Festiwal Niepokorni Niezłomni Wyklęci to nie tylko „Międzynarodowy Konkurs Filmów Fabularnych”. To również przegląd filmów dokumentalnych i szereg imprez upamiętniających bohaterów.
„Festiwal w ciągu ostatnich lat zmienił się. W poprzednich latach było mnóstwo świadków historii. Mówiliśmy, że czerwony dywan nie jest dla filmowców, tylko dla świadków historii, którzy są wśród nas mając po sto pięć lat, sto sześć lat, dziewięćdziesiąt parę lat. Oni przez lata byli obywatelami drugiej kategorii. Dla mnie byli głównymi bohaterami moich filmów dokumentalnych. To pokolenie już odeszło – ich już nie ma. Pozostali jedynie w filmach”.
Arkadiusz Gołębiewski
Dyrektor Festiwalu NNW
Wraz ze zmianami we władzach Telewizji Polskiej zmniejszyło się zainteresowanie realizowaniem filmów dotyczących historii. Od kilku lat „drugim płucem” Festiwalu stał się konkurs filmów fabularnych.
„Nie chcemy rywalizować z Festiwalem Polskich Filmów Fabularnych. Chcemy znaleźć swój własny charakter pokazując filmy fabularne. Stawiamy nacisk na pokazywanie filmów z całego świata, których tematem jest szeroko rozumiana wolność. Pojawiają się w naszym zestawieniu zarówno filmy batalistyczne, jak „Powstaniec 1863” o księdzu Brzózce czy „Czerwone maki”, ale też filmy o wolności wewnętrznej, jak japoński „Monster” czy gruziński „Obywatel Święty”, które reprezentują bardziej intymne odsłony wolności, kiedy jednostka zmaga się ze złożonościami cywilizacji”.
Arkadiusz Gołębiewski
Dyrektor Festiwalu NNW
Wyklęty repertuar
Filmy pokazywane na Festiwalu NNW są niedostępne na europejskich ekranach.
„Na festiwalach w Berlinie, Cannes czy Wenecji ciężko dostrzec filmy o tematyce biograficzno-historycznej czy wolnościowej. Większość z prezentowanych tam filmów ma zabarwienie polityczne. Obserwuję tę tendencję i zauważam przestrzeń dla Festiwalu NNW. W zeszłym roku wygrał film „Ostatni strzał”, na który przyjechała reżyserka ze świadkiem historii – bohaterem filmu. Byli zdziwieni charakterem Festiwalem NNW – stwierdzili, że jest to pierwszy festiwal, na którym tyle się rozmawia. Film jest punktem wyjścia do rozmowy”.
Arkadiusz Gołębiewski
Dyrektor Festiwalu NNW
W tym roku zaprezentowano mniej filmów fabularnych niż w roku ubiegłym. To efekt zmniejszenia dotacji na Festiwal. A koszty związane z zaprezentowaniem filmu to suma wielu czynników:
„Prezentacja filmu na Festiwalu łączy się z dużym kosztem. To nie jest tylko koszt znalezienia filmów w trakcie pobytu na licznych festiwalach. Producenci podpisują umowy z dystrybutorami i to dystrybutorzy decydują czy wyślą film na festiwal, czy nie. Każdy zgłoszony i wyświetlony na Festiwalu film łączy się z koniecznością zapłacenia kosztu licencji. Średnie ceny licencji wahają się od pięciuset do tysiąca dolarów za każdy pokaz. Dodatkowym kosztem jest stworzenie list dialogowych. Często zdarza się, że dystrybutorzy nie dołączają do filmu oryginalnej listy dialogowej, co utrudnia jej tłumaczenie. Do tego dochodzi tworzenie kopii DCP, co jest bardzo drogim procesem”.
Arkadiusz Gołębiewski
Dyrektor Festiwalu NNW
Informacje o filmach, które warto zaprezentować na Festiwalu NNW spływają do organizatorów z bardzo różnych stron. Polskie organizacje kulturalne na całym świecie informują o ciekawych filmach pojawiających się w ich krajach. To też wynik osobistych kontaktów z twórcami. Pomocni są też zaprzyjaźnieni konsulowie, jak na przykład konsul węgierski w Gdańsku.
