Oswajanie arystokracji finansowej / Reinhard Blomert

0
947

Wejście na Broad Street do budynku giełdy nowojorskiej (po prawej) widziane z Wall Street.

 

                                            (John Maynard Keynes)

 

Historyczna dynamika gospodarki kapitalistycznej wykazuje kilka znaczących prawidłowości: po pierwsze, istnieje coś w rodzaju wahadła, w którym po niekontrolowanej ekspansji kapitału następuje okres kurczenia się kapitału pod silnym nadzorem politycznym. Jest to cykl koniunkturalny na wykresach ekonomistów. Większość ekonomistów uważa, że ​​wszystko jest zrobione, gdy skonstruują diagram. Ale my, socjologowie, tak nie myślimy.

Nie zawsze łatwo jest rozpoznać w tym wzorzec, ponieważ okresy ruchu rozciągają się na pokolenia. Tak więc doświadczenie jednego pokolenia, które jest zwykle naznaczone szczególnymi wydarzeniami w młodości, ma fundamentalne znaczenie dla schematu pomiaru i wartości grupy rówieśniczej. To jest miara, według której będą mierzyć wszystkie dalsze doświadczenia swojego życia. Grupy rówieśnicze, których decydujące doświadczenia przypadają na okres ekspansji kapitału w fazie liberalizacji, nadają swojemu życiu inne znaczenia niż młodzi ludzie dorastający w fazach kurczenia się i regulacji – ich obraz świata będzie zupełnie inny. Ktoś, kto dorastał w latach Wielkiego Kryzysu, może zadowolić się każdą formą porządku i regulacji, ponieważ widział i obserwował na własne oczy przygnębiające skutki krachu po okresie rynkowej hossy, a także widział korzyści płynące z państwa opiekuńczego, które przyszło później. Ktoś, kto dorastał w latach pięćdziesiątych, może zamiast tego postrzegać regulacje jako kajdany na kreatywnych zasobach i jako bezsensowną autorytarną władzę.

Krótko mówiąc, nie da się uchwycić cykliczności wahadła przy niejako „naturalnym” kształtowaniu się obrazu świata, który nie zawiera wiedzy historycznej i nie ma dostępu do doświadczeń życiowych starszych pokoleń. Czego możemy się nauczyć z tych sprzecznych doświadczeń? Czy można wyciągnąć wnioski z obu tych doświadczeń i w ten sposób zamknąć cykl pokoleń? Albo, mówiąc językiem Norberta Eliasa, czy z historycznych doświadczeń wcześniejszych pokoleń można wyciągnąć wnioski, jak redukować skrajności i tłumić emocje, jakie wiążą się z doświadczeniami życiowymi? Oznaczałoby to nie wyrównywanie wysokich i niskich skrajności, ale raczej uzyskanie nowego spojrzenia na historię gospodarczą i doświadczenia kolejnych pokoleń, dostarczanie nowych spostrzeżeń, nowych stałych i nowych zmiennych.

Procesy cywilizacyjne były i są związane z państwem. Cykl wzrostu i upadku należy postrzegać jako składający się z następujących po sobie okresów wahadła, jako część wielkiego historycznego ruchu procesu cywilizacyjnego, który rozciąga się na pokolenia. Państwo działa jako siła pacyfikująca w konfliktach wszystkich, którzy biorą udział w procesie gospodarczym; przejmuje funkcje interweniowania w konfliktach i rozwijania instytucji rozwiązywania konfliktów. W ciągu jednego lub dwóch pokoleń możemy zaobserwować internalizację nowych form zachowań konfliktowych przez wszystkie zaangażowane grupy ekonomiczne. Wydarzenia zbiorowe pozostawiają ślad w nowych rolach wszystkich uczestników, w państwie i postawach jego urzędników.

Przykłady, których używam, pochodzą z dwóch różnych kultur ekonomicznych i pokazują, że każda z nich ma swój własny sposób ucywilizowania swoich ekonomicznych arystokracji.

Istnieją małe – a czasem duże – zmiany historyczne i musimy uznać, że proces cywilizacji nie jest nieodwracalny. Od czasu do czasu wydaje się, że mamy do czynienia z utratą pamięci, gdy rola instytucji powołanych do rozwiązywania szczególnej formy konfliktu nie jest już rozumiana, gdy walki, które zakończyły się utworzeniem tych instytucji, odchodzą w zapomnienie lub są zadeklarowane jako wczorajsze problemy.

To, czy taka degradacja instytucji nastąpi, czy też nie, zależy od faktycznej sieci sił społecznych i konstelacji grup interesu w gospodarce narodowej, a także od roli zmian w fundamentach gospodarczych. W latach 70. obserwowaliśmy gwałtowny spadek roli produkcji przemysłowej w USA, podczas gdy wolumen eksportu krajów takich jak Niemcy i Japonia rósł coraz wyżej. Produkcja przemysłowa Stanów Zjednoczonych nie była już konkurencyjna, z wyjątkiem niektórych gałęzi, takich jak produkcja obronna i finanse. Finanse przyjęły nową rolę i były postrzegane jako sposób na wyjście z wielkiego kryzysu, w którym wojna w Wietnamie pogrążyła amerykańską gospodarkę. Branża finansowa [1] wykorzystał ten kryzys jako okazję do zachęcenia polityków do łamania reguł instytucji, które zostały im narzucone po Wielkim Kryzysie. Instytucje te, tak silne, jak zostały zbudowane i tak mądre, jak się okazały jako środek orientacyjny kierujący socjalizacją bankierów, zostały element po elemencie usuwane, a w latach 80. i 90. powstał Nowy Mur Street, jak nazwał to Peter Gowan (2009), Wall Street, gdzie bankierzy byli nastawieni na arbitraż spekulacyjny.

