Piotr Wojciech Kotlarz- „Marksizm” Wygłup, niewielka impreza garstki niedouków, którzy okazali się jednak na tyle cwani, że potrafili zarejestrować swoją organizację, spowodował ogólnopolską dyskusję: czy w naszym kraju odradza się nazizm? (…)

0
601

Wygłup, niewielka impreza garstki niedouków, którzy okazali się jednak na tyle cwani, że potrafili zarejestrować swoją organizację, spowodował ogólnopolską dyskusję: czy w naszym kraju odradza się nazizm? (Niektórzy nie odróżniają pojęć nazizm i faszyzm i stawiają to pytanie inaczej – czy w naszym kraju odradza się faszyzm?).

Oczywiście nazizm w Polsce odradzać się nie może, gdyż takowego wcześniej nie było. Czy w takim razie nazizm w Polsce się rodzi? Cóż, głupia, prowokacyjna akcja garstki nieodpowiedzialnych ludzi, którzy postanowili swój brak rozsądku nagłośnić i zaprosili na organizowaną przez siebie imprezę przedstawicieli jednej ze stacji telewizyjnych… otóż ta głupia imprezka, na której palono swastykę i postanowiono z okazji urodzin Hitlera zjeść tort, który zdobiła swastyka z wafelków… ta głupia impreza na pewno o rodzeniu się w Polsce nazizmu nie świadczy.

To zadanie powołanych przez państwo polskie służb, by ocenić, czy mamy tu do czynienia tylko z głupotą, czy też również ze świadomym działaniem osób i organizacji naruszających polską rację stanu.

To, że w naszym społeczeństwie – jak w każdym – znajdują się grupki nieodpowiedzialnych idiotów jest zrozumiałe (są też u nas, jak wszędzie, chorzy psychicznie – ale to już zadanie dla odpowiednich lekarzy). Nie potrafię jednak zrozumieć, z jakiego powodu poważna stacja telewizyjna chce ten jednostkowy incydent nagłaśniać. Cóż, głupota lub zła wola nie ogranicza się jak widać tylko do występu garstki niedouków. To znowu zadanie dla odpowiednich służb państwowych.

Nie chcę zajmować się tu tym jednostkowym incydentem. Jak podkreślałem już wielokrotnie pismo nasze jest dalekie od bieżących gier politycznych. Głośny incydent związany z tą propagującą nazizm imprezką skłania mnie jednak do zastanowienia się nad poważniejszą kwestią.

Propagowanie ideologii nazistowskiej, faszystowskiej i komunistycznej jest zakazane przez polską konstytucję. To wiemy. Czy jednak zastanawiamy się, z jakiego powodu? Czy wiemy, że prawodawcy podjęli tę decyzję nie tylko z powodów historycznych, z powodu ogromu zła, jakie przyniosły działania polityków kierujących się tymi ideologiami?

Otóż wydaje mi się, że nie, że nie zawsze docieramy do istoty tego zakazu. Dlatego też pragnę tu podkreślić, że zakaz ten wynika z tego, że wspomniane ideologie naruszają – dziś już powszechnie przyjęte – prawa podstawowe człowieka. Prawo do wolności, równości wobec prawa i poszanowania własności. Można te prawa rozszerzać, można mówić też o prawie do godności…, itd. itp. Myślę jednak, że wymienione przeze mnie trzy podstawowe powinny wystarczyć. Powinniśmy wiedzieć, że wspomniane ideologie są zakazane, gdyż wzywają do naruszenia powszechnie przyjętego prawa, wzywają do naruszenia konstytucji.

Głosząc nazizm, faszyzm, komunizm, wzywamy do złamania tych podstawowych, powszechnie przyjętych zasad. Do powrotu do idei niewolnictwa (obozy koncentracyjne), do próby przywrócenia zhierarchizowanego społeczeństwa feudalnego, do tego, że ponownie możemy być narażeni na utratę posiadanej własności.

Tu przejdę do głównego tematu, który zamierzam poruszyć w tym artykule.

