Czy malarstwo naskalne ma związek z wielkimi kataklizmami? (cz. 1)

0
960

Czy malarstwo naskalne ma związek z wielkimi kataklizmami? (cz. 1)

Podejmując się trzy lata temu napisania pracy na temat wielkich kataklizmów, które dotykały w przeszłości naszą planetę, sądziłem początkowo, że będzie to praca dość łatwa, że wystarczy tylko przejrzenie dostępnej na ten temat literatury, dokonanie wyboru, uporządkowanie dotychczasowej wiedzy, ujęcie jej w przystępny sposób… Nic z tego. Okazało się to niemożliwe.

W miarę zagłębiania się w temat, dostrzegłem jak mało o nim dotąd wiemy. Zauważyłem ponadto, że wiedza nasza na temat tych zagadnień w ostatnich latach zaczęła narastać wręcz lawinowo. Dzieje się tak z powodu coraz większej ilości zdjęć satelitarnych, badań geologicznych związanych z poszukiwaniem nowych złóż surowców (zwłaszcza ropy), badań rdzeni lodowców, doskonalenia metod badawczych itd. Często, już po napisaniu dotyczącego jakiegoś wybranego okresu rozdziału, okazywało się, że właśnie odkryto ślady upadku jakiejś asteroidy odnoszące się akurat do tego okresu lub kolejne badania archeologiczne dowodziły, że skutki jakiegoś kataklizmu dla pewnych obszarów były większe lub mniejsze niż wcześniej zakładano. Znaczną część teorii, które dotąd przyjmowaliśmy za obowiązujące należy uznać ponownie tylko za hipotezy… możemy odnośnie do pewnych zagadnień postawić hipotezy zupełnie nowe.

Ostatnio dowiedzieliśmy się o odkryciu nieznanego wcześniej przykładu malarstwa naskalnego na jednej z wysp Indonezji. Odkryty w jaskini rysunek świni stał się swego rodzaju sensacją z powodu daty jego powstania. Mnie jednak skłonił do innych przemyśleń.

Mimo, że od kilkunastu już lat zajmuję się początkami rozwoju naszej cywilizacji, dopiero teraz uświadomiłem sobie, że przecież obok malowideł w tej jaskini, a wcześniej w innych, w których znaleziono naskalne malarstwo, poza malowidłami nie znaleźliśmy innych przykładów w miarę wysokiej kultury materialnej (oraz jak w przypadku malarstwa, duchowej). Mało tego, wszystko wskazuje na to, że nie możemy mówić o ciągłości zamieszkiwania tych jaskiń. Nie wiemy, jak długo były zamieszkiwane, ale na pewno był to proces tylko okresowy. Może i kilka pokoleń (choć przypuszczam, że znacznie krócej), ale to przecież relatywnie bardzo niedługo.

Jaskinie nie były naturalnymi siedliskami człowieka. Zamieszkiwał w nich okresowo tylko w wyniku jakichś nadzwyczajnych wydarzeń.

Postanowiłem zestawić czas zasiedlania jaskiń z czasem zaistnienia wielkich kataklizmów. Połączyć te informacje z teorią tzw. „wąskiego gardła ewolucyjnego” (sądzę, że w czasie rozwoju naszego gatunku takich „wąskich gardeł” mogło być więcej). Połączyć te informacje z innymi odnoszącymi się do tzw. człowieka z Flores i człowieka z Naledi i wykazać, że i w naszym gatunku, tak jak np. w przypadku mamutów, na niektórych obszarach w wyniku długotrwałych skutków kataklizmu mogło dochodzić do regresu, do karłowacenia…

To dość skomplikowane zagadnienie i mimo posiadania przeze mnie dość sporego zasobu informacji zajmie mi jakiś czas. Już dziś postanowiłem jednak przypomnieć o wielkim kataklizmie, który naukowcy łączyli często właśnie zaistnieniem tzw. „Wąskiego gardła” i z powstaniem naszego gatunku.

Wulkan Toba (Powstanie kolejnej „epoki lodowcowej”)

Do kolejnego znacznego ochłodzenia klimatu i zlodowacenia doszło około 80.000 lat temu. W większości dotychczasowych publikacji tę gwałtowną zmianę klimatyczną i związany z nią ogromny kryzys demograficzny, łączony często z rozwojem Homo sapiens, wiązano z wybuchem wulkanu Toba, datowanym na około 73 tys. lat temu (spotykamy też datę 74 tys. lat temu). Wydaje się jednak, że uwzględniając najnowsze badania, musimy znacznie zweryfikować tę hipotezę, nie pomijając jednak i wpływu na ówczesny świat wspomnianej erupcji.

Wydaje się, że proces chłodzenia klimatu rozpoczął się kilka tysięcy lat wcześniej, należy też wziąć pod uwagę, że nie dochodziło do niego w sposób nagły. Zmiany klimatyczne przebiegają w czasie, w długich okresach i najczęściej nie mają zasięgu globalnego, a w każdym razie nie rozkładają się na Ziemi równomiernie. Ze znacznie późniejszego okresu wiemy na przykład, że w czasie tzw. „małej epoki lodowcowej” lodowiec alpejski przyrastał tylko (aż – wszystko zależy do punktu widzenia) o trzysta metrów rocznie (o strzał z muszkietu). Co ciekawe, podobnie jak w wypadku poprzednich ochłodzeń klimatu i tym razem mamy do czynienia z całym cyklem wydarzeń. Uderzenie meteorytu (lub nawet kilku meteorytów), a następnie seria wybuchów wulkanicznych. To dopiero suma skutków tych kataklizmów powodowała, że ówczesne ochłodzenie trwało aż tak długo, ale także i w tym wypadku zapewne nie było ono stałe, nie wzrastało też jednostajnie. Na różnych obszarach kolejne kataklizmy, nawet o mniejszej skali zwiększały ochłodzenie, po pewnym czasie odchodziło zaś do ocieplenia.