Nazywano to rewolucją neokonserwatywną, której symbolami byli Ronald Reagan i Margret Thatcher. Rynki finansowe zostały zderegulowane, a niektórzy sprytni pionierzy z Wall Street poluzowali kajdany, które trzymały ich w zgodzie z wartościami ich społeczeństwa. Był to silny zryw decywilizacyjny, a pełne zatrudnienie jako ogólny interes społeczny, który pomógłby utrzymać kwalifikacje siły roboczej i przyczyniłby się do utrzymania demokratycznego podziału władzy, został poświęcony interesom małej grupy arystokratów finansowych z New Wall Street. Całe pokolenie dorastało na normach tamtego okresu niekontrolowanych globalnych przepływów kapitału, rozumianych jako nowe ramy życia kulturalnego, w których będzie musiało się sprawdzić.

Nie wiadomo jeszcze, czy kolejny kryzys doprowadzi do ponownego wychylenia się wahadła. Rządy wylały pieniądze podatników w dziury pozostawione w systemie finansowym kredytów i długów, gdy pękła bańka. Tanie pieniądze z banków centralnych mogły przez jakiś czas uratować niektóre banki. Ale dziura jest tak głęboka, a tyle miliardów bezwartościowych toksycznych „aktywów”, które zostały kupione i sprzedane przez branżę finansową, nadal znajduje się na półkach banków, że nie byłoby wielkim zaskoczeniem, gdybyśmy prosto lub gładko weszli w kolejną bańkę. Silnik lat boomu – amerykański konsument wspierany przez kredyt – jest zepsuty, a Wall Street potrzebuje nowego modelu wzrostu, nowego silnika. Ale faktem jest, że mamy już mosty, drogi i koleje – więcej niż potrzebujemy; mamy podwodne kable, nadajniki telefonii komórkowej na każdym rogu; mamy Internet i lotniska. Gdzie więc są możliwości dla biznesu i wielkich transakcji? Czy Europa rozszerzy kredyt dla swoich konsumentów? Czy Chiny przejmą rolę najbardziej zadłużonego konsumenta na świecie? Czy zobaczymy większy popyt na sprzęt wojskowy? Czy też nie będziemy mieli nic takiego i pogrążymy się głębiej w recesji? A może dostaniemy szansę na pokojowe skurczenie się produkcji, co byłoby dobre dla zazielenienia naszej planety?

Tak więc gdziekolwiek ten kryzys nas zaprowadzi, każde rozwiązanie będzie wymagało silnych regulacji i wahadło odchyli się z powrotem; kontrola państwa będzie rosła, może będziemy mieli zmianę elit, ale prędzej czy później nowy zryw cywilizacyjny zmieni zachowanie ludzi z branży finansowej. I doprowadzi do powstania nowych orientacji i nowych schematów wartości także wśród nich.

Czy zmieni to również zachowania w realnej gospodarce? Czy zejdziemy z głupio wydeptanej ścieżki stałego wzrostu, masowego wymierania gatunków i malejącej bioróżnorodności, zasobów materialnych i ziemi, klimatu i wody? Czy też napięcia cywilizacyjne będą na tyle silne, że doprowadzą do bardziej inteligentnego wykorzystania wspólnych zasobów ziemi?

I. Cywilizacja elit przemysłowych w XIX-wiecznych Niemczech

Wczesna faza walk klasowych została ukształtowana przez konflikty o podział władzy i pracy w fabrykach. Już w tym okresie ważne było pytanie, „czy i w jakim stopniu przedstawiciele monopoli władzy państwowej zdecydują się stanąć po jednej lub po drugiej stronie szali” (Elias 2012: 347).

Pierwszą próbą była walka z ruchem robotniczym poprzez zakaz działalności Partii Socjaldemokratycznej i związków zawodowych. Ta próba nie powiodła się, ponieważ SPD zeszła do podziemia i stała się silniejsza, a nie słabsza, a związki zawodowe również przetrwały i stały się potężniejsze niż kiedykolwiek. Rząd przeszedł więc od osłabienia przez zakaz do osłabienia przez przejęcie części funkcji związków zawodowych: narodziła się nowa polityka społeczna – i polityka opiekuńcza! Państwo wspierało robotników, tworząc system opieki społecznej. A jednocześnie rząd, który tworzyli feudalni arystokraci, był w stanie poskromić arystokrację przemysłową, trzymając ją na dystans przez straszenie „prawem do pracy”. Bismarck, przedstawiciel starej elity ziemiańskiej, grał w klasyczną grę o przetrwanie jako trzecia grupa pomiędzy dwoma grupami przemysłowymi. Jest to gra, którą dobrze znamy jako „mechanizm królewski”.

A Elias zauważył: „Wraz z tą nową polityką dobrobytu imperialnego rządu Bismarcka, bezpośrednie konflikty pomiędzy robotnikami a właścicielami tkanin straciły swoje znaczenie. Konflikty przeszły na wyższy poziom integracji, na poziom parlamentu i rządu” (op. cit.).

