Zosia Lenczewska-Samotyj „Sześć szczęśliwych gdy” Gdy idę, idę przed siebie i widzę nieznany świat. Idę po ścieżce nieznanej i dotąd nieodkrytej(…)

0
578

Zosia Lenczewska-Samotyj

Gdy idę, idę przed siebie i widzę nieznany świat. Idę po ścieżce nieznanej i dotąd nieodkrytej. Idę sama, zdana tylko na siebie i swoje przeczucia. Świat się do mnie uśmiecha i wyciąga rękę – bo ten, kto odważył się spojrzeć na niego głęboko i przeczytać historię między wierszami, jest zawsze mile widziany. Gdy samość jest samością, ale nigdy nie samotnością. W plecaku jedynie mapa, notes, aparat i namiot z owcą Penelopą. Każdy dzień w innym miejscu, nocleg pod gwiazdami, świt witany z kurami, a noc – z księżycem jako jedynym kompanem. Ludzie w drodze, droga sama w sobie. To jest szczęście.

Gdy pakuję torbę z obiektywami, aparat i statyw. Jadę na łąkę, pole, do lasu. Wciągam całą sobą zapach natury, drzew, słyszę szum wody i śpiew ptaków. Zakładam pasek na szyję, przymykam lewe oko, prawe przykładam do muszli. Życie staje w miejscu, problemów nie ma. Wiara w lepsze jutro jest najbardziej oczywistą ze spraw. Wyobraźnia skacze po kanałach tak, jak oczy skaczą po liściach, kwiatach, pąkach. Zapach trawy, rosa na krzewie, drzewo chylące się nad stawem, drobne listki witające świat z ufnością i małą dozą nieufności – bo co jeśli za mocny deszcz połamie gałęzie, zamiast łagodnie je napoić? To jest szczęście.

Gdy wychodzę z żółwiej skorupy. Ona pęka, rozpada się, trzaska w drobny mak. Siedzę przy stole, herbata w kubku parzy język, miód na łyżeczce rozpuszcza wszelkie wątpliwości. Nie ma alkoholu, papierosów, innych nieładnych substancji. Są zamiast tego ładni ludzie, bardzo ładne rozmowy, dobre lody i dużo śmiechu. Ziemia kręci się dalej, wokoło w popłochu przed uciekającą karierą biegają mrówki, a my prowadzimy długie, ultra ciekawe rozmowy. I są nauki, wnioski, zaufanie, szacunek. Człowiek człowiekowi człowiekiem, przyjacielem, inspiracją. To jest szczęście.

Gdy wracam do siebie. Wstaję z łóżka, witam dzień, witam pająka w rogu sufitu i dziurę w poduszce, brud za paznokciami i psi język w nosie. Wstaję, piję wodę, czytam książkę. Nic nie muszę, wszystko mogę. Mogę być i mogę śnić. Uśmiecham się do siebie, bo tak dawno mnie nie było, a w końcu jestem. Dzień wypełniony po brzegi pasją, pracą, miłością, fotografią, pisaniem, rozmowami. Książki, herbata, podróże, samomiłość, dobre jedzenie, dużo wody, dużo uśmiechu, mało łez. Powrót zza dymnej zasłony. To jest szczęście.

Gdy piszę, stopniowo zapełniając kolejne kartki papieru. Miarowy stukot klawiatury wypełnia przestrzeń dźwiękiem. Słowa pojawiają się znikąd i płyną, bynajmniej nie donikąd. Słowa tworzą zdania, akapity i kartki pełne treści, serca, zachwytu i duszy. Słowa stają się ujściem człowieka, który żyje wewnątrz i świat widzi ostrzej niż inni, mimo że patrzy przez różowe okulary. W pisaniu jest dużo pewności siebie, lekkości, śmiałości i niejasności. Abstrakcji, nawiązań i nierozwiązań. Są barwne opisy, długie wstępy i szorstkie zakończenia. Jest wolność, cały wszechświat zamknięty w zdaniu i satysfakcja. To jest szczęście.

Szczęście to coś, co kreuję sama. Coś, co zależy tylko ode mnie. Coś nienamacalnego, co jednocześnie czuję każdą komórką ciała. Szczęście jest wówczas, gdy jestem u siebie, w sobie i ze sobą. Gdy robię to, co kocham i robię to dobrze. Gdy otaczam się ludźmi, których kocham i tymi, których szanuję. Gdy nie mam sobie nic do zarzucenia. Gdy działam i żyję pełną piersią, a co wieczór kładę się spać z poczuciem, że to było dobry dzień, tydzień, miesiąc. Gdy nie stoję w miejscu. Szczęście nie pojawia się znikąd i nie przychodzi samo. O szczęście trzeba dbać każdego dnia, w każdej minucie życia. O szczęście jest łatwo, lecz trzeba o nim mocno pamiętać.

Kilka słów o autorze: Zosia Lenczewska-Samotyj:

Młoda kobieta żądna świata i przygód. Nie umie usiedzieć w miejscu, a jej największą pasją są podróże – najlepiej samotne, za jedynych towarzyszy mając optymizm, notes i aparat. W blogosferze obecna od blisko trzech lat, od zimy ’16 poważnie myśli, co tu zrobić, by z pasji do pisania żyć. Łapie każdą chwilę, nie pozwalając sobie na lenistwo, a co ma zrobić jutro, robi dziś. Taka sobie współczesna hipiska z wytatuowanym ciałem”.

Odwiedź Zosię na jej blogu: https://przezzycieinaczej.wordpress.com/