Około 80.000 lat temu doszło do kolejnej wielkiej katastrofy kosmicznej. Nie znamy jej zasięgu i skali. Być może, jak w wielu innych okresach doszło wówczas do upadku na ziemię wielu asteroid i komet, być może katastrofę tę powinniśmy wiązać tylko z jednym upadkiem. Na ten okres datowany jest upadek meteorytu Hoba, który został znaleziony w 1920 roku. Był ogromny, największy ze znalezionych dotychczas na Ziemi. Waży 60 ton, znajduje się w Namibii ponadto ma nietypowy kształt – jest bardzo płaski. Ten kształt mógł spowodować, że meteoroid ten wielokrotnie odbijał się od atmosfery Ziemi jak kaczka puszczana na wodzie. Tracił przy tym swoją prędkość związaną z orbitalnym ruchem wokół Słońca – w efekcie jego upadek na powierzchnię Ziemi miał charakter spadku swobodnego, a jego końcowa prędkość była zbliżona do prędkości granicznej. O takim scenariuszu mogą świadczyć dwa fakty. Po pierwsze – meteoryt nie rozpadł się na drobne fragmenty, jak zwykle dzieje się to, gdy wpadając w atmosferę z dużą prędkością rozgrzewa się do wysokiej temperatury. Po drugie – nie zagłębił się bardzo w ziemi i nie utworzył na tyle dużego krateru, żeby zachował się on do naszych czasów. Meteoryt ma w przybliżeniu kształt prostopadłościanu z kwadratową podstawą o boku 2,7 m oraz wysokości 90 cm. Składa się w 84% z żelaza, 16% z niklu ze śladowymi ilościami kobaltu. Ma, zatem typowy skład dla meteorytów żelaznych zwanych ataksytami. Ten rodzaj upadku, który nie spowodował powstania krateru, miał prawdopodobnie niewielki wpływ na zmiany klimatyczne. Analizując różne impakty musimy brać pod uwagę nie tylko wielkość meteorytów, ale i kąt upadku. Mniej więcej na ten sam okres datowany jest kolejny upadek asteroidy. W listopadzie 2018 roku odkryto krater pod lodowcem Hiawatha na Grenlandii, którego średnica wynosi ponad 35 kilometrów (wg innych artykułów 36,5 km). Znajduje się pod grubą na 2 km pokrywą lodową. Wielkość krateru stawia go na 22 miejscu wśród największych kraterów uderzeniowych znajdujących się na Ziemi. Wstępne badania wskazują, że powstał on przed około 79 tysiącami lat[1].

W tym wypadku skutki tego kataklizmu dla dziejów Ziemi były zapewne ogromne. Uderzenie w Grenlandię, spowodowało zapewne gwałtowne topnienie pewnych lodowców, ocieplenie klimatyczne i podniesienie poziomu mórz. Poza wstrząsami tektonicznymi, dalszą konsekwencją tych kataklizmów mogły być kolejne – wybuchy stratowulkanów: Atitlan i Toba. Myślę jednak, że takich erupcji (co prawda o mniejszym współczynniku VEI) było w tym okresie znacznie więcej. Nie wiemy, jaka była skala mniejszych erupcji wulkanicznych w kolejnych tysiącleciach, to przypuszczalnie jednak one przyczyniły się do przedłużenia tej epoki lodowcowej. Warto pamiętać również o tym, że ponad 70% do 75%  powierzchni naszej planety stanowią wody mórz i oceanów, upadki na nie asteroid nie pozostawiały aż tak widocznych śladów.

Erupcja stratowulkanu Atitlán datowana jest na około 82 000 lat p.n.e. Mający 3535 m. wysokości wulkan Atitlán (hiszp. Volcán Atitlán) wznosi się w łańcuchu wulkanicznych ciągnących się wzdłuż południowego wybrzeża południowej Gwatemali, w departamencie Sololá. Wokół wznoszą się kolejne dwa wulkany: San Pedro i Tolimán. Ostatnia erupcja stratowulkanu Atitlán miała miejsce w 1853. Ta z tak odległej przeszłości była jednak znacznie większa. Wybuch przed dziesiątkami tysięcy lat spowodował powstanie potężnej chmury popiołu, która osiadła na znacznym terenie Ameryki Środkowej. Warstwa ta została rozpoznana w trakcie badań prowadzonych równocześnie na Pacyfiku i Morzu Karaibskim. Pozostałością tego wybuchu jest dziś wielkie jezioro, które, wypełnia ogromną kalderę. Dziś możemy już wykazać, że między wspomnianą katastrofą a zmianami klimatycznymi tamtego okresu istniał jakiś związek. Okazało się, że szczątki roślinne ponad warstwą popiołu różniły się od tych, które znaleziono pod nią. Czas wybuchu Atitlán pokrywałby się, więc, z okresem następujących wówczas zmian klimatycznych. W tym też czasie doszło do znacznego wzrostu akumulacji lodu w Grenlandii, co może sugerować, że wybuch wulkanu w Gwatemali wpłynął na zwiększenie opadów śniegi w tym regionie. Pobrane z Północnego Atlantyku próbki pokazują, że po erupcji tego wulkanu temperatura powierzchni wody spadła o 3°C [175][2].

