzką mową. Dzięki zrozumieniu ich języka słyszę błagania kwiatów spod muru, które często zastępują mi wesołe piosenki słyszane przez elfy. Ludzka krew pozwala mi także na wyprawy za drzewa. Pokochałam życie wśród ludzi i ich zwyczaje. Są delikatni, mają sumienie i potrafią się o siebie troszczyć. Mają wszystko to czego nie mają elfy, zatem i potrafią kochać za duszę. 

Wiele razy uciekałam. Moje podróże do ludzkiego świata trwały jednak po kilka godzin. Nie chciałam aby ktoś się o tym dowiedział. Życie za murem jest trudne i niebezpieczne dla elfiej księżniczki. Nie chodzi tu wcale o ludzi. Zapatrzeni w swoje codzienne problemy lub wciągnięci w wir pracy nie zwracają uwagi na większośc rzeczy. Problemem za to są elfy, które wygnano z krainy a możliwość powrotu zapewniłaby im na przykład księżniczka. Więc udając się do ludzkiego świata zwykle planuje każdy mój ruch. Staram się korzystać z jak największej ilości ludzkich atrakcji i poznawać coraz to ciekawsze zwyczaje. Za każdym razem jednak wracam do pałacu aby poczuć pustkę. Zatracam się w smutku żeby następnego dnia ponownie uciec i skosztować radości. Dziś dostrzegłam jak bardzo niszczące to jest. Zdecydowałam się uciec już na zawsze z elfiej krainy. To nie jest moje miejsce. Jako pół elfka nie mam prawa do tronu. Traktują mnie dobrze ale zarazem są obojętni. Życie w ciągłym cieniu zmęczyło mnie dostatecznie. Ze względu na to wszystko zawsze chciałam poznać matkę. Uciec do niej lub wysłuchać jej rad. Nikt jednak na mnie nie czeka po drugiej stronie.

Wybrałam więc najrozsądniejszą opcję jaką była nocna ucieczka. Zniknę i będę miała parę godzin nim ktokolwiek się zorientuje. A gdy już nastanie świt będę za daleko.

 Z więzienia do więzienia

Założyłam  buty i czarną pelerynę. Po cichu otworzyłam ciężkie, zdobione drzwi i szybkim krokiem pokonałam jadeitowe schody. Wślizgnęłasm się do kuchni po kawałek chleba i pojemnik z wodą. Otworzyłam okno i wyskoczyłam aby opaść na miękką, zieloną trawę.Leżąc tak wdarła się do mojej głowy chwila zawahania lub roztargnienia. Wstałam jednak i biegiem ruszyłam w kierunku muru i mojej wymarzonej wolności. Teraz świat wydawała się pieknieszy. Kraina elfów stała się przyjazna dla mojego oka. Odczuwam wrażenie jakby już była tylko wspomnieniem kłębiącym się dalego w moich myślach. Piękno widoku nie miało granic więc godziny podczas, których szłam mijały szybko. Zostało mi już tylko pokonać rozłożyste pola kwiatów okalające mur. Idąc tak odczuwam niepokój, zatykam uszy i staram się nie słuchać zagubionych dusz ludzkich istot. Oni już nie mogą stąd uciec, ich korzenie są tak zżyte z glebą elfów. Nikomu nie życzę takiego losu. Stanęłam przed dębowym murem i z niepokojem oglądam jak gałęzie rozstępują się abym mogła przekroczyć granicę. Z pomiędzy drzew wyłania się wschodzące słońce i niesamowity widok. W krainie elfów  przyroda jest delikatna, działa w harmonii. W ludzkim świecie jest dzika i nieokiełznana, jest wolna. Decyduję się na pierwszy krok, przechodzę między drzewami, które za mną wracają do wcześniejszego stanu. Pod stopami czuję żyzną ziemię a do nozdrzy wydostaje się leśny zapach. Odruchowo zamykam oczy aby wsłuchać się w pozorną ciszę. Śpiew ptaków, szmer strumieni oraz wesoła kwiatowa piosenka utwierdza mnie jak ludzka teraz jestem. Upajam się tym wszystkim. Z zamyślenia wyrywa mnie nagły hałas. Orientuję się, że nie jestem sama. 

