Wiersze / Michał Kaczmarek

0
355

Relacja z oddania władzy

najpierw przyszli barbarzyńcy
którzy jak sądzimy
działali w dobrej wierze

bombardowanie sierocińców
ostrzeliwanie cywilów
miało uzasadnienie
w postaci przerażenia
potrzebnego do osiągnięcia celu

strach kryjących się w schronach
koczujących na stacjach metra
gdy kończy się woda i słoiczki dla dzieci
osłabia wroga prowadzi agresora

nie odmówią logicznego rozumowania
sędziowie trybunału
zagraniczni obserwatorzy

zwycięża pragmatyka
triumfuje filozofia
jak woda wlana do naczynia
poddajemy się kształtowi zdarzeń

pomagamy w montażu nadajników
telewizji przekazującej rzetelne informacje
przynosimy najeźdźcom pożywienie
cerujemy ubrania

gdy przez przypadek spojrzymy na ciało
rozszarpanego w czasie prewencyjnych ostrzałów
brzuch rozpruty przez kule
otwarte płuca oderwane kończyny
pojawia się uczucie
niezgodne z wcześniejszymi założeniami

zwracamy się do przywódców z prośbą o wsparcie
bełkoczemy we łzach wybuchamy gniewem
kto nam pomoże
jeśli nie oni

 

Geometria

nie zdradza cech szczególnych twarz
wodza ministra przywódcy barbarzyńców

te same rysy mogły być sąsiednie
sprzedawać cebulę
odpoczywać w cieniu
na straganach powolne godziny
gdy kupcy liczą zarobek z tygodnia

siedzi przy stole szerokim jak ziemia
na którą chce napaść więc wydaje rozkaz
strzelać do kobiet starców i szpitali

gdyby żył z nami nie poznał słuszności
gniewu i mordu obsiewałby pole
naprawiał zamki ciął deski na stoły
bił żonę być może to robimy wszyscy

jakim sposobem jest tam a nie tutaj
nie śledzi doniesień czeka na raporty

nieuchronnym biegiem kreślone linie
łączą się w logicznie wyznaczonym punkcie
władca rysika cyrkiel metalowy
wpisuje oczy dwa kamienne kręgi
w beznamiętny trójkąt przypadkowej twarzy

 

Słysząc śmiech

śmierć przyszła kiedy spaliśmy
ale nie snem dziecka
położonego do łóżka
gdy przykrywamy ciało kołdrą

była powszednia śmierć
rysowana na słupkach
którym nie ufaliśmy
dlaczego mieliśmy ufać
elektronicznym przekazom
kiedy budził się ogród

miała postać kobiety
w szarym płaszczu
baliśmy się
braku ponaglenia z jej strony
gdy prowadzono chorych do transportu

weszła do ambulansu za ratownikami
jak do kwiaciarni albo cukierni
by usiąść przy stoliku z bezą
odjechali wspólnie
zostawiając nas
z książkami w dłoniach
z garnkami na palnikach
z niemowlakami przy policzkach

czy wrócą
nie wiemy
kroimy jabłka
namaczamy bieliznę

rozmowy toczymy po cichu
i niezbyt często

w częściach domu
do których nie zaglądamy
jest coś czego się boimy

 

Topografia

przy wejściu na cmentarz
groby dzieci
daty początku i końca
zbliżone lub równe
zmuszają by odwrócić wzrok
nie wierzyć

groby bliskich
niegroźne
obłaskawione po latach

grzebanie dokumentów
kremacja listów
odbywa się bez obrządku
w pokojach pachnących praniem i ogórkami

u wyjścia zacieniona przez drzewa droga
prowadzi na plac parkingowy supermarketu

przy kranie obmywają wiadra
ręce szczotki rozcieńczają substancje

wzmacniają kolor kamienia
aby uzyskać chłodną barwę nazwisk

 

Książka

podmiot liryczny w tym wierszu
rozważa cierpienia wojenne

najpierw przychodzi wściekłość
na agresorów oraz rzeczników
podle wyliczają powody
kłamliwie stanowią racje

chce wstrząsnąć
poruszyć

język nie spełnia funkcji
nie dość słów na widok
niemowląt niesionych do schronów

nie robi nic więcej
ponad nic
przelewa z pustego w puste

dlatego przyjął postawę
między zapłakanym a cynikiem
układa miniaturową trasę kolei
kupuje koper parzy herbatę

emocje nie są konieczne
należy spojrzeć na wydarzenia
z perspektywy książki
pisanej przez tych
którzy nie pamiętają
dla tych którzy budują
pomniki aby zaprzeczyć
statuy aby przypomnieć

dzieci już umierały
i wtedy nie bolało
bo działo się w pierwszym rozdziale
gdy my przy spisie treści
podziękowaniu dla świadków

podmiot liryczny opanował
romantyczna potrzebę
zdzierania gardła wypruwania jelit

kiedy pukanie do drzwi
listonosza sąsiada
urzędnika który mierzy zużycie gazu
nie będzie wzbudzało strachu
stanie się w pełni gotowy
na przybycie najeźdźców

 

Narodziny córki

płacz trzymiesięcznej dziewczynki
minąłeś się z nim w drzwiach
wasze okrężne ruchy
zamiana miejscami
sprawiły że jesteś ze mną

nie masz układu kostnego
tkanek włókien kolorów
nie ma cię we wspomnieniach

jesteś zamknięty w byciu
stołu ogrodu kubka do kawy

kubek do kawy jest
moce sprawcze zdania
także wobec ciebie

nie być nie można
wygasa upada wysycha
czasownik oddala się od znaczenia
które mu narzucamy
odpowiada na pytania
o znaczeniu odwrotnym

zanika
to znaczy co robi

umiera
czyli jest w trakcie życia

nawet nie istnieje
równa się w swojej wadze
z nie odchodzi czyli zostaje

zawiera zgodę z byciem
aby mogło nie być
to co znika z oczu
spisu mieszkańców
opłat za wywóz śmieci

przyjeżdża raz w miesiącu
zakład oczyszczania miasta

na kostce ślad
ciągniętych koszy

        Michał Kaczmarek