Czy Marksizm, czy ideologia marksistowska, w równym stopniu – co nazizm i faszyzm – narusza podstawowe prawa człowieka? Czy i on jest zagrożeniem dla demokracji?

[Tu muszę wprowadzić pewną dygresję, ale wielu myli marksizm, komunizm z socjalizmem. To jednak zupełnie inne idee, które rożni właśnie stosunek do podstawowych idei – wolności, równości, poszanowania własności i rewolucji. Od wielu lat utożsamiam się z ruchem socjalistycznym, czuję się socjalistą, to znaczy idee wolności, równości wobec prawa i poszanowania własności są dla mnie są tak samo ważne jak idea społeczeństwa socjalnego, wspólnoty ludzi, empatia. Jako socjalista odrzucam też ideę rewolucji i ideę walki klas. Niestety, często zauważam, że wśród tzw. socjalistów są ludzie, którzy w istocie mają poglądy komunistyczne. Socjaliści opowiadając się za ideą demokracji odrzucają pojęcie społeczeństwa klasowego, odrzucają rewolucję, jako narzędzie służące do zmiany ustroju i stoją na stanowisku poszanowania własności. Przykładem społeczeństwa, które poszło drogą socjalizmu, w którym ta ideologia odniosła zwycięstwo jest np. społeczeństwo Szwedów i społeczeństwa innych państw skandynawskich. Niestety, z powodu zawłaszczania pewnych symboli, idei, często nie potrafimy określić różnić między poszczególnymi ideologiami.]

Głównymi ideami komunizmu są: idea społeczeństwa klasowego, idea rewolucji – jako „motoru postępu” i idea tzw. wspólnej własności.

Kim był Marks? Czy był tylko filozofem, człowiekiem, który chciał dotrzeć do prawdy, myślicielem, czy też raczej politykiem? Doktrynerem?

W moim odczuciu raczej tym drugim. Przecież twierdził: dotychczas historycy opisywali historię, czas najwyższy by ją zmieniać. Nie będę się tu zajmować rozbiorem logicznym tego zdania. Błędem wynikającym z ujmowania raz historii, jako nauki (badającej przeszłość), drugi raz historii, jako idei (jak Vico i Hegel), która wypełnia się w czasie. Można mieć wpływ jedynie na kształtowanie (zmianę) przyszłości, kierunki tych zmian (przemian) opiszą historycy. Zmieniać można przyszłość, przeszłości zmienić już nie można. Możemy ją inaczej interpretować, docierając do kolejnych źródeł lepiej ją poznać, zmienić jej (w sensie dokonania zmiany istniejących faktów) nie sposób.

Zajmując się, więc, próbując wpłynąć na zmianę aktualnej sytuacji Marks był politykiem, doktrynerem nie naukowcem. Nie był również filozofem.

By uzasadnić swoje poglądy Marks wspólnie z Engelsem odwoływali się do historii mając o dziejach człowieka (w połowie XIX wieku) wiedzę jeszcze niewielką. Nie chcę z tego powodu czynić im zarzutu, to znaczy – nie chcę tu dyskutować o sile ich umysłów. Stwierdzam tylko oczywisty fakt, że brak wystarczającej wiedzy prowadzi nasze umysły często na manowce. W ten sposób powstawały takie ideologie (poglądy) jak frenologia, eugenika (ulegały jej nawet największe umysły początków XX wieku, np. Korczak), rasizm.

Tak, poszerzając naszą wiedzę o świecie popełnialiśmy i zapewne popełniamy wciąż wiele błędów.

Marks z Engelsem (na bazie ówczesnej wiedzy historycznej) podzielili dzieje ludzkości na wydumane przez siebie epoki: jakiejś wspólnoty pierwotnej, niewolnictwa, feudalizmu, kapitalizmu i komunizmu. Dziś już wiemy, że podziały te w żaden sposób nie nadają się do systematyzowania dziejów, że komunizm okazał się zwykłą utopią. W swoich opisach tak pojmowanych dziejów Marks wprowadził pojęcie klasy. Nigdy nie udało się marksistom precyzyjnie zdefiniować tego pojęcia. Wrogów klasowych marksiści w swej praktyce szukali w rożnych grupach.