Widzimy względnie stabilne długoterminowe dynamiczne konfiguracje: edukacja, praca, handel i infrastruktura są na ścieżce rozwoju, która została ustanowiona poprzez funkcjonowanie instytucji rozwiązujących konflikty, które były powszechnie akceptowane. Jest to początek okresu, który Gramsci nazwał fazą kulturowej hegemonii burżuazji, „społeczeństwa obywatelskiego”. Państwo opiekuńcze było nie tylko instrumentem pacyfikacji walk klasowych, czy narzędziem przetrwania. Było czymś znacznie więcej. Było tkanką społeczną, która tworzyła dobrze wykształconą populację, zdolną do wymyślania i produkowania towarów i maszyn w głównych sektorach produkcji przemysłowej na użytek własny i na eksport. W tym społeczeństwie przemysłowym widzimy, jak ludzie dorastają, mając możliwość zaspokojenia swoich życzeń i pragnień na tym świecie. Kiedy po pierwszej wojnie światowej usunięto trzeciego gracza w tej grze, monarchę, autorytet „trzeciej władzy”, państwa, został rozbity; rozpoczął się proces decywilizacji, a wojna domowa doprowadziła do ponownego stłumienia związków zawodowych pod dyktaturą. Po drugiej wojnie światowej przywrócono władzę związków zawodowych w Niemczech Zachodnich, co doprowadziło do powstania szczególnego układu „kapitalizmu reńskiego”, „współpartnerstwa”, które daje przedstawicielom związków zawodowych dostęp do zarządzania korporacjami, a w pewnym stopniu także głos w tym zakresie.

II. Oswajanie finansowej arystokracji

Drugim przykładem, o którym będę mówić, jest historia okiełznania arystokracji finansowej. [2] Jest to szczególnie interesujące dzisiaj, a przykład historyczny może być również lekcją dla tych, którzy próbują zrozumieć nieszczęścia powodowane przez rynki finansowe. Szkoła „różnorodności” w myśleniu o kapitalizmie wskazała na różnice między kontynentalnym modelem kapitalizmu, , gdzie mamy tzw. „cierpliwy kapitał”, czyli przemysł zdominowany przez sektor finansowy, a anglosaskim modelem kapitalizmu, w którym tzw. giełda dominuje w przemyśle. City w Wielkiej Brytanii i Wall Street w USA to symbole elit władzy, które dominują w programie politycznym. „Szkoła rozmaitości” ma jedną wadę – nie ma perspektywy historycznej i nie potrafi wyjaśnić dynamiki obu modeli. Przyjrzyjmy się powstaniu nowego gracza w grze.

Przed I wojną światową USA miały populację nie większą niż łączna populacja Niemiec i Austrii. Rozwój wielkich korporacji pod koniec XIX wieku zbiegł się z pojawieniem się szerszego i rozszerzającego się rynku dzięki budowie sieci linii kolejowych obejmujących cały kontynent. Korporacje te stosowały „strategię widocznej ręki”, jak nazwał ją Alfred Chandler, aby rosnąć i zdobywać rynki poprzez tworzenie grup, karteli i trustów[3]. Celem było zdominowanie rynku na wszystkich poziomach – od surowców do konsumenta.

Te korporacje, które produkowały np. stal czy ropę naftową, były finansowane przez prywatnych inwestorów – majątek rodzinny, kredyt komercyjny czy wewnętrzna akumulacja budowały bazę kapitału. Wall Street nie odgrywało wielkiej roli przed latami 90-tymi XIX wieku, ich biznesem było finansowanie długu narodowego USA czy państw europejskich. Ruch na rzecz kontroli wielkich korporacji („Robber Barons”) w latach 90-tych XIX wieku i na początku lat 1900 doprowadził do zakazu tworzenia karteli i porozumień ustalających ceny. Był to moment, w którym do gry włączyło się Wall Street. Potentaci szukali sposobów na zachowanie swoich wpływów i z pomocą banków inwestycyjnych kupowali akcje konkurencyjnych firm, aby przywrócić swoją dominację na rynku (patrz, Berle i Means, 1968).

USA, od początku będące importerem kapitału, w czasie I wojny światowej stały się największym dostawcą żywności i materiałów wojennych i po raz pierwszy zmieniły się z narodu dłużników w naród wierzycieli. Gdy wojna się skończyła, okazało się, że jest największym właścicielem złota i kapitału. Korporacje mogły rozbudowywać swoje fabryki dzięki niskim stopom procentowym od kapitału. Ford był promotorem masowej produkcji samochodów do użytku cywilnego, a odbiorniki radiowe stały się częścią bardziej wyszukanego stylu życia. Kapitał był obfity, ale możliwości inwestycyjne były znikome, a ceny aktywów kapitałowych rosły. Pośrednicy giełdowi wykorzystali okazję, by podsycić ducha inwestorów i oszczędzających, zachwalając i sprzedając spekulacyjne i bardzo ryzykowne aktywa, które wyrosły jak trawa na wiosnę. Boom był napędzany z jednej strony przez chciwych pośredników, a z drugiej przez fałszywe oczekiwania i złudzenia społeczeństwa, które spowodowały, że ceny akcji również poszybowały wysoko.

Kiedy jesienią 1929 roku ceny akcji spadły, mit nieograniczonego boomu został obalony i rozpoczął się generalny spadek. Popyt konsumpcyjny spadł, oczekiwania biznesowe zniknęły, a bankierzy z Wall Street unikali inwestycji. Po zwolnieniach i obniżkach płac nastąpiła deflacja we wszystkich częściach gospodarki. Powódź niewypłacalności przetoczyła się przez handel, przedsiębiorstwa, banki, pożyczkodawców hipotecznych i rolników, którzy popadali w coraz większe zadłużenie od czasu załamania się ich rynków po wojnie światowej. A klasa średnia też mocno ucierpiała. Polityka stała bezradnie i bez idei. Poza tym nie było tradycji ingerencji w gospodarkę, nie było kompetencji rządu ani dostępnych instrumentów. Prezydent Hoover głęboko szanował tradycję nieinterwencji i unikał wszystkiego, co stanowiło zerwanie z tą amerykańską tradycją, uznając ją za świętokradztwo. Na początku ignorował i próbował zapomnieć o Kryzysie; później miał nadzieję i pragnął ożywienia rynków – ale tak się nie stało.

Pod koniec 1932 roku Roosevelt został wybrany na prezydenta, ponieważ obiecał zrobić coś, aby przezwyciężyć kryzys. Kiedy objął rządy w marcu 1933 r., połowa banków zniknęła, a wraz z nimi pieniądze, które zostały zapisane na ich rachunkach. Roosevelt ogłosił dni ustawowo wolne od pracy i wszystkie instytucje finansowe zostały poddane kontroli. Po audycie przeprowadzonym przez Rezerwę Federalną niektóre nigdy nie zostały ponownie otwarte, ale ponad 90 procent pozostałych, które okazały się solidne, przetrwało i rok później zaufanie opinii publicznej wróciło.

Od marca do czerwca uchwalono szereg ustaw regulujących rynki finansowe, wśród nich powołanie SEC (Komisja Papierów Wartościowych i Giełd), zakaz handlu kontraktami terminowymi oraz rozdział systemu bankowego ustawą Glassa-Seagalla, na mocy w której zwykłe banki komercyjne zostały oddzielone od banków inwestycyjnych, aby uniknąć wykorzystywania informacji poufnych. W 1935 r. zakazano budowy holdingów, które doprowadziły do ​​systemu nieprzejrzystej manipulacji cenami, zwłaszcza na rynku energetycznym.

Roosevelt widział siebie jako uczestnika postępowego ruchu Partii Demokratycznej, a nie oddanego gałęzi finansowej, jak jego poprzednicy. Zmiana opinii publicznej i demontaż wpływów notabli z arystokracji finansowej zostały uruchomione dzięki publicznemu ujawnieniu dominacji Wall Street przez dochodzenia Komisji Bankowości i Waluty. Komisja ta rozpoczęła przesłuchania w Kongresie wiosną 1932 roku, ale przez wiele miesięcy w zasadzie nic nie robiła. Po listopadowym zwycięstwie Franklina D. Roosevelta entuzjazm do dalszych działań był niewielki.

W sobotę prezydent Roosevelt zapewnił Amerykanów w swoim przemówieniu inauguracyjnym, że „pozbawieni skrupułów zmieniacze pieniędzy” „uciekli ze swoich wysokich miejsc w świątyni naszej cywilizacji” (Schlesinger, 2003: 7). Dopiero wtedy przesłuchania zostały ponownie zatwierdzone. Ferdinand Pecora, były asystent prokuratora okręgowego z Nowego Jorku, został zatrudniony jako oskarżyciel publiczny w styczniu 1933 roku, po tym jak wielu innych odrzuciło tę propozycję. Komitet chciał po prostu raportu podsumowującego dochodzenia, ale Pecora przekonał ich do złożenia większej ilości zeznań.

Pecora był wspomagany przez Johna T. Flynna, irlandzko-amerykańskiego dziennikarza, który od lat pisał o oszustwach branży finansowej w różnych czasopismach, oraz przez Maxa Lowenthala, żydowskiego prawnika. Przez przypadek Pecora wybrał na swój pierwszy cel Charlesa Mitchella, prezesa National City Bank. Kiedy Mitchell wkroczył do sali przesłuchań Senatu pod koniec lutego ze swoją świtą pracowników, był jednym z najwybitniejszych bankierów swoich czasów. Dziesięć dni później, po miażdżącym badaniu Pecory, wyszedł z budynku sam i zhańbiony.

Pecora osobiście z cierpliwością i starannością podjął się wielu przesłuchań podczas rozpraw, w tym tak znanych osobistości z Wall Street jak Richard Whitney, Prezes Giełdy Nowojorskiej, George Whitney (partner w JP Morgan & Co.) oraz bankierzy inwestycyjni Thomas W. Lamont, Otto H. Kahn, Albert H. Wiggin z Chase National Bank i Charles E. Mitchell z National City Bank (obecnie Citibank). Dzięki głośnej pracy Pecory przesłuchania szybko zyskały popularną nazwę Komisji Pecory, a magazyn Time umieścił Pecorę na okładce wydania z 12 czerwca 1933 r.

Śledztwo Pecory ujawniło dowody nieprawidłowych praktyk na rynkach finansowych, z których korzystali bogaci i klienci, powiązani z Wall Street kosztem zwykłych inwestorów, w tym ujawnienie „listy preferowanych” Morgana, dzięki której wpływowi przyjaciele banku (w tym Calvin Coolidge, były prezydent, i Owen J. Roberts, sędzia Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych) uczestniczyli w ofertach akcji po mocno zaniżonych cenach. Ujawnił również, że National City wyprzedawało złe pożyczki udzielone krajom Ameryki Łacińskiej, pakując je w papiery wartościowe i sprzedając je niczego nie podejrzewającym inwestorom, że Wiggin dokonał krótkiej sprzedaży akcji Chase podczas krachu, czerpiąc zyski ze spadających cen, oraz że Mitchell i najwyżsi urzędnicy National City pomogli sobie w uzyskaniu 2,4 miliona dolarów nieoprocentowanych pożyczek z kasy banku. Opinia publiczna wiedziała, że maklerzy z Wall Street nie byli tylko hordą pobożnych kapłanów, ale tym, co najbardziej oburzyło amerykańskich obywateli, było ujawnienie przez Pecorę, że ci honorowi bankierzy uchylali się od płacenia podatków (Pecora, 1970).[4] Te rewelacje utorowały grunt pod kolejne ustawy regulujące działalność bankową (Securities Act z 1933 r. i Securities Exchange Act z 1934 r.), które zostały już częściowo zaproponowane przez Johna Flynna w jego szeroko rozpowszechnionych książkach i artykułach.

Ustawa Dodda-Franka wciąż czeka na ulepszenie, ponieważ większość Partii Republikańskiej sprzeciwia się jej wdrożeniu. Nie pojawił się jeszcze Ferdynand Pecora naszych czasów i czekamy na nałożenie nowych ograniczeń na sektor bankowy.

Decydująca dla przebiegu wydarzeń była konfrontacja między synem sycylijskich imigrantów a od dawna wysoko postawionymi w społeczeństwie vipami z Wall Street. [5] Komitet zbadał przyczyny krachu na Wall Street w 1929 r. i rozpoczął poważną reformę amerykańskiego systemu finansowego (oddzielenie banków inwestycyjnych i zwykłych „głównych” banków pożyczkowych oraz utworzenie SEC). Było to przejście od libertariańsko-darwinistycznej epoki tak zwanych szalonych lat dwudziestych, epoki kapitalizmu kasynowego, jak nazwał ją Keynes, do postępowej ery kapitalizmu korporacyjnego. [6] Po Wielkim Kryzysie nastąpiła Wielka Kompresja, która wyrównała nierówności dochodów w stopniu niespotykanym wcześniej ani później w historii Stanów Zjednoczonych i trwała do lat 70. (zob. Goldin i Margo, 1992). Silne związki zawodowe miały szansę uzyskać sprawiedliwe stawki płac dla pracowników i sprawiedliwy udział w produkcie społecznym, a korporacje mogły sprzedawać swoje produkty wysoko opłacanym robotnikom i urzędnikom. Poziom życia wzrósł i zdawał się wyrównywać różnice między klasami, tak że socjologowie zaczęli mówić o „emburżuazji”, końcu klas jako takich i nadchodzącej epoce społeczeństwa mieszczańskiego z „końcem ideologii”. A zawód bankowy stał się najnudniejszym zawodem świata, jak napisał Krugman (2009).

Wiemy, że to się skończyło, gdy w latach 80. rewolucja neokonserwatywna poluzowała okowy branży finansowej – sprytni młodzi bankierzy zaczęli wykorzystywać swoje szanse i powtarzali większość tych samych schematów, które były stosowane w sektorze finansowym przed ustawą o bankowości i papierami wartościowymi.

Podobieństwa schematów kryzysu finansowego od dawna są oczywiste. Przez wszystkie historyczne bańki przewija się pewien model: maklerzy giełdowi i finansowi managerowie pomagają stworzyć stan euforii dla specjalnych aktywów (czy to firm internetowych, czy nieruchomości) za pomocą machiny propagandowej. Gazety zaczynają mówić o nowym, rozwijającym się rynku, a maklerzy giełdowi i finansowi managerowie wykorzystują zainicjowaną falę przepływów kapitałowych do gromadzenia pieniędzy, podsycając chciwość przez nieuzasadnione oczekiwania wobec tysięcy projektów i nowych firm, które obejmują zakres od pozornie zdrowych do wadliwych lub przestępczych. Tworzy się bańka, niektórzy inwestorzy są ostrzegani, aby wycofać swoje pieniądze, a kiedy bańka pęka, firmy upadają, ludzie tracą pracę, a aktywa tracą wartość, co prowadzi do recesji w całej gospodarce. Inwestorzy stronią od dalszego inwestowania w aktywa tego „rynku wzrostu”, a maklerzy szukają nowego „rynku wzrostu”.

Taki był model z propagandy złotych azjatyckich rynków przyszłości, który doprowadził do zalania rynków Azji Południowo-Wschodniej kapitałem, poszukującym możliwości w środowisku, w którym bardzo ograniczona infrastruktura nie była w stanie ukierunkować kapitału, tak że aktywa napompowały się i powstała bańka, która pękła i doprowadziła do wielkiego kryzysu nowych państw uprzemysłowionych w Azji Południowo-Wschodniej – firm dot. com, które zostały opracowane przez techników i inżynierów z Doliny Krzemowej i które po odkryciu przez Wall Street jako model wzrostu, zostały następnie nadmuchane wysokimi oczekiwaniami, które zalały je kapitałem podczas gromadzenia milionów kontraktów na zakłady i akcje w nowym sektorze IT, które doprowadziły do bańki, która pękła dokładnie w momencie, gdy stało się jasne, że przewidywane perspektywy spotkają się z rozczarowaniem. Osoby wtajemniczone wiedziały, że w tej grze brało udział wielu przestępców – kredyty hipoteczne typu subprime, model sprzedaży domów ludziom, których nie było na nie stać. Działało to tak długo, jak długo rynek domów rósł, a ceny domów rosły, podczas gdy stopa dyskontowa Rezerwy Federalnej pozostawała niska. Kiedy warunki rynkowe uległy zmianie, wszystkie pakiety połączonych kredytów hipotecznych, które były sprzedawane jako papiery komercyjne, znalazły się pod obserwacją – banki podejrzewały się nawzajem, a możliwości refinansowania skurczyły się do zera. Kiedy Lehman Brothers nie wywiązał się ze swoich zobowiązań, kryzys zainfekował cały sektor. Po panice i masowych ucieczkach banków nastąpiły pożyczki państwowe dla sektora oraz zasilenie kapitałowe dużych firm, takich jak General Motors, które ucierpiały z powodu malejącego zainteresowania konsumentów. Państwo powróciło, by wspierać przetrwanie systemu finansowego.

Odległym echem tego ostatniego kryzysu jest kryzys euro, który ma swoje korzenie w nakazie G8, by za wszelką cenę podtrzymywać sektor bankowy po upadku Lehman Brothers.

Do tego nakazu doprowadziła dwojaka motywacja: zaangażowanie elity politycznej na rzecz arystokracji finansowej w związku z obawą przed końcem kapitalizmu, gdyby fundusze emerytalne i oszczędności ludzi zostały zniweczone przez upadek setek dużych banków. Kilka europejskich banków odważyło się wejść w grę hipoteczną (w USA i w śródziemnomorskim sektorze nieruchomości, który zanikł) i podjęły zbyt duże ryzyko, tak że były na krawędzi niewypłacalności, gdy ich rządy wkroczyły, by przejąć ich długi. Konsekwencją było narastanie długów publicznych. Do 2010 r. obligacje państwowe strefy euro były sprzedawane po tym samym kursie obligacji, ale gdy finansjery arystokraci szukali nowych możliwości zysku, dostrzegli swoją szansę: kiedy przyjrzeli się wskaźnikowi trwałości tych państw, który mierzy zdolność do trwałego wzrostu gospodarczego, dostrzegli możliwość zróżnicowania ratingów obligacji państwowych członków strefy euro. Fundusze hedgingowe i bankierzy inwestycyjni, licytujący państwowe obligacje państw europejskich, teraz propagowali możliwość ruiny tych państw i kupowali obligacje państwowe tych nowo zidentyfikowanych ryzykownych państw członkowskich UE tylko za dodatkową opłatą za ryzyko. Doprowadziło to te państwa do ich obecnych kłopotów. Ponieważ Europejski Bank Centralny nie pełni funkcji pożyczkodawcy ostatniej instancji, państwa te musiały refinansować się za pomocą rynków kapitałowych. Pomimo zakazu pożyczania kapitału państwom, EBC zrobił wszystko, co w jego mocy, aby zapobiec upadkowi państwa, pożyczając setki miliardów euro prywatnym bankom na prawie zerowym oprocentowaniu. Podobnie jak w czasach recesji, nie ma alternatywy; prywatne banki biorą pieniądze z EBC po minimalnej stopie procentowej i umieszczają je w obligacjach państwowych krajów peryferyjnych o wyższym oprocentowaniu. Ma to podwójny skutek w postaci zmniejszenia dodatkowego obciążenia z tytułu ryzyka i kosztów pozyskania kapitału przez państwa oraz wypełnienia luk w bankach peryferyjnych, które bardzo cierpią z powodu ucieczki kapitału. Tymczasem recesja trwa, a stopa bezrobocia dochodzi do 25 proc., a zwłaszcza wśród młodych ludzi do 50 proc.

Można się spodziewać trwającej recesji, która może doprowadzić do depresji, której towarzyszyć będą niepokoje polityczne, które widzieliśmy już w Grecji i Hiszpanii. Dorasta młode pokolenie, które nie widzi szans na życie ani w tkance społecznej dawnej rodziny agrarnej, która zostanie zniszczona przez wielki europejski przemysł rolny, ani w tzw. „niezbędnych możliwościach zatrudnienia”. Wszystkie ich iluzje co do przyszłości w dobrze wspieranych europejskich równych warunkach, skonsolidowanych przez europejski system poziomu opieki społecznej, zostały obalone. Rozczarowanie i frustracja polityczna szerzą się zwłaszcza w krajach peryferyjnych Unii Europejskiej, czemu towarzyszy degradująca społecznie i narastająca bieda, a miejscami nawet głód.

Nie widać otwartej konfrontacji, ale walka toczy się za kulisami. Gra zaczyna się od mylącej diagnozy, że to państwa są grzesznikami, a nie prywatne banki: jeśli to jest hegemon w sferze publicznej, to gra jest już w połowie wygrana dla finansowych arystokratów. Powstaną instrumenty osłabiania państwa i tam, gdzie uzna to za konieczne, wzmacniania go. Rzeczywiście państwa są pod kontrolą – jak widzieliśmy w Grecji, gdzie UE wypchnęła niewybieralnego dyktatora na szczyt administracji państwowej, człowieka, który był prezesem greckiego banku narodowego, kiedy Goldman Sachs ukrywał deficytową stronę budżetu, a także we Włoszech, gdzie UE wypchnęła na szczyt stanu prezydenta, który był konsultantem Goldman Sachs, bez żadnego mandatu wyborczego.