Pomiędzy 40.000 a 150.000 lat temu miała również miejsce kolejna erupcja wulkanu Galeras. Była ona mniejsza od pierwszej, ale wciąż zauważalna: doszło do wyrzucenia około 2 km³ materiału wulkanicznego. Później część kaldery zapadła się, prawdopodobnie w wyniku niestabilności spowodowanej przez aktywność hydrotermalną. Późniejsze erupcje uformowały mniejszy stożek w obrębie kaldery w kształcie podkowy.

W nauce, a zwłaszcza w publicystyce często spotykamy się z teorią, że do nastania zimy wulkanicznej doszło jednak dopiero w wyniku wybuchu Toby 73000 lat temu (według innych informacji 74000 lat temu). Zakłada się również, że to właśnie ten kataklizm był przyczyną zmian gatunkowych wśród hominidów, które doprowadziły do powstania Homo sapiens.

Według jednej z hipotez w wyniku gwałtownego ochłodzenia klimatu[3] wyginęło wówczas większość populacji ludzkiej. Przetrwało zaledwie kilka tysięcy przedstawicieli naszego gatunku. Nie wiemy jednak, jaka była rzeczywista skala tego kryzysu i jaki był jego zakres na poszczególnych obszarach. Trzeba też dodać, że część naukowców wskazuje, że ochłodzenie klimatu rozpoczęło się wcześniej, a wybuch tylko je wzmocnił i przyśpieszył zmiany. Również do zróżnicowania wewnątrz naszego gatunku dochodziło już wcześniej, a czas wyodrębnienia się Homo sapiens niektórzy badacze przesuwają dziś na 200.000 a nawet 300.000 lat temu.

Wybuch indonezyjskiego wulkanu Toba (VEI-8) był najpotężniejszą erupcją wulkaniczną na Ziemi w ciągu ostatnich 2 milionów lat. Podczas erupcji tego wulkanu do atmosfery mogło zostać wyrzucone nawet 2800 a może nawet 3000 kilometrów sześciennych materiału. Znacznie ponad tysiąc razy więcej niż w wyniku wspomnianej wyżej erupcji wulkanu Galeras! W jej efekcie powstała na Sumatrze ogromna kaldera, w której powstało największe w Archipelagu Malajskim jezioro o powierzchni ponad 1900 kilometrów kwadratowych, długości 100 km, szerokości 34 km i głębokości dochodzącej do 505 m. Warstwa popiołów powulkanicznych docierała na odległość kilku tysięcy kilometrów; w promieniu około 300 km dochodziła do pół metra. Wstrząs sejsmiczny dotarł do oceanu i wywołał falę tsunami, która po dotarciu do plaż sąsiednich lądów wzniosła się na wysokość kilkaset metrów i popłynęła w głąb azjatyckich i australijskich obszarów. Odbita – wróciła na Sumatrę, i znów ruszyła z powrotem. Ci, którzy byli najbliżej wybuchu i jakimś cudem przeżyli pierwsze uderzenie, chowali się zapewne pospołu ze zwierzętami w grotach i jamach, inni próbowali ucieczki. I jednych, i drugich dopadła wkrótce śmierć. Ginęli potem ci, którzy mieszkali dalej i dłużej uciekali. Jeśli nie ponieśli śmierci podczas eksplozji, umierali potem na spalonej ziemi, roszonej trującym deszczem, która przestała rodzić. Żar opadającego z nieba żużlu, który palił żywe istoty i wzniecał płomienie w lasach, wkrótce zastąpił cień i chłód wulkanicznej zimy[4].

To opis Macieja Rosolaka, który razi jednak publicystyką. Autor ten nie określa i nie różnicuje obszaru dotkniętego kataklizmem, którego skutki były globalne, ale jednak nierównomierne. Większość badaczy zgadza się z tezą, że tzw. wulkaniczna zima trwała 6 – 10 lat, powinniśmy jednak dookreślić jej zasięg. Przez kilka kolejnych lat średnia temperatura na Ziemi spadła o 3 – 5°C (według innych ocen nawet 6 – 7°C). Opadające na ziemię pyły pokryły ogromne obszary – dotarły nawet na Grenlandię. Wybuch wulkanu Toba potwierdzają m.in. badania rdzeni pobranych z lodowców na Grenlandii. Skutkiem ochłodzenia klimatu było utworzenie się w wyższych szerokościach geograficznych (ale także w wysokich górach stref gorących – Atlas, Kilimandżaro) lodowców kontynentalnych i górskich. Generalny spadek ówczesnej średniej rocznej temperatury na globie wpłynął dość istotnie na stosunki meteorologiczne. Sahara i Kalahari otrzymywały pewną ilość opadów, co odnowiło zasoby wód artezyjskich oraz stare cieki wodne i umożliwiło wkroczenie w te rejony kontynentu afrykańskiego roślinności suchego stepu i jego zwierzęcych mieszkańców, tzw. fauny etiopskiej. Zimny prąd morski z obszarów Antarktydy ochładzał do tego stopnia ujście Konga i okrainę południową dżungli równikowej, że uległa ona znacznemu rozwarciu, dając dostęp roślinności trawiastej na wyżej położonych gruntach. Większa wilgotność zaczynała się w masywach górskich wschodniej Afryki, głównie w Etiopii, dzięki czemu rzeki z tego obszaru niosły ogromne masy wód do Nilu. Wielkie jeziora Afryki Wschodniej podniosły swój poziom nawet o kilkadziesiąt metrów, podczas gdy poziom morza dzięki uwięzieniu dużych mas wody w lodowcach uległ obniżeniu o 80 – 120 m.

