Recenzja „Baśni o Przemianach” autorstwa Sylwii Dec / Justyna Luszyńska

0
517

„Od mojej zbroi zależało moje życie. Dlatego chroniłam ciało ciężkimi metalami. Kryłam plecy i piersi za zdobioną blachą. Potężne rękawice trzymały dłonie w uściskach, a ochronny hełm dawał schronienie głowie. W zbroi byłam szczęśliwa. W zbroi tańczyłam z rytmem walk i Dziennych Spraw, chroniąc słabszych i bardziej nieporadnych niż ja”.

                   Sylwia Dec „Baśnie o Przemianach”

Zmiana jest wszędobylska. Wciska się nawet tam, gdzie bynajmniej jej nie zapraszaliśmy. I chociaż mamy świadomość, że wszystko się wokół niej kręci, to i tak się opieramy. Traktujemy zmiany jak koniec świata… i mamy rację. Gdy coś się kończy, to trochę, jakby zawalił się świat. 

Ale wiecie, jak powstają galaktyki? 

Najpierw potrzeba potężnego wybuchu. 

I jeśli miałabym w jednym zdaniu określić, o czym jest e-book Sylwii Dec pt. „Baśnie o Przemianach”, podsumowałabym to właśnie tak: o wybuchach, które tworzą nowe galaktyki. 

Siedem historii i siedem kobiet, z którymi pozornie niewiele może nas łączyć. Zbrojmistrzyni? Kartografka? Łowczyni? Po co czytać o kimś, z kim teoretycznie mamy tak niewiele wspólnego?

Jednak powiedzcie mi, kto z nas nigdy nie nosił zbroi? Zbroi utkanej czasem z sarkazmu, warstw ubrań, makijażu, zakłamanego nic mnie to nie obchodzi? Kto z nas nigdy nie opierał się temu, co tak donośnie nas wzywało? Chociażby ze strachu przed nowym. Nowe przecież jest nieznane. Stare, choćby raniło, rani znajomo, czyż nie? 

Kto nie budował murów? Nie marzył o ucieczce od samego siebie, ponieważ z sobą trzeba być zawsze i wszędzie, co bywa to szalenie męczące? Kto nie błądził po wyznaczonych przez innych drogach, obawiając się wyznaczenia własnej ścieżki? 

No kto?  

„Noc dotknęła mnie tak, jak najczulsza kochanka. Pociągnęła ku czarniejącym dookoła drzewom, zwiodła w plątaninę zarośli otuloną szalami pajęczyn, schwytała w ramiona aksamitnego półmroku. W Nocy wszystko pachniało inaczej. W Nocy powietrze miało inny smak, ciężki i kuszący jak smak ust kochanka. W Nocy patrzyłam na wszystko tak, jakby moje oczy rodziły się na nowo.

Jakbym była panną prowadzoną do ślubnej komnaty i karmioną przeczuciem nadchodzącej rozkoszy”.

Podczas lektury uśmiechałam się do siebie pod nosem za każdym razem, gdy sądziłam, że dana historia mnie nie dotyczy, a już zaraz, za momencik uświadamiałam sobie, że znów chybiłam. Jakby każda została napisana specjalnie dla mnie. Każda z siedmiu baśni trąciła jakąś strunę, nakazała zatrzymać się i zamyślić. A nie mogłabym od opowieści oczekiwać więcej niż właśnie tego, aby pozwoliła mi na refleksję i… zmianę w patrzeniu na rzeczywistość. 

Autorka snuje mądre i piękne historie, pełne ukrytych znaczeń, a jednocześnie, co bardzo sobie cenię, proste do zrozumienia. Plastyczne opisy nadają całości obiecanego magicznego klimatu i pozwalają odbiorcom wsiąknąć w każdą z baśni.

„Poznałam Nieistniejące Oceany tak dobrze, że zapomniałam, czym jest znany ląd. Gdy dzień otwierał podwoje nad moją pracownią, ja otwierałam mapy. Gdy noc rozsypywała gwiazdy na czarnym obrusie nieba, ja składałam swoje cuda i zapadałam w sen, który mijał szybko jak błyskawica. Byle do rana, byle do świtu, byle do momentu, gdy mapa Nieistniejących Oceanów otworzy się znowu”.

Nie mogłabym jednak nie wspomnieć o szalenie ważnym walorze tej pozycji – formie publikacji. Jako zagorzała fanka papierowych wydań książek, muszę przyznać, że jestem zachwycona tym, co zafundowała czytelnikom Autorka. E-book został starannie opracowany graficznie autorskimi ilustracjami Sylwii, co tym bardziej ujmująco domyka baśniowy klimat publikacji. 

Dla kogo jest to pozycja? Z pewnością dla osób, które kochają klimatyczne historie z morałem. Dla wrażliwców, doszukujących się głębszego znaczenia, pragnących zajrzeć w głąb siebie, poświęcić swój czas na rozkoszowanie się baśniami. Wierzę, że każda delikatna dusza znajdzie w tym e-booku coś dla siebie. Ja znalazłam. 

  1. Luszyńska jest pisarką, anglistką i miłośniczką herbaty. Pisze powieści (najnowsza to komedia pt. „Łączy nas nienawiść”), prowadzi swoją stronę (www.pisadlo.pl) oraz działa na Instagramie, na którym albo nakleja plasterki na dusze (@pisadlo_luszynska), albo uczy siebie i innych o tym, jak pisać dobre książki (@j.luszynska). 

Poza tym buduje kampera, którym chce jeździć po świecie, je naleśniki z masłem orzechowym i kocha wiosnę, między innymi dlatego, że wtedy kwitną bzy. A kiedyś zamieszka blisko gór, bo ciągnie ją do nich jak cholera. Wiadomo? Może w poprzednim wcieleniu była jedną?

                                             J. Luszyńska

 

Link do Sklepiku z Kosmosami i e-booka „Baśnie o przemianach”

https://sylwiadec.pl/sklepik-z-kosmosami/