Już po upadku komunizmu (lub mówiąc bardziej precyzyjnie: po próbach zbudowania państwa komunistycznego, lub używając określenia bardziej odpowiadającego rzeczywistości: postrewolucyjnej dyktatury), jeden z marksistowskich (postmarksistowskich) ideologów pisał: poza istnieniem klasy uprzywilejowanej, złożonej z funkcjonariuszy partyjnych, administracyjnych i policyjnych, stabilność reżimu opiera się niewątpliwie też na samej imperialnej chwale1 oraz poniżej: Przywódcy sowieccy chcieliby dzisiaj widzieć [w czasach Gorbaczowa] swoich poddanych jako ludzi aktywnych i zmotywowanych do pracy2.

Tak pojęcie klasy pojmowali pogrobowcy tej odrzuconej wreszcie ideologii.

Na temat marksistowskiego podziału dziejów pisałem już wielokrotnie. Dziś jest on tylko dowodem manowców myśli ludzkiej. Odrzucamy też pojęcie klasy, które nigdy nie zostało jednoznacznie zdefiniowane i nie daję się wykorzystać do żadnych badań.

Kilka słów warto poświęcić idei rewolucji. Słowo to cieszyło się taką estymą, że dołączano je do przemian cywilizacyjnych i kulturowych (rewolucja neolityczna, przemysłowa – choć jak się okazuje takowych w ogóle nie było).

Czy rewolucja jest motorem postępu? Dotychczasowe wskazują, że były raczej jednym z podstawowych czynników regresu.

Wszystkie znane nam zwycięskie rewolucje kończyły się dyktaturą. To oczywiste siłą zdobyta władza dalej utrzymywana była przy pomocy siły. Wszystkie znane nam rewolucje przynosiły zniszczenie i powodowały regres cywilizacyjny społeczeństw nimi dotkniętych. To również oczywiste. W ciągu kilku miesięcy, lat, niszczono dorobek wielu pokoleń. Mało tego powstałe w wyniku rewolucji dyktatury uniemożliwiały wykorzystanie potencjału całego społeczeństwa. Iluż trzeba jeszcze rewolucji, by zrozumieć ten prosty fakt? Głoszenie idei rewolucji, wzywanie do niej powinno być zakazane.

Nawoływanie do zbudowania społeczeństwa klasowego, rozumianego, jako takie, w którym różne grupy mają odmienne prawa powinno być również zakazane. To wbrew idei demokracji, którą przyjęliśmy i którą chronimy przy pomocy konstytucji.

Tu znów sięgnę do „przemyśleń” Kołakowskiego, który pisał: Po pierwsze, mówiąc o demokracji, myślimy o systemie instytucji mających zagwarantować, że władza i wpływ elit politycznych korespondują z wielkością udzielonego im poparcia3.

Jeśli obywatel nie wie, czego się spodziewać po działaniach elit, sam system powoływania tych elit rychło musi się załamać. Sama na przykład instytucja wyborów runie albo będzie własną parodią tam, gdzie prawo nie rządzi, gdzie więc rządzący nie muszą prawa słuchać4.

Poglądy marksistowskie, marksistowski sposób myślenia odcisnął swoje piętno na umysłach swoich zwolenników, tych, którzy nawet w czasie dość powszechnego odrzucenia tej ideologii nie potrafili wyjść z labiryntu wprowadzonych przez nią schematów. Marksiście, postmarksiście, trudno zrozumieć istotę demokracji. Rządzić muszą elity (klasa panująca), lud (masa) ma tylko udzielać im odpowiednie poparcie i nie zmienia tego faktu to, że Kołakowski wzywa wspomniane elity do przestrzegania prawa.