Zmiana średniej temperatury Ziemi nie musiała jednak oznaczać tego, że wszędzie była ona taka sama, lub tak samo odczuwalna. Szukając dalszych informacji o zmianach klimatycznych w tym okresie, naukowcy z Uniwersytetu Oksfordzkiego i Uniwersytetu Minnesoty w Duluth badali rdzenie osadów z jeziora Niasa położonego w południowo-wschodniej Afryce. Natrafili w nich na warstwę popiołów, które niewątpliwie pochodziły z erupcji wulkanu Toba (potwierdziły to analizy chemiczne). Takie odkrycie w Afryce było sporym zaskoczeniem, gdyż dotąd nie znaleziono pozostałości po erupcji tak daleko od Sumatry. Popioły zidentyfikowano dotąd jedynie w Indiach oraz w Morzu Południowochińskim. Tak daleki zasięg (Jezioro Malawi dzieli od indonezyjskiej wyspy aż 7000 km) potwierdził, że była to naprawdę ogromna erupcja. Wygląda jednak na to, że nie była ona dość potężna, by wstrząsnąć klimatem całej planety. Otóż okazało się, że rdzenie z Malawi nie wskazują w żaden sposób na spadek temperatury w tym okresie ani na inne poważne zmiany klimatyczne na tym obszarze (może należałoby tu jednak dodać słowa: wyraźne, znaczące zmiany klimatyczne. Do pewnego ochłodzenia mogło dojść i na tym obszarze)[5].

Taka ilość pyłów wulkanicznych na długi czas powinna przesłonić niebo na całej planecie, a to skłoniło naukowców do wysnucia hipotezy o znacznym spadku temperatury. Modele klimatyczne sugerują, że temperatury mogły spaść o niemal 17°C. Nie wiemy jednak, w jakim czasie dochodziło do takiego spadku, ani też jak rozkładały się temperatury w różnych częściach naszego globu. Część wzniesionych do stratosfery zanieczyszczeń po jakimś czasie opadała na Ziemię. Znaczne ochłodzenie klimatu oznaczało czasowe zatrzymanie wzrostu roślin (znaczne zmniejszenie ich przyrostów rocznych), awans lodowców, możliwy spadek poziomu oceanów oraz zmniejszenie ilości opadów deszczu.

W 1998 roku antropolog Stanley Ambrose połączył takie dane z dowodami genetycznymi, które wskazywały, że wkrótce pod wybuchu Toby doszło do zmniejszenia liczby ludzi. Zdaniem Ambrose’a, na planecie pozostało tylko około 10 000 naszych przodków. Gatunek nasz znalazł się na krawędzi zagłady. Najnowsze badania nie potwierdzają jednak aż takiej skali tego dramatu. Badania archeologiczne prowadzone w Afryce Południowej, gdzie w badanych warstwach odkryto mikroskopijne fragmenty szkliwa wulkanicznego pochodzącego z Toby oraz pozostałości po kościach, ogniu i narzędziach ówczesnych ludzi, pozwoliły naukowcom, po raz pierwszy ocenić poziom ludzkiej aktywności oraz wpływ erupcji na ówczesną populację na tym obszarze. Wyniki badań dały zaskakujące wyniki. Gdyby Toba zdziesiątkowała ludzi, to w warstwach powyżej warstwy z dowodami na wybuch powinniśmy obserwować mniej śladów aktywności człowieka. Tymczasem zaobserwowano coś przeciwnego. Śladów aktywności było więcej. Zdaniem jednego z badaczy, doktora Mareana, oznaczałoby to, że wulkaniczna zima nie miała wówczas miejsca, choć uznał on, że erupcja mogła zmusić ludzi do przeniesienia się bliżej wybrzeży morskich, gdzie byli w stanie przetrwać. Ilość zachowanych śladów nie musi jednak świadczyć o wielkości populacji, ochłodzenie klimatu mogło wpłynąć na przykład na większe wykorzystanie ognia, czyli pojawienie się większej ilości śladów bytowania człowieka (niekoniecznie większej populacji).

Inny badacz, doktor Petraglia przypomina nieco wcześniejsze badania nad warstwą popiołów wulkanicznych z Toby, które wydobyto z Jeziora Malawi. Nie zaobserwowano tam żadnych oznak spadku temperatury wody jeziora, a to sugeruje, że nie doszło do wulkanicznej zimy, nie było więc powodu, by ludzka populacja gwałtownie się zmniejszyła. Należy jednak zauważyć, że ochłodzenie miało skutek globalny i wzrost lodowców następował głównie przy biegunach i w górach. Temperatury w pobliżu równika ulegały mniejszym wahaniom. Inna teza, głoszona przez Thomasa Johnsona, emerytowanego paleoklimatologa z University of Minnesota zakładająca, iż erupcja Toby nie miała znaczącego wpływu na populację Homo sapiens w okresie przebywania gatunku we Wschodniej Afryce[6], jest dyskusyjna.