-Witaj, masz ciekawy kształt uszu- szept przerwał idealną ciszę.

Otworzyłam oczy i ujrzałam postać w ciemno zielonej pelerynie z mieczem w lewej dłoni. To nie może się dobrze  skończyć. Przyglądając się jeszcze raz postaci dostrzegłam pierścienie na rękach i czarny włos, który wypadł spod kaptura.Teraz jestem już pewna, że on także jest elfem. 

 – Nie jesteś zbyt rozmowna. Zastanawiam się tylko dlaczego twoje włosy są tak brązowe- postać mówi z zaciekawieniem- Odpowiesz mi jak to się stało?

 – Urodziłam się z nimi, jestem bardzo podobna do ludzi- jego pytanie zaniepokoiło mnie- nie jestem nikim znaczącym- dodałam.  Chłopak zmierzył mnie wzrokiem.

– Księżniczka Jelena z jadeitowego pałacu  jest nikim ?- dodał z gniewem.

Zamarłam a krew jakby zastygła mi w żyłach.  – Wybacz, że nie przedstawiłam się ale nie znam twoich zamiarów. Nigdy też nie spotkałam elfa za murem. Uciekam z krainy i nie chcę mieć problemów. – odpowiedziałam. 

– Nie szukasz problemów w miejscu pełnym problemów?- chłopak dodał drwiąc- Jestem tu aby polować na takich jak ty. Zagubione elfy, które mimo zakazu szukają szczęścia bądź zabawy w ludzkim świecie. Na dodatek zdradziłaś mi, że uciekłaś. To znaczy, że szukać cię może sam król elfów. -mówił cicho ale wyraźnie.

Każde następne jego słowo przeszywało mnie jak sztylet. Mówił pewnie i wolno tak jakby chciał odwrócić moją uwagę i skupić ją wyłącznie na nim. Rozluźniłam się i zrobiłam krok w tył. Gotowa na ucieczkę, nagle poczułam mokrą chusteczkę na mojej twarzy. Okropnie zapach powodował, że traciłam kontrolę nad moim ciałem. Zasypiałam i ostatnia szansa na moje wymarzone życie przepadała. Oczy zalały mi się łzami, świat zaczął się robić szary i niewyraźny. Odruchowo spojrzałam w stronę chłopaka. Moje spojrzenie zatopiło się w czarnych jak smoła oczach. Elf uśmiechnął się lekko. Musiał zauważyć, że na niego patrzę. Potym już widziałam tylko ciemność i nie słyszałam nic. Czułam tę samą pustkę jaka powracała do mnie każdego ranka w pałacowej komnacie. Moje serce ponownie rozerwane na kawałki z żalem powracało do więzienia jakim była elfia kraina.

Rubinowy dwór 

W głowie słyszę szmer. Moje powieki powoli stają lekkie. Rozglądam się po pięknym pokoju. Meble były starannie dobrane, kolorystyka polegała głównie na czernii w połączeniu z głęboką czerwienią. W meblach oprócz malowanych i rzeźbionych szczegółów zauważyć można było rubiny. Oznaczało to, że z pewnością trafiłam z powrotem do elfiej krainy. Byłam w rubinowym dworze, w iście królewskim pokoju. Pałac ten jest jednym z miejsc jakich nie warto odwiedzać. Ma ponurą otoczkę a sam hrabia zajmujący się zamkiem to rycerz o czarnych jak smoła włosach. Krąży o nim wiele okropnych historii. Nie może być nikim dobrym a mój porywacz musi mieć z nim coś wspólnego. Możliwe, że zostałam wykupiona i niedługo zabierze mnie stąd ojciec lub ma to wszystko jakiś jeszcze głębszy sens. Dopóki byłam sama postanowiłam przebrać się w sukienkę, którą dostrzegłam przez otwarte drzwi szafy. Szata z pewnością była dla mnie, ponieważ w pokojach takich jak ten nie mieszkano. Suknia była czerwona, przepasały ją w charakterystycznych miejscach czarne koronki i falbanki. Była jedną z tych sukni do których noszono wiele halek. Dla zachowania wygody założyłam tylko jedną dość puchatą. Gdy skończyłam ją wiązać  dostrzegłam pasujące do niej szpilki przyozdobione z tyłu rubinem. Cała reszta przygotowań taka jak wiązanie włosów i biżuteria poszły mi szybko i sprawnie. Byłam gotowa na rozmowę jaka przesądzi o moim losie. Muszą widzieć we mnie elfkę wysokiego rodu aby mnie nie zlekceważono. Usiadłam na sofie z głową podniesioną ku górze. Długo nie musiałam czekać, bo chwilę później drzwi otworzyły się. Do środka weszła postać z lasu. 

