Były prezydent Joe Biden był w nastroju parady zwycięstwa, gdy świętował zawieszenie broni w Strefie Gazy, które może doprowadzić do pokoju, ale czy to prezydent Donald Trump i jego zastraszająca dyplomacja na Twitterze rozwiązały ten pozornie nierozwiązywalny węzeł gordyjski?
Prezydentura Trumpa 1.0 była znana z prowadzenia dyplomacji za pośrednictwem mediów społecznościowych, często w mniej niż 280 znakach. I tak było nawet przed prezydentem Trumpem 2.0.
Trump nie wstydził się rzucać potęgą Ameryki, na przykład kiedy groził Korei Północnej „ogniem i furią, jakich świat nigdy nie widział”. Jak wiemy, Trump odwrócił scenariusz i skontaktował się z Kim Dzong Unem, składając dramatyczne propozycje dziedzicznemu dyktatorowi, w tym wkraczając do Korei Północnej. Wszystko to było sprzeczne z radami amerykańskiego establishmentu wojskowego i polityki zagranicznej.
Siła i wpływ Stanów Zjednoczonych, zwłaszcza gdy nie są ograniczone, są ogromne. Przewaga Trumpa w tej niekonwencjonalnej dyplomacji polega na tym, że jego pogląd i wykorzystanie amerykańskiej siły nie są ograniczone przez rady ze strony establishmentu wojskowego lub polityki zagranicznej, szczegółowe planowanie wykonania lub wdrożenia, a niektórzy twierdzą, że nawet przez moralny kompas.
W grudniu Trump wykorzystał media społecznościowe, aby zagrozić Hamasowi, że jeśli izraelscy zakładnicy nie zostaną uwolnieni do czasu jego inauguracji, „osoby odpowiedzialne zostaną uderzone mocniej niż ktokolwiek w długiej i bogatej historii Stanów Zjednoczonych Ameryki”. Premier Izraela Benjamin Netanjahu szybko poparł ten pogląd, dziękując Trumpowi za jego mocne oświadczenie. Trump wyznaczył termin, a Hamas był pod znaczną presją. A biorąc pod uwagę późniejsze działania Hamasu, Hamas poczuł się niebezpiecznie na celowniku Trumpa, o czym świadczy jego pozorna chęć zawarcia porozumienia o zawieszeniu broni.
Być może jeszcze bardziej zaskakujący był późniejszy wpis Trumpa w mediach społecznościowych, w którym zamieszczono wideo Jeffreya Sachsa, zaciekłego krytyka Netanjahu i prowadzenia przez Izrael działań zbrojnych w Strefie Gazy (i na Zachodnim Brzegu). Sachs opisał w nim Netanjahu jako „głębokiego, mrocznego sukinsyna”.
Dlaczego więc samookreślony „najlepszy przyjaciel, jakiego Izrael kiedykolwiek miał” miałby zaatakować kluczowego decydenta Izraela w negocjacjach dotyczących zakładników/zawieszenia broni? Być może był to sposób Trumpa na zasygnalizowanie, że zarówno Hamas, jak i Izrael, a dokładniej Netanjahu, są narażeni na działania USA, jeśli utrudnią lub uniemożliwią porozumienie w sprawie uwolnienia zakładników.
Miałoby to sens w kontekście zachęcania do negocjacji i porozumienia, które nie byłoby zbyt jednostronne. Trump kreuje się na negocjatora i może nie mieć nic przeciwko uderzeniu kilku głów w siebie, aby uzyskać porozumienie. Sugeruje to również, że nawet bliscy sojusznicy USA nie są odporni na naciski Trumpa, gdy uważa to za uzasadnione.
Podejście Trumpa budzi pytania o wspólne cechy jego dyplomacji w mediach społecznościowych. Oprócz historycznej nowości, główną jest to, że jest to bezpośrednia komunikacja między Trumpem a decydentami. Nie ma żadnych filtrów biurokratycznych rozważań ani przekazów od aktora drugoplanowego do aktora drugoplanowego, które docierają do kluczowych decydentów. Trump zajmuje się bezpośrednio liderami, narzucając niewygodną odpowiedzialność na adresatów swoich tweetów. I wydaje się to zaskakująco skuteczne.
Kolejnym kluczowym punktem jest wiarygodność, jaką niosą groźby Trumpa. Nieobciążony tym, co wielu uznałoby za roztropne rozważania lub ostrożność, a nawet subtelności, Trump mówi w sposób lekceważący, a ogólne podejrzenie, a nawet strach, jest takie, że jest zdolny do działania w równie lekceważący sposób.
Trwają poważne debaty na temat tego, czy USA są słabnącą potęgą, ale na razie nie ma to znaczenia. USA mają największą gospodarkę świata i najpotężniejszą armię, a to właśnie Trump jest gotowy wykorzystać przeciwko tym, którzy nie uginają się pod żądaniami Trumpa. Trump handluje nagą władzą, a świat zwraca na to uwagę, ponieważ on to robi.
Poprzez swoje wpisy w mediach społecznościowych na temat Gazy i izraelskich zakładników Trump ogłosił światu, że powrócił. Trump 2.0 wyciągnął wnioski ze swojej pierwszej prezydentury. Oczyścił swoją nową administrację z ludzi, którzy postrzegają siebie jako dorosłych w pokoju lub jako siłę moderującą Naczelnego Dowódcę. Mając gabinet cheerleaderek, Trump będzie skutecznie przewodził rządowi jednoosobowemu. A kiedy Trump tweetuje, ludzie zrozumieją, że robi to przy wsparciu amerykańskiej potęgi gospodarczej i militarnej, i zareagują odpowiednio, a najprawdopodobniej posłusznie.
Autor: David Livingstone
23 stycznia 2025
David Livingstone jest byłym australijskim dyplomatą.
Niniejszy artykuł jest publikowany na licencji Creative Commons i może być przedrukowywany z podaniem źródła.
Link do artykułu: