Był piękny lutowy dzień. Niestety 24 lutego 2022 roku świat obiegła wiadomość o agresji Rosji w Ukrainie. W telewizji pojawiły się relacje dotyczące uchodźców wojennych ze wschodu. Dziennikarze przekazywali informacje o wzmożonej pomocy Polaków. Do tego doszedł mój wypadek samochodowy, który skutecznie pokrzyżował moje plany.
Patryk jest sąsiadem z mojego bloku. Znam go od dziecka. Często rozmawiamy o różnych problemach. Po moim wypadku w ubiegłym roku zawarliśmy korzystny dla obu stron układ. On robi mi cotygodniowe zakupy a ja, emerytowany nauczyciel, pomagam mu w matematyce. Takie międzypokoleniowe spotkanie chyba nam dobrze robi. Aż trudno sobie wyobrazić ile pomysłów mają młodzi ludzie. Może powinniśmy bardziej słuchać się wzajemnie a wtedy świat byłby bardziej poukładany?
Któregoś marcowego popołudnia Patryk podzielił się ze mną informacją, że wkrótce w ich klasie pojawią się nowi koledzy. Ich wychowawczyni ostrzegła ich, że sytuacja jest wyjątkowa, ale raczej nikt nie wziął tego na poważnie.
Młody sąsiad wspominał, że w sklepach zrobiło się dziwnie nerwowo, ludzie kupowali różne niepotrzebne w danej chwili rzeczy. W szkole rozmawiali trochę o nowej sytuacji, ale każdy przynosił inne, sprzeczne informacje. Jedni koledzy mówili, że Polacy za bardzo pomagają, bo tak słyszeli w domu. Inni, że Ukraińcy nas wykorzystują, kolejni powtarzali, co sądzą o tym dorośli z ich otoczenia. Ogólny chaos. Dla nich, rodziców, nauczycieli, była to niezrozumiała sytuacja.
Do klasy Patryka kilka dni później pani pedagog przyprowadziła kilku nowych kolegów. Na początku byli nawet trochę ciekawi, starali dowiedzieć się skąd przyjechali, ale nie rozumieli po ukraińsku a znajomość angielskiego niewiele pomogła. Po chwilowej fascynacji zaczęło się dokuczanie po obu stronach. Denerwowało ich, że ,,nowi koledzy,, dostają różne rzeczy za darmo, nie muszą odrabiać lekcji, używają telefonów w szkole i każdy mówi, że mają ciężko.
Nowa sytuacja wywołała wiele złośliwości i agresji, bo nikt z nas nie wiedział o czym rozmawiają Ukraińcy. Po kilku dniach wszyscy przyzwyczaili się do nowej sytuacji. Rodzice kazali niektórym przynieść do szkoły dary dla potrzebujących uchodźców i życie powoli wracało do normy.
Dni mijały bardzo szybko. Byłem trochę zmęczony chorobą i koniecznością pracy w domu. Lubię spacerować po parku, obserwować ludzi, zwierzęta .To pomaga cieszyć się z małych rzeczy. Na szczęście myśl o nadchodzących świętach skutecznie poprawiała mi humor. Cieszyłem się na myśl, że przyjedzie do mnie cała rodzina z Wrocławia. Bardzo lubię te spotkania i wspomnienia przy świątecznym stole o naszym pradziadku, który zaszczepił w nas człowieczeństwo.
Któregoś dnia Patryk przyszedł do mnie jakiś odmieniony. Dowiedział się, że tata jednego chłopaka z klasy został ciężko ranny a jego dom w Ukrainie został zburzony. Trochę go to przeraziło, bo nie były to już informacje z telewizji, on znał tego chłopaka.
Pomyślałem wtedy, że ludzie wiedzą ile zła robią wojny a i tak co jakiś czas wszczynają je na nowo.
Popatrzyłem na dylematy młodych ludzi i przypomniałem sobie historię moich przodków. Wróciłem w myślach do świątecznych przygotowań i poprosiłem Patryka o większą pomoc, bo spodziewałem się wielu gości. Cieszyłem się, że po raz kolejny wspólnie usiądziemy przy stole z piękną cukiernicą pośrodku. Opowiedziałem o swoich zamiarach Patrykowi, a chłopak z zainteresowaniem zaczął oglądać srebrny przedmiot.
– Panie Zbigniewie, co wyjątkowego cała rodzina widzi w tej starej srebrnej cukiernicy?
– To jedyna pamiątka rodzinna, którą zabrał w daleką drogę do Polski nasz pradziadek .Po wojnie musiał opuścić dom w Ukrainie i wyruszyć w niepewną podróż.
– To Pan jest Ukraińcem? zapytał z przerażeniem Patryk.
– ,,Nie świruj’ ’młody, jestem Polakiem, zaraz Ci wszystko opowiem.
Patryk z zaciekawieniem wysłuchał mojej historii.
,,Wyobraź sobie, że mój dom rodzinny jest we Wrocławiu. Lubię jeździć tam na święta. Zbierają się tam krewni w starym domu moich przodków, oglądają zdjęcia i wspominają pradziadka. Tego, który po wojnie przyjechał na tereny zachodnie, bo musiał opuścić swój dom rodzinny. Nowa sytuacja polityczna, zmiana granic, sprawiła, że zamieszkał z częścią uratowanej rodziny w nowym miejscu. Pradziadek był wzorem dla wszystkich .To po nim została jedyna pamiątka, srebrna cukiernica z inicjałami, która wędruje po całej rodzinie. Co roku jest u innych krewnych. Miała ona przypominać, że ważne jest mieć siebie, bo dom, meble, ziemię, można nagle stracić. Pradziadek wiele wycierpiał w czasie wojny, stracił po drodze dwoje dzieci, głodowali, musieli sprzedać na chleb wszystko co mieli. Zawsze kazał pomagać innym.
Rodzina wspomina często podczas świąt sytuację, że przeprawił przez Odrę na łódce kilka worków ziemniaków dla Niemców. Powiedział wtedy zdenerwowanej prababci, że oni też musieli opuścić swój dom. Ziemniaki znaleźliśmy my, ale tam też są dzieci, które są głodne tak samo jak nasze. Wystarczy dla wszystkich-powiedział prababci.
Pewnie wydaje Ci się to dziwne, żeby oddawać jedzenie tym, którzy niedawno niszczyli naszą ojczyznę.. Sam zrozumiałem pradziadka dopiero, kiedy słuchałem różnych opowieści o jego życiu, podczas spotkań rodzinnych. Wtedy dowiedziałem się, że w czasie podróży jakiś Niemiec dał mu chleb dla dzieci. Być może uratował im życie.
Mój Pradziadek, może być wzorem dla innych. Mówił, że zawsze trzeba zobaczyć w każdym człowieka. Trudne słowa, bo przecież pomaganie może być trudne.’’
Następne dni mijały szybko, ale nie były już takie same. Kiedyś Patryk powiedział mi ,że po wysłuchaniu mojej opowieści zupełnie inaczej patrzy na obcokrajowców. Zamawiając kebab w restauracji prowadzonej przez Azjatów zastanawia się, co oni zabrali w daleką drogę w poszukiwaniu lepszego życia? Może to jest mała łyżeczka albo zdjęcie, które jest symbolem wielkiej rozłąki z bliskimi.
Mała srebrna cukiernica uświadomiła mu, że człowiek może znaleźć się w miejscu, które nie do końca sobie wybrał. Czasem dzieje się w naszym życiu coś, co jest trudne do przeżycia, bez pomocy innych.
Jedno popołudniowe spotkanie zupełnie odmieniło poglądy mojego młodego przyjaciela. Od tej pory inaczej patrzył na kolegów z Ukrainy. Każdy z nich ma swoją historię i już wie, że nie zawsze łatwo ,,być człowiekiem’’. Paweł Wojciechowski
Obraz wyróżniający: Cukiernica wykonana przez firmę Harrison Brothers & Howson. Z Wikimedia Commons, bezpłatnego repozytorium multimediów