Witaj księżniczko- powiedział znajomy mi już chłopak.

Stanął na środku i szybkim ruchem ręki zdjął zielony kaptur i spojrzał prosto w moje oczy. Fala długich czarnych włosów opadła na jego ramiona. 

-Jaspir?- nie wiedziałam co powiedzieć. Stał przede mną dziedzic rubinowego dworu. Widywałam go z daleka na balach w Jadeitowym Pałacu.

– To dobrze, że mnie poznajesz. – uśmiechnął się – Zabiorę cię do Jadeitowego pałacu abyś otworzyła mi wrota tajemnej komnaty- Chłopak powiedział to czego oczekiwał i wyszedł. Zostawiając za sobą otwarte drzwi. Z nadzieją podniosłam się, zrzuciłam ozdobne pantofelki z nóg i pobiegłam w kierunku wyjścia. Gdy już czułam smak wolności biegnąc do wrót zamku,  spostrzegłam, że wszystko jest zamknięte silnym zaklęciem. Zostawił mnie samą, ponieważ nie miałam jak uciec. Zażenowana wróciłam do mojej komnaty. Nie wiem co planuje Jaspir oraz czego się spodziewać a więc muszę być ostrożna i dowiedzieć się jak najwięcej.   

Roztańczony spisek

Czułam, że czas ucieka mi przez palce. Zaczynało brakować mi pomysłów do wykorzystania informacji jakie zdobyłam. Postanowiłam więc położyć się i zostawić problemy na jutro. Jednak zanim zdążyłam zamknąć oczy przez okno z powiewem wiatru wpadła zakapturzona postać. Jego zielony płaszcz powiewał wraz z wiatrem a spod nakrycia głowy uciekały rozproszone czarne kosmyki włosów. Jaspir położył palec na swoich ustach dając mi do zrozumienia, że muszę być cicho. Ucieszyła mnie ta wizyta, dzięki temu dowiem się o nim więcej. Moje problemy zaczęły same się rozwiązywać. Nie ufałam mu więc obserwowałam każdy jego ruch. Elf zaskoczony moją postawą skłonił się i wyciągnął do mnie rękę tak jakby zapraszał mnie do tańca. Złapałam go za dłoń i zaczęliśmy wirować w tańcu do nocnej muzyki wkradającej się przez okno. Jaspir trzymał mocno moje dłonie. Ponieważ taniec zmienił się w magiczny lot. Unosiliśmy się nad ziemią. 

Książe posiadał moc lewitacji, potrafił sprawić aby wszystko latało. Taniec pośród gwiazd, pomiędzy robaczkami świętojańskimi i innymi dziwami nocnymi. Przyzwyczaiłam się do niezwykłych zdarzeń w krainie ale o takiej historii nawet nie śmiałam śnić. Jaspir nie odzywał się a wyraz jego twarzy pokazywał, że to co się dzieje nie robi  na nim wrażenia. Po kilku minutach lotu nasze stopy wreszcie dotknęły ziemi. Z utęsknieniem spojrzałam na gwiaździste niebo, od razu zatęskniłam za tym uczuciem. Spojrzałam na chłopak i zorientowałam sie, że nadal trzyma moją dłoń. On również to zauważył więc z uśmiechem ukłonił się na znak zakończenia tańca. Zrobiłam to samo na chwile zapominając kim jestem i dlaczego się tu znajduję.  