Kołakowski pisał: Nie mamy zatem jednego kryterium prawomocności elit, a trudno też o definicję tyrana, która by nigdy nie budziła wątpliwości. Również kryterium legitymizacji demokratycznej nie wystarcza. Współczesne instytucje demokratyczne są wynalazkiem niedawnym, a nie wszystkie znane nam z przeszłości ustroje były okrutnymi tyraniami; lud też tylko rzadko kwestionował prawomocność władzy; trzeba w każdym razie wśród niedemokratycznych ustrojów rozróżniać lepsze i gorsze5.

Cóż, Kołakowski, jak wcześniej Marks, jak i późniejsi marksiści nie zadał sobie trudu, by poznać historię. Jak wcześniej marksiści i on posługuje się pojęciami, które są niejednoznaczne. Prawomocność elit. Jakich elit – czy tylko politycznych? Czy ich istnienie powinno regulować prawo? Żonglowanie pojęciami, nibymowa, ucieczka od zasad logiki, to próby kontynuowania w nowej rzeczywistości swych marksistowskich założeń.

Na szczęście demokracja przyniosła z sobą wolność, w tym wolność wypowiedzi. Dziś manowce, na które wkraczają niektórzy myśliciele, można demaskować.

Na szczęście po wielu pokoleniach udało nam się wyrwać spod panowania tzw. komunistów, przywracamy idee wolności, równości i poszanowania własności. Nie są one jednak nam dane. Po tysiącach lat, gdy zmuszono większość do życia w społeczeństwach zorganizowanych według innego porządku prawnego, powracamy do idei społeczeństwa egalitarnego, przywracamy trwające wciąż i rozwijające się w gminach (wiejskich, miejskich) idee demokracji.

Pojawiające się próby odtworzenia społeczeństwa zhierarchizowanego, społeczeństwa panujących i poddanych powinny być ujawniane i piętnowane. Powinniśmy je piętnować nie tylko z tego powodu, że naruszają nasze prawa, ale również dlatego, że przywrócenie tych odrzuconych idei może w przyszłości powstrzymać postęp, utrudnić rozwiązywanie wciąż nowych problemów, które w sposób naturalny wciąż się pojawiają i przed którymi staje ludzkość

Marksizm, leninizm, hitleryzm, stalinizm (komunizm, faszyzm, nazizm) są ideologiami zbrodniczymi, nawołującymi do obalenia istniejącego porządku prawnego, odejścia od powszechnie przyjętych praw człowieka, i jako takie, powinny być przez prawo zakazane. To znaczy powinno być zakazane prawo propagowania tych ideologii. Oczywiście powinniśmy mieć prawo do ich badania, opisu. Powinniśmy wiedzieć o naszych, ludzkich, błędach, pomyłkach. Powinniśmy o nich wiedzieć, by uniknąć podobnych w przyszłości.

Powyżej wspomniane błędy brały się głównie z prób uogólnienia złożonej rzeczywistości. Unikajmy przede wszystkim uogólnień.

[W artykule powołuję się tylko na cytaty z pracy Leszka Kołakowskiego, a to dlatego,, by wykazać jak ważną jest kwestia języka, kwestia pojęć. Leszek Kołakowski, mimo że nawet we własnym odczuciu zerwał z marksizmem, pozostał w tej doktrynie w zakresie pojęć. Nie tylko w opisie rzeczywistości, ale i jej rozumieniu. Nie pojął istoty demokracji, gdyż wciąż tkwił w metodologii i terminologii marksistowskiej.]

Piotr Kotlarz

1 L. Kołakowski, Niepewność epoki demokracji, Kraków 2014, s. 64.

2 L. Kołakowski, Niepewność epoki demokracji, Kraków 2014, s. 64.

3 L. Kołakowski, Niepewność epoki demokracji, Kraków 2014, s. 208.

4 L. Kołakowski, Niepewność epoki demokracji, Kraków 2014, s. 170.

5 L. Kołakowski, Niepewność epoki demokracji, Kraków 2014, s. 257