Wraz z erozją klasy średniej wyborcy w krajach peryferyjnych coraz bardziej skłaniają się ku partiom, które obiecują znieść jarzmo procyklicznych oszczędności. Konkurencja na jednolitym rynku europejskim nie przyniosła jeszcze konwergencji gospodarek, ale więcej heterogeniczności, ponieważ rynki mają tendencję do nierówności i dywergencji zamiast konwergencji. Analitycy prywatnych banków z drugiej strony grożą wraz z Komisją Europejską kontynuacją ścieżki oszczędności i potępiają kraje członkowskie, które porzuciły politykę tzw. dobrego rządzenia i nie przestrzegają paktu fiskalnego. Niemiecki sekretarz skarbu oświadcza, że właściwe jest, aby narody będące dłużnikami były mocno karane wysokimi odsetkami za obligacje państwowe, kiedy już cierpią z powodu recesji. Strefa euro jest w jego oczach wspólnotą, w której niektóre kraje-dłużnicy wystawione są na furorę rynków jak grzesznicy na pręgierz. Wskazując na Grecję, gdzie od lat przekraczane są limity budżetowe, ukrywane przed kontrolą europejskiej administracji w specjalnych bilansach z pomocą banku inwestycyjnego Goldman Sachs, ignoruje się problemy stojące za długami pozostałych tzw. państw GIPSI: Długi banków prywatnych wynikają z pęknięcia bańki na rynku nieruchomości w państwach śródziemnomorskich, co było wynikiem błędnej alokacji kapitału. Kapitał i oszczędności zostały zainwestowane w nieruchomości, bez żadnej odpowiedzialności finansowej, bez żadnego zarządzania, czy to przez Komisję Europejską, czy przez państwa, ponieważ na rynku o swobodnej mobilności kapitału nie ma żadnego instrumentu do sterowania inwestycjami kapitałowymi. Arystokracja finansowa jest najgłębiej zainteresowana taką mobilnością kapitału, ponieważ daje jej ona możliwość strategii „give-and-draw back-strategy”, polegającej na podążaniu za najwyższą rentownością inwestycji w całym obszarze walutowym bez szkody dla sektora finansowego, ale z dużą szkodą dla pracowników, społeczności, regionów i państw, z których kapitał został odciągnięty („ucieczka kapitału”). Arystokracja finansowa jest rozprzestrzeniona poprzez wiele różnych gałęzi: od funduszy hedgingowych, bankierów inwestycyjnych, agencji doradztwa finansowego do dziennikarzy finansowych i agencji public relations, wszyscy oni żyją z – czasami horrendalnych – prowizji i honorariów, co oznacza, że najwięcej zarabiają w czasach wzrostu. Wzrost jest założeniem ich dobrobytu, niezależnie od tego, do czego prowadzi, niezależnie od jego zasadności, niezależnie od tego, jakie inwestycje leżą u jego podstaw. Istnieje więc podstawowa sprzeczność, ponieważ ucierpiałyby one z powodu ograniczeń w mobilności kapitału, co z drugiej strony jest warunkiem uniknięcia baniek i szkód dla pracowników, społeczności, regionów i państw. Państwa, które uzależniły się od inwestycji zagranicznych lub są ofiarami polityki swobodnej mobilności kapitału na otwartym rynku UE, nie mogą zarządzać inwestycjami lub cenami swoich walut poprzez dewaluację. Są wpędzone w dylemat, że nie mogą łatwo uciec od ograniczeń inwestorów z jednej strony, a z drugiej od odpowiedniego poziomu dobrobytu dla utrzymania poziomu życia i zachowania demokracji. Są więc dwie szanse na przezwyciężenie kryzysu: Państwo europejskie budowane jest jako unia, w której nie ma już konkurencji podatkowej, czyli prawdziwa unia fiskalna, zdolna do silnego zarządzania fiskalnego wraz z możliwościami rekompensaty dla przegranych. Jest to przyszłość, która pod pewnymi względami przypomina lata Wielkiego Kryzysu, kiedy to wzmocniono władzę centralną i kiedy rząd USA po raz pierwszy podjął kroki w kierunku nowoczesnego państwa opiekuńczego. Nie wolno nam jednak przeoczyć różnic: USA nigdy nie miały silnej władzy centralnej przed New Deal, więc Era Roosevelta była formą nacjonalizacji USA. W Europie wiele państw było silnymi państwami centralnymi, zanim straciło tę zdolność rządzenia, stając się członkami UE. Patrząc na dystans pomiędzy wolą polityczną, przejawami władzy jurysdykcyjnej i politycznej oraz postawami okręgów wyborczych europejskich państw członkowskich, co powinno nas przekonać, że tym razem jest inaczej?

Historia pełna jest unii monetarnych, które rozpadły się, ponieważ nie przekształciły się w unię polityczną i fiskalną. Powtórka tego procesu doprowadziłaby do rozpadu strefy euro, w którym państwa odzyskałyby władzę w zakresie dystrybucji bogactwa narodowego, co skutkuje twardą konfrontacją z finansową arystokracją.

Wniosek

Nasze obserwacje historyczne sugerują, że wysoka mobilność kapitału i brak kontroli państwowej prowadzą do wychylenia wahadła w kierunku ekonomii leseferystycznej (zob. Dale, 1996). W XIX wieku to standard złota ograniczał mobilność kapitału (Polanyi, 1944) uwolnioną w latach 20. XX wieku, gdy standard złota przestał funkcjonować jako miernik zagranicznej wartości waluty narodowej (z całym złotem w USA po I wojnie światowej, zob. np. Keynes 1919); w czasach po drugiej wojnie światowej to porozumienie z Bretton Woods rozpętało wolny handel, ale regulowało ruch kapitału przez ustalanie cen wymiany i zapewnienie silnej kontroli ruchu walutowego.

Dopiero w latach 80. zniesiono państwową kontrolę przepływu kapitału (zob. Helleiner, 1994). Rezultatem było, jak widzieliśmy, rewitalizacja brytyjskiej i amerykańskiej arystokracji finansowej ze wszystkimi krytycznymi konsekwencjami obecnego kryzysu.

Można się spodziewać, że wahadło przechyli się w drugą stronę, a politycy znów będą zdolni i kompetentni do ujarzmienia finansowej arystokracji poprzez regulację strumieni inwestycji, ograniczenie mobilności kapitału i możliwości tworzenia przyszłych baniek.

Bibliografia

  • Berle, A. and Means, G. (1968) [1932] Nowoczesna korporacja i własność prywatna . Nowy Jork: Harcourt, Brace & Świat.
  • Chandler, A. (1977) Widoczna ręka: rewolucja menedżerska w amerykańskim biznesie. Cambridge: Harvard University Press.
  • Dale, R. (1996) Ryzyko i regulacja na światowych rynkach papierów wartościowych . Chichester: John Wiley & Sons.
  • Elias, Norbert (2012) O procesie cywilizacji . Dublin: UCD Press [Dzieła zebrane, tom. 3].
  • Goldin, C. i Margo, R. (1992) „Wielka kompresja: struktura płac w Stanach Zjednoczonych w połowie stulecia”, Quarterly Journal of Economics . 107 (1): 1-34.
  • Gowan, P. (2009) „Kryzys w sercu kraju, przegląd nowej lewicy” . 55: 5-30.
  • Helleiner, E. (1994) Stany i ponowne pojawienie się globalnych finansów. Od Bretton Woods do lat 90 . Nowy Jork: Cornell University Press.
  • Keynes, JM (1919) Konsekwencje traktatu pokojowego . Londyn: Macmillan.
  • Krugman, P. (2009) „Making Banking Boring”, New York Times , 10 kwietnia.
  • McCraw, T. (1984) Prorocy rozporządzenia . Cambridge: Harvard University Press.
  • Pecora, F. (1970) [1939] Wall Street Under Oath: The Story of Our Modern Money Changers , Nowy Jork: AM Kelley.
  • Polanyi, K. (1944) Wielka transformacja . Toronto: Farrar i Rinehart.
  • Rauch, B. (1944) Historia Nowego Ładu . Nowy Jork: Creative Age Press.
  • Roy, WG (1997) Socializing Capital: The Rise of the Large Industrial Corporation in America a. Princeton, New Jersey: Princeton University Press.
  • Schlesinger, Jr. A. (2003) [1957] Kryzys starego porządku 1929–1933 . [Tom. II epoki Roosevelta]. Boston: Houghton Mifflin
  • Tugwell, R. (1933) Dyscyplina przemysłowa i sztuki rządowe . Nowy Jork: Columbia University Press.

Reinharda Blomert

Biografia

Reinharda Blomerta , dr hab. studiował w Heidelbergu i Berlinie socjologię, ekonomię i prawo jako redaktor naczelny LEVIATHAN, berlińskiego kwartalnika nauk społecznych w Wissenschaftszentrum Berlin.

Notatki

  1. Mniej więcej do tego czasu finanse nie byłyby opisywane w języku angielskim jako „przemysł”, słowo zarezerwowane dla produkcji. W podobny sposób instrument finansowy, taki jak nowy rodzaj polisy ubezpieczeniowej, nie zostałby opisany jako „produkt”, który ponownie był zarezerwowany dla fizycznych rzeczy wytwarzanych w procesie produkcyjnym.wróć do tekstu

  2. Nazwiska bankierów, którzy przetrwali pokolenia i zbudowali dynastie, firmy tworzące coś w rodzaju podmiotów prywatnych/publicznych, których personel obejmuje specjalną wiedzę i internalizuje specjalny habitus i specjalne tradycje – wszystko to są elementy arystokratyczne na poziomie osobistym. Na poziomie społecznym grupy te sprawują władzę i wpływ na rząd na poziomie funkcjonalnym, kontrolując rządy bez nadmiernej kontroli parlamentów.wróć do tekstu

  3. Teza Chandlera o zastąpieniu niewidzialnej ręki Smitha przez systematyczną koordynację produkcji i dystrybucji towarów „kładzie większy nacisk na korzyści dla systemu niż dla jakiejkolwiek określonej grupy, ale… uznaje koszty„ nieokiełznanej ”konkurencji dla biznesu i zgadza się, że racjonalną reakcją były podejmowane przez biznesmenów próby tworzenia pooli, karteli i trustów” (Roy, 1997: 177). Od początku tego rozwoju można spotkać korporacjonistów, którzy opowiadają się za „dyscypliną przemysłową i sztuką rządzenia” ze względu na zależność od ścieżki ekonomicznej, ale także sprzeczne stanowiska liberalnych „antytrusterów” – „proroków regulacji”, jak opisali to McCrawa (1984). O korporacjonistach zob. Tugwell (1933)wróć do tekstu

  4. Zobacz także Ron Chernow, „Where Is Our Ferdinand Pecora?”, New York Times , 5 stycznia 2009 r.wróć do tekstu

  5. Wrzawa wśród arystokratów z Wall Street była ogromna, a niektórzy z nich próbowali nawet puczu: „Generał Smedley D. Butler wywołał sensację, kiedy powiedział komisji Izby Reprezentantów, że latem 1934 roku grupa maklerów z Wall Street nakłaniała go do kierowania faszystowskiego marszu na Waszyngton i obalenia rządu w celu ochrony interesów handlowych” (Rauch, 1944: 137).wróć do tekstu

  6. Historycy postrzegają to jako zmianę z finansowej dynastii rodu Morganów na przemysłową dynastię rodu Rockefellerów, która zdominowała kolejne dziesięciolecia amerykańskiej gospodarki.wróć do tekstu

    Poskromienie ekonomicznych arystokracji

    Reinharda Blomert
    wissenschaftszentrum berlin für sozialforschung

    Pomiń inne szczegóły (w tym stałe adresy URL, DOI, informacje o cytatach)

    Tom 1 , wydanie 2 , lipiec 2012

    Licencja Creative CommonsTa praca jest dostępna na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne-Bez utworów zależnych 3.0. Prosimy o kontakt na adres mpub-help@umich.edu w celu wykorzystania tej pracy w sposób nieobjęty licencją.

    Aby uzyskać więcej informacji, przeczytaj zasady dostępu i użytkowania firmy Michigan Publishing .

Na górze strony

Obraz wyróżniający: Wejście na Broad Street do budynku giełdy nowojorskiej (po prawej) widziane z Wall Street. Zdjęcie – Nowy Jork1 032. CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=243386