Opowiadanie-Zosia Lenczewska-Samotyj „Nie zapomnij piesni” Przyszła wiosna. Ptaki śpiewają niczym w operze, cytrynki fruwają nad grządkami truskawek. Na okolicznych łąkach rozkwitają maki, chabry i rumianki.(…)

0
569

Przyszła wiosna. Ptaki śpiewają niczym w operze, cytrynki fruwają nad grządkami truskawek. Na okolicznych łąkach rozkwitają maki, chabry i rumianki. Pszczoły coraz częściej wybierają się na wojaże z ula do lasu i do starej lipy w odwiedziny.

Na stole codziennie lądują młode warzywa z ogrodu: marchewki, ziemniaczki, kalafior i kapusta. Z masłem od sąsiadki albo z bułką tartą. Czasami jest potrawka z ryżem, niekiedy placuszki. Kobieta w kwiecistej sukience jeździ na targ po kwiaty i jajka. Po południu pieli grządki, później maluje południową ścianę domu. Ten jest z drewna, z rzeźbionymi okiennicami i czerwonym, omszałym ze starości dachem.

Mieszka w nim siwa kobieta, która jednak nie ma zbyt wielu zmarszczek, dwa psy i kot. W obejściu jest także koń i trzy kozy. Psy są bardzo włochate, wielkości sporego kucyka, kot jest łysy, a koń – to koń, polski siwek.

Lama i Mala – czekoladowe nowofunlandy – mogłyby stanąć w konkury o tytuł najszczęśliwszych psów na świecie. W kuchni mają swoje posłanie – wielką kanapę obitą w gruby lniany materiał. Żyją z damą, która dałaby się za nie pokroić.

Kobieta każdego ranka o świcie wita świat, wychodząc z sypialni prosto na przydomową łąkę. Często w lesie za sadem widuje dziki i sarny, które, zdaje się, kiwają jej głowami w geście powitania. Słońce wznosi się powoli na niebie, podczas gdy ona zakłada grube skarpety i kalosze. Z lodówki wyciąga kawał mięsa dla psów, oporządza konia – Lusię, daje jeść kotu i wypuszcza kozy na pastwisko. Przed śniadaniem wybiera się z Lamą i Malą na spacer, często towarzyszy im także Łysek, polując na myszy i chowając się za powalonymi pniami drzew. To niesamowite, ale ten kot zachowuje się jak pies – często chodzi przy nodze, zna parę komend i przychodzi na zawołanie.

Z Lusią często wybierają się na przejażdżki. Galopują po okolicznych wzgórzach, łąkach i bukowym lesie. Niekiedy i na oklep – bo znają się jak…łyse dziki i niejedno razem przeżyły i widziały.

Towarzystwo żyje ze sobą w symbiozie, jak księżyc i słońce, jak ziemia i woda i jak gwiazdy na niebie – te które jeszcze są z tymi, których już nie ma.

Po śniadaniu kobieta zaczyna pracę. Przed obowiązkami domowymi czekają na nią zajęcia zawodowe.
Dużo pisze, pisze barwnie i kolorowo. Sporo maluje, maluje przykładnie i zachłannie. Niemało fotografuje, fotografuje wolno i nieprzemyślanie. Spotyka się z ludźmi, którzy odwiedzają jej koniec świata i wyjeżdżają stamtąd z uśmiechami na twarzy i pudełkami, obwiązanymi różową wstążką.


Dom w kolorze niezapominajek nie ma ogrodzenia, choć przy polnej drodze stoi furtka, przez którą mogą wejść jedynie dobre duchy. Najbliżsi sąsiedzi mieszkają dziesięć kilometrów w dół doliny, za to leśne zwierzęta często odwiedzają spokojną osadę.

Kobieta nie lubi się spieszyć, nie przepada za szarą codziennością. Co kwartał szyje sobie nową sukienkę z materiału, który dostaje od zaprzyjaźnionej krawcowej. Często czyta książki, głęboko oddycha i nie umie biegać, choć mówić – mówi bardzo szybko, by zdążyć przekazać wszystkie swoje myśli. Nie traci nic z życia, mimo że w mieście bywa co trzy lata, a poza zwierzętami nie utrzymuje bliskich relacji z rodziną. Ceni sobie swój mały świat, w którym wszystko płynie własnym torem, bez zakłóceń i narzekań. Nic nie dzieje się bez konkretnego celu, a najciekawsze zawsze znajduje się za rogiem.

I gdy co wieczór rozplątuje dwa warkocze, wie, że Sufi mieli rację, mówiąc, że najgorzej jest przestać słyszeć pieśń. Ona tego nigdy nie robi.

Kilka słów o autorze: Zosia Lenczewska-Samotyj:

Młoda kobieta żądna świata i przygód. Nie umie usiedzieć w miejscu, a jej największą pasją są podróże – najlepiej samotne, za jedynych towarzyszy mając optymizm, notes i aparat. W blogosferze obecna od blisko trzech lat, od zimy ’16 poważnie myśli, co tu zrobić, by z pasji do pisania żyć. Łapie każdą chwilę, nie pozwalając sobie na lenistwo, a co ma zrobić jutro, robi dziś. Taka sobie współczesna hipiska z wytatuowanym ciałem”.

Odwiedź Zosię na jej blogu: https://przezzycieinaczej.wordpress.com/