Kłopotem jest też dystrybucja filmów. Rynek kin został zdominowany przez dwóch wielkich graczy, czyli Helios i Multikino. Małe kina mają kłopoty z pozyskaniem ciekawego repertuarem. Małych kin w małych miasteczkach często nie stać na ryzyko poniesienia opłaty licencyjnej za niszowy film, na który przyjdzie bardzo mała liczba widzów. Koszt nietrafionej opłaty w wysokości dwóch tysięcy złotych dla małego kina może być zabójczy.
Gdynia nie kocha filmu?
Gdynia od kilku lat jest wpisana na listę UNESCO jako Miasto kina. Zawdzięcza to między innymi organizowaniu Festiwali NNW. Jednocześnie można odnieść wrażenie, że traktuje go gorzej. Na szczycie Gdyńskiego Centrum Filmowego, gdzie odbywa się festiwal trudno jest znaleźć neon, który tydzień wcześniej informował o poprzednim festiwalu. Z hotelu Gdynia zniknął baner „Gdynia kocha film, film kocha Gdynię”. Czyżby miłość Gdyni do filmu była warunkowa i ograniczona czasowo. Trudno uwierzyć, że baner pobrudził się przez tydzień trwania poprzedniego festiwalu.
Najlepszy film festiwalu
Zwykle nie podobają mi się filmy nagrodzone przez jury. Tak też jest w przypadku tegorocznego werdyktu. Moim zdaniem najlepszym filmem był węgierski „Mastergame”. Jest on całkiem inny od tego, co oglądamy na co dzień w kinie – najpierw intryguje a potem zaskakuje i nic nie jest już takie jak było. Nie chcę zdradzać zbyt wiele z fabuły, żeby nie zepsuć zabawy tym, którzy będą mogli gdzieś ten film zobaczyć. Zasygnalizowanie, że jest on podobny w swojej konstrukcji do jednego klasycznego filmu polskiego i pisarstwa jednego z naszych twórców dwudziestolecia międzywojennego byłoby już takim zepsuciem. Dlatego pozwolę sobie napisać, że jest to adaptacja książki „Królewska gra” Stefana Zweiga osadzona w realiach 1956 roku.
Całkiem dobre maki
Po projekcji „Czerwonych maków” zastanawiałem się co spowodowało, że nie został on dopuszczony do głównej selekcji Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Nie chcę nawet myśleć, że były to względy ideologiczne albo polityczne. Jest dużo lepszy od obsypanej nagrodami „Białej odwagi”, poza tym wpisuje się w rocznicę Bitwy pod Monte Cassino o której traktuje.
W filmie brawurowo zagrało kilku świetnych aktorów- z Leszkiem Lichotą na czele. To jego najlepsza dotychczas kreacja i mam nadzieję, że zobaczę go niebawem w jeszcze lepszej. Zresztą – w jednej scenie tego filmu gra więcej gwiazd niż było w Gdyni w ostatnim czasie. Szkoda, że nie przyjechali na Festiwal NNW. W końcu festiwale również gwiazdami stać powinny. To na spotkania z nimi przychodzi najchętniej publiczność.
Warto też zwrócić uwagę na rolę generała Andersa zagraną przez Michała Żurawskiego. Oby następna jego rola była przynajmniej tak samo dobra i bardziej doceniona przez krytykę i selekcjonerów festiwalowych. Niestety grający pierwszoplanową rolę Nicolas Przygoda nie udźwignął jej. Szkoda, bo może właśnie to sprawiło, że film nie został dobrze doceniony. Nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał znowu świetnego Bartłomieja Topy, za którego trzymam kciuki od czasu kiedy jeszcze był Bartkiem (a właściwie tak był podpisywany w filmach).
Drugi wyklęty z FPFF
Dużo gorszym polskim filmem pokazanym na Festiwalu NNW był „Powstaniec 1963”. Podobnie jak w przypadku „Czerwonych maków” – szkoda, że ten film nie przeszedł selekcji do FPFF.
Sebastian Fabijański nie sprostał chyba zadaniu i jego bohater nie zapada w pamięć. Dużo lepiej poradził sobie w „Kamerdynerze”. Za to powrót na duży ekran Cezarego Pazury w roli drugoplanowej zrobił wrażenie. Film, jak sam tytuł wskazuje, dotyczy Powstania Styczniowego, a jego realizacja była podyktowana rocznicą. Nie można jednak czynić mu z tego zarzutu. To całkiem niezłe polskie kino, które po latach będzie dobrze wspominane.