Uważam teorię o odrębności gatunkowej Homo sapiens od innych istniejących wówczas hominidów (w tym neandertalczyków) za dyskusyjną, należy też uwzględnić i to, że dziś przyjmuje się to, że do wyodrębnienia się Homo sapiens i jego migracji doszło znacznie wcześniej niż przedtem przypuszczano. W tym czasie Homo sapiens zamieszkiwał już znacznie większe obszary. Na wielu z nich doszło zapewne do całkowitej zagłady gatunku, na innych zmusiło mieszkańców zamieszkujących tereny, na które nasuwał się lodowiec, do przesuwania się w kierunku południowym. Lodowce nie powstawały przecież „z dnia na dzień”.

Skutki erupcji stratowulkanu Toba odczuwalne były również na Półwyspie Indyjskim. Zespół naukowców pod kierownictwem antropologa Michaela Petraglia, dokopała się w Dżwalapuram do grubej na 2,5 metra warstwy popiołów pochodzącej z tej erupcji. Co ciekawe, zarówno nad warstwą, jak i pod nią, badacze ci znaleźli takie same kamienne narzędzia. Oznacza to, że ich wytwórcy (przypuszczalnie przedstawiciele Homo sapiens), którzy żyli w Indiach przetrwali wulkaniczną zimę. Nie wiemy oczywiście jednak tego, jaki miała ona wpływ na ich populację[7].

Zarówno ochłodzenie klimatu, jak i upadek takiej ilości popiołów wulkanicznych musiało spowodować ogromne zmiany środowiskowe, śmierć wielu zwierząt, głód, a więc i znaczny spadek populacji. Zespół naukowców, którego pracami kierowali Stanley Ambrose z Uniwersytetu w Illinois (USA) i Martin A. J. Williams z Uniwersytetu w Adelajdzie (Australia), badał pyłki z rdzeni osadów morskich pobranych z Zatoki Bengalskiej oraz przeprowadził analizę izotopową węglanów z próbek gleby wziętych w trzech miejscach w środkowych Indiach bezpośrednio spod i z ponad warstwy popiołów wyrzuconych przez wulkan Toba. Badania wykazały, że przed erupcją Indie porastał gęsty las deszczowy. Jego ślady znikają jednak zaraz nad warstwą powulkanicznych popiołów. Badania pyłków wykazały, że po erupcji zniknęły np. paprocie, co sugeruje, że klimat stał się bardziej suchy. Analizy izotopowe wykazały zaś, że w miejscu lasów pojawiły się tereny trawiaste. Wszystko to zdaniem badaczy może być efektem znaczącego spadku temperatury, do którego doprowadziła eksplozja wulkanu. Badania wskazują, że takie warunki panowały przez około tysiąc lat[8].

Niektórzy badacze sugerują, że po wybuchu wulkanu Toba warunki życia na Ziemi tak się zmieniły, że w pewnym momencie być może jedynie 3000 osobników przodków naszego gatunku (lub po prostu naszego gatunku). Pośród nich mogło być maksymalnie 1000 płodnych par. To jednak tylko hipoteza. Dziś wiemy np., że kataklizm ten przetrwali np. neandertalczycy, których populacja uległa znacznemu zmniejszeniu dopiero około 40 tysięcy lat temu (w wyniku innego kataklizmu). Nie można jednak wykluczyć, że tuż po wybuchu Toby doszło do znacznego jej zmniejszenia.

Człowiek posiada znaczne możliwości reprodukcyjne i odrobienie strat populacyjnych może nastąpić w stosunkowo krótkim okresie. Taki proces możemy zauważyć obserwując tylko zmiany wielkości populacji ludzkiej na różnych obszarach w XX wieku, które są nam bardziej znane. Należy zauważyć również, że nawet po tak ogromnym kataklizmie, nawet w bezpośrednim (choćby o średnicy dwóch tysięcy kilometrów) otoczeniu, zima wulkaniczna trwała dwa, trzy lata. Później pyły wulkaniczne opadały i na zniszczone obszary powracało życie. Trwało to jednak latami, czasami dziesiątkami, a nawet setkami lat.

W 2018 roku naukowcy badający dwa stanowiska archeologiczne w Pinnacle Point i Vleesbai w Afryce Południowej znaleźli ślady szkła wulkanicznego z czasów wybuchu wulkanu Toba. Były to, co prawda pojedyncze cząsteczki, ale nie ma innego możliwego źródła ich pochodzenia niż wspomniana erupcja. Oba miejsca są odległe od Indonezji o 9 tysięcy kilometrów, jednak skład chemiczny jest taki sam jak znajdowany w innych miejscach. Najciekawsze jest to, że oba stanowiska zasiedlone były długo przed i po wybuchu – pomiędzy 90 a 50 tysięcy lat temu. Nie ma żadnej przerwy w osadnictwie czy produkcji w warstwach znalezionych nad i pod wspomnianym szkłem wulkanicznym. A to znaczy, że tamtejsi mieszkańcy przetrwali kataklizm[9].