Elf pewnym krokiem ruszył przez leśną gęstwinę. Podążałam za nim z nadzieją, odkrycia jakiegoś sekretu. Co kilka kroków Jaspir odwracał się i sprawdzał czy idę za nim. W pewnym momencie zatrzymał się i w tej chwili ujrzałam niewielką posiadłość. Był to stary porośnięty winoroślą dom z kilkoma roboczymi budynkami obok. Nie było w tym wszystkim nic nadzwyczajnego a samo miejsce wyglądało na opuszczone. Jaspir prowadził mnie pod same drzwi po czym otworzył je. Ruszył ręką, zapraszając mnie do budynku. W środku roiło się do rozmaitych stworzeń. Rusałki, czarownice, wilkołaki i inne nieznane mi stwory zajmowały pomieszczenie. Gwar głośnych rozmów i okrzyków zagłuszał muzykę grającą w pomieszczeniu. Zagłębiając się w głąb domu dotarliśmy do schodów. Jaspir spojrzał na mnie z uśmiechem aby następnie ruszyć w górę. Dotarliśmy na poddasze, był na nim korytarz z dużą ilością drzwi. Kierowaliśmy się w stronę pokoju, który znajdował się na samym końcu. Weszliśmy do pomieszczenia wypełnionego mapami, zbrojami i innymi przedmiotami. Na środku stał duży dębowy stół przy, którym zasiadały czarnowłose elfy. Każdy z nich miał na sobie zielony płaszcz z kapturem, były identyczne jak ten Jaspira. Na widok syna władcy rubinowego dworu zebrane stworzenia wstały i skłoniły się. Chłopak zaczął rozmowę w nieznanym mi języku. Próbowałam wyciągnąć jakiekolwiek informacje ale nic nie rozumiałam. Zauważyłam tylko zdenerwowanie na twarzy Jaspira. Zdenerwowany elf złapał mnie za ramię i wyciągnął z pomieszczenia. Gdy już byliśmy na korytarzu zawahał się, staliśmy w ciszy. W jednej chwili otworzył drzwi do innego pokoju i wepchnął mnie do środka. Zamknął drzwi z trzaskiem aby następnie je zakluczyć. Siedziałam jakiś czas w ciszy aby upewnić się, że chłopak odszedł. Gdy czułam się już pewnie zaczęłam się rozglądać za informacjami. W oczy rzucał się wystrój pokoju, było w nim dużo ozdób i rzeczy codziennego użytku.    

Królewska krew

W pokoju panował nieład. Podłoga była pełna brudnych ubrań i pogniecionych kulek pergaminu. Prócz paru mniej ciekawych mebli przy jednej z ścian stała duża szafa wypełniona książkami. W przerwach pomiędzy poszczególnymi powieściami ustawione były ramki. Każde z zdjęć przedstawiało ludzką dziewczynę. Jej promienny uśmiech i piękno przyciągały wzrok. Odruchowo złapałam za jedno z zdjęć aby przyjrzeć się jej bardziej. W tej samej chwili rolka pergaminu wypadła za zdjęcia i z głuchym dźwiękiem upadła na podłogę. Odrazy podniosłam ją i rozwinęłam. Kolumny tekstu przecinało zdjęcie ślicznej dziewczyny. Tym razem jednak wyglądała na smutną i zmęczoną. Miała podkrążone  oczy a po twarzy wiły się medyczne rurki. Wyglądała na ciężko chorą. Z ciekawością przeniosłam wzrok na pierwsze słowa listu. 

,, Drogi Jaspirze”

Teraz wszystko zaczęło się układać. Pokój musiał należeć do Jaspira. Z zdziwienia rozejrzałam się ponownie po pokoju. Jednak gdy mój wzrok zatrzymał się na drzwiach ujrzałam czarnowłosego elfa. Właściciel pokoju był również zaskoczony. 

 Jaspir powolnym krokiem ruszył w moim kierunku. Przyglądaliśmy się sobie w ciszy.

– Jesteśmy w siedzibie moich spiskowców, pomagają mi objąć koronę oraz sprowadzić tu Larę- wskazał palcem na zdjęcie. Nie odzywałam się ale oboje dobrze wiedzieliśmy, że mało interesował mnie los ojca. Nie odzywałam się jednak ponieważ nie byłam pewna co odpowiedzieć więc chłopak kontynuował. 

