Przejęzyczenie pani minister (ministry) Barbary Nowackiej / Piotr Kotlarz

0
245
Budynki wchodzące w skład obozu w Sachsenhausen, w których od 1938 roku mieścił się Inspektorat Obozów Koncentracyjnych, zarządzający wszystkimi niemieckimi obozami, w tym także zlokalizowanymi w okupowanej Polsce.  Autorstwa Jumbo1435 – Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=13524668.

 

Każdemu zdarza się przejęzyczyć, możemy też np. w naszej wypowiedzi pomylić jakieś daty, imiona, nazwiska. Jesteśmy tylko ludźmi. Słyszymy jednak nasze wypowiedzi, zwłaszcza te publiczne.
27 stycznia br. pani minister (ministra) Barbara Nowacka w czasie swego, jakże ważnego, przemówienia podczas międzynarodowej konferencji poświęconej edukacji historycznej noszącej tytuł „My jesteśmy pamięcią. Nauczanie historii to nauka rozmowy”, zorganizowanej z okazji 80. rocznicy wyzwolenia nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau, stwierdziła, że  „na terenie okupowanym przez Niemcy polscy naziści zbudowali obozy, które były obozami pracy, a potem stały się obozami masowej zagłady”.
Z powodu powszechnego oburzenia na te słowa polskiej opinii publicznej i mediów Ministerstwo Edukacji Narodowej szybko [?] odniosło się do sytuacji, tłumacząc, że minister po prostu się przejęzyczyła. W oficjalnym komunikacie podkreślono, że w przygotowanym tekście przemówienia pierwotne sformułowanie brzmiało inaczej. Nowacka miała powiedzieć, że „na terenie okupowanej przez Niemcy Polski naziści zbudowali obozy, które były obozami pracy, a następnie stały się miejscami masowej zagłady”.
Sama pani minister również zabrała głos w tej sprawie. We wtorek rano na platformie X przeprosiła „za oczywiste przejęzyczenie”. Podkreśliła, że jej intencją było zwrócenie uwagi na konieczność pamięci historycznej i edukacji o tragedii Holokaustu. Ostatnie zdania cytuję za portalem Onet.pl.
Z zamieszczonego wpisu pani minister Barbary Nowackiej możemy dowiedzieć się, że jej przeprosiny miały miejsce dopiero 28 stycznia o godz. 8.15. Pomijając zdawkowość tych przeprosin oraz ich dość arogancką formę (brak pokory, słowa o oczywistości), warto zwrócić uwagę na to, że zostały one zamieszczone dopiero następnego dnia.
Pojawiają się tu jednak ważne wątpliwości. „Przejęzyczenie”? Tym bardziej „oczywiste”? Czyżby pani minister nie słyszała samej siebie? Czy w polskiej delegacji nie było nikogo, kto mógłby od razu zwrócić pani minister uwagę na ten straszny błąd, na oczywiste kłamstwo. Czy nie należało przeprosić natychmiast, w każdym razie jeszcze w czasie konferencji, przed ukazaniem się z niej sprawozdań?
„W polityce ważne są intencje, czyny, działania, a nie przejęzyczenia”, stwierdził pan premier Donald Tusk, odnosząc się do wypowiedzi pani minister. Nie wiem, jakie były intencje pani minister? To wie tylko ona. W polityce liczą się jednak również słowa. Te poszły w Świat. Niesprostowane od razu, będą ukazywać się na łamach wielu światowych mediów.
Tak, dla nas Polaków jest rzeczą oczywistą, że za zbrodnie przeciwko ludzkości, wobec polskich obywateli i polskiej państwowości ponoszą odpowiedzialność niemieccy naziści. Po wielu studiach odnoszących się do tego tematu ściślej uważam, że za zbrodnie te odpowiadają głównie niemieccy i rosyjscy imperialiści, ci, którzy dla swych imperialnych celów wykorzystywali ideologie nazistowską i komunistyczną. W sposób oczywisty (zgodnie z tą ideologią to Niemcy mieli być „narodem panów) ideologię nazistowską przyjęła znaczna część społeczeństwa niemieckiego (często z przyczyn koniunkturalnych). To oni wprowadzali w czyn zamysły swych przywódców, często nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że i oni byli dla niemieckich imperialistów tylko „armatnim mięsem”, tak jak dla przywódców imperialistycznej sowieckiej Rosji „armatnim mięsem” było społeczeństwo narodów ZSRR. Obecnie takim dla współczesnych imperialistów Federacji Rosji są społeczeństwa ją zamieszkujące.
Tak niemieccy imperialiści, jak też sowieccy komuniści dążyli w swych politykach do stworzenia swoich imperiów. Na drodze planów jednych i drugich stało państwo polskie. Planowali doprowadzić do jego zniszczenia. Do zniszczenia nie tylko zresztą państwa, ale nawet polskiej świadomości narodowej. W tym celu podjęli działania mające na celu fizyczną likwidację polskich elit oraz zniewolenie pozostałej części polskiego społeczeństwa. Jednym z narzędzi prowadzących do tego celu były obozy pracy i zagłady. Niemieckie i sowieckie obozy, w których ofiarami byli ci, którzy uznani zostali przez niemieckich i sowieckich imperialistów za (nawet tylko potencjalnych) przeciwników ich zbrodniczych planów.
Polityka historyczna jest bardzo ważna, istotna też jest znajomość historii i zachodzących w czasie przemian. Nie można bowiem dziś obarczać winą za zbrodnie niemieckich, czy sowieckich imperialistów i tych obywateli ówczesnych Niemiec, czy Rosji, którzy przyjęli wówczas nazistowską lub komunistyczną ideologię, współczesnych Niemców, czy Rosjan. Często np. we współczesnych Niemczech potomków powojennych imigrantów z Turcji, Polski, krajów bałkańskich, Afryki itd. Podobnie zresztą dzieci i wnuki tych, których ojcowie lub dziadkowie się pomylili, którzy dali się uwieść propagandzie swoich przywódców. Nie w szukaniu winnych, lecz w dążeniu do poznania, zrozumienia historii, znajdziemy drogę do przyszłego pojednania, do pokojowego współistnienia kolejnych pokoleń.
Nie powinniśmy obwiniać współczesnych za błędy ich przodków, nie możemy jednak zakłamywać historii. A temu służy świadoma lub nie wypowiedź pani minister Barbary Nowackiej, o dziwo wygłoszona w czasie konferencji „Nauczanie historii, to nauka rozmowy”.
Uważam, że z powodu tak wielkiego błędu pani minister Barbary Nowackiej i całego zespołu pracowników Ministerstwa Edukacji Narodowej pani minister powinna podać się do dymisji. Sądzę tak również i z tego powodu, że ta i inne wypowiedzi pani minister (ministry) wskazują na to, że nie rozumie ona procesów historycznych, że zamiast rozmowy, kontaktów ze specjalistami, obraca się w tym zakresie tylko w sferze sloganów i politykierstwa. O czym świadczy również jej wypowiedź i „przeprosiny”.
Piotr Kotlarz