Po odkryciu stratowulkanu Toba prof. Stanley Ambrose w 1998 r. opracował teorię łączącą ten fakt z teorią tzw. „wąskiego gardła”. Termin „wąskie gardo” określa taką sytuację krytyczną (katastrofa, epidemia) w wyniku, której dochodzi do zmniejszenia różnorodności genetycznej w danej populacji, poniżej pewnego bezpiecznego progu. Badania genetyków wskazują, że takie „wąskie gardło” dotknęło gatunek homo sapiens w czasie między 50 tys. a 100 tys. lat temu, ich zdaniem pozostało wtedy przy życiu zaledwie 3000 – 10000 osobników. Choć teoria „wąskiego gardła genetycznego” znalazła naukowe potwierdzenie, to jednak założenie, że nasz gatunek rozwijał się jakby od nowa od tej jakże niewielkiej populacji jest, co najmniej dyskusyjne. Ludzie przetrwali na różnych obszarach, a później dochodziło do ich mieszania się w wyniku dalszych migracji. Możemy odnieść założenie wspomnianych badaczy do tylko „głównej populacji”, z której wziął swój początek Homo sapiens[10], ale i w tym wypadku poszukiwanie źródeł wyodrębnienia się Homo sapiens w skutkach jednego kataklizmu budzi dziś wiele wątpliwości. Po pierwsze znacznie przesuwana jest data wyodrębnienia się tego gatunku[11] (jak wspominałem, aż do okresu sprzed 200.000 a nawet 250.000 lat temu), po drugie w późniejszym okresie dochodziło również do łączenia się niektórych przedstawicieli Homo sapiens z tzw. człowiekiem neandertalskim, czy denisowianami. Przypuszcza się, że tylko u dwóch gatunków – saren syberyjskich i chińskich małp makakowatych – różnorodność genetyczna mogła zubożeć dokładnie podczas wybuchu wulkanu Toba. Hayes zwraca uwagę, że będąca konsekwencją wybuchu zima najbardziej dałaby się we znaki w bliskim sąsiedztwie Indonezji, gdzie istniał wulkan. Jego zdaniem to właśnie tamtejsze gatunki powinny po wybuchu ucierpieć najbardziej, a echa tych przejść powinny się zapisać w ich genach. Analizy pokazują jednak, że organizmy z Indonezji i jej okolic wcale nie noszą w sobie śladów przejścia przez genetyczne „wąskie gardło”. Badania skamieniałości innych organizmów mówią co innego – zastrzega jeden z twórców teorii Toba, Stanley Ambrose z University of Illinois w Urbana-Champaign. Pozwalają np. sądzić, że w czasie supererupcji wyraźnie zmalała różnorodność genetyczna dawnych makaków i tygrysów. W Azji południowo-wschodniej wymarły orangutany, doszło też do oddzielenia się goryli i szympansów od ewolucyjnej linii ich wspólnego przodka[12].

Badania pyłków roślin przeprowadzone w Indiach przez dwóch naukowców, prof. Stanley’a Ambrose’a z Uniwersytetu Illinois oraz prof. Martina Williamsa z australijskiego Uniwersytetu w Adelajdzie wykazały, że w Azji Południowej wyginęły bogate w żywność deszczowe lasy tropikalne, a w ich miejsce pojawiła się uboga, trawiasta i sucha tundra. Warto zwrócić uwagę na fakt, że choć kataklizmy spowodowane upadkiem meteorytów oraz erupcją stratowulkanów miały zasięg globalny, to jednak nie wszędzie ich zakres był taki sam. Teoria mówiąca o tym, jakoby ówcześni ludzie niemal wyginęli po opadach pyłów wulkanicznych jest tylko publicystycznym uproszczeniem. Zasięg skutków bezpośrednich był niewątpliwie znaczny, ale przecież obejmował tylko część globu. Warstwa pyłów wulkanicznych, które dotarły na przykład na kontynenty Afryki czy Indii były już stosunkowo niewielkie. Ważniejsze były dalsze skutki, to gazy i pyły, które dotarły do stratosfery. Wpłynęły one na ochłodzenie klimatu, i w ich konsekwencji zmiany środowiskowe. W tym okresie dochodziło też do wielu innych erupcji wulkanów, np. ostatni wypływ lawy z Yellowstone miał miejsce 70.000 lat temu[13] .