– Kiedy uciekłaś za mur i pozwoliłaś się schwytać umożliwiłaś mi jedyną możliwą drogę na to aby Lara mogła przekroczyć mur. Ona jest chora, w ludzkim świecie się na to umiera.

– Chcesz flakonu mojej krwi?- Spytałam ponieważ doskonale znałam legendę umożliwiająca przejście ludzkiej istoty do świata elfów. Działało to zdecydowanie na moją korzyść ponieważ momentalnie zdałam sobie sprawę jak łatwo mogę wykorzystać tę wiedzę. Wyciągnęłam z włosów ostra ozdobną spinkę i przecięłam nią palec. Jaspir podał mi śliczny naszyjnik z flakonem. Napełniłam naczynie krwią i oddałam chłopakowi. 

Jaspir krótko potem zabrał mnie ponownie do Rubinowego Dworu. W mojej tymczasowej komnacie udało mi się jeszcze dowiedzieć od elfa o szczegółach jego planu przejęcia korony. Mnie także planował zabrać ze sobą. Dzięki temu mogłam bez problemu być w odpowiednim miejscu i czasie bez zbędnego wysiłku. Pragnęłam wolności ale z elfiej krainy nie da się tak po prostu uciec.

Elfie Zdrady

Wraz z spiskowcami Jaspira udaliśmy się do sali z źródłem przeznaczenia. Oprócz nas sprowadzono tu mojego ojca oraz Larę. Delikatna dziewczyna miała na szyi dobrze mi znany naszyjnik. Jaspir wyglądał na pewnego siebie i swojej wygranej. Nie zwracał uwagi na moja obecność co dawało mi wolna rękę do działania. Obserwowałam więc rozwój sytuacji z daleka w oczekiwaniu na odpowiedni moment. 

Z zniecierpliwieniem patrzyłam jak mój ojciec zostaje pozbawiony  korony. Teraz mogłam wcielić mój plan w życie. Wyszłam naprzeciw Jaspirowi i spojrzałam prosto w jego ciemne oczy. 

– Na mocy przepowiedni Lara może zabrać ze sobą to czego zapragnie z krainy po czym musi odejść- wypowiedziałam słowa z uśmiechem na twarzy. 

Zaskoczony Elf  upuścił koronę i podbiegł do dziewczyny. Z płaczem błagał ja na kolanach aby zabrała go ze sobą. Ja w tym czasie podniosłam elfi atrybut władzy. 

– Chcę być zdrowa- zamieszanie przerwał roztrzęsiony głos chorej. 

W tej samej chwili z źródła wyłoniła się łuna ogników które otoczyły dziewczynę tak, że nie było jej widać. Po chwili światełka zniknęły a wraz z nimi Lara. Włożyłam ciężką koronę na moje skronie. Rozejrzałam się wokół aby ostatni raz spojrzeć na moich wrogów. Ruszyłam pewnym krokiem do sali tronowej. Zanim przekroczyłam próg miejsca w którym zbierała się elfia arystokracja, złapałam za miecz i pewnym ruchem obcięłam moje włosy. Obserwowałam jak czarne jak smoła pasma opadają na kolorową posadzkę. Straciłam wszystko, oddając tym samym wolność, której tak pragnęłam. Wytykałam elfą ich zachowania i cechy mając zupełnie takie same. Teraz widzę jak bardzo podobna do nich jestem. A moje czyny zostały zapieczętowane elfią fryzurą. 

Królowa

Każdy z nas pragnął czegoś bardziej, ostatecznie doprowadziło to do zupełnie różnych rezultatów. Jaspir pragnął władzy ze względu na ojca ale myślę, że ponad to chciał być tylko z Larą. Dziewczyna za to kochała chłopaka i za pewne chciała z nim spędzić życie jednak większa wartość miało dla niej zdrowie. Ja pragnęłam wolność od otaczających mnie wad tego świata. Teraz już wiem, że nie ważne gdzie ucieknę moje miejsce jest tu. Dryadalis- tak nazywać się będzie mityczne królestwo z ludzkich baśni ukryte za dębowym murem. 

                                                Oliwia Koniec

 

Obraz wyróżniający: Obraz Gundula Vogel z Pixabay