Ona nigdy nie wygląda ładnie. Zawsze ma czegoś za dużo, tłuszczyku na ramionach na przykład. Albo za mało, tych centymetrów w biodrach. Nigdy nie jest taka, jaką być powinna, jaką chcieliby ją postrzegać. Mówi sobie, że od jutra to naprawdę zero pizzy i słodzonej kawy. Obiecuje, że wstąpi na siłownię w drodze z pracy i zapisze się na treningi, najlepiej kontraktem na pół roku.
On nie bywa przystojny. Dobrze gra przed kumplami, no bo jak powiedzieć, że ciąży mu niski wzrost i wystający brzuszek. Że zawsze pragnął być jak Brad Pitt, lecz mu nie wyszło. Że nie ma motywacji, by biegać i podnosić ciężary, toteż marnuje wieczory przed telewizorem. Czuje, że powinien działać, robić tyle rzeczy, a okazuje się, że w zasadzie to nie robi nic.
Presja jest tak ogromna, że nie ma szans na to, by stała się motywacją – to jedynie czarny strach.
Zewsząd im mówią: Weź się w garść. Zadbaj o siebie. Udoskonalaj. Twórz. Nie marnuj życia. Halber dobrze posumowała ten pęd w „Najgorszym człowieku na świecie”:
„Na każdym rogu czeka na Ciebie informacja o ludziach sukcesu. Musisz zdążyć odnieść sukces zawodowy, wychować dziecko, znać minimum jeden język obcy, znaleźć czas dla siebie, zrobić remont, oddychać, umyć kibel. Musisz napisać sztukę, zrobić sam łódź, nauczyć się jeździć na nartach, nauczyć się medytować, pojechać do Azji, zmienić pracę, zmienić żonę. A Ty zamiast tego siedzisz przed telewizorem. I wpierdalasz te czipsy i wafelki.”
Ona i on to typowi i topowi przedstawiciele Nas z XXI wieku. Mają tyle zadań do wykonania, wymagań i zmagań. Ze sobą przede wszystkim. Bo czy naprawdę wszystko mogą i ich może wszystko? A może jednak nie? A może jednak korpo i w czasie wolnym oglądanie memów w sieci?
Co nimi kieruje, co im nakazuje grać i starać się sprostać wymaganiom innych?
Media i sztuka. Bo media to sztuka przecież. Może nieco sprymityzowana i durna, ale sztuka.
Czy sztuka dla sztuki? Szczerze wątpię. Przecież nawet za sztuką dla sztuki skrywa się jakaś filozofia. Sztuka tworzy, ale nie tylko obrazy czy fotografie. Sztuka tworzy umysły, wpływa na nie i nimi rządzi. Nie jak milutki ksiądz na ambonie, raczej jak ta wredna raszpla z podstawówki.
Kto tak naprawdę sam o sobie decyduje? Czy jest taki ktoś?
Chodzimy do muzeów i podziwiamy wielkie dzieła – a tam – zazdrościmy sukien wielkim paniom; snujemy plany na odwiedzenie krain z pejzaży.
Działanie podprogowe.
Oglądamy filmy, czytamy książki i marzymy o księciu z bajki. A jak nie królewicz, to niech będzie choć brutalny wilk z „Czerwonego Kapturka” – kto w końcu nie lubi brutali?
Mamy oszałamiające zdjęcia modeli nie z tej ziemi. Tylko ciał nie mamy z kosmosu, to raczej jakieś planetoidy, a nie zacne Marsy i Wenusy.
I znowu jest obezwładniająca furia i zażenowanie; wstyd i bunt; pytania i zero odpowiedzi.
I jak tu nie zwariować?
Prehistoryczna bogini płodności, na skałach malowana, miała nadwagę do potęgi n-tej. Jaskiniowcy kochali ciałko. Egipcjanie cenili szczupłość i dwa kilo makijażu na buzi. Grecy i Rzymianie zaś uwielbiali naturalność i pełne kształty, co widać na każdej możliwej rzeźbie. W średniowieczu kobiety po raz pierwszy w historii popadły w anoreksję, gdyż ascetyzm był wtedy w cenie i nieprzykładanie wagi do spraw przyziemnych – wręcz wyrzekano się zaspokajania wszystkich cielesnych potrzeb, ale już z epoki baroku wzięły się „rubensowskie kształty”.
Każdemu się zdaje, że jest kowalem swojego losu – i jej, i jemu. Ale nie jest, bo wciąż coś wpływa na podświadomość. Przecież sztuka i świat nie są po prostu ładne. Nie – one nas grzeją, a nigdy ziębią.
Kilka słów o autorze: Zosia Lenczewska-Samotyj
„ Młoda kobieta żądna świata i przygód. Nie umie usiedzieć w miejscu, a jej największą pasją są podróże – najlepiej samotne, za jedynych towarzyszy mając optymizm, notes i aparat. W blogosferze obecna od blisko trzech lat, od zimy ’16 poważnie myśli, co tu zrobić, by z pasji do pisania żyć. Łapie każdą chwilę, nie pozwalając sobie na lenistwo, a co ma zrobić jutro, robi dziś. Taka sobie współczesna hipiska z wytatuowanym ciałem”.
Zosia Lenczewska-Samotyj
Odwiedź Zosię na jej blogu: https://przezzycieinaczej.wordpress.com/