Trzeba lubić historie alternatywne
Film „Civil War” to narracja w typie political fiction. Dotyczy historii wojny domowej w USA, w którą trudno byłoby mi uwierzyć. Jest dynamiczny, ciekawie zrealizowany ale mnie nie porwał. Oglądałem go przed festiwalem i już wówczas dziwiłem się tak pozytywnym reakcjom. Być może gdybym należał do grona obawiających się wyników amerykańskich wyborów, lepiej oceniłbym ten film. Dużo ciekawszy w tej klasie filmów był „JFK” Olivera Stone’a, który do dzisiaj jest oglądany. „Civil War” nie przetrwa moim zdaniem próby czasu. Oby nie spełniła się w rzeczywistości fabuła tego filmu.
Nagrodzony film
„Obywatel Święty” to film o społeczności górniczej, w której pojawia się tajemniczy nieznajomy, utożsamiany z brakującą od pewnego czasu na krzyżu figurą Świętego. Film jest stworzony przez artystów gruzińskich, choć jest to koprodukcja gruzińsko-francusko-bułgarska. Na polskich ekranach niezbyt często możemy oglądać filmy gruzińskie więc Festiwal NNW był świetną okazją do uzupełnienia erudycji filmowej. Na mnie nie zrobił on tak dużego wrażenia jak na innych. Oceniam go gorzej niż festiwalowe jury.
Lista Obywatela Non Grata
Film „Jedno życie” opowiada historię Nicholasa Wintona, który przed Drugą Wojną Światową dokonuje wysiłku, żeby ocalić jak najwięcej ludzi przed czekającą ich zagładą. Skojarzenia z „Listą Schindlera” nie było moim pierwszą myślą –przypomniał mi się bowiem japoński film „Persona Non Grata” realizowany między innymi w Gdańsku. Drugie skojarzenie było natury estetycznej – „Obywatel Jones” był chyba dużą inspiracją jeśli chodzi o sposób prowadzenia narracji, zdjęcia, a nawet niemalże skopiowane kadry. Zdjęcie bohatera robiącego fotografie dzieciom jest jak żywcem wyjęte z plakatu reklamującego film Agnieszki Holland.
Potwór
Japoński film „Monster” to opowieść o trudnej młodości i losie samotnej matki wychowującej syna. Czy jest to najlepszy japoński film zeszłego roku? Moim zdaniem nie – „Perfect Days” jest moim zdaniem lepszy. Miałem duże nadzieje przed obejrzeniem tego filmu – w zeszłym roku to właśnie japoński film na Festiwalu NNW podobał mi się najbardziej.
Najciekawszym akcentem tego filmu jest świetna muzyka Ryuichi Sakamato. Niestety, jest to ostatnie dzieło tego świetnego twórcy muzyki filmowej zmarłego w zeszłym roku.
Temat ukraiński
Film „Ludzie” to jedyny film zaproponowany na Festiwalu NNW, który był jednocześnie pokazany na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Czytelników zainteresowanych moją opinią na jego temat odsyłam do relacji z tegoż festiwalu. Tutaj pozwolę sobie tylko na dwie uwagi. Cezary Pazura zagrał w tym filmie dużo gorzej niż w „Powstańcu 1863”, a zeszłoroczny zestaw filmów ukraińskich na Festiwalu NNW (co najmniej trzy obrazy) pokazał, że polskie kino, mimo tego, co sami o sobie sądzimy, jest gorsze od tego co robią na swój temat Ukraińcy.
Platynowy opornik
Platynowy opornik to nagroda przyznawana na Festiwalu NNW za całokształt twórczości. W tym roku otrzymała go Halina Łabonarska. Odbierają go powiedziała „Idę pod prąd” co może sugerować tytuł filmu z tegorocznego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych. Ciekawe czy było to określenie przypadkowe, czy świadome nawiązanie do filmu Wiesława Palucha.
Poza klasyfikacją
Film Wojciecha Nowaka „Dom wybranych” został, na szczęście, pokazany poza oficjalnym konkursem. Na szczęście, bo dzięki temu nie muszę się do niego odnosić. W wypowiedzi przed pokazem współtwórca scenariusza – Bronisław Wildstein przywołał „Króla Edypa”. Niestety – odniosłem wrażenie, że twórcy niezbyt przyłożyli się do lektury dzieła Sofoklesa. Gdyby to zrobili – być może stworzyliby dobry film.
Marek Baran
Dyrektor Festiwalu NNW Arkadiusz Gołębiewski
Autor zdjęć: Marek Baran