Następstwem wyżej wspomnianych kataklizmów, a zwłaszcza erupcji Toby było powstanie kolejnej epoki lodowcowej. W jej czasie botanicznie najlepiej poznany został Interstadiał Brørup (60.000 lat p.n.e.). Cała północna Europa, aż po południową Norwegię, środkową Szwecję i Finlandię objęta była strefą tundry. Równoleżnikowo od Anglii do krajów wschodnio-bałtyckich zajmowała strefa lasów świerkowo-brzozowososnowych, przechodząc w lasostep. W międzyrzeczu Odry i Wisły lasy te były przesunięte na południe, przechodząc w lasy szpilkowe, które rosły na wyżynach Europy środkowej. W Europie południowej występowały głównie lasy mieszane z przewagą dębu i sosny, lub dębu, buka i świerka. Fauna wczesnego Würmu, prócz kontynuacji z okresu eemskiego (jeleniowate, niedźwiedź brunatny, dzik, nosorożec Mercka, pantera, lew jaskiniowy) zaznacza się silniejszym udziałem gatunków leśnych (Bovidae i jeleniowate) i zimnolubnych (renifer pojawił się po raz pierwszy od Rissu), natomiast znikają formy z grupy Antiquus (np. nosorożec Marcka występuje jedynie na Półwyspie Pirenejskim). Dla wczesnego Würmu odkryto dotąd około 200 stanowisk archeologicznych w tym liczne stanowiska zasiedlane wielokrotnie w stosunkowo krótkim czasie (przede wszystkim jaskinie i nawisy). Na Bliskim Wschodzie w Jaskini Szanidar odkryto szkielet dziecka z okresu ok. 70.000 lat temu. Myślę, że warto tu kwestii zamieszkiwania przez hominidów w tym czasie jaskiń poświecić nieco więcej miejsca. Tak było również w przypadku tzw. człowieka z Naledi. Jaskinie były zamieszkiwane okresowo i zawsze wiązało się to z epokami znacznego ochłodzenia. To ono zmuszało naszych przodków do poszukiwania miejsc umożliwiających przetrwanie. Generalnie dochodziło wówczas zapewne do znacznego spadku populacji. Zmiany klimatyczne i wynikające z tego zmiany środowiska prowadziły do znacznego różnicowania się naszego gatunku. W okresie wczesnego Würmu zaznaczyło się znaczne zróżnicowanie człowieka neandertalskiego (twórcy kultur mustierskich). W sferze kultury ulegały doskonaleniu techniki wiórowe, pojawiły się ostrza (groty) liściowate, opracowywane techniką płaskiego, powierzchownego retuszu. Pojawiły się pierwsze pochówki, intencjonalne układanie kości, malowanie ciała, wisiory z ciosów mamuta, kości z nacięciami sprawiającymi wrażenie notacji, zwyczaj kładzenia kwiatów na grób, używanie kości jako materiału budowlanego.

Po wspomnianych wyżej kataklizmach nastąpiło tak jak i w podobnych wypadkach wcześniej, a i później, znaczne ochłodzenie i zlodowacenie. Jak długo jednak mogły trwać skutki tych kataklizmów? Tysiąc, może dwa tysiące lat (wiele zależało od istniejących w tym czasie mniejszych kataklizmów), później jednak musiało ponownie dojść do dość znacznego ocieplenia i topnienia lodowców, skoro: ślady pobytu gatunku Homo (nie wiemy jednak, neandertalczyka, denisowian, czy Homo sapiens) odkryto również w Arktyce, co oznacza, że nawet tam doszło do znacznego cofnięcia się lodowca. Rosyjscy naukowcy odkryli na Syberii (już w XXI wieku) truchło mamuta żyjącego tam 45.000 lat temu. Jego kości zostały pocięte grotami włóczni. Jeszcze pod koniec XX wieku uważano, że ludzie zasiedlili Arktykę dopiero po rozpoczęciu ocieplenia holoceńskiego, ok. 12000 lat temu. Pierwszym śladem Homo sapiens w Iranie zachodnim są rysunki naskalne w pieczarze w Ghonbade Kus w Mazandaranie, datowane na 40 000 lat p.n.e., przedstawiające polowanie na niedźwiedzie, nosorożce i dziki. Na Syberii, z wyjątkiem jej terenów południowych, występują stanowiska środkowopaleolityczne, reprezentujące przemysły mustierskie o technice lewaluaskiej, które były zapewne dziełem człowieka neandertalskiego. Przemysły te nad górnym Obem i Jenisejem oraz na Zabajkalu ewoluowały 45000 – 30000 lat temu w lokalne przemysły górnopaleolityczne. W górnym paleolicie nastąpiło znaczne zróżnicowanie kulturowe – rozwinęły się kultury z narzędziami wiórowymi (np. maltańska – od stanowiska Malta koło Irkucka i Kokoriewska – od stanowiska w Kokoriewce koło Krasnojarska) oraz kultury o technice odłupkowej (m.in. afontowska – od stanowiska Afontowa Góra nad rzeką Angarą), a osadnictwo przesunęło się w kierunku północno-wschodniej Syberii. Zmiany klimatyczne w tym okresie wymuszały znaczne migracje, dochodziło też do czasowego opuszczania przez przedstawicieli hominidów pewnych obszarów, m.in. dwukrotnie doszło do całkowitego wyludnienia ziem dzisiejszej Polski: około 100.000 lat przed interstadialem Hengelo i około 50000 – 48000 p.n.e., kiedy rozpoczął się na obszarze ziem polskich pierwszy okres ochłodzenia würmskiego. Powyższe daty są bardzo hipotetyczne, nie znamy też przyczyn ówczesnych zmian klimatycznych. Być może należy je wiązać ze wspomnianymi poniżej kataklizmami (upadkami meteorytów). Do kolejnych zmian kulturowych w związku z przesunięciem stref folklorystycznych w Europie doszło w czasie I Pleniglacjału (50/48000 do 40/38000 lat p.n.e.) gdy lądolód sięgał aż po Leningrad i południowy Bałtyk oraz powstały lodowce w Alpach i Karpatach. Na północ od masywów górskich zanikły ślady osadnictwa mustierskiego, z wyjątkiem kultury mustierskiej o tradycji aszelskiej. Zanikły również stare kultury postaszelskie. Południowoeuropejskie kultury mustierskie kultury mustierskie najczęściej zastępowały kultury mustierskie z narzędziami zębatymi. Kultury leluwalsko-mustierskie i mustierskie na Bałkanach ewoluowały w kierunku zespołów typu Museliewo-Samuilica (ostrza liściowate). Na północ od Alp wyodrębniają się zespoły typu RamisMauem (podłoże postaszelskie, liściowate ostrza). Kultury Półwyspu Apenińskiego i Pirenejskiego nie uległy w tym okresie istotnym zmianom. Tam zmiany klimatyczne były widocznie znacznie mniej odczuwalne.

