Z końcem lutego zakończył się nabór opowiadań w ogłoszonym przez Fundację Kultury WOBEC i naszą Redakcję konkursie im. Bolesława Prusa (II edycji). Podobnie jak w poprzedniej edycji wpłynęło około 700 opowiadań. Czy to dużo, czy mało? Trudno ocenić, tym bardziej, gdy weźmiemy pod uwagę to, że ograniczyliśmy wiek potencjalnych uczestników. Ponadto spora cześć nadesłanych prac, to opowiadania uczniów różnych szkół. Przypuszczam, że wiele z nich powstało z inspiracji nauczycieli. Bardzo mnie cieszy to, że docenili oni nasz konkurs, że zechcieli wykorzystać i naszą inicjatywę w trudnej pracy pedagogicznej, że doceniają znaczenie motywacji w edukacji. Z drugiej strony, utrudnia to jednak rozpoznanie sytuacji. Nie potrafię na podstawie samej tylko liczby nadesłanych opowiadań odpowiedzieć na pytanie, jakie jest faktyczne zainteresowanie młodzieży twórczością literacką?
Kilku moich znajomych ma ambicje literackie. Jeden z nich jest poetą, drugi pisze swą drugą powieść (pierwszą opublikował w jednym z internetowych wydawnictw), jeszcze inny pisze głównie felietony. Nie mnie oceniać ich twórczość, nie to interesuje mnie zresztą w tej chwili. Każdy z nich próbuje dotrzeć ze swą twórczością do szerszego odbiorcy. Jaką mają szansę?
Jestem członkiem Związku Literatów Polskich. Do naszego Stowarzyszenia należy nieco ponad tysiąc pisarzy. Niestety, myślę, że tak jak i w naszym gdańskim oddziale i w innych są to przeważnie ludzie już wiekowi. Procent pisarzy do czterdziestego roku życia jest bardzo nieznaczny. Myślę, że podobnie jest w Stowarzyszeniu Pisarzy Polskich.
Dla uzupełnienia obrazu podam tu jeszcze jedną informację, tym razem za wydanym w 2004 roku wstępem do mojego podręcznika „Sztuka dramaturgii”. Francję zamieszkuje około 60 milionów ludzi, Polskę zaś ponad 38 milionów. We Francji ukazuje się tysiąc debiutów prozatorskich rocznie, a u nas 20-30. Wydawcy walczą o to, by Polacy w ogóle chcieli czytać polskich autorów. Przeciętny Polak czyta bardzo niewiele książek.
Zamieściłem powyżej tych kilka informacji, by zobrazować Państwu, naszym Czytelnikom sytuację, w jakiej znajduje się obecnie w naszym kraju twórczość literacka, jak wielkie w tej sferze aktywności mamy – w stosunku do wysoko rozwiniętych państw Świata – zaległości.
Jest wiele przyczyn tego zjawiska, od rozbiorów poczynając, przez eksterminację polskiej inteligencji zarówno przez nazistowskie Niemcy jak i przez sowiecką Rosję, przez świadomą destrukcyjną politykę komunistycznej dyktatury w naszym kraju prawie aż do końca XX wieku, kończąc na braku świadomości znacznej części z trudem mimo wszystko odbudowanych elit.
A przecież odbudowa polskich elit intelektualnych jest zadaniem niezwykle ważnym (właśnie mając na uwagę ich znaczenie prowadzili taką a nie inną politykę naziści i sowieci), bez podniesienia ich poziomu, zwiększenia ich liczebności, nasze społeczeństwo będzie miało niewielkie szanse w toczącej się we współczesnym Świecie rywalizacji.
Między innymi świadomość przedstawionych powyżej faktów i przemyśleń skłoniła mnie kilka lat temu do założenia naszego pisma. Czy jednak tak niewielkie (z powodu braku środków) działania oddolne mają szansę na skuteczny efekt? Myślę, że nie. Jesteśmy społeczeństwem zbyt biednym, pozbawianym przez lata własności jako takiej, mało tego, poddawanym nawet próbie pozbycia się idei własności. Nie stać nas na to, by tak jak pozytywiści końca XIX i początków XX wieku samemu odbudowywać pozycję intelektualną naszego społeczeństwa. Konieczna jest w tym zakresie świadoma polityka państwa. Bez niej wszelkie indywidualne inicjatywy są skazane na klęskę. Tym bardziej, że i rynek kultury jest u nas stosunkowo płytki. Społeczeństwo nasze na tle innych społeczeństw Europy zarabia bardzo mało, ponadto okupione jest to znacznie większą aktywnością zawodową (dłuższym czasem pracy), a to utrudnia dostęp znacznej jego części do kultury. Polacy zmęczeni pracą, po prostu nie mają już na nią zbyt wiele czasu.
Napisałem powyższy wstępniak, by wskazać naszym Czytelnikom cele jakie stawia sobie nasza Fundacja i nasze pismo, a także z myślą, że być może przemyślenia te dotrą choć w drobnym zakresie do naszych polityków, a także części dziennikarzy, że zdobędą się oni na właściwą ocenę sytuacji, zastanowią się nad odbiorcami swych wypowiedzi i zamiast pogłębiania wszechobecnego bełkotu na tak zwane tematy zastępcze, uprawiania – moim zdaniem – głupiej i przeciw skutecznej polityki historycznej (należy rozwijać historię, zmierzać do poznawania prawdy, a nie bawić się przy pomocy historii w politykę), zamiast więc tego, podejmą realne działania na rzecz podnoszenia poziomu polskiej kultury.
Piotr Kotlarz