  Piotr Kotlarz

[1]      NASA znalazła kolejny krater na Grenlandii. To już drugie potwierdzone uderzenie. [https://tech.wp.pl/nasa-znalazla-kolejny-krater-nagrenlandii-to-juz-drugie-potwierdzone-uderzenie-6349728495425665a] Źródło: NASA / Phys.org. Por. też: Bartłomiej Bajerski) NASA znalazła kolejny krater na Grenlandii. To już drugie potwierdzone uderzenie. [https://tech.wp.pl/nasa-znalazla-kolejny-krater-na-grenlandii-to-juz-drugiepotwierdzone-uderzenie-6349728495425665a] 15.11.18 (09:27 Źródło: NASA/ Phys.org; por. też: http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C32855%2Cpodlodami-grenlandii-moze-znajdowac-sie-kolejny-krater-uderzeniowy.html

[2]      Por.: R. Castleden, Największe katastrofy w dziejach świata…, s. 37.

[3]      Średnia temperatura na świecie spadła o 3-5 stopnie Celsjusza. Brak opadów spowodował ogromne susze. Genetyk Spencer Wells po porównaniu DNA 700 tysięcy ludzi ze 140 krajów stwierdzili, że każdy z żyjących dzisiaj ludzi wywodzi się z jednej grupy z Afryki. Por.: Która klęska żywiołowa o mało nie zgładziła ludzkości? „Świat Wiedzy” 2015, nr 7, s. 27. Nie znaczy to jednak, że tylko z fali emigracji po wybuchu wulkanu Toba, zapewne w wielu miejscach przetrwali też przedstawiciele poprzednich migracji. Moim zdaniem autor artykułu niepotrzebnie łączy tu dwa fakty.

[4]      Por.: M. Rosolak, dz. cyt., s. 54. W tym czasie były już dwie migracje hominidów. Migracja Homo erectus, a także migracja Homo sapiens, której początek dziś przesuwany jest na lata nawet przed 200.000 lat temu.

[5]      Por.: Wojciech Pastuszka, Wulkaniczna zima, która miała sprowadzić ludzkość na skraj zagłady, prawdopodobnie w ogóle nie miała miejsca – wynika z badań naukowców z Wielkiej Brytanii i USA. Wyniki badań ukazały się w PNAS. [http:// odkrywcy.pl/kat,116794,title,Nieuchwytnawulkaniczna-zima-ktora-miala-zdziesiatkowac-ludzkosc,wid,15729779, wiadomosc.html?smg4sticaid=618dba.

[6]      Por.: Mariusz Błoński, Erupcja Toby nie spowodowała wulkanicznej zimy? 14 marca 2018, 08:36 | Źródło: Science Daily

[7]      Por.: Wojciech Pastuszka, Prehistoryczni mieszkańcy Indii przetrwali wulkaniczną zimę sprzed 74000 lat. Archeowieści – 7 lipca 2007 wyniki prac zespołu Petragliego opublikował magazyn Science. O odkryciu napisały również National Geographic i Nature.

[8]      Por.: Wojciech Pastuszka, 73 tys. lat temu erupcja superwulkanu zniszczyła indyjskie lasy – 25 listopada 2009. Posted in: Archeologia. Wyniki badań opublikowano w „Palaeogeography, Palaeoclimatology, Palaeoecology”.

[9]      Por.: Tomasz Kolowca, Nasi przodkowie przetrwali największy wybuch wulkanu w historii człowieka i to w całkiem niezłej formie, https://twojahistoria.pl/2018/03/15/nasi-przodkowie-przetrwali-najwiekszywybuch-wulkanu-w-historii-czlowieka-i-to-w-calkiem-niezlej-formie.

[10]    Por.: Mariusz Błoński, Erupcja Toby nie spowodowała wulkanicznej zimy? Kopalnia wiedzy. Pl. 14 marca 2018, 08:36 | Nauki przyrodnicze; por. też: Apokalipsa w Epoce Kamienia, czyli erupcja superwulkanu Toba, która niemal zabiła całą ludzkość, 1 kwietnia 2015 Robert Dee autor: admin (2015-03-26 17:08)

[11]    O ile możemy tu mówić o odrębności gatunkowej.

[12]    Por.: Matthias Rath, Zwierzęta nieźle zniosły historyczny wybuch superwulkanu Toba. Opublikowany Lipiec 27, 2013 przez roik, http://www.roik.pl/zwierzeta-niezle-zniosly-historyczny-wybuchsuperwulkanu-toba/ Dr Jacek Roik. (PAP).

[13]    Por.: Wikipedia: Hasło – Kaldera Yellowstone. 187 Por.: Tomasz Ulanowski, Odkryto ślady polowania z włóczniami na mamuty sprzed 45 tys. lat. 15.01.2016. http://wyborcza.pl/1,75400,19479122,odkryto-slady-polowania-zwloczniami-na-mamuty-na-syberii-sprzed.html#ixzz3xOaVQ6ii

 

Obrazek wyróżniający za Wikipedią: Cave where the remainings of Homo floresiensis were discovered in 2003, Lian Bua, Flores